Paul Auster - W Kraju Rzeczy Ostatnich

Здесь есть возможность читать онлайн «Paul Auster - W Kraju Rzeczy Ostatnich» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

W Kraju Rzeczy Ostatnich: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W Kraju Rzeczy Ostatnich»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Relacja Anny Blume z odrealnionego miasta-państwa gdzieś z początków przyszłego tysiąclecia wprowadza nas w koszmar fizycznego i duchowego upodlenia, beznadziejności. "Luksusem" jest możliwość zaplanowania własnej śmierci. Elektrowniami miasta są krematoria zwłok ludzi zmarłych z głodu i wycieńczenia; surowcem energetycznym tej skazanej na zagładę społeczności są także ludzkie ekskrementy; zbierający je "fekaliści" mają status urzędników państwowych. Annie udaje się utrzymać przy życiu i zachować godność dzięki wierze w wartość i moc słowa.

W Kraju Rzeczy Ostatnich — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W Kraju Rzeczy Ostatnich», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Załóżmy, że jesteś legalnie zarejestrowanym śmieciarzem i masz papiery w porządku: zbierasz tyle śmieci, ile dasz radę, i wozisz je do najbliższej energowni, gdzie płacą ci od kilograma – śmieszne grosze! – a twój urobek trafia do silosa. Najwygodniej jest wozić towar wózkiem na zakupy, takim jak w starym kraju. Pomyślnie przeszły one wszelkie próby na wytrzymałość i bez wątpienia najlepiej nadają się do tego celu. Większy pojazd za ciężko byłoby pchać, wypełniwszy go po brzegi, a z mniejszym zbyt wiele razy trzeba by jeździć do skupu. (Kilka lat temu wydano nawet specjalną broszurę, która potwierdziła słuszność moich tez.) Jest więc ogromny popyt na te wózki i każdy nowy śmieciarz przede wszystkim stawia sobie za cel kupno takiego metalowego koszyka na kółkach. Oszczędzać trzeba miesiącami, czasem latami, ale póki nie masz wózka, nie wyjdziesz na swoje. Rządzi tym zabójcza kalkulacja: ponieważ zyski z pracy są minimalne, rzadko udaje się coś odłożyć, a jeśli nawet, to zwykle za cenę rezygnacji z czegoś niezbędnego – na przykład z jedzenia, bez którego zabraknie ci sił do pracy, a bez niej z kolei nie zarobisz na wózek. Sam widzisz, w czym rzecz: im ciężej pracujesz, tym jesteś słabszy; im jesteś słabszy, tym bardziej wycieńcza cię praca. Ale to dopiero początek. Bo gdy już zdobędziesz wózek, musisz bardzo o niego dbać. Ulice są w takim stanie, że po prostu kasują sprzęt, a zwłaszcza koła. Lecz nawet jeśli zdołasz nad tym wszystkim zapanować, musisz spełnić jeszcze jeden warunek, a mianowicie nigdy nie spuszczać wózka z oka. Ponieważ wózki nabrały tak ogromnej wartości, są szczególnie łakomym kąskiem dla złodziei – a nie ma większej tragedii niż utrata wózka. Szperacz przeważnie zdobywa się więc na dodatkowy wydatek i sprawia sobie tak zwaną „pępowinę” – linkę, smycz albo łańcuch – którą się opasuje, a drugi koniec przywiązuje do wózka. Wprawdzie utrudnia to chodzenie, ale warto tę cenę zapłacić. Kiedy wózki toczą się po nierównej nawierzchni, łańcuchy robią tyle hałasu, że szperacze znani są także jako „muzykanci”.

Rupieciarz też musi się zarejestrować i bywa narażony na takie same przypadkowe kontrole jak śmieciarz, ale pracę ma inną, bo śmieciarz zbiera tylko odpadki, a rupieciarz wyławia spośród nich zdalne jeszcze do użytku przedmioty i materiały. Może z nimi robić, co chce, zwykle jednak sprzedaje swoje znaleziska jednemu z Reanimatorów, których agencje rozrzucone są po całym Mieście. Ci prywatni przedsiębiorcy z zupełnego szmelcu robią całkiem przyzwoity towar i sprzedają go na wolnym rynku. Grają wiele ról naraz – handlarzy starzyzną, producentów i po trosze sklepikarzy – a ponieważ w Mieście prawie zanikły inne sposoby produkcji, Reanimatorzy nalezą tu do najbogatszych, najbardziej wpływowych osobistości i tylko sami Śmieciobiorcy im dorównują. Dobry rupieciarz ma więc szanse nieźle żyć z tej pracy. Musi jednak być szybki i sprytny, musi wiedzieć, gdzie szukać. Najlepiej radzą sobie w tym fachu ludzie młodzi, toteż rzadko widuje się rupieciarzy starszych niż dwadzieścia, dwadzieścia pięć lat. Ci, którym kiepsko idzie, muszą szybko się rozejrzeć za innym zajęciem, bo rupieciarz nie ma żadnej gwarancji, że jego trud przyniesie jakikolwiek zysk. Natomiast śmieciarz to na ogół osobnik starszy, bardziej konserwatywny, pogodzony z perspektywą monotonnej harówki, daje mu ona bowiem pewne utrzymanie – pod warunkiem, że nie będzie się oszczędzał. W rzeczywistości nic jednak nie jest już pewne, bo we wszystkich branżach szperactwa panuje straszliwa konkurencja. Im większe braki w zaopatrzeniu, tym niechętniej mieszkańcy cokolwiek wyrzucają. Dawniej bez namysłu cisnąłbyś na chodnik skórkę pomarańczy, lecz dziś wiele osób nawet skórki miele na miazgę i zjada. Wystrzępiony podkoszulek, podarte majtki, rondo kapelusza i inne łachmany skrzętnie się chowa, żeby uścibolić z nich nowy strój. Widuje się przechodniów w najbardziej dziwacznych i pstrych kostiumach, a ilekroć mija cię człowiek w ubraniu zszytym z samych łat, jest wysoce prawdopodobne, że jakiś rupieciarz stracił przez niego pracę.

