• Пожаловаться

Wiesław Myśliwski: Kamień Na Kamieniu

Здесь есть возможность читать онлайн «Wiesław Myśliwski: Kamień Na Kamieniu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Современная проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Wiesław Myśliwski Kamień Na Kamieniu

Kamień Na Kamieniu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kamień Na Kamieniu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książkę dwukrotnego laureata Literackiej Nagrody Nike opublikowano po raz pierwszy w 1984 r. To opowieść o życiu chłopskiego bohatera i jego rodziny. Okazją do wspomnień jest pomysł zbudowania grobu rodzinnego. Wiesław Myśliwski nadał tej powieści ton rzeczowości i chłopskiego realizmu, a nie poetyzowania czy brutalności. Życie Szymona Pietruszki, opowiedziane przez niego samego, układa się w symboliczny zarys chłopskich dziejów. Na oczach głównego bohatera tradycyjna wieś przestaje istnieć. W zapomnienie odchodzą dawne obyczaje, więzi sąsiedzkie i ludzkie. Rodzina ulega dezintegracji, a krewni z miasta najpewniej nie zechcą skorzystać z gotowego grobowca… Wiesław Myśliwski (ur. 1932) debiutował w 1967 r. powieścią „Nagi sad”. Jego utwory poświęcone są polskiej wsi, charakteryzuje je głęboka refleksja nad losem człowieka, jego związkiem z czasem i z przyrodą, a także szczególna uroda stylu, raz poetyckiego (jak w powieści „Pałac”), a kiedy indziej jędrnego i soczystego. Każda nowa powieść Myśliwskiego – jak „Widnokrąg” czy „Traktat o łuskaniu fasoli” – natychmiast staje się wydarzeniem literackim.

Wiesław Myśliwski: другие книги автора


Кто написал Kamień Na Kamieniu? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Kamień Na Kamieniu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kamień Na Kamieniu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

To dowiedział się skądś ojciec, że podobno piołun pamięć wraca. Zbierał ten piołun całe lato po miedzach, potem suszył, myśleli ludzie, że mu coś z żołądkiem, bo i na żołądek piołun dobry. Nie chciał dziadek pić, że gorzkie. To mu po kryjomu przed matką cukru kupił i słodził. Ale też sobie dziadek nie przypomniał.

To znów kiedyś zaprowadził ojciec dziadka do karczmy i go upił. Liczył, że po pijanemu może dusza w dziadku się otworzy i wyzwierzy się, gdzie zakopał te papiery. Ale dziadek rozweselił się, jakby mu z pięćdziesiąt lat ubyło, i zachciało mu się śpiewać, hulać, a nawet do bitki się rwał. I kto tylko w karczmie był, wszystkim stawiał, ma się rozumieć, na koszt ojca. A próbował go ojciec mitygować, że dosyć, tata, bo z torbami pójdziemy, to go wyprzezywał, głupi synu, o, już ty mi się drugi raz nie urodzisz! Nie!

Musiał potem ojciec cielę sprzedać, żeby karczmarzowi dług oddać. Tyle tylko, że na drugi dzień, gdy dziadek wytrzeźwiał i strasznie głowa go bolała, to obiecał ojcu, że na pewno już sobie przypomni, jak Polska powstanie. Ale jeszcze czas. Dopiero się tam biją. Bo bez Polski i tak nic te papiery niewarte, przez to nawet nie może sobie przypomnieć, gdzie zakopał. Ale Polska powstała i też sobie nie przypomniał.

Wtedy obiecał, że przypomni sobie, jak będzie umierał, bo w godzinie śmierci wszystko się człowiekowi z całego życia przypomina. Staje to życie przy człowieka łóżku z taką wielką księgą i mówi, jam jest Kasper Pietruszka, widzisz, wszystko, coś zapomniał i co nagrzeszyłeś, tu jest. Przygniótł cię kiedyś wóz ze zbożem, zapomniałeś, a tu jest. Nie oddałeś miarki owsa sąsiadowi Dereniowi, a tu jest. Panu Bogu pożałowałeś na tacę w Palmową Niedzielę, a tu jest. I są te papiery, coś zakopał, o, tu, na pierwszej stronie. Najgrubszymi literami w całej księdze zapisane. Ale póki księga była nie otwarta, darmoś próbował se przypomnieć. Przeczytać ci?

