Paul Auster - W Kraju Rzeczy Ostatnich

Здесь есть возможность читать онлайн «Paul Auster - W Kraju Rzeczy Ostatnich» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

W Kraju Rzeczy Ostatnich: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W Kraju Rzeczy Ostatnich»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Relacja Anny Blume z odrealnionego miasta-państwa gdzieś z początków przyszłego tysiąclecia wprowadza nas w koszmar fizycznego i duchowego upodlenia, beznadziejności. "Luksusem" jest możliwość zaplanowania własnej śmierci. Elektrowniami miasta są krematoria zwłok ludzi zmarłych z głodu i wycieńczenia; surowcem energetycznym tej skazanej na zagładę społeczności są także ludzkie ekskrementy; zbierający je "fekaliści" mają status urzędników państwowych. Annie udaje się utrzymać przy życiu i zachować godność dzięki wierze w wartość i moc słowa.

W Kraju Rzeczy Ostatnich — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W Kraju Rzeczy Ostatnich», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Przestałem starać się być kimkolwiek – powiedział. – Miałem w życiu tylko jeden cel: odsunąć się jak najdalej od świata, zamieszkać gdzieś, gdzie nic już mnie nie zrani. Usiłowałem stopniowo wyzbyć się przywiązań, zrezygnować ze wszystkiego, na czym dawniej mi zależało. Chciałem osiągnąć stan zobojętnienia tak głębokiego i wzniosłego, że chroniłoby mnie ono przed każdym następnym ciosem. Pożegnałem się z tobą, Anno. Pożegnałem się z książką; pożegnałem się z myślą o powrocie do domu. Próbowałem nawet pożegnać się z samym sobą. Pomału upodabniałem się do pogodnego Buddy, kiedy tak siedziałem w kącie, nie zwracając uwagi na otaczający mnie świat. Gdyby nie ciało – gdyby nie to, że żołądek albo kiszki upominały się czasem o swoje prawa – może już nigdy nie ruszyłbym się z miejsca. Niczego nie pragnąć, mówiłem sobie, niczego nie posiadać, być niczym. Nie widziałem lepszego rozwiązania. W końcu wiodłem już niemal żywot kamienia.

Dałyśmy mu dawny mój pokój na pierwszym piętrze. Sam był w strasznym stanie, przez pierwszych dziesięć dni balansował na granicy życia i śmierci. Siedziałam przy nim prawie bez przerwy, poświęcając innym zajęciom minimum czasu, a Wiktoria nie protestowała. Właśnie na tym polegała jej niezwykłość. Nie tylko nie protestowała, ale robiła, co mogła, żeby mi to ułatwić. Widziałam coś bez mała nadprzyrodzonego w jej zrozumieniu sytuacji, w umiejętności pogodzenia się z raptownym, niemal brutalnym końcem pewnej epoki w naszym wspólnym życiu. Spodziewałam się, że doprowadzi do gwałtownej konfrontacji, będzie rozczarowana lub zazdrosna, ale nic podobnego się nie zdarzyło. Jej pierwszą reakcją była radość – radość z mojego szczęścia, radość, że Sam żyje – a potem włożyła w jego wyzdrowienie tyleż trudu, co ja. Poniosła osobistą stratę, wiedziała jednak, że Dom Woburnów skorzysta dzięki obecności Sama. Personel miał się powiększyć o jeszcze jednego mężczyznę, i to kogoś, kto nie był ani stary jak Frick, ani tępy i niedoświadczony jak Willie, a z jej punktu widzenia ten fakt zrównywał szale. Tak żelazna konsekwencja mogła się wydawać odrobinę przerażająca, lecz dla Wiktorii w porównaniu z Domem nic się nie liczyło – nawet ja, nawet jej własny los, jeśli takie samozaparcie jest w ogóle wyobrażalne. Nie chcę upraszczać, ale z czasem prawie doszłam do przekonania, że rozkochała mnie w sobie tylko dla dobra mojego zdrowia, a skoro stanęłam na nogi, całą uwagę poświęciła Samowi. Widzisz, Dom był dla niej jedyną rzeczywistością, przed którą w ostatecznym rozrachunku wszystko musiało ustąpić.

Sam wprowadził się w końcu do mnie na trzecie piętro. Pomału przybierał na wadze i po pewnym czasie zaczął przypominać dawnego siebie, ale nie wszystko mogło ułożyć się po staremu, bo za wiele wycierpiał. Mam na myśli nie tylko te przeżycia, których ślady nosiło jego ciało w postaci przedwcześnie posiwiałych włosów, brakujących zębów, lekkiego, ale nieustannego drżenia rąk. Mówię także o przemianach wewnętrznych. Nie był już tym aroganckim młodzieńcem, z którym mieszkałam w bibliotece. Doświadczenia ostatnich miesięcy zmieniły go – rzec by można, nauczyły pokory – więc w jego sposobie bycia pojawił się jakiś miększy, spokojniejszy rytm. Czasem wspominał o powrocie do pracy nad książką, ale czułam, że nie wkłada już w to serca. Książka przestała być dla niego rozwiązaniem, a skoro się uwolnił od tej fiksacji, zaczął lepiej rozumieć, co go właściwie spotkało, co spotyka nas wszystkich każdego dnia. Odzyskał siły i stopniowo znów się z sobą oswoiliśmy, lecz było chyba w tym związku więcej partnerstwa niż poprzednio. Może ja także zmieniłam się przez tych kilka miesięcy, ale czułam ponad wszelką wątpliwość, że Sam bardziej mnie teraz potrzebuje i lubiłam to poczucie. Lubiłam je jak nic na świecie.