Ja jednak wybrałam właśnie rupieciarstwo. I tak miałam szczęście, że zaczęłam, zanim pieniądze się rozeszły. Nawet kiedy kupiłam licencję (siedemnaście glotów), wózek (sześćdziesiąt sześć), smycz i nowe buty (pięć i siedemdziesiąt jeden), zostało mi ponad dwieście. I bardzo dobrze, bo miałam dzięki temu większą swobodę ruchów i prawo do błędu, a w tamtych dniach musiałam korzystać z każdej szansy. Wiedziałam, że już wkrótce tylko ode mnie będzie zależało, czy pójdę na dno, ale tymczasem uczepiłam się czegoś na kształt dryfującej szczapy, wręgi z rozbitego statku.

Z początku szło mi nie najlepiej. Miasto było dla mnie zupełnie nowym terenem i wiecznie w nim się gubiłam. Marnowałam czas na bezowocne wyprawy, zwodzona fałszywymi przeczuciami zapuszczałam się w jałowe uliczki, trafiałam gdzie nie trzeba i nie w porę. Nieliczne sukcesy zawdzięczałam przypadkowi. Kierował mną wyłącznie ten niewytłumaczalny mechanizm, który sprawiał, że czasem jednak napotykałam wzrokiem jakąś rzecz i schylałam się po nią. Nie wypracowałam żadnego systemu, choć wydawało mi się, że inni rupieciarze działają dość metodycznie. Nie potrafiłam przewidzieć, dokąd warto pójść, nie miałam pojęcia, co, gdzie i kiedy można znaleźć. Trzeba przeżyć w Mieście wiele lat, żeby rozwinąć w sobie taki instynkt, a ja byłam nowicjuszką, naiwną dyletantką, i ledwo umiałam trafić z rewiru do rewiru.

Ale jakoś sobie radziłam. Miałam przecież dwie zdrowe nogi, no i ten młodzieńczy entuzjazm, który dodawał mi sił, nawet gdy wyglądało na to, że marne przede mną widoki. Pomykałam z miejsca na miejsce, bez tchu rzucałam się to tu, to tam, omijając niebezpieczne zaułki i rogatki, miotałam się między jedną ulicą a drugą, nie tracąc nadziei, że tuż za rogiem dokonam jakiegoś nadzwyczajnego odkrycia. To chyba niezbyt naturalne, kiedy człowiek nieustannie patrzy w dół, stale szuka uszkodzonych, porzuconych przedmiotów. Po pewnym czasie musi to jakoś się odbić na działaniu mózgu. Wszystko bowiem straciło tu już tożsamość. Znajdujesz resztki tego, szczątki owego, ale nic do niczego nie pasuje. Lecz gdy ten chaos osiąga szczyt, rzeczywistość – o dziwo – z powrotem się zrasta. Zmiażdżone jabłko i zmiażdżona pomarańcza to taka sama miazga, nie sądzisz? Nie sposób stwierdzić, która suknia jest elegancka, a która nie, gdy obie są w strzępach, prawda? Na pewnym etapie rozpadu przedmioty zamieniają się w błoto, w kurz, w szmaty, i oto powstaje coś całkiem nowego, jakaś cząstka czy też zgęstka materii o nieokreślonej proweniencji: bryła, pyłek, bezpański okruch świata – wcielenie nijakości. Jako rupieciarz masz za zadanie odkryć rzecz, nim wejdzie ona w to właśnie stadium rozkładu absolutnego. Nie próbuj szukać przedmiotów w dobrym stanie: jeśli coś takiego znajdziesz, to tylko przypadkiem, dzięki komuś, kto przez nieuwagę ten skarb zgubił. Ale nie trać czasu na szukanie czegoś, co zostało już do reszty zużyte. Musisz utrafić w złoty środek: wypatrywać rzeczy, które poniekąd zachowały jeszcze pierwotny kształt, nawet jeśli z pozoru są już do niczego. Coś, co inni uznali za kompletny szmelc, trzeba poddać dokładnym oględzinom i reanimować. Kawałek sznurka, kapsel od butelki, jedna cała deska z rozbitej skrzynki – w żadnym razie ich nie lekceważ. Wszystko się rozpada, ale nie wszystkie części wszystkich rzeczy, a przynajmniej nie wszystkie naraz. Chodzi o to, żeby wykryć te wysepki nienaruszoności, połączyć je w wyobraźni z innymi podobnymi wysepkami, a tamte z następnymi, tworząc nowe archipelagi materii. Ratuj z morza gratów, co się da, a resztę naucz się ignorować. I działaj szybko, bo w tym cała sztuka.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W Kraju Rzeczy Ostatnich»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W Kraju Rzeczy Ostatnich» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Paul Auster - Invisible
Paul Auster
Paul Auster - Lewiatan
Paul Auster
Paul Auster - Mr. Vértigo
Paul Auster
Paul Auster - Sunset Park
Paul Auster
Paul Auster - Timbuktu
Paul Auster
Paul Auster - Leviatán
Paul Auster
Paul Auster - City of Glass
Paul Auster
Paul Auster - Brooklyn Follies
Paul Auster
Отзывы о книге «W Kraju Rzeczy Ostatnich»

Обсуждение, отзывы о книге «W Kraju Rzeczy Ostatnich» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x