Warował ojciec jak pies trzy dni i trzy noce przy śmierci dziadka, nie zmrużywszy oka, bo jakoś nie mógł dziadek skonać. Wydawało się nawet, że może znowu wstanie, bo już raz tak było, że po świętych olejach wstał. Choroba, powiedział, myślałem, że już żem umarły. A to tylko śniło mi się. Aż trzeciego dnia przysnął ojciec aby na chwilkę i wtedy dziadek skonał. A cichutko, jakby mucha z izby wyleciała. Toteż kiedy ojciec się obudził, jeszcze spytał się dziadka:

– No jak, stoi w tej księdze zapisane, gdzieście zakopali?

Nie wypadało ojcu złościć się na nieboszczyka, ale za to sprawił dziadkowi pogrzeb jak nie ojcu. Trumna z sosnowych desek, nawet nie pomalowana, tyle że pokostem pociągnięta. I ksiądz z chałupy zwłok nie wyprowadził, dopiero od kościoła. A na cmentarzu tyle co pokropił trumnę, rodzinę, rzucił bryłkę i poszedł, bo nie życzył sobie ojciec, żeby choć te parę słów powiedział nad dziadkiem, tak się zawziął. I na grób dziadka potem przez lata nie zaglądał, choć leżeli dziadek z babką na tym samym cmentarzu i niedaleko siebie, to na grób babki chodził, a na dziadka tylko my wnuki z matką. Ani za duszę dziadka na mszę nigdy nie dał, musiała matka po kryjomu. Ani też imienia dziadka nigdy głośno nie wymienił. Tylko czasem westchnął sobie, że przydałoby się więcej tej ziemi, niż jest, bo czym was tu będzie, czterech synów, obdzielić.

I kopał dalej. Kopał po omacku, gdzie mu się zwidziało, bo już nie miał nawet mu kto powiedzieć, tu nie. Kopał w stodole, po zapolach i w chlewach pod żłobami, i pod wozownią, i przy progu chałupy, i nawet kiedyś chciał w chałupie kopać, ale matka mu nie dała. A razu jednego przyśniło mu się że pod psią budą są te papiery zakopane, to przestawił budę w drugi koniec obejścia, potem znów ją przestawił, znów gdzie indziej. Przestawiał chyba z dziesięć razy i w każdym z tych miejsc kopał, jakby dziesięć psich bud u nas było i dziesięciu psów. A był tylko jeden. To od tego przestawiania budy już nie wiedział, na kogo ma szczekać. I szczekał na wszystkich, na ludzi, konie, krowy, kury, gęsi, kaczki. I nawet na ojca już szczekał. W końcu którejś nocy zerwał się z łańcucha i przepadł. Podobno widzieli go ludzie gdzieś w polach wściekłego.

A ojciec dalej kopał. Jak go nieraz co napadło, to w pole nie pojechał orać, tylko kopał. Przyszła wojna, samoloty prawie nad strzechami latały, ludzie z bydłem, z pierzynami uciekali w pola, a on jakby zawziętszy się w tym kopaniu zrobił, wywalał coraz głębsze doły.

Kopał też po wojnie, choć jakby już wiarę tracił, bo nieraz chodził, chodził po obejściu, nie wiedząc, gdzie zacząć, i nagle rzucał łopatę, a szedł młócić albo sieczkę rżnąć. I kiedy już się stary zrobił i siły zaczęły go opuszczać, też jeszcze od czasu do czasu szedł pokopać. Wywalił nieraz dół pośrodku obejścia na pół chłopa i trzeba było po nim zasypywać, bo nie było jak w obejście wozem wjechać.

