– Pamiętasz naszą rozmowę o przyszłych potrzebach mamy? Odwiedziliśmy z Artem jedno miejsce, Dworek Mira Mar, to dom stałego pobytu z opieką, naprawdę ładny. Personel czuwa dwadzieścia cztery godziny na dobę, organizują zajęcia, mają pielęgniarkę, która podaje lekarstwa…
GaoLing zmarszczyła brwi.
– Jak możesz wysyłać mamę do domu starców? Nie, to nie jest w porządku. – Pokręciła głową, zaciskając mocno usta.
– To nie tak, jak myślisz…
– Nie rób tego! Jeżeli nie możesz zająć się mamą, niech zamieszka u mnie.
Ruth wiedziała, że GaoLing z trudem radzi sobie z LuLing nawet przez kilka dni. Ostatnią wizytę LuLing określiła słowami: “O mało nie dostałam zawału". Mimo to Ruth poczuła wstyd, że ciotka uważa ją za niedobrą córkę, zaniedbującą swe obowiązki. Wróciły wszystkie wątpliwości, jakie miała wcześniej w związku z Mira Mar. Znów nie była pewna własnych intencji. Czy to istotnie najlepsze wyjście ze względu na bezpieczeństwo i zdrowie matki? A może porzuca matkę dla własnej wygody? Zastanawiała się, czy nie zgodziła się po prostu z rozumowaniem Arta, jak w przypadku wielu spraw dotyczących ich obojga. Miała wrażenie, jakby zawsze żyła dzięki innym i dla innych.
– Po prostu nie wiem, co innego miałabym zrobić – powiedziała głosem drgającym od rozpaczy, którą starała się zdławić. – To okropna choroba i rozwija się szybciej, niż sądziłam. Mama nie może zostać sama. Wtedy wychodzi z domu i gubi się. Nie wie, czy jadła przed dziesięcioma minutami czy dziesięcioma godzinami. Nie może się sama kąpać. Boi się kranów…
– Wiem, wiem. Trudno, to bardzo smutne. Dlatego mówię, jeżeli już nie możesz tego wytrzymać, przywoź ją do nas. Trochę będzie tutaj, trochę u ciebie. Wtedy będzie łatwiej.
Ruth spuściła głowę.
– Mama już była w Dworku Mira Mar. Spodobało jej się, mówiła, że przypomina trochę statek wycieczkowy.
GaoLing sapnęła z powątpiewaniem.
Ruth chciała usłyszeć od ciotki zgodę. Wyczuwała też, ze GaoLing chce, aby o nią poprosiła. Zawsze ochraniały się nawzajem z matką. Ruth spojrzała GaoLing w oczy.
– Nie podejmę żadnej decyzji, dopóki nie będziesz przekonana, że postępuję słusznie. Chciałabym jednak żebyś ty także odwiedziła ten dom. Jeżeli tam pojedziesz' dam ci kopię zapisków mamy.
To wzbudziło zainteresowanie GaoLing.
– Skoro o tym mowa – ciągnęła Ruth – zastanawiałam się, co się stało z tymi ludźmi w Chinach, których znałyście z mamą. Mama nie pisała nic o swoim życiu po wyjeździe z Hongkongu. Co się stało z tym człowiekiem, za którego wyszłaś, Fu Nanem, i jego ojcem? Zatrzymali sklep z tuszem?
GaoLing rozejrzała się, czy w pobliżu nie ma nikogo, kto mógłby usłyszeć.
– Ci ludzie byli okropni. – Skrzywiła się. – Tak źli, że sobie nawet nie wyobrażasz. Fu Nań miał dużo kłopotów. Matka o tym pisała?
Ruth skinęła głową.
– Był uzależniony od opium.
GaoLing przez chwilę wyglądała na zupełnie zaskoczoną, uświadamiając sobie, że opowieść LuLing musi być niezwykle szczegółowa.
– To prawda – przyznała. – Później zmarł, może w 1960 roku, choć nikt nie wie na pewno. Ale właśnie wtedy przestał pisać i dzwonić do różnych ludzi, których pogróżkami zmuszał do wysyłania pieniędzy.
– Wuj Edmund wie o nim? GaoLing sapnęła ze wzburzeniem.
– Jak mogłam mu powiedzieć, że jestem mężatką? Wówczas twój wuj mógłby zacząć wątpić, czy naprawdę jesteśmy małżeństwem, czy nie jestem bigamistką, czy nasze dzieci nie są… hm, takie jak twoja matka. Potem zapomniałam mu powiedzieć, a kiedy się dowiedziałam, że mój pierwszy mąż prawdopodobnie nie żyje, było już za późno na tłumaczenie rzeczy, o których i tak należało zapomnieć. Rozumiesz.
