Gustaw Herling-Grudziński - Inny Świat

Здесь есть возможность читать онлайн «Gustaw Herling-Grudziński - Inny Świat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Inny Świat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Inny Świat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wydane po raz pierwszy w 1953 roku w Londynie i wznawiane wielokrotnie wspomnienia Gustawa Herlinga – Grudzińskiego z sowieckiego łagru w Jercewie pod Archagielskiem ukazują się w serii Lekcja Literatury poprzedzone niezwykle interesującą rozmową, jaką z autorem książki przeprowadził znakomity znawca jego twórczości, Włodzimierz Bolecki. Książka Gustawa Herlinga – Grudzińskiego obok nieprzeciętnych walorów literackich jest przede wszystkim – co podkreśla w rozmowie Autor – dokumentalną relacją ofiary, kronikarza i badacza instytucji i mechanizmów sowieckiego "innego świata" zbudowanego na utopijnej, zbrodniczej ideologii lewicowo – totalitarnej.

Inny Świat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Inny Świat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Michaił Stiepanowicz wstydził się swego przewinienia. Wstydził się, uważając je w gruncie za śmieszne. Było w nim coś „starorieżymnego”, coś, na co nie mogłem patrzeć bez wzruszenia i rozczulenia: jakiś szczątkowy i anachroniczny już nałóg uważania więzienia za formę godziwego wymiaru kary, a skazańców za rzeczywistych przestępców. W jego umyśle nie mieścił się fakt, że człowiek niewinny może być pozbawiony wolności. Powoli więc uwierzył w swoją winę, a przynajmniej udawał, że w nią wierzy, opowiadając godzinami, jak przejął się bezwiednie swoją rolą i jak szarżą aktorską zniekształcił ogólną tendencję filmu. Nie było innego sposobu, jak tylko słuchać go na serio i współczuć jego tragicznej omyłce. Na szczęście Michaił Stiepanowicz wrócił szybko do zdrowia i na dwa dni przed wypisaniem ze szpitala deklamował nam już, stojąc na środku sali w teatralnie rycerskiej pozie i w chałacie szpitalnym narzuconym na bieliznę, wiersze Puszkina, którego uwielbiał. Pamiętam tylko jedną linijkę z Pieśni o Olegu, powtarzał ją bowiem bardzo często, akcentując każde słowo z dramatycznym przejęciem:

„Skaży-ka kudiesnik, lubimiec Bogów, czto słuczitsia w żyzni so mnoju…”

Mój drugi sąsiad, Niemiec S., był znacznie bardziej milczący, choćby dlatego, że mówił bardzo słabo po rosyjsku. Mimo że nie był komunistą, przyjechał w roku 1934 do Baku jako inżynier wiertniczy w ramach umowy, wypożyczającej Rosji „speców” od różnych gałęzi przemysłu. Aresztowano go w roku 1937 pod zarzutem szpiegostwa. Wśród wszystkich moich znajomych więźniów w obozie, oskarżonych o najbardziej nieprawdopodobne zbrodnie, S. był jedynym człowiekiem, w którego przestępstwo gotów byłem uwierzyć. Istnieją ludzie, zwracający na siebie uwagę i budzący podejrzenia samym swoim wyglądem i zachowaniem się – S. należał do nich. W bladej, zniszczonej więzieniem i chorobą twarzy płonęły niesamowitym blaskiem oczy, w których poza pogardą dla otoczenia wyczytać można było przenikliwą inteligencję ogara. Wąskie, zaciśnięte konwulsyjnie usta wyrażały nienawiść, okrucieństwo i drapieżność schwytanego zwierzęcia. Zadawał wszystkim krótkie pytania, trafiające natychmiast w sedno rzeczy, i po paru dniach byłem pewny, że wie o nas więcej niż Trzeci Oddział. Do Michaiła Stiepanowicza odnosił się z nie ukrywanym lekceważeniem i niejednokrotnie ledwie powstrzymywał wściekłość, słuchając jego naiwnych opowieści o nieszczęsnym filmie; Gott, wie gross ist dein Tiergarten – szepnął raz do siebie, wznosząc wychudłe ręce ku niebu.

S. chory był na pelagrę i leżał w szpitalu od dwóch miesięcy, ale jestem pewien, że gdyby nie układ sowiecko-niemiecki i fakt, że nie był przecież Niemcem urodzonym w Rosji, lecz (nominalnie przynajmniej) obywatelem niemieckim – już dawno by nie żył. Kiedyś, nachyliwszy się do mnie, powiedział mi na ucho: „Za pół roku wybuchnie wojna i ci dranie zapłacą nareszcie za wszystko”.