Nie dałem mu w obejściu kopać, to szedł w sad i tam kopał. Od tego kopania uschła mi reneta i śliwka masztanówka. Miała śliwki niczym krowie oczy. Obrodziła nieraz, to się aż gałęźmi o ziemię opierała. Musiałem jej wciąż pilnować, boby mi ją chłopaczyska z liśćmi oberwały. A nie było lepszych śliwek na chamułę.

A kiedy umierał, dał mi znak, że chce mi coś powiedzieć, i wydusił głosem jakby już z tamtego świata, żebym dalej kopał, bo choć jemu się nie udało, to mnie na pewno się uda. O, teraz by już wiedział, gdzie kopać. Ale za późno na niego.

I ojca, i matkę pochowałem zwyczajnie w ziemi i tak leżą czekając, aż ten grób wykończę. Pewnie niewiele z nich zostało, bo długo trzeba, żeby ziemia przerobiła? Ojciec może calszy, bo dużo później pochowany, ale matka, jak tylko Michała przywieźli, z pół roku jeszcze pożyła, to ile to już lat będzie, a chorować zaczęła niedługo po wojnie.

Może nawet sobie myślą, że o nich zapomniałem. Leżą i leżą, i coraz bardziej ziemia ich zabiera, a ja może piję. Ej, Szymek, Szymek, bój ty się Pana Boga. Niedługo, a nie będzie z nich kosteczki. Ale obiecałem sobie, że jak tylko wykończę ten grób, nowe trumny im sprawię i przeniosę, co tam zostało. Będą leżeli obok siebie, po lewej stronie na dole, tak sobie umyśliłem, po prawej ja i Michał, a na górze Antek, Stasiek z żonami. Tak że wszyscy w kupie i żadne nie będzie mogło mi powiedzieć, że na gospodarce zostałem, a nic z tego nie mają. Gdyby nie to, nie budowałbym tego grobu i nie wykosztowywał się, nie szarpał tyle. Bo czy tak znowu dużo lepiej w murowanym niż w ziemi? Jakby o mnie samego chodziło, wolałbym nawet w ziemi. Aby kopczyk łopatą uklepany, kawałek krzyża wetknięty i te trzydzieści lat wieczności, przepisane urzędowo na człowieka, jakoś by się przeleżało. Potem niech kto inny by sobie poleżał na moim miejscu. Po nim inny i inny, i tak aż do końca, póki starczy świata dla ludzi. Bo nie ma się co tak od ziemi murem po śmierci odgradzać. Z ziemi człowiek żyje, to i wieczność swoją powinien ziemi oddać. Jej się też coś od człowieka należy.

Kiedyś w partyzantce trzy dni żywcem siedziałem w takim murowanym grobie i nie powiem, żeby znów tak wygodnie było. A nawet jak wyobraziłem sobie, że nieboszczyk jestem, też mi nie było wygodniej. Jeszcze pewnie z chytrości zrobili przedsionek jak klatkę na króle, że ani jak wstać, ani się obrócić. Dwóch nas było, ja i taki jeden, „Trzmiel” miał pseudonim, a musieliśmy w kucki siedzieć i cały czas przodem do siebie. Nogi mieliśmy ze sobą poplątane, jego u mnie, moje u niego, prawie wspólne, bo na osobne nie starczyłoby miejsca. I wciąż jeden drugiego tylko się pytaliśmy, twoja to czy moja noga? Cholera, jak mi to ścierpła. A myślałem, że to twoja. A chciał się który wyciągnąć, to wsuwał się do pustej kwatery na miejsce dla nieboszczyka. W trzech kwaterach było jeszcze wolne, a w trzech już stały trumny, nawet nie zamurowane, tylko tak wsunięte. Ale i w kwaterze nie dało się długo poleżeć, zaraz człowiek cierpł od ciasnoty i betonu.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kamień Na Kamieniu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kamień Na Kamieniu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Отзывы о книге «Kamień Na Kamieniu»

Обсуждение, отзывы о книге «Kamień Na Kamieniu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.