Katarzyna Grochola - Osobowość Ćmy

Здесь есть возможность читать онлайн «Katarzyna Grochola - Osobowość Ćmy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Osobowość Ćmy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Osobowość Ćmy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Osobowość Ćmy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Osobowość Ćmy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie będę uważać, nie chcę być wcale ostrożna, tym razem się nie boję, i nie może mi zabrać tej odwagi. Moja mama nie wie, co to miłość, a ja wiem, różnica pomiędzy nami zwiększa się z każdą sekundą i…

– Ty znałaś swojego męża dziewiętnaście lat, a jakbyś go nie znała – mówię i żałuję, że to powiedziałam, po co to powiedziałam, o swoim ojcu to powiedziałam, nie chciałam tego powiedzieć, mamusiu, przepraszam, poprawię się, powiem co innego, posłuchaj, tamto jest nieważne: – On daje mi poczucie bezpieczeństwa, on jest wyjątkowy, wiem, że to ten mężczyzna.

– O Davidzie też tak mówiłaś!

Tak, mówiłam, ale kłamałam, myliłam się, a teraz mam pewność i koniec.

– Czy ty nie możesz żyć normalnie, tak jak twoi przyjaciele, tak jak Basia i Piotr?

– Moi przyjaciele Basia i Piotr właśnie się rozwodzą – mówię i nie sprawia mi to przyjemności, nie powinnam używać tego argumentu i prawie puszczam mimo uszu następne pytanie.

Prawie.

– A co ty mu masz do dania?

– Ja?

Dziwię się. Zastygam w zadziwieniu.

Przecież ja mam najwięcej na całym świecie, ja mogę mu dać to, co najlepsze, najważniejsze, najpiękniejsze, najbardziej wartościowe, najprawdziwsze i najbogatsze ja mogę mu dać siebie.

– Siebie – odpowiadam niedbale.

– To niewiele – mówi moja matka i podnosi się, i słońce przestaje świecić, i ciemność zapada nagła i niespodziewana. – Idź już, skoro musisz – mówi moja matka, a ja podnoszę się i idę, bo co mam zrobić?

Siebie, powtarzam, wychodząc, idę aleją wśród kasztanów, ciekawe, czy w tym roku w lecie też kasztany będą chorować, to niewiele, i zmniejszają się drzewa, nie przymierzają się już do kwitnięcia, to niewiele, fotosynteza zamarła w bezruchu, za chwilę będzie ciepło, na jutro zapowiadali dwadzieścia stopni, a ja mam mróz w sercu. To niewiele kiełkuje, a przecież mam iść do nich, do dziewczyn, jeszcze jest szansa, że Basia się opamięta, niech wycofa tę sprawę, niech będzie jak było.

To niewiele.

*

– To straszne, ale ja chyba nienawidzę własnej matki.

– O Boże, nie mów tak, nie mów tak, kochana – Róża ma łzy w oczach, jej dziecko też będzie nienawidziło, nie chce tego słuchać, to grzech, straszny grzech i ręka ci uschnie, i serce ci uschnie.

– Kochasz ją – mówi Buba i nie przejmuje się, a to są straszne słowa, słowa, które zostają na zawsze w przestrzeni.

Julia jest chora z bólu, jak mocno może ugodzić człowiek, którego kochamy, nikt obcy tak nie zrani, więc oddycha z ulgą, że nie jest stracona, jednak nie…

– Julka, potrafisz wymienić chociaż trzy rzeczy, w których jesteś lepsza od swojej mamy?

– We wszystkim jestem lepsza – chlipie Julia, ma czerwony nos, choć jest blondynką, a podobno tylko płaczące brunetki mają czerwone nosy.

– Zrób to dla mnie i wymień coś z tego wszystkiego.

– Nie rób tego, to świętokradztwo – mówi Róża.

– Matkę trzeba szanować i kochać, kochać i szanować.

Nie wolno oceniać. Matka jest najlepsza na świecie.

– Julka, proszę, zobaczysz, że zrobię czary-mary.

– Buba dotyka włosów Julii, jakie wspaniałe włosy, jakie aksamitne, jakie długie, jakie niezwykłe. – No, wal.

– Potrafię kochać, nigdy bym tak nie zraniła swojej córki i… i lepiej prowadzę samochód!

– A teraz podziel to zdanie na trzy odrębne zdania i powtórz za mną… – Co było pierwsze, aha, ja potrafię kochać… – no, Julka, powtarzaj!

– Potrafię kochać…

– I za to ci dziękuję, mamo.

– I za to ci dzięku…

– Julia patrzy na Bubę szeroko otwartymi oczami i jej oczy nagle wypełniają się niechcianymi łzami.