Wojna wybuchła trochę wcześniej, ale zapłacił za nią w pierwszym rzędzie S. Mimo ostatniego stadium cyngi wyrzucono go ze szpitala, bez oględzin lekarskich nawet, 23 czerwca i posłano etapem wraz z Niemcami usuniętymi z biur obozowych do karnej Aleksiejewki Drugiej. Widziałem go na wartowni, gdy formowano etap. Stał – podtrzymywany przez dwóch Niemców nadwołżańskich – w podartych łachach, niechlujnie sznurkami obwiązanych butach, drżący z zimna, przerażony i blady. Nie pozostało w nim nic z dawnej pewności siebie i pogardliwej wyższości wobec otoczenia. Pelagra w ostatnim stadium wywołuje nie tylko zmiany organiczne w postaci wypadania włosów i zębów czy gnicia całego ciała, ale i zmiany psychiczne – depresję, melancholię, przewlekłe stany lękowe. S. wyglądał jak kupa pozlepianych naprędce i powiązanych szmatami ochłapów ludzkich i przysiągłbym, że się rozsypie na oczach wszystkich, kiedy obaj towarzysze puszczą jego ramiona. W jego oczach, tak niegdyś natarczywych i zimnych, malowały się strach i uniżoność. Mówiono mi potem, że nawet nie doszedł do Drugiej Aleksiejewki. Etap, gnany pieszo dwadzieścia pięć kilometrów, zostawił go w lesie na dziesiątym kilometrze wraz ze starym Niemcem z biura rachmistrzów i jednym konwojentem. Nikt ich już nigdy nie spotkał, ale pozostali więźniowie z etapu upierali się później w Aleksiejewce, że uszedłszy nie więcej niż kilometr, usłyszeli dwa kolejne wystrzały, które gruchnęły w lesie echem jak nagły grzmot.

Istniały obozy, w których z pozycją lekarza związane były wyjątkowe przywileje. Pomijając już możliwość brama okupu za zwolnienie od pracy, lekarze obozowi mieli wolny dostęp do kuchni szpitalnej i do apteczki. Każda kobieta w obozie pragnęła znaleźć się w szpitalu, jeść trochę lepiej, a w nocy odwiedzać w zamian za to lekarza w jego dyżurce oddziałowej; każdy „urka”, wzbogacony trochę łupiestwem na politycznych, zapłaciłby najbardziej wygórowaną cenę za odrobinę spirytusu z apteczki, trochę waleriany, na której robiono nalewki z wyschniętych skórek od chleba, i chlorohydrat, który zastępował haszysz, opium i morfinę, wprawiając narkomanów obozowych w stan krótkiego odrętwienia. W takich obozach lekarze stanowili elitę niedoścignioną w swym stylu życia, możliwościach, a często nawet i orgiach; im lepiej zorganizowana była w obozie mafia doktorska, tym więcej było powodów, aby przypuszczać, że należy do niej na prawach wyższego udziału w łupach lekarz wolny, który sam był niegdyś również więźniem.

Wśród ludzi wolnych, zatrudnionych przez GUŁAG w administracji obozów sowieckich, wielu było dawnych więźniów. Większość lekarzy, inżynierów, urzędników i techników otrzymywała natychmiast po ukończeniu wyroku albo drugi wyrok, albo propozycję pozostania w obozie na nie najgorzej płatnych posadach, z którymi związane były z reguły dwu- lub trzypokojowe mieszkania w pobliskim miasteczku. Taka forma kompromisu przynosiła korzyści obu stronom, toteż rzadko się zdarzało, żeby spotkała się z odmową. Po latach pobytu w obozie przeciętny więzień odwykał na tyle od wolności, że myślał o niej z pewnym lękiem jak o sytuacji, w której będzie musiał znowu żyć w stanie wiecznej czujności, śledzony przez przyjaciół, krewnych i kolegów, z góry narażony na podejrzenia po odsiedzianym dopiero co wyroku; w pewien sposób również obóz stawał się jego drugim życiem – znał jego prawa, obyczaje i przepisy, poruszał się w nim swobodnie, wiedział, jak się w nim żyje i unika niebezpieczeństw, lata spędzone za drutami przytępiały jego wyobraźnię i marzenia o wolności kierowały nie tyle ku rodzinnemu Kijowowi czy Leningradowi, co ku otwartej przestrzeni za zoną i małemu miasteczku, w którym wieczorem zapalały się światła, a w dzień bawiły się w śniegu dzieci; jeśli zaś nie miał do kogo wracać, jeśli w ciągu tych lat więziennych opuścili go najbliżsi – decyzja była tym łatwiejsza. Obóz zaś zyskiwał dobrego pracownika, obeznanego z życiem i nawykami więźniów, lojalnego, bo mądrzejszego o własne doświadczenia więzienne, przykutego już na zawsze do dawnej galery; NKWD miało też swoje powody, aby popierać te kontrakty pracy, zawierane przecież przez prześladowanych z dawnymi prześladowcami – ułatwiało to bowiem lokalizowanie infekcji obozowej do promienia najbliższych kilkudziesięciu kilometrów, dostarczało wytrawnych donosicieli i nadawało obozom pozory normalnych instytucji poprawczych, w których każdy więzień mógł codziennie oglądać jednego ze swych dawnych towarzyszy, nagrodzonego wolnością za sumienną pracę i wychowanego na pełnoprawnego obywatela Związku Sowieckiego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Inny Świat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Inny Świat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Inny Świat»

Обсуждение, отзывы о книге «Inny Świat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x