James Herbert - Ciemność

Здесь есть возможность читать онлайн «James Herbert - Ciemność» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ciemność: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ciemność»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W cichej, spokojnej okolicy Willow Road odżywają wspomnienia makabrycznych wydarzeń sprzed lat, kiedy to grozę i obrzydzenie budziły dokonywane tam praktyki okultystyczne. Tak jak niegdyś zatriumfuje szaleństwo, prowadzące do nagłych aktów przemocy.
Chris Bishop, specjalista od zjawisk paranormalnych, wznawia dochodzenie w tej sprawie. Nie ma wątpliwości, że na Willow Road wciąż jest coś, co doprowadza ludzi do utraty zmysłów, wyzwala w nich najgorsze instynkty, popycha do morderstw i samounicestwień…

Ciemność — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ciemność», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Stały tam dwie kobiety, które go tu przyprowadziły – wysoka i niska.

– Dzięki Bogu – powiedział Bishop.

Jęki, chichoty, krzyki i wicie się Lynn – wszystko nagle ustało. Nawet stara kobieta, trzymająca zwinięte prześcieradło, zatrzymała się i spojrzała za siebie przez ramię. Wysoka kobieta weszła do pokoju, a niska podążyła w jej ślady. Obie przesunęły się na bok, otwierając szeroko drzwi, i usłyszał, jak wysoka powiedziała:

– Przyprowadźcie go.

Pokój wypełniły obłąkane, wymachujące rękami postacie z piekła – kobiety miały na sobie proste, niekształtne koszule, które służyły im za szlafroki, mężczyźni byli podobnie ubrani. Bishop cofnął się, niemal wierząc, iż wszedł w koszmarny sen.

Lynn uwolniła się; nagle zarzucono mu na szyję zwinięte prześcieradło i związano je mocno. Popchnięto go” ‹do przodu i otoczyła go wrzeszcząca masa ciał – ręce rozrywały mu ubranie, pociemniałe twarze szaleńców pojawiały się przed nim i znikały, gdyż coraz to inni chcieli ujrzeć swoją ofiarę. Ogłuszony krzykami Bishop walił ich na oślep, jego pięści zatapiały się w mięsiste części ciała, czasami trafiały w twardą kość. Tych, którzy się przewracali, natychmiast zastępowali inni; zaczął słabnąć, próbował czepiać się ich kaftanów, by uchronić się przed upadkiem.

Ktoś kopnął go w twarz podniesionym kolanem, aż pociemniało mu w oczach, dopiero po chwili poczuł paraliżujący ból. Osunął się na kolana i mocny cios odrzucił mu głowę na bok. Ręce ślizgały mu się po podłodze i poczuł zaciskające się wokół szyi prześcieradło. Runął na podłogę, kopany przez posiniaczone stopy.

Ciągnąc za prześcieradło, dowlekli go do drzwi.

Wysoka kobieta spojrzała na niego z góry, ponure światło z holu rzucało półcień na jej twarz; wciąż uprzejmie się uśmiechała. Leżał na plecach, wpatrując się w nią. Zarówno ona, jak i jej towarzyszka, były zachwycone jego przerażeniem. Podniosła rękę i na chwilę umilkła wrzawa, z mroku dochodziły wyłącznie sporadyczne jęki, śmiechy czy westchnienia.

Powiedziała tylko:

– Za późno, panie Bishop. Już się zaczęło.

Wtedy znowu rzucili się na niego i na wpół niosąc, na wpół ciągnąc, wlekli go do holu. Wydawało mu się, że usłyszał, jak Lynn śmieje się wraz z nimi.

Udało mu się podciągnąć pod siebie stopy i wyprostować się, wbijając obcasy w twardy, sznurkowy dywan, opierając się tłumowi, nie chcąc iść tam, gdzie chcieli go ponieść. Jęknął głośno, gdy zobaczył, co przed nim leży w korytarzu.

Ciała pracowników kliniki psychiatrycznej zostały wyrzucone z pokojów i zalegały długi korytarz po obu stronach. Niewiele bieli prześwitywało przez przesiąknięte krwią fartuchy. Z przerażeniem zobaczył, że wszyscy zamordowani byli mocno okaleczeni. Czy umarli przed…? Lepiej o tym nie myśleć.

Ciągnęli go do przodu i poczuł, że ogarnia go szał. Nie wiedział, co się z nimi wszystkimi stało, dlaczego lub w jaki sposób ich obłąkane umysły opanowała tak przerażająca furia, ale nienawidził ich za to. Wydarzenia ostatnich tygodni przekonały go, że nie byli za to odpowiedzialni – ich osłabione umysły opanowało jeszcze większe szaleństwo… Nienawidził właśnie tego szaleństwa, ale oni byli jego armią, byli jego sprawcami. Pozwolili się wykorzystać. Nie byli już ludźmi.

Stanęła przed nim niska kobieta, ze złośliwie ściągniętą twarzą, gotowa wyśmiewać się z niego. Uniósłszy stopę, kopnął ją w pulchne podbrzusze, a gdy gwałtownie pochyliła głowę, natrafiła na jego błyskawicznie uniesione kolano, które zdławiło jej przeszywający skrzek.

