Charles Bukowski - Szmira

Здесь есть возможность читать онлайн «Charles Bukowski - Szmira» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szmira: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szmira»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Siedziałem, patrzyłem na czerwonego mercedesa i dumałem o Cindy. I świerzbiło mnie, żeby wziąć się do działania. Pomyślałem, że może warto zakraść się do domu. Może zdołam podsłuchać, jak Cindy rozmawia przez telefon? Może wpadnę na jakiś trop? Pewnie, że było to niebezpieczne. Sam środek dnia. A ja uwielbiam ryzyko. Sprawia, że uszy mi dzwonią, a zwieracz w tyłku mocniej się ściska. Żyje się raz, no nie? Chyba że jest się Łazarzem. Biedny skurwiel, musiał zdychać 2 razy. Ale ja jestem Nick Belane. Po jednej kolejce zsiadam z karuzeli. Świat należy do odważnych.

Szmira — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szmira», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Wiem, grubasku, chcesz pomówić z tą panią sam na sam.

Dlaczego miałabym się wnerwić? Przecież nie kocham się w tobie.

– Ale ciągle jest pani przy mnie…

– Jestem przy każdym, Nick, tyle że ty jesteś bardziej wyczulony na moją obecność.

– Aha. Aha.

– Pomogłeś mi z Celine'em…

– Tak, tak…

– Więc zostawię cię samego z tą damą. Ale tylko na jakiś czas.

Mamy jeszcze coś do załatwienia, jednakże niedługo się spotkamy.

– Nie wątpię, pani Iśćmer…

Dopiła szkocką i wstała ze stołka. Po czym odwróciła się i ruszyła w stronę drzwi. Zabójczo piękna. Po chwili już jej nie było. Barman podszedł po pieniądze.

– Kto to był? – zapytał. – Aż mi się zrobiło słabo, kiedy mnie mijała.

– Ma pan szczęście, że tylko słabo.

– Dlaczego?

– Gdybym panu powiedział, i tak by mi pan nie uwierzył.

– Niech pan powie.

– Nie mam ochoty. Proszę nas zostawić samych, chcę pogadać z tą damą.

– Dobrze. Ale niech mi pan powie jedno.

– Co?

– Jak to się dzieje, że piękne laski lgną do takiego ohydnego tłuściocha?

– To dzięki temu, że zawsze smaruję wafle maślanką. A teraz zmykaj.

– Trochę grzeczniej, koleś – powiedział.

– A twoje pytanie było grzeczne?

– Ale nie tak chamskie jak to „zmykaj”!

– Zmykaj, bo powiem coś takiego, że dopiero się zdziwisz!

– Pierdol się! – zawołał.

– Bardzo ładnie – pochwaliłem. – A teraz szpulaj się, póki jeszcze możesz.

Powoli podreptał na koniec baru, stanął i zaczął drapać się po tyłku.

Zwróciłem się do Jeannie.

– Przepraszam, skarbie, ale jakoś ostatnio wdaję się w nieprzyjemne rozmowy ze wszystkimi barmanami. – Nie przejmuj się, Belane.

Miała smutną minę.

– Belane, muszę cię opuścić.

– Trudno, idź, ale wypij chociaż strzemiennego.

– Chodzi o to, że cała nasza grupa opuszcza Ziemię. Sama nie wiem, jak to się stało, ale cię polubiłam.

– To zrozumiałe. – Zaśmiałem się. – Ale dlaczego opuszczacie Ziemię?

– Długo zastanawialiśmy się nad tym i zdecydowaliśmy, że nie chcemy kolonizować waszej planety. Wszystko jest takie okropne.

– Co jest okropne, Jeannie?

– Ziemia. Smog, morderstwa, zatrute powietrze, zatruta woda, zatruta żywność, nienawiść, beznadziejność, wszystko razem. Jedyne, co tu jest piękne, to zwierzęta, ale je zabijacie, niedługo zostaną tylko oswojone szczury i konie wyścigowe. To takie smutne, nic dziwnego, że tyle pijesz.

– Masz rację, Jeannie. No i nie zapominaj o arsenałach broni jądrowej.

– Tak, wygląda na to, że się z tego nie wykaraskacie.

– Hm. Może szlag trafi ludzkość za 2 dni, a może jeszcze przetrwamy z 1000 lat. Sami nie wiemy, co będzie, i dlatego tak trudno jest nam myśleć poważnie o czymkolwiek.

– Będzie mi cię brakowało, Belane, ciebie i zwierząt…

– Nie dziwię się, że nas opuszczasz, Jeannie…

Jej oczy zaszkliły się.

– Proszę cię, nie płacz, Jeannie, niech to cholera…

Podniosła szklankę, dopiła szkocką i skierowała na mnie oczy, jakich nie widziałem u nikogo innego i nigdy już nie zobaczę. – Żegnaj, grubasku. – Uśmiechnęła się. I znikła.