Pracować zaczął w pierwszych dniach lutego. To Wiktoria wyznaczyła mu zadanie, a ja byłam z początku zdecydowanie przeciwna jej wyborowi. Powiedziała mi jednak, że dokładnie rzecz przemyślała. Według niej Sam najlepiej mógł przysłużyć się Domowi jako nowy doktor.

– Możesz uważać, że to dziwny pomysł – ciągnęła – ale od śmierci ojca pomału idziemy na dno. Dom jako instytucja nie ma już żadnej spójności, żadnego określonego kierunku. Na chwilę zapewniamy ludziom wikt i dach nad głową, ale nic ponadto. Takie minimalne wsparcie nic im właściwie nie daje. Dawniej przychodzili tu, żeby być blisko ojca. Nawet jeśli nie potrafił ich wyleczyć, rozmawiał z nimi, wysłuchiwał ich skarg. I właśnie to się liczyło. Poprawiał im samopoczucie przez sam fakt, że był tym, kim był. Dostawali jeść, a na dodatek odrobinę nadziei. Gdybyśmy znaleźli nowego doktora, Dom odzyskałby może coś z dawnego ducha.

– Ale Sam nie jest doktorem – zaprotestowałam. – Byłoby to kłamstwo, a nie rozumiem, jak można ludziom pomóc, jeśli już w punkcie wyjścia ich się okłamuje.

– Nie kłamstwo – sprostowała Wiktoria – tylko maskarada. Kłamie się przez egoizm, a my przecież nic na tym nie korzystamy. Skorzystają inni, bo odzyskają nadzieję. Jeśli dadzą się przekonać, że Sam jest lekarzem, będą mu wierzyć.

– A jeżeli się wyda? Wtedy wszystko runie. Nikt już nam nic uwierzy, nawet kiedy powiemy prawdę.

– Nic się nie wyda. Sam się nie zdradzi, bo przecież nie będzie naprawdę leczył. Choćby nawet chciał, to i tak nie ma czym. Zostało nam parę flakonów aspiryny, kilka paczek bandaży i prawie nic więcej. Będzie się tylko przedstawiał jako doktor Farr, a nie praktykował. Niech mówi, a rezydenci niech słuchają. To wystarczy. Może w ten sposób sami odnajdą w sobie siłę.

– A jeśli Sam się nie sprawdzi?

– No to trudno. Ale nie dowiemy się, póki nie spróbuje, prawda?

W końcu zgodził się spróbować.

– Co prawda nie wpadłbym na coś takiego – powiedział – choćbym miał żyć jeszcze sto lat. Anna twierdzi, że to cynizm, a ja w sumie przyznaję jej rację. Ale czy fakty nie są równie cyniczne? Ludzie umierają na ulicy i nawet jeśli im damy ten talerz zupy albo zbawimy ich dusze, nie przestaną umierać. Nie ma na to rady. Skoro Wiktoria uważa, że rozmowa z pseudodoktorem trochę im ulży, jakie mam prawo odmówić jej racji? Wątpię, czy ta gierka wiele da, ale zaszkodzić chyba nie zaszkodzi. W ten sposób przynajmniej spróbujemy coś zdziałać, więc zgoda, spróbujmy.

Nie miałam pretensji do Sama, że uległ, ale byłam zła na Wiktorię. Zaszokowała mnie tym, że tak zawile usprawiedliwiła własny fanatyzm, powołując się na słuszność sprawy. Jakkolwiekby nazwać jej pomysł – kłamstwem, maskaradą, środkiem uświęconym przez cel – było to moim zdaniem odstępstwo od pryncypiów starego doktora. Miałam z początku wobec Domu Woburnów mocno mieszane uczucia i to właśnie Wiktoria pomogła mi go w końcu zaakceptować. Jej prostota, oczywistość pobudek, moralna nieugiętość stały się dla mnie wzorem i źródłem siły. I oto nagle odkryłam w Wiktorii mroczny obszar, którego dotychczas nie zauważałam. Byłam chyba po prostu zawiedziona i przez pewien czas pałałam do niej szczerą niechęcią, nic mogąc jej darować, że w sumie tak mało różni się od reszty ludzi. Potem jednak zaczęłam lepiej rozumieć sytuację i gniew mi przeszedł. Wiktoria długo ukrywała przede mną prawdę o Domu Woburnów, który w rzeczywistości chylił się do upadku. Maskarada Sama miała być jedynie próbą wyratowania czegoś z pożaru, ekscentryczną kodą doczepioną do ogranego już kawałka. Dawno było po wszystkim, tylko ja o tym nie wiedziałam.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W Kraju Rzeczy Ostatnich»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W Kraju Rzeczy Ostatnich» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Paul Auster - Invisible
Paul Auster
Paul Auster - Lewiatan
Paul Auster
Paul Auster - Mr. Vértigo
Paul Auster
Paul Auster - Sunset Park
Paul Auster
Paul Auster - Timbuktu
Paul Auster
Paul Auster - Leviatán
Paul Auster
Paul Auster - City of Glass
Paul Auster
Paul Auster - Brooklyn Follies
Paul Auster
Отзывы о книге «W Kraju Rzeczy Ostatnich»

Обсуждение, отзывы о книге «W Kraju Rzeczy Ostatnich» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x