Clive Cussler - Podwodny Zabójca
Здесь есть возможность читать онлайн «Clive Cussler - Podwodny Zabójca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Podwodny Zabójca
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Podwodny Zabójca: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podwodny Zabójca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Podwodny Zabójca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podwodny Zabójca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Skalne urwiska ustąpiły i w końcu ląd zszedł do poziomu morza, gdy Austin zbliżył się do starego portu. Nie widział żadnych łodzi. Miejscowi rybacy pracowali gdzie indziej, na bardziej wydajnych łowiskach. Dopiero kiedy okrążył cypel, przekonał się, że nie jest sam.
W małej zatoce pół mili od brzegu stał na kotwicy hiszpański jacht z niebieskim kadłubem, który poprzedniego dnia wchodził do portu. Niski, smukły statek miał ponad sześćdziesiąt metrów długości. Jego linia świadczyła o tym, że jest szybki i komfortowy. Na rufie widniała nazwa “Navarra”. Pokład był pusty. Nikt nie wyszedł, żeby pomachać ręką, jak nakazuje zwyczaj przy spotkaniu dwóch statków, zwłaszcza na takich odludnych wodach. Austin czuł na sobie niewidoczne oczy, obserwujące go zza przyciemnionych szyb, kiedy mijał jacht w drodze do lądu. Przez chmury przeświecało słońce i odbijało się matowo w odległych metalowych dachach, które widział poprzedniego dnia z wysokiego wzgórza.
Od strony budynków pojawił się na niebie punkt. Szybko urósł i okazało się, że jest to czarny, nieoznakowany helikopter. Maszyna zeszła nisko nad łódź. Buczała jak rozdrażniony szerszeń. Zatoczyła dwa kręgi i zawisła w powietrzu kilkaset metrów na wprost Austina. Z kadłuba sterczały wysięgniki z rakietami. Przybywało towarzystwa. Zbliżała się motorówka. Płynęła szybko, wzbijając w górę fontanny piany. Z mniejszej odległości Austin rozpoznał niską cigarette z mocnym silnikiem, ulubiony model przemytników narkotykowych z Florydy.
Ślizgacz zwolnił i przepłynął obok na tyle blisko, że Austin mógł dokładnie zobaczyć trzech mężczyzn na pokładzie. Byli krępi, mieli okrągłe twarze, śniadą cerę i czarne włosy z grzywką nad azjatyckimi oczami. Jeden sterował, dwaj trzymali uniesione karabiny przy ramieniu i przyglądali się Austinowi z niezdrową ciekawością.
Motorówka zatrzymała się. Mężczyzna za kołem sterowym przyłożył do ust elektroniczny megafon. Krzyknął coś, zapewne po farersku. Austin odpowiedział głupkowatym uśmiechem, rozkładając ręce w uniwersalnym geście oznaczającym, że nie rozumie. Sternik ślizgacza spróbował po duńsku, potem po angielsku.
– Teren prywatny! Wstęp wzbroniony!
Austin nadal udawał głupiego i szczerzył zęby. Uniósł wędkę nad głowę i pokazał ją palcem. Ponurzy strzelcy zrobili to samo ze swoimi karabinami. Austin kiwnął głową na znak, że zrozumiał, co chcieli mu przekazać. Odłożył wędkę, pchnął przepustnicę, pomachał przyjaźnie na pożegnanie i skierował łódź do wyjścia z portu.
Po minucie zerknął przez ramię. Cigarette pędziła z powrotem w kierunku lądu. Helikopter również tam się udał, wyprzedzając Ślizgacz. Austin znów minął jacht. Pokład wciąż był pusty. Popłynął dalej wzdłuż wybrzeża do cypla w kształcie papuziego dziobu. Kilka minut później zobaczył Wrota Syreny u podnóża pionowego klifu. Otwór był zaskakująco symetryczny jak na dzieło natury. Miał około sześciu metrów wysokości i niewiele mniej szerokości. Na tle ogromnej, brązowoczarnej ściany skalnej wyglądał jak mysia nora.
Wbrew lirycznej nazwie, Wrota Syreny nie zachęcały do wejścia. Morze było stosunkowo spokojne, ale fale rozbijały się tu o ostre skały. Rozbryzgi strzelały wysoko w powietrze. Woda przed otworem kipiała i wirowała wśród niebezpiecznych, krzyżujących się prądów niczym w gigantycznej pralce. Przez szum morza Austin słyszał głuche zawodzenie, dochodzące z wnętrza groty. Włosy zjeżyły mu się na karku. Ponura pieśń pogrzebowa kojarzyła mu się z jękami żeglarzy, którzy utonęli. Niestety, nie zauważył żadnej syreny.