Ci, którzy go trzymali, byli przez chwilę oszołomieni; nagłe ukłucie strachu przebiło powłokę obłędu. Bishop wyswobodził jedną rękę i odwrócił się, by uderzyć szaleńca, który trzymał go za drugą. Poczuł przelotną satysfakcję, gdy zaciśniętą pięścią rozgniótł mu nos. Prześcieradło wokół jego szyi rozluźniło się, więc szybko ściągnął je przez głowę, odskakując jednocześnie przed napływającym na korytarz tłumem. Wrzaski nasiliły się, gdy wepchnął z powrotem w tłum mężczyznę, który trzymał go za drugą rękę. Jakieś dłonie chwytały go, próbowały wciągnąć z powrotem do środka.

Cofał się, tłukąc ich po rękach, jakby to były małe dzieci, domagające się cukierków. Niemal się potknął o wyciągnięte nogi pielęgniarza; skręcił i pobiegł w stronę schodów, zupełnie wytrącony z równowagi widokiem martwego mężczyzny, który patrzył na niego, lecz zamiast oczu miał dwie głębokie, czerwone jamy. Mieszkańcy gonili go, chichocząc i potykając się o ciała tych, których już zabili.

Bishop dobiegł do schodów i oparł się o poręcz. Dwie postacie w białych, wykrochmalonych garniturach, jakie zazwyczaj nosił personel w Fairfield, wchodziły na górę. Ich twarze ukryte były w cieniu. Jedna z nich trzymała długi, żelazny pręt, którym przeciągała ze stukotem po słupkach balustrady. Kiedy podeszły bliżej, Bishop dostrzegł w ich oczach ten sam obłąkany wyraz, jaki mieli goniący go szaleńcy. Zataczając się, zaczął wchodzić po schodach prowadzących na drugie piętro.

Czyjaś ręka zacisnęła się na kostce jego nogi, ciągnąc go w dół. Chwycił się poręczy, by nie ześlizgnąć się ze schodów. Przekręcił się, zobaczył, że to Lynn go trzyma, chichocząca, zaśliniona Lynn, jakaś nieznana mu Lynn, której podobała się ta zabawa i która chciała jego śmierci. Musiał zamknąć oczy, kiedy kopnął jej uniesioną do góry twarz.

Metalowy pręt uderzył w słupek, parę cali od zaciśniętych palców Bishopa, i z drugiej strony balustrady spojrzała szeroko uśmiechnięta twarz pielęgniarza. Tłum u podnóża schodów potykał się już o leżące ciało Lynn, gdy Bishop ciężkim krokiem wspinał się po schodach, pokonując po trzy stopnie naraz; przeraźliwy strach, że nogi odmówią mu posłuszeństwa, potęgował jego panikę. Chwycił poręcz, aby obrócić się na zakręcie schodów, tłum, który chciał go pochwycić, tratował teraz ciało Lynn. Bishop dotarł do drugiego piętra. Na korytarzu było ciemno, ale nie na tyle, by nie zauważył zbliżających się do niego białych postaci i otwierających się po obu stronach drzwi, z których wychodzili inni – niewyraźne upiory w świecie ciemności i krzyku.

Znalazł się w potrzasku.

Pozostały mu tylko drzwi po lewej stronie, które się jeszcze nie otworzyły.

Zdyszany wpadł do środka i zatrzasnął je za sobą, opierając się o nie, by nie weszli za nim. Spazmatycznie łapał powietrze. Podtrzymując ramieniem drzwi, szukał klucza w zamku. Ale klucza nie było. Nie było nawet zasuwy.

Usłyszał, jak gromadzą się przed drzwiami.

Miał mokre nogi.

Wyciągnął rękę w poszukiwaniu kontaktu, nie znalazł go, ale dłonią wyczuł coś szorstkiego. Sznurek. Światło. Pociągnął. Był w łazience, białe kafelki błyszczały czystością. Dlatego nie było klucza w drzwiach; ludziom obłąkanym nie pozwalano zamykać się w żadnym pomieszczeniu. Podłogę pokrywały kałuże, a głęboka wanna na nóżkach wypełniona była po brzegi wodą o gładkiej, spokojnej powierzchni. W rogu, tuż obok niego, stało krzesło z oparciem, z którego zwisały dwa niedbale rzucone ręczniki. Z zadowoleniem chwycił krzesło i, stawiając je pod kątem, zaklinował klamkę. To może ich powstrzyma na parę drogocennych sekund i pozwoli mu dostać się do wysokiego okna po drugiej stronie łazienki. Zauważył, że matowa szyba wzmocniona jest metalowym drutem, i modlił się, żeby mu się udało przedrzeć przez nią, gdyż był pewny, że rama została tak umocowana, aby okno nie otwierało się w normalny sposób. Chlapiąc wodą, przeszedł przez łazienkę, nie zwracając uwagi na dochodzący z zewnątrz przeraźliwy śmiech. I gdy przechodził obok ogromnej wanny, uświadomił sobie, że przez cały czas prowadzili z nim okrutną grę, że pozwolili mu uciec na drugie piętro i zmusili, żeby wszedł właśnie do tego pomieszczenia. Chcieli, aby zobaczył, co leżało w wannie pod gładką powierzchnią wody.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ciemność»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ciemność» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Herbert Wells
James Herbert - Fluke
James Herbert
Margit Sandemo - Droga W Ciemnościach
Margit Sandemo
James Herbert - La pietra della Luna
James Herbert
James Herbert - ‘48
James Herbert
James Herbert - Fuks
James Herbert
Stephanie James - Diabelska cena
Stephanie James
Herbert James Hall - The Untroubled Mind
Herbert James Hall
Отзывы о книге «Ciemność»

Обсуждение, отзывы о книге «Ciemność» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x