40

Nazajutrz znów siedziałem w biurze. Miałem do rozwiązania już tylko jedną sprawę: musiałem znaleźć Czerwonego Wróbla. Nikt nie dobijał się do moich drzwi, żeby zaproponować mi kolejną robotę. W porządku. Nastał czas na rozrachunek, rozrachunek z samym sobą. W sumie osiągnąłem w życiu to, co zamierzałem. Do czegoś jednak doszedłem. Nie musiałem nocować na ulicy. A wielu wartościowych ludzi nocuje na ulicy. Nie są kretynami, po prostu nie ma dla nich miejsca w maszynerii teraźniejszości. Jej potrzeby zmieniają się ustawicznie. Ponury układ, toteż jeśli wciąż śpisz we własnym łóżku, to już samo w sobie jest dużym sukcesem. Ja miałem szczęście, ale fakt, że do czegoś doszedłem, był nie tylko kwestią szczęścia; był również moją zasługą. W sumie jednak świat jest dość potworny i dlatego zwykle żal mi większości ludzi.

Zresztą, niech to diabli. Wyciągnąłem wódkę i golnąłem sobie.

Często najlepsze chwile w życiu to te, kiedy nic nie robisz, tylko zastanawiasz się nad swoim istnieniem, kontemplujesz różne sprawy. I tak kiedy na przykład mówisz, że wszystko nie ma sensu, to nie może do końca nie mieć sensu, bo przecież jesteś świadom, że nie ma sensu, a twoja świadomość braku sensu nadaje temu jakiś sens. Rozumiecie, o co mi chodzi? Optymistyczny pesymizm.

Czerwony Wróbel. Czułem się tak, jakbym miał znaleźć świętego Graala. Może to za głęboka woda jak na mnie. I za gorąca.

Łyknąłem jeszcze wódki.

Rozległo się pukanie do drzwi. Zdjąłem nogi z biurka.

– Proszę.

Drzwi otworzyły się i wszedł obdarty gość o drobnej budowie. Śmierdział. Chyba naftą, ale nie byłem pewien. Miał małe oczka, zwężone w szparki. Szedł jakby bokiem. Zatrzymał się przy samym biurku i pochylił nad nim. Głowa lekko mu drżała.

– Belane – rzekł.

– Może – mruknąłem.

– Mam to, czego pan pragnie.

– Świetnie – powiedziałem. – A teraz niech się pan wynosi razem z tym, z czym pan przyszedł.

– Spokojnie, Belane. Zaczekaj pan, aż powiem hasło.

– Taa? Jakie hasło?

– Czerwony Wróbel.

– I co dalej?

– Wiemy, że go pan szuka.

– „Wiemy”? Kto wie?

– Tego nie mogę wyjawić.

Wstałem, obszedłem biurko i złapałem gościa za przód zniszczonej koszuli.

– A jak cię zmuszę do gadania? Jak tak cię kopnę, że wyleci z ciebie wszystko, co wiesz?

– To nic nie da. Niewiele wiem.

Jakoś mu uwierzyłem. Puściłem go. O mało nie upadł. Wróciłem na swoje miejsce.

– Nazywam się Amos – powiedział – Amos Redsdale. Mogę naprowadzić pana na trop Czerwonego Wróbla. Interesuje to pana?

– Co masz?

– Adres. Adres pewnej babki. Wie wszystko o Czerwonym Wróblu.

– Ile chcesz?

– 75 dolców.

– Szpulaj się, Amos.

– Nie chce pan? No to idę. Muszę zdążyć na pierwszą gonitwę.

Mam cynk, jak obstawić porządek.

– 50 dolców.

– 60 – powiedział Amos.

– Dobra, dawaj adres.

Wyciągnąłem 3 dwudziestki, a on podał mi złożoną kartkę. Rozłożyłem i przeczytałem: „Deja Fountain, Rudson Drive 3234 m. 9. Zachodnie Los Angeles”.

– Słuchaj, Amos, mogłeś wyssać ten adres z palca. Skąd mam wiedzieć, czy jest cokolwiek wart?

– Niech pan tam pojedzie, Belane. Sam się pan przekona.

– Dla twojego dobra, Amos, mam nadzieję, że nie robisz mnie w konia.

– Muszę iść, bo się spóźnię – rzekł. Odwrócił się, ruszył do drzwi i wyszedł na korytarz.

A ja zostałem z kartką, uboższy o 60 dolców.

41

Zaczekałem do wieczora, pojechałem pod wskazany adres i zaparkowałem wóz. Ładna dzielnica. Definicja ładnej dzielnicy: taka, na którą cię nie stać. Łyknąłem wódki, wysunąłem się zza kierownicy, zamknąłem za sobą drzwi i ruszyłem w stronę budynku. Nacisnąłem guzik przy plakietce „Deja Fountain”. Usłyszałem głos, słodki, ale jakby zdenerwowany:

– Tak?

– Do pani Dej i Fountain. W sprawie Czerwonego Wróbla.

Skierował mnie Amos Redsdale. Nazywam się Nick Belane.

– Nie mam pojęcia, o czym pan mówi, do licha.

– Kurwa!

– Słucham?

– Nic, nic. Nabrał mnie…

– Tylko żartowałam. Proszę wejść.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szmira»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szmira» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Charles Bukowski - Post Office
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Women
Charles Bukowski
libcat.ru: книга без обложки
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Factotum
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Faktotum
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Hollywood
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Listonosz
Charles Bukowski
libcat.ru: книга без обложки
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Essential Bukowski - Poetry
Charles Bukowski
Отзывы о книге «Szmira»

Обсуждение, отзывы о книге «Szmira» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x