Gustaw Herling-Grudziński - Inny Świat

Здесь есть возможность читать онлайн «Gustaw Herling-Grudziński - Inny Świat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Inny Świat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Inny Świat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wydane po raz pierwszy w 1953 roku w Londynie i wznawiane wielokrotnie wspomnienia Gustawa Herlinga – Grudzińskiego z sowieckiego łagru w Jercewie pod Archagielskiem ukazują się w serii Lekcja Literatury poprzedzone niezwykle interesującą rozmową, jaką z autorem książki przeprowadził znakomity znawca jego twórczości, Włodzimierz Bolecki. Książka Gustawa Herlinga – Grudzińskiego obok nieprzeciętnych walorów literackich jest przede wszystkim – co podkreśla w rozmowie Autor – dokumentalną relacją ofiary, kronikarza i badacza instytucji i mechanizmów sowieckiego "innego świata" zbudowanego na utopijnej, zbrodniczej ideologii lewicowo – totalitarnej.

Inny Świat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Inny Świat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jak się czujesz? – zapytałem.

Za ścianą rozległ się głośny łomot jakby upadającego ciała, potem ostrożny chrobot w szparze i wreszcie spokojny głos odpowiedział:

– Piekielnie zimno, ale idzie wytrzymać. A ty?

– Dobrze. Co z resztą?

– Nie odpowiadają.

Zrobiłem krok do przeciwległej ściany i zapukałem znowu.

– Jak długo siedzisz, Gorbatow?

– Pięć dni. Jeszcze mam drugie tyle.

– Ciężko?

– Głodno. Żreć ochota, a chleba dają na jeden ząb. Ty z tą głodówką zwariowałeś. Nie wytrzymasz…

– Nie twoja sprawa…

Przysiadłem na brzeżku dolnej pryczy, wpatrując się bezmyślnie w kibel. Ale Gorbatow okazał się rozmowniejszy od T.

– Wiesz, kto obok mnie siedzi?

– Trzy siostrzyczki za wiarę.

– Niemożliwe!

– Tak, tak. Śpiewają i modlą się. Próbowałem z nimi rozmawiać, ale nie odpowiadają. Prawiczki – zaśmiał się i zakrztusił jednocześnie kaszlem.

Jak przez mgłę przypomniałem sobie opowiadaną w zonie szeptem historię trzech sióstr zakonnych, z pochodzenia Węgierek, których nikt z nas nie widział na oczy. Mówiono, że przyszły do jercewskiego izolatora etapem z Niandomy, gdzie odsiadywały wyrok od roku 1938. Pracowały w Niandomie uczciwie do jesieni 1941 i nagle któregoś dnia odmówiły wyjścia z zony, nie chcąc „służyć Szatanowi”. Wśród więźniów w Jercewie mówiło się o tej sprawie dużo, ale w październiku cała sprawa ucichła i byłem przekonany, że trzy zakonnice albo już od dawna nie żyją, albo siedzą w centralnym izolatorze. Gdyż stan wojenny nadawał ich tajemniczemu szaleństwu cechy samobójstwa.

Z celi T. rozległo się pukanie.

– Co tam u ciebie tak ciurka? Cieknie z dachu?

– Nie, odlewałem się.

– Przyjmujesz wodę?

– Nie.

– Obleciał cię strach?

– Nie, mam widocznie chory pęcherz.

T. zaśmiał się i dorzucił parę słów, ale oderwałem ucho od szpary. Przez długą godzinę stałem w milczeniu oparty o pryczę, czując, jak moja dawna pewność siebie ustępuje miejsca niepokojowi i szuka gorączkowo ratunku w ambicji. Bywają w życiu człowieka chwile – zwłaszcza po okresach stałego podsycania próżności odwagą zamiarów – gdy nogi uginają się nagle, jakby były z waty, i jedyne, czego naprawdę się pragnie, to uciec nie oglądając się nawet za siebie.

– Wiesz, kto siedzi w izolatorze? – zapukałem znowu do T.

– No?

– Trzy zakonnice od Szatana.

– Ciągle? I czego chcą?

– Męka za wiarę – odpowiedziałem bez namysłu, nie zdając sobie nawet wówczas sprawy, że pożyczam to określenie od Dostojewskiego.

– Tak jak my – powiedział.

– Przesadzasz, my chcemy tylko na wolność – odpłaciłem mu z ulgą, ale zaraz potem zapukałem do drugiej ściany.

– Gorbatow, przekaż trzem siostrzyczkom pozdrowienie od głodujących Polaków.

– Oszalałeś? Ja chcę stąd wyjść. Dość, Zyskind idzie… Istotnie, na ścieżce przed izolatorem rozległy się kroki, a potem z trzaskiem otwarły się drzwi wejściowe. Zyskind krzątał się chwilę na korytarzu i wreszcie zgrzytnąwszy kluczem w zamku mojej celi, wszedł do wewnątrz i bez słowa położył na górnej pryczy rację chleba. Dokładnie to samo musiał zrobić także i w innych celach, bo słyszałem oddalający się stopniowo zgrzyt klucza i miarowe zamykanie drzwi. Przyglądałem się długo świeżej porcji chleba, ale nie czułem głodu; i mimo że odtąd Zyskind przynosił mi ją codziennie o tej samej porze, przyjmowałem jego wizyty z rosnącą apatią.

