Gwałtowne hamowanie przerwało powtarzanie lekcji i obydwoje zostali rzuceni na przednie siedzenia nie odnosząc na szczęście żadnych obrażeń. Przed nimi w poprzek drogi na samym zakręcie stała ciężarówka. Tylko refleks i doskonałe opanowanie Dudleya uchroniły ich przed większymi szkodami. Kierowca zareagował puszczając wiązankę soczystych przekleństw. Natychmiast rozważył wszystkie możliwe rozwiązania, ale sytuacja nie pozwalała na żadne z nich. Wysiadł więc z auta, aby sprawdzić, co się dzieje.
Nancy spojrzała na zegarek.
– Nie zdążę na pociąg – pomyślała uderzając rytmicznie stopą w dywanik z białego jagnięcia leżący na podłodze samochodu.
W tym momencie jakiś człowiek wysiadł z ciężarówki, zbliżył się od tyłu do Dudleya i powalił go uderzeniem w kark. Obydwoje zdali sobie sprawę z tego, co się dzieje, gdy było już za późno na ucieczkę.
Drzwiczki samochodu otworzyły się jednocześnie i dwaj mężczyźni chwycili Franka jr i zabrali go ze sobą. Trzeci usiadł na miejscu chłopca i powiedział do Nancy zamarłej ze zdumienia:
– Tylko spokojnie. Nie mamy zamiaru cię skrzywdzić.
Nancy skinęła głową.
– Słuchaj mnie uważnie – kontynuował mężczyzna, który miał gęste, kręcone włosy i śmierdział czosnkiem. – Zabieramy chłopca. Ty pojedziesz do Franka Latelli i powtórzysz mu dokładnie to, co ci powiem: Joe La Manna mówi, że za sprawą Altantic City zerwałeś układ. To oznacza wojnę. Dostaniesz twojego wnuka, kiedy zaakceptujesz warunki, które ci podyktujemy. Zrozumiałaś? – warknął mężczyznę.
Nancy odpowiedziała, że tak.
– Powtórz, co ci powiedziałem – rozkazał.
Nancy powtórzyła słowo po słowie wyraźnym, bezbarwnym głosem i dodała:
– Teraz ja ci coś powiem, ty bydlaku. Postaraj się, żeby nic się nie przytrafiło Frankowi jr, w przeciwnym razie będziesz żałował, żeś się urodził.
– Dobra jesteś i masz klasę, dziewczyno – powiedział mężczyzna szczypiąc ją w policzek.
Nancy nienawidziła go z całego serca. Kiedy mężczyzna zniknął, ciężarówka ruszyła dając przejazd. Wysiadła z samochodu wychodząc naprzeciw Dudleyowi, który podnosił się z ziemi.
– Przykro mi, Nancy – wyszeptał.
– To nie twoja wina – rozgrzeszyła go myśląc o Nearco. – Potrzebny ci lekarz. Wracamy do domu. Ja poprowadzę.
Frank Latella stał przed lustrem w sypialni i wiązał sobie, jak zwykle starannie, krawat dobrany kolorem do szarego garnituru z miękkiej angielskiej flaneli. Mimo że wszystko układało się jak najlepiej, to jednak od pewnego czasu uskarżał się na uciążliwe zmęczenie, które przypisywał pogodzie i wiekowi, oraz na powtarzające się mdłości, które kładł na karb nie najlepszej przemiany materii. Te niewielkie dolegliwości nie przeszkadzały mu rozkoszować się osiągniętym sukcesem. Interes w Atlantic City, w który zainwestował wszystkie swoje siły i cały rodzinny majątek, był ukoronowaniem jego życia. Teraz mógł spędzić w spokoju resztę swego życia, a jego syn zająłby się wyłącznie czystymi interesami. Spadek po teściu był zlikwidowany, nie było już loterii ani lichwy, ani prostytucji, ani wymuszania pieniędzy w zamian za opiekę. Nie przeszkadzało to w opłacaniu urzędników sądowych, polityków i policjantów. Płacono biżuterią, obrazami znanych artystów, wyrobami ze srebra, fundowano podróże. To nie była korupcja, to stanowiło część stosunków społecznych.
