Wysiadając z samolotu McWatt mrugnął do Yossariana uspokajająco, ale potem nie odezwał się do niego ani słowem, kiedy podczas drogi powrotnej w jeepie zabawiał nowego pilota i bombardiera pokpiwając z ich łatwowierności. Dopiero później, kiedy wszyscy czterej oddali spadochrony, rozstali się i już we dwójkę poszli do swojego rzędu namiotów, McWatt rozjaśnił uśmiechem swoją z rzadka usianą piegami, opaloną szkocko-irlandzką twarz i żartobliwie zajechał Yossariana pięścią w żebro, udając, że wyprowadza cios.
– Ty bydlaku – roześmiał się – czy naprawdę zabiłbyś mnie wtedy?
Yossarian uśmiechnął się przepraszająco i potrząsnął głową.
– Nie, chyba nie.
– Nie wiedziałem, że z tobą jest aż tak źle. O rany! Dlaczego komuś o tym nie powiesz?
– Wszystkim o tym mówię. Co z tobą, do cholery? Nigdy nie słyszałeś?
– Nie myślałem, że mówisz serio.
– A ty nigdy się nie boisz?
– Może powinienem.
– Nawet podczas akcji bojowych?
– Widocznie jestem na to za głupi – roześmiał się McWatt z zakłopotaniem.
– Grozi mi tyle różnych śmierci – dorzucił Yossarian – a ty musiałeś wymyślić jeszcze jedną. McWatt uśmiechnął się znowu.
– Słuchaj, założę się, że naprawdę masz stracha, kiedy przelatuję nad twoim namiotem, co?
– Umieram ze strachu. Już ci to mówiłem.
– Myślałem, że narzekasz tylko na hałas. – McWatt wzruszył z rezygnacją ramionami. – E, co tam, było nie było. Chyba będę musiał przestać.
Ale McWatt był niepoprawny i chociaż przestał przelatywać nad namiotem Yossariana, to nigdy nie przepuścił okazji, żeby przelecieć z hukiem nad plażą, jak srogi, nisko lecący piorun, tuż nad tratwą i zacisznym grajdołkiem, w którym Yossarian pieścił się z siostrą Duckett albo grał w kierki, pokera lub bezika z Natelym, Dunbarem i Joem Głodomorem. Yossarian spędzał prawie wszystkie wolne popołudnia z siostrą Duckett i przychodził z nią na plażę za wąskim pasmem sięgających do ramienia wydm, oddzielających ich od miejsca, gdzie pozostali oficerowie i szeregowcy kąpali się nago. Nately, Dunbar i Joe Głodomór przychodzili tam również. Od czasu do czasu przyłączał się do nich McWatt i często Aarfy, który przychodził pękaty, w pełnym umundurowaniu, i nigdy nic z siebie nie zdejmował poza butami i czapką; Aarfy nigdy się nie kąpał. Pozostali mieli na sobie kąpielówki przez szacunek dla siostry Duckett, a także siostry Cramer, która niezmiennie towarzyszyła siostrze Duckett i Yossarianowi na plaży, siadając wyniośle osobno, w odległości dziesięciu jardów od nich. Nikt z wyjątkiem Aarfy'ego nie robił nigdy najmniejszych aluzji do nagich mężczyzn opalających się nieco dalej na plaży lub skaczących do wody z ogromnej pobielanej tratwy kołyszącej się na pustych beczkach po benzynie za piaszczystą łachą. Siostra Cramer siedziała osobno, ponieważ była zła na Yossariana i zawiodła się na siostrze Duckett.
Siostra Sue Anna Duckett nie ukrywała pogardy dla Aarfy'ego i to była jeszcze jedna z licznych cech, które pociągały w niej Yossariana. Pociągały go jej długie białe nogi i jędrny, kallipygiczny tyłeczek; często zapominał, że od pasa w górę jest wiotka i delikatna, przez co sprawiał jej niechcący ból w chwilach uniesienia, gdy ściskał ją zbyt gwałtownie. Lubił jej senną podatność, kiedy leżeli na plaży o zmroku. Z jej bliskości czerpał spokój i pociechę. Odczuwał nieprzepartą chęć nieustannego dotykania jej, utrzymywania stałego fizycznego kontaktu. Lubił obejmować luźno palcami jej nogę w kostce, kiedy grał w karty z Natelym, Dunbarem i Joem Głodomorem, lub delikatnie i czule pieścić czubkami paznokci pokrytą meszkiem skórę jej jasnego, gładkiego uda, albo półsennie, zmysłowo i prawie bezwiednie wsuwać swoją pełną szacunku dłoń posiadacza wzdłuż jej muszelkowatego kręgosłupa pod elastyczny pasek stanika dwuczęściowego kostiumu kąpielowego, który zawsze oblegał i ukrywał jej drobne piersi o długich sutkach. Lubił pogodną przymilność siostry Duckett i przywiązanie do niego, jakie z dumą demonstrowała. Joe Głodomór również odczuwał nieprzepartą chęć dotykania siostry Duckett i Yossarian nieraz osadzał go w miejscu groźnym spojrzeniem. Siostra Duckett flirtowała z Joem Głodomorem wyłącznie po to, żeby podniecić Yossariana, i jej okrągłe jasnobrązowe oczy błyskały przekornie, ilekroć dawał jej sójkę w bok albo kuksańca, żeby przestała.