Wieczorem drzwi mojej celi otworzyły się znowu. Ktoś kopnięty od progu gwałtownie wtoczył się do środka jak ogromna piłka ze szmat i utonął w jamie dolnej pryczy. Po kwadransie drzwi celi uchyliły się lekko i Zyskind wsunął przez szparę najpierw talerz dymiącej zupy, a potem kromkę chleba. Nieznajomy zerwał się z pryczy, uderzył głową o górne deski, zaklął i rzucił się na podłogę. Jadł głośno i łapczywie – mlaskając, żłopiąc i siorbając gorącą ciecz, miażdżąc błyskawicznie żuchwami chleb. Trwało to wszystko nie dłużej niż minutę – po chwili bowiem usłyszałem już charakterystyczne cmokanie języka wylizującego talerz, dźwięk pustej blachy rzuconej o podłogę i zwierzęcy pomruk zadowolenia – ale wystarczyło, abym poczuł nagle kleisty smak grudki śliny, kropelki potu na czole i osłabienie bliskie utraty przytomności. Kiedy się ocknąłem, nieznajomy chrapał już pode mną, wydmuchując z przeraźliwym świstem powietrze i bełkocąc przez sen. Rano zabrano go do pracy, a wieczorem przyprowadzono znowu do mojej celi. I chociaż spędziliśmy ze sobą pięć nocy, nie zamieniliśmy nigdy ani słowa i nie widziałem ani razu jego twarzy. Gdy jadł – leżałem na górnej pryczy, obejmując wzrokiem zaledwie skrawek podłogi obok drzwi i kibel, gdy wychodził – spałem lub udawałem, że śpię. W ciemnościach wieczoru widywałem tylko przez ułamek sekundy jego cień, skulony, zmięty i wtrącony od progu gwałtownym uderzeniem prosto na dolną pryczę. Nie ulegało wątpliwości, że miał odegrać wobec mnie rolę złego ducha-kusiciela, ale mimo to przywiązałem się do niego, gdyż we wlokącym się niemiłosiernie wolno strumieniu czasu był teraz jedynym trwałym punktem, o który mogłem zaczepić wydrążoną jak pusta skorupa wyobraźnię.

Czwartego dnia głodówki osłabłem już do tego stopnia, że z trudem schodziłem do kibla, a resztę dnia spędzałem bez ruchu na pryczy, drzemiąc niespokojnym, urywanym konwulsyjnie snem nawet w dzień. Ten gorączkowy sen przynosił mi pewną ulgę, jak gdyby pełniejszy smak samotności, ale jednocześnie pogrążał mnie w dziwnych stanach lękowych i odbierał mi powoli poczucie rzeczywistości. Nie odczuwałem ani głodu, ani nawet chłodu, budziłem się natomiast często w półkrzyku, nie wiedząc w pierwszej chwili, gdzie jestem i co tu robię. Bardziej realnie niż dotąd również uprzytamniałem sobie w rzadkich chwilach przytomności umysłu smutek i gorycz umierania, usiłując na próżno przypomnieć sobie całe dotychczasowe życie, jak gdybym szukał pociechy w tej możliwości spojrzenia po raz ostatni w twarz człowieka, który nosił niegdyś moje nazwisko – był mną. Ze wszystkich objawów śmierci ten proces odłączania się od własnej osobowości jest chyba najstraszniejszy i najbardziej sprzyja nawróceniu. Cóż bowiem pozostaje, jeśli się nawet nie wierzy, że kiedyś, na tamtym brzegu wędrówki ziemskiej, nastąpi na powrót cudowne przeniknięcie się ciała porzuconego na deskach cierpienia i wyciekającej zeń jak krew z żył treści życia? Były to chwile, kiedy żałowałem, że zeskorupiawszy w obozie, nie potrafię się modlić; byłem jak jałowa, wysuszona na żużel i spękana w słońcu pustynnym skała, z której dopóty nie wytryśnie żywy zdrój, dopóki jej nie dotknie cudowna laska.

Około południa drzwi celi otworzyły się i stanął w nich nie znany mi dotąd dygnitarz NKWD w mundurze przekreślonym na ukos pasem koalicyjnym, rozpiętym płaszczu skórzanym i czerwono-niebieskiej czapce ze złoconym godłem sowieckim. Przez ramię zaglądał mu do celi Samsonow w swym futrzanym kołpaku i zapiętej pod szyję szubie.

– Nazwisko? – rzucił ostro nieznajomy, rozgarnąwszy poły płaszcza tak, że widać było jedną dłoń na pochwie pistoletu.

Uniosłem się z trudem na pryczy i wymówiłem powoli nazwisko, ale nagle wydało mi się, że nieznajomy odrywa pokrywę pochwy od złotego guziczka i obejmuje wypielęgnowanymi palcami połyskującą czarno rękojeść pistoletu. Serce zabiło mi gwałtowniej, a wszystka krew zdawała się spływać do nieznośnie przepełnionego pęcherza. Przymknąłem oczy. Jak huk wystrzału padło następne pytanie:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Inny Świat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Inny Świat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Inny Świat»

Обсуждение, отзывы о книге «Inny Świat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x