Latella był potęgą. Był właścicielem sklepów spożywczych, sieci restauracji na dobrym poziomie, hoteli na zachodnim i wschodnim wybrzeżu. A poza tym było jeszcze jego oczko w głowie: kompleks w Atlantic City, niewyczerpalne źródło czystych pieniędzy. Wszystko to zrealizował nie brudząc sobie rąk handlem narkotykami. Przedsięwzięcie sfinalizowane w New Jersey, w samym środku terytorium rodziny Chinnici, było ryzykowne, ale dramat był nieodłącznym składnikiem życia. Nawet przejście przez jezdnię jest ryzykiem: można wpaść pod samochód. To była jedyna okazja: być albo nie być. Zostały jednak podjęte wszelkie możliwe środki ostrożności, aby uniemożliwić dotarcie do niego. Tylko Nearco znał ten sekret, którym podzieliłby się pewnego dnia z Frankiem jr. Stary, mimo że miał niejakie wątpliwości co do talentów syna, wciąż wierzył w jego umiejętność dochowania tajemnicy o podstawowym znaczeniu dla ich życia.
Frank wpiął w krawat małą złotą szpilkę: znak zapytania wysadzany perełkami i zakończony szafirem. Wierny swoim przyzwyczajeniom wziął z nocnego stolika pustą filiżankę po kawie, którą Sandra przyniosła mu jak co dzień rano po przebudzeniu, i przygotował się do zejścia. W tej samej chwili ktoś zapukał do drzwi.
– Proszę – powiedział zdziwiony.
Tylko Sandra wchodziła do sypialni. I nigdy nie pukała. Otworzyły się drzwi i w progu ukazała się Nancy. Blada, z trudem łapiąca powietrze, z zagubionym spojrzeniem.
– Proszę o wybaczenie – wyszeptała.
– Co jest, mała? – zaniepokojony poprosił, aby kontynuowała.
– Stało się coś strasznego – wyznała dziewczyna. – Porwano Franka.
Na te słowa rysy mu stężały, zmieniając się w nieprzeniknioną maskę.
– Wejdź i zamknij drzwi – rozkazał odstawiając filiżankę na marmurowy blat komody. – Teraz usiądź i złap powietrze – dodał wskazując jej jedno z dwóch krzeseł w nogach łóżka.
Nancy naprawdę musiała usiąść. Spokojnie zareagowała na porwanie, ale teraz wstrząsały nią dreszcze.
– Frank – wyszeptała.
– Uspokój się i powiedz mi, co się przytrafiło Juniorowi – upomniał ją Frank.
– Junior został porwany przez Joe La Mannę. Byłam z nim w samochodzie prowadzonym przez Dudleya, kiedy został porwany.
– Co ty robiłaś w samochodzie? – zapytał.
– Chciałam pojechać na dworzec w Greenwich, aby złapać pociąg do Nowego Jorku.
Frank usiadł powoli na krześle naprzeciw niej. Nie okazał najmniejszego przestrachu, nie zmienił wyrazu twarzy, nie mrugnął nawet okiem. Rozpiął marynarkę, wyciągnął złoty zegarek z kieszeni kamizelki, sprawdził godzinę i schował na miejsce.
– Opowiedz mi wszystko spokojnie – poprosił – nie zapominając o żadnym szczególe. Masz dobrą pamięć, prawda?
Szarpał łańcuszek zegarka, a Nancy opowiadała z drobiazgową precyzją przebieg wydarzeń. Stary słuchał z uwagą i potakiwał.
– Dlaczego Carmine Russo nie był z wami? – zapytał.
– Nie wiem – odpowiedziała Nancy, która przestała się trząść.
– Pamiętasz coś jeszcze.
– Pamiętam, że Nearco zawołał Carmine przed odjazdem. Rozmawiał z nim półgłosem. Potem Carmine zbliżył się do samochodu i powiedział do Dudleya, żeby jechał bez niego.
– Idiota – wysyczał przez zęby Frank.
– Może, proszę pana, gdyby doszło do strzelaniny, byłoby jeszcze gorzej – odważyła się. – Może.
Prawdopodobnie Nancy miała rację.
– Jesteś inteligentną i mądrą dziewczyną.
Mężczyzna analizując w myślach wszystkie możliwości, nie zapominając o żadnej hipotezie, zastanowił się, czy porywacze nie liczyli na nieobecność Carmine Russo. Jeśli to było prawdą, ktoś zdradził. Miało to już miejsce w czasach Toniego Croce, ale tym razem sprawa była poważniejsza. La Manna dowiedział się o czymś, o czym nie powinien wiedzieć. Tajemnica Atlantic City została odkryta. Znał ją tylko on i jego syn Nearco.
Nancy uspokajała się.
– Co się dzieje, proszę pana? – zapytała. – Dlaczego porwali Juniora?
Frank uśmiechnął się pochylając się ku niej.
Читать дальше