Zatrzymał łódź w bezpiecznej odległości od otworu. Próba dostania się tam teraz przypominałaby nawlekanie igły w szturchającym się tłumie. Austin spojrzał na zegarek, usadowił się wygodnie i wyjął kanapkę z serem, którą przygotowała mu troskliwa Pia. Kończył śniadanie, gdy wyczuł zmianę stanu morza, jakby król Neptun machnął trójzębem.
Woda dookoła nadal była niespokojna, ale fale we Wrotach Syreny przestały eksplodować z siłą armatnich pocisków. Pia mówiła, że można tam wpłynąć tylko podczas słabego prądu.
Austin zabezpieczył wszystkie luźne przedmioty w łodzi, włożył kamizelkę ratunkową, rozstawił szeroko nogi, pchnął przepustnicę i wycelował dziób we Wrota Syreny. Nawet przy słabym prądzie wokół otworu były wiry. Zacisnął zęby, modląc się w duchu, żeby wspomnienia Pii z dzieciństwa okazały się dokładne. Kilka metrów przed zabójczymi skałami zwiększył gwałtownie szybkość i skręcił lekko w prawo, zgodnie z instrukcją, choć był niebezpiecznie blisko kamieni. Łódź niczym piskorz prześliznęła się przez ciasny otwór z kilkucentymetrowym zapasem.
Pod kopułą jaskini Austin skręcił w lewo, skierował się ku wąskiej szczelinie skalnej i wpłynął do kanału szerszego zaledwie o parę centymetrów od łodzi. Burty obijały się o porośnięte wodorostami krawędzie. Przesmyk miał w przybliżeniu kształt litery S i rozszerzał się, tworząc okrągłą lagunę wielkości przydomowego basenu. Powierzchnia wody była czarna od wodorostów. Zapach morza aż dusił w ciasnej przestrzeni.
Austin dobił do brzegu i owinął linę cumowniczą wokół wystającej z wody skały. Zdjął kamizelkę ratunkową i sztormiak, wspiął się po uformowanych przez naturę stopniach i wszedł do otworu w kształcie odwróconej dziurki od klucza. Natychmiast uderzył w niego wiatr o zapachu stęchlizny. Zawodził niczym duchy zmarłych marynarzy.
Włączył latarkę i doszedł tunelem do dużej groty. Rozgałęziała się na trzy mniejsze. Na ścianie przy każdym wejściu widniał rysunek ryby. Pamiętając o instrukcjach Pii, wszedł do groty oznaczonej leszczem. Wkrótce znalazł się w zdumiewającym labiryncie jaskiń i korytarzy. Zgubiłby się bez tych prymitywnych drogowskazów. Po kilku minutach dotarł do wysokiej groty z kolorowymi rysunkami na gładkich ścianach. Rozpoznał bizony i jelenie ze szkiców ojca Pii. Ochra i czerwień wciąż miały żywą barwę.
Sceny polowań ukazywały antylopy, dzikie konie, nawet włochate mamuty. Myśliwi w krótkich spódniczkach atakowali zwierzynę włóczniami i strzałami z łuków. Freski przedstawiały również życie codzienne, dostojnych łudzi w zwiewnych szatach, smukłe żaglowce, dwu- i trzypoziomowe domy o ciekawej architekturze. Mamuty sugerowały, że rysunki pochodzą z epoki neolitu, ale ta cywilizacja była na wyższym poziomie.
Austin doszedł za leszczem do ciągu mniejszych jaskiń i napotkał pozostałości palenisk. Bardziej zainteresowały go jednak oznaki bytności współczesnych ludzi. Gdzieś przed sobą usłyszał szmer głosów. Przywarł plecami do ściany, podkradł się ostrożnie do rogu i wyjrzał. Zobaczył grotę, która wyglądała na naturalną jaskinię, powiększoną za pomocą materiałów wybuchowych i młotów pneumatycznych. Z wysokiego sufitu zwisały mocne lampy. Oświetlały setki plastikowych kartonów, piętrzących się na drewnianych paletach.
Obserwował z mrocznej kryjówki, jak dwunastoosobowa ekipa w czarnych kombinezonach zdejmuje pudła z wózka widłowego i układa na przenośniku taśmowym. Robotnicy byli śniadzi, jak mężczyźni w łodzi patrolowej. Mieli proste, kruczoczarne włosy z grzywką, wystające kości policzkowe i oczy w kształcie migdałów. Skończyli pracę i po chwili połowa z nich wyszła z magazynu. Reszta przez kilka minut sprzątała. Na polecenie mężczyzny o wyglądzie szefa oni też zniknęli.
Austin wyłonił się z ukrycia i sprawdził napisy na pudłach. Nadruki w kilku językach mówiły, że to uszlachetniona karma dla ryb. Minął wielkie wrota garażowe w jednej ze ścian, używane zapewne do wyładunku kartonów w magazynie, i skierował się do drzwi, za którymi zniknęła ekipa.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Podwodny Zabójca»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podwodny Zabójca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Podwodny Zabójca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.