Gustaw Herling-Grudziński - Inny Świat

Здесь есть возможность читать онлайн «Gustaw Herling-Grudziński - Inny Świat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Inny Świat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Inny Świat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wydane po raz pierwszy w 1953 roku w Londynie i wznawiane wielokrotnie wspomnienia Gustawa Herlinga – Grudzińskiego z sowieckiego łagru w Jercewie pod Archagielskiem ukazują się w serii Lekcja Literatury poprzedzone niezwykle interesującą rozmową, jaką z autorem książki przeprowadził znakomity znawca jego twórczości, Włodzimierz Bolecki. Książka Gustawa Herlinga – Grudzińskiego obok nieprzeciętnych walorów literackich jest przede wszystkim – co podkreśla w rozmowie Autor – dokumentalną relacją ofiary, kronikarza i badacza instytucji i mechanizmów sowieckiego "innego świata" zbudowanego na utopijnej, zbrodniczej ideologii lewicowo – totalitarnej.

Inny Świat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Inny Świat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Natalia Lwowna płakała. Szedłem obok niej zakłopotany tak wolno, aby nie wyprzedzać jej ostrożnego chodu, i tak cicho, aby nie płoszyć jej wzruszenia. Czyż mogłem wiedzieć, dlaczego płacze – ja, który znałem ją dotąd tylko z opowiadań i z widzenia? Wydawało mi się, że wszystkie dziewczęta w obozie musiały dziś płakać, ujrzawszy naraz tyle strojów, tańców i scen miłosnych. Ale na zakręcie ścieżki prowadzącej do baraku kobiecego przystanęła i tłumiąc z wysiłkiem łzy, zapytała: „Czy pan myśli, że ja płaczę z tęsknoty za tamtym życiem?” Spojrzałem na jej brzydką twarz, na obwisłe policzki porysowane mokrymi strużkami, na ogromne oczy, które nagle za szklistą zasłoną wydały mi się prawie ładne, i zawahałem się. „Tak myślę, Natalio Lwowna – powiedziałem wreszcie, sądząc, że jej to sprawi przyjemność – i pani pewnie lubiła kiedyś tańczyć”. „Och, nie – odparło żywo – nie tańczyłam nigdy w życiu. Ale siedzę już pięć lat w obozie i ciągle jeszcze nie umiem się opanować, gdy widzę, że to wszystko już było, to samo, przed laty… Że mieszkamy od wieków w martwym domu” – spojrzała na mnie uważnie. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć; zdawało mi się, że każdym słowem mogę zadrasnąć jej najbardziej osobiste uczucia. „Niech pan tu poczeka – powiedziała nagle – coś panu przyniosę”. Poszła do swojego baraku szybszym niż zwykle krokiem i po chwili wróciła zdyszana, kryjąc pod buszłatem na piersiach jakiś przedmiot. „Niech pan to przeczyta – powiedziała drżącym głosem – ale niech pan nikomu nie mówi, od kogo pan dostał. Tego nie wolno już dziś czytać”. Po czym dodała z uśmiechem: „Zwłaszcza tutaj”. Wziąłem z jej rąk zniszczoną, rozsypującą się książkę i spojrzałem na okładkę: Zapiski z martwego domu Dostojewskiego. Petersburg 1894.

Minęły dwa miesiące, w czasie których przeczytałem dwukrotnie Zapiski z martwego domu, a Natalię Lwownę widywałem tylko z daleka w zonie i pozdrawiałem ją zawsze przyjaznym ruchem ręki. Przyglądała mi się z niepokojem w oczach, jak gdyby chciała wyczytać w mojej twarzy, czy lektura Dostojewskiego zrobiła na mnie oczekiwane wrażenie. Uciekałem jednak od rozmów, ale już w chwilę potem żałowałem tego postanowienia, patrząc, jak wolnym krokiem odchodzi do swojego baraku i wita po drodze wszystkich przechodzących uprzejmym skinieniem głowy.