– Tak samo jak z twoim prawdziwym wiekiem.
– Tak jest. Natomiast stary Chang… cóż, w 1950 roku komuniści rozprawili się ze wszystkimi posiadaczami. Wsadzili Changa do więzienia, gdzie po torturach przyznał się, że jest właścicielem wielu firm, ma na sumieniu oszustwa i handel opium. Orzekli, że jest winny, i rozstrzelali go w publicznej egzekucji.
Ruth wyobraziła to sobie. Choć z zasady była przeciwniczką kary śmierci, poczuła satysfakcję, że człowieka, który przysporzył jej babce i matce tylu cierpień, spotkał zasłużony koniec.
– Lud skonfiskował też jego dom, zmusił żonę do zamiatania ulic, a wszystkich synów wysłano do pracy na powietrzu w Wuhanie, gdzie jest tak gorąco, że ludzie woleliby wykąpać się w kadzi wrzącego oleju niż tam jechać. Mój ojciec i matka cieszyli się, że już są biedni i ominęła ich taka kara.
– A Siostra Yu, Nauczyciel Pan? Miałaś od nich jakieś wiadomości?
– Mój brat miał – wiesz, Jiu Jiu w Pekinie. Pisał, że Siostra Yu wiele razy awansowała, osiągając w końcu bardzo wysokie stanowisko w partii komunistycznej. Nie wiem, jaki miała tytuł, coś z właściwą postawą i reformami. Ale podczas rewolucji kulturalnej wszystko przewróciło się do góry nogami i Siostrę Yu okrzyknęli przykładem złej postawy, bo w przeszłości pracowała u misjonarek. Rewolucjoniści wsadzili ją do więzienia i trzymali tam długo, traktując ją bardzo źle. Jednak kiedy wyszła, nadal cieszyła się, że jest komunistką. Potem chyba umarła ze starości.
– A Nauczyciel Pan?
– Jiu Jiu pisał, że któregoś roku w kraju urządzono wielką uroczystość na cześć Chińczyków, którzy pracowali przy odkryciu Człowieka z Pekinu. W artykule z gazety, który mi przysłał, pisano, że Pan Kai Jing – pierwszy mąż twojej matki – zginął jako bohater, nie chcąc zdradzić kryjówki partii komunistycznej, a jego ojciec, Nauczyciel Pan, przybył na uroczystość, żeby odebrać honorową nagrodę. Nie wiem, co się z nim potem stało. Teraz na pewno już nie żyje. To takie smutne. Kiedyś byliśmy jak jedna rodzina. Poświęcaliśmy się dla siebie nawzajem. Siostra Yu mogła pojechać do Ameryki, ale dała tę szansę mnie i twojej mamie. Dlatego mama dała ci po niej imię.
– Myślałam, że po Ruth Grutoff.
– Po niej również. Ale twoje chińskie imię jest po Siostrze Yu. Yu Luyi. Luyi znaczy “wszystko, czego sobie życzysz".
Ruth zdziwiła się i zrobiło się jej bardzo miło, że matka włożyła tyle serca w nadanie jej imienia. Przez większą część dzieciństwa nie cierpiała obu swoich imion, amerykańskiego i chińskiego. “Ruth" brzmiało staroświecko i matka nie potrafiła go nawet wymówić, a “Luyi" bardziej pasowało do chłopca, boksera albo zbira.
– Wiedziałaś, że twoja mama zrezygnowała z wyjazdu do Ameryki, żebym ja mogła jechać pierwsza?
– Mniej więcej. – Bała się dnia, w którym GaoLing przeczyta we wspomnieniach matki dokładny opis, jakim sposobem uzyskała zgodę na swój wyjazd do Stanów.
– Dziękowałam jej wiele razy i zawsze mówiła: “Nie, nie wspominaj o tym, bo będę na ciebie zła". Nieraz próbowałam jej się odwdzięczyć, ale zawsze odmawiała. Co roku zapraszamy ją, żeby pojechała z nami na Hawaje. I co roku mówi mi, że nie ma pieniędzy.
Ruth kiwała głową. Ile to razy musiała wysłuchiwać utyskiwań matki na ten temat.
– Za każdym razem mówię jej: “Zapraszam cię, po co pieniądze?". A ona na to, że nie pozwoli mi płacić za nią. Nie ma mowy! No więc mówię: “Weź pieniądze z konta Charlesa Schwaba". Nie, ona nie chce tych pieniędzy. Jeszcze nie będzie ich wydawać.
– Co to za konto Charlesa Schwaba?
– O tym ci nie powiedziała? Jej połowa pieniędzy twoich dziadków, które dostała po ich śmierci.
Читать дальше