Grali w karty na ręczniku, na podkoszulku albo na kocu, a siostra Duckett tymczasem, oparta plecami o wydmę, tasowała drugą talię kart. Kiedy nie bawiła się kartami, mrużyła oczy do małego kieszonkowego lusterka, malując tuszem swoje zawinięte, rudawe rzęsy w idiotycznej nadziei, że można je wydłużyć na stałe. Czasami udawało jej się podtasować karty albo schować jakąś kartę tak, że spostrzegali to dopiero w trakcie gry. Zaśmiewała się i promieniała ze szczęścia, kiedy rzucali ze złością karty i okładając ją boleśnie po nogach i ramionach wymyślali jej od najgorszych i ostrzegali, żeby przestała się wygłupiać. Trajkotała bez sensu, kiedy oni najbardziej usiłowali się skupić, i rumieniec dumy zalewał jej policzki, gdy tłukli ją jeszcze mocniej, każąc jej się zamknąć. Siostrę Duckett cieszyły takie objawy zainteresowania i potrząsała swoją krótką kasztanowatą grzywką z radości, kiedy Yossarian i jego koledzy poświęcali jej tak wiele uwagi. Świadomość, że tylu nagich chłopców i mężczyzn wyleguje się tuż po drugiej stronie wydmy, dawała jej swoiste poczucie ciepła i radosnego oczekiwania. Wystarczyło, żeby wyciągnęła szyję lub podniosła się pod jakimś pretekstem, a mogła zobaczyć dwudziestu albo i czterdziestu rozebranych mężczyzn opalających się lub grających w piłkę. Jej własne ciało było dla niej czymś tak dobrze znanym i nieciekawym, że nie mogła zrozumieć szaleńczego zachwytu, jaki budziło w mężczyznach, i tej gorączkowej i zabawnej potrzeby, żeby go dotknąć, natychmiast wyciągnąć rękę i przyciskać, ugniatać, szczypać i głaskać. Nie rozumiała pożądania Yossariana, ale chętnie wierzyła mu na słowo.
Wieczorami, kiedy Yossarian czuł się podniecony, zabierał na plażę siostrę Duckett oraz dwa koce i kochali się nie zdejmując ubrań, co sprawiało mu większą przyjemność niż igraszki ze wszystkimi zdrowymi, nagimi, zepsutymi dziewczynami w Rzymie. Często chodzili w nocy na plażę i nie kochali się, tylko leżeli drżąc pomiędzy dwoma kocami i tuląc się do siebie, aby odstraszyć przenikliwy, wilgotny chłód. Atramentowoczarne noce stawały się coraz zimniej sze i coraz mniej było gwiazd na stygnącym niebie. Tratwa kołysała się na widmowej ścieżce księżycowego blasku i miało się wrażenie, że odpływa w dal. W powietrzu czuio się wyraźnie zapowiedź chłodów. Wszyscy zaczynali budować piecyki i przychodzili w ciągu dnia do namiotu Yossariana podziwiać dzieło Orra. Siostrę Duckett wprawiało w zachwyt to, że Yossarian nie potrafił opanować rąk, kiedy byli razem, chociaż nie pozwalała mu ich wsuwać pod szorty, gdy ktoś mógł zobaczyć, nawet jeżeli jedynym świadkiem była siostra Cramer, która siedziała po drugiej stronie wydmy, zadzierając z dezaprobatą nos i udając, że nic nie widzi.
Siostra Cramer przestała się odzywać do siostry Duckett, swojej najlepszej przyjaciółki, z powodu jej romansu z Yossarianem, ale nadal wszędzie z nią chodziła, ponieważ była jej najlepszą przyjaciółką. Siostra Cramer nie aprobowała Yossariana i jego kolegów. Kiedy wstawali i szli pływać razem z siostrą Duckett, ona również wstawała i szła pływać, przy czym utrzymywała zawsze tę samą dziesięciojardową odległość i milczała wyniośle, okazując im pogardę nawet w wodzie. Kiedy oni śmiali się i chlapali, ona również śmiała się i chlapała; kiedy oni nurkowali, ona też nurkowała; kiedy płynęli na piaszczystą łachę i odpoczywali, siostra Cramer również płynęła na piaszczystą łachę i odpoczywała. Kiedy wychodzili z wody, ona też wychodziła, wycierała ramiona własnym ręcznikiem i siadała wyniośle osobno, na swoim osobnym miejscu, sztywno wyprostowana, a promienie słońca odbijające się od jej jasnoblond włosów tworzyły wokół jej głowy aureolę. Siostra Cramer gotowa była zacząć znowu rozmawiać z siostrą Duckett, pod warunkiem, że siostra Duckett okaże skruchę i przeprosi. Siostra Duckett wolała, żeby wszystko zostało tak, jak jest. Od dawna już miała ochotę trzasnąć siostrę Cramer, żeby się wreszcie zamknęła.
Читать дальше