Unikałem jej zaś dlatego, że od przeczytania pierwszych paru stronic Dostojewskiego do chwili, kiedy po raz drugi i ostateczny zamknąłem książkę, patrząc na końcowe słowa: „Tak, z Bogiem! Wolność, nowe życie, zmartwychwstanie…” żyłem w stanie asfiksji, podobnym do przebudzenia z długiego śmiertelnego snu. Nie to w Dostojewskim było wstrząsające, że potrafił opisać nieludzkie cierpienia tak, jak gdyby stanowiły tylko naturalną część ludzkiego losu, ale to, co uderzyło również Natalię Lwownę: że nie było nigdy najkrótszej nawet przerwy pomiędzy jego a naszym losem. Czytałem Zapiski wieczorami, w nocy i w dzień, kradnąc sobie sen, oczyma przekrwionymi od zmęczenia, z sercem bijącym jak wahadło dzwonu, z szumem w głowie, który wzmagał się niby odpływające w nieskończoność echo kropel wody, gdy spadając w miarowych odstępach czasu w to samo miejsce czaszki, rozłupują ją za każdym razem potężnym uderzeniem młota. Był to w moim życiu więziennym jeden z najcięższych okresów. Kryłem się z tą książką, czytałem ją pod naciągniętym na głowę buszłatem, chowałem w najpewniejszym miejscu na pryczy, pod ruchomą deską u wezgłowia; nienawidziłem jej i kochałem ją zarazem, tak jak ofiara potrafi się w pewien szczególny sposób przywiązać do narzędzia tortur. Po powrocie z pracy sprawdzałem najpierw z niepokojem, czy leży na swoim miejscu, a jednocześnie pragnąłem podświadomie, aby przepadła bezpowrotnie, wyzwalając mnie raz na zawsze od tego koszmaru życia bez nadziei. Nie wiedziałem jeszcze, że jedyną rzeczą, przed którą należy się w więzieniu bronić bardziej uporczywie niż przed głodem i śmiercią fizyczną, jest stan pełnej świadomości. Żyłem dotąd jak inni więźniowie: uciekając instynktownie od konfrontacji z własnym życiem. Ale Dostojewski swoim skromnym i przewlekłym trochę opowiadaniem, w którym każdy dzień w katordze ciągnie się, jak gdyby trwał całe lata, porwał mnie i niósł na grzbiecie czarnej fali, torującej sobie w podziemnych chodnikach drogę w wieczną ciemność. Próbowałem płynąć pod prąd, ale na próżno. Wydawało mi się, że nigdy przedtem nie żyłem naprawdę, zapomniałem, jak wyglądały twarze moich najbliższych i krajobrazy mojej młodości. Na kamiennych, ociekających wodą i połyskujących w ciemnościach ścianach podziemnego labiryntu, przez który niosła mnie czarna fala Zapisków z martwego domu, widziałem natomiast w nieprzytomnej i rozgorączkowanej wyobraźni długie szeregi nazwisk tych, co tu byli przed nami i zdążyli wydrapać w skale ślad swego istnienia, zanim zalał ich i pochłonął z ledwie dosłyszalnym bulgotem wieczny mrok. Domyślałem się, że na klęczkach czepiali się rozpaczliwie oślizgłych załomów kamienia, że upadali i podnosili się na krótko, że wzywali pomocy głosem, który wybuchał jak kamienny krzyk i ginął zaraz w martwej ciszy kanału, że zakrzywionymi palcami chwytali się każdego występu w skale, aby jeszcze po raz ostatni spróbować wyszarpnąć się z prądu, znoszącego po drodze wszystko i wszystkich ku martwemu morzu przeznaczenia. A jednocześnie, gdy uległszy na koniec, opadali na dno jak topielcy ciemności, czarna fala przynosiła na ich miejsce innych, coraz nowych, tak samo upadających pod ciężarem cierpienia, tak samo wyrywających się daremnie z jej śmiertelnych wirów – nas, nas, nas…

Największą męczarnię tego półsnu stanowił niepojęty fakt, że przestały w nim działać prawa czasu – pomiędzy zniknięciem naszych poprzedników a naszym pojawieniem się nie było najmniejszej przerwy. W ten sposób nabierał on charakteru czegoś nieodwracalnego – przeznaczenia, w którym dla patrzących z boku wieczność znaczy tyle co zmrużenie oka, a dla skazanych na swój los zmrużenie oka trwa wieczność. Nawet najdrobniejsze szczegóły powtarzały się z upiorną dokładnością. Czyż więźniowie „martwego domu” nie szeptali również z przerażeniem u schyłku dnia świątecznego: „zawtra opłat' na rabotu?” Z takim uczuciem nie można w obozie żyć zbyt długo. I im zachłanniej piłem z zatrutego źródła Zapisków z martwego domu, tym większą – tajemną prawie – radość znajdowałem w myśli, która po raz pierwszy od roku błysnęła mi w głowie: myśli o samowyzwoleniu przez samobójstwo.

Na szczęście Natalia Lwowna okazała się bardziej ode mnie nałogową czytelniczką Dostojewskiego, bo po dwóch miesiącach zjawiła się w naszym baraku i wywoławszy mnie do zony, powiedziała cicho: „Chciałabym dostać od pana z powrotem Zapiski. Nie mogę bez nich żyć. Nie mam nikogo na świecie i ta książka zastępuje mi wszystko”. Po raz pierwszy i jedyny dowiedziałem się wówczas od niej samej czegoś o jej życiu, choć dawniej już mówiono mi, że jej ojca rozstrzelano natychmiast po powrocie z terenów sprzedanej Japończykom kolei wschodnio-chińskiej. Wróciłem do baraku i wyciągnąłem Dostojewskiego ze schowka pod ruchomą deską na pryczy. Oddawałem jej Zapiski z mieszanymi uczuciami; żal mi było tej książki, dzięki której żyłem w obozie krótko z otwartymi oczami, mimo że to, co ujrzały, miało wszelkie pozory śmierci; a jednocześnie cieszyłem się skrycie na myśl o wyzwoleniu od dziwnego i niszczącego uroku, jaki rzuciła na mnie ta proza tak nasycona beznadziejnością i rozpaczą, że życie stawało się w niej cieniem jedynie nie kończącej się agonii codziennego konania.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Inny Świat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Inny Świat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Inny Świat»

Обсуждение, отзывы о книге «Inny Świat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x