– Powtórz – mówi Buba i głaszcze włosy Julii, dar od Boga, włosy gęste i pachnące, włosy żywe, włosy z cebulkami, włosy błyszczące, włosy jedwabne, – Potrafię kochać i za to ci dziękuję, mamo – szepcze Julia – nigdy nie zranię tak swojej córki i za to ci dziękuję, mamo… Lepiej od ciebie prowadzę samochód i za to ci…

Julia płacze cichutko, przecież matka ją kocha, tak samo jak ona kocha matkę, tylko nie umie się uzbroić przeciw jej lękowi, nie umie sprawić, żeby mama się nie bała, bo może jednak jej córka się boi? Czy gdyby ona, Julia, przestała się bać, matka też by się nie bała? Jak mogła wspomnieć ojca, rozgrzebać żywą ranę, po co to zrobiła?

Żeby dokuczyć, to było przekroczenie granic obrony koniecznej. Julia ma wyrzuty sumienia i tak jest zawsze, albo czuje się winna, albo pokrzywdzona. A nie chce się tak czuć.

– Wiecie co? – Buba zmienia temat. – Jest taka przypowieść o Żydzie, ładna, opowiem wam. – Róża i Julia przycupnęły koło Basi na tapczanie, jak ładnie razem wyglądają, coś się zmieniło w tym pokoju, coś ładnego przeleciało, musnęło, tknęło, zabłysło i zostało niewidzialne. – W Nowym Jorku mieszkał pewien Żyd i miał mały sklepik mięsny. Aż pewnego dnia zburzono przed nim cały dom i okazało się, że będą tam stawiać supermarket. I Żyd szybko poszedł do rabina i poprosił o przekleństwo dla tego sklepu, bo miał siedem córek i nie mógł zbankrutować. Rebe powiedział: „Ty głupi Żydzie, ty wychodź rano, myj ulicę przed swoim sklepem i posyłaj siedem błogosławieństw na ten supermarket”. Zmartwił się Żyd, ale tak robił codziennie, a supermarket rósł i rósł. Aż jak pewnego dnia się wybudował i Żyd wiedział, że już po nim, zatrzymała się przed sklepem wytworna limuzyna i wysiadł superfacet, taki jak twój Sebek, Róża, i powiedział: „Proszę pana, jestem właścicielem tego supermarketu, codziennie przyjeżdżałem na budowę i codziennie widziałem pana.

Nie zaniedbywał pan swoich obowiązków, nie sprzedał pan swojego sklepu, jak pana sąsiedzi, tylko z uśmiechem patrzył pan na moją budowę. Ja mam dla pana propozycję. Czy nie zostałby pan dyrektorem działu mięsnego w moim supermarkecie?”.

– Ładne – powiedziała Basia – tylko niewykonalne.

– Wiem, szczególnie dla ciebie. Przemyślałyśmy to. – Julia mrugnęła w stronę Róży i Buby. – Ty szybko likwidujesz swój sklepik, i wiesz co, dobrze robisz. Piotr cię nigdy nie kochał.

– Kiedyś mnie na pewno kochał – zaprzeczyła żywo Basia.

– Nie pamiętał o twoich imieninach – dodała Róża.

– Akurat o imieninach pamiętał! Zresztą to nie ma znaczenia. Ale zawsze pamiętał.

– I kiedyś spóźnił się sześć godzin i na niego czekałaś.

– Bo wracał z Rzeszowa i śnieg ich zasypał, w telewizji nawet potem pokazywali!

– Nie martw się, już jutro będzie po wszystkim. Basia się zaniepokoiła. Czy one nie rozumieją, że to dla niej nie jest bułka z masłem? Co się dzieje? Tu nie chodzi o to, że Piotr był niedobry, chodzi o to, że ją zdradził! Owszem, nie powiedziała nikomu o Iris, ale w środę na rozprawie same zobaczą… Jakoś nie mogła się przemóc i przyznać do tak upokarzających posunięć. Ale co innego jest rozwieść się z powodu zdrady, a co innego oskarżać Piotrka o rzeczy, które nigdy nie miały miejsca.

– On cię nigdy nie kochał – powtórzyła Julia. Co za przyjaciółka! Ale jak da sobie to odebrać, to co jej zostanie?

– O, tak nie możesz mówić! Myśmy się pobrali z miłości!

– Każdy tak mówi.

– Pamiętasz wtedy na Mazurach, jak skończyłaś w szpitalu?

Basia zaczyna się na dobre złościć, nie, nie na Piotra, ale na nie. To są przyjaciółki?

– Skręciłam nogę na łódce…

– No właśnie, macho! Sebek tak samo!

– Skręciłaś nogę, bo zmuszał cię do ekstremalnych sportów, pamiętam – mówi Julia i wcale nie wydaje się zmartwiona.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Osobowość Ćmy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Osobowość Ćmy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
Katarzyna Leżeńska - Kamień W Sercu
Katarzyna Leżeńska
Katarzyna Grochola - Ja wam pokażę!
Katarzyna Grochola
libcat.ru: книга без обложки
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Podanie O Miłość
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Przegryźć Dżdżownicę
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Serce na temblaku
Katarzyna Grochola
Отзывы о книге «Osobowość Ćmy»

Обсуждение, отзывы о книге «Osobowość Ćmy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x