Katarzyna Grochola - Osobowość Ćmy

Здесь есть возможность читать онлайн «Katarzyna Grochola - Osobowość Ćmy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Osobowość Ćmy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Osobowość Ćmy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Osobowość Ćmy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Osobowość Ćmy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Zawsze nienawidziłem.

– To dlaczego piłeś?

Nie może powstrzymać się od tego pytania? A co ją to obchodzi?

– Bo kupowałaś!

– Bo myślałam, że lubisz!

Myślała, że lubię? Powiedziała, że jest zdrowy, piłem, żeby sprawić jej przyjemność, wlewała do kubka, wrzucała kostkę lodu, soliła i lekko pieprzyła, nawet nie było takie złe, ale piłem dla niej, wkładała w to tyle serca.

Patrzy na wieżę, niech ją sobie weźmie, lubi słuchać muzyki, ja sobie poradzę.

– To weź sprzęt.

– Kupiłeś go z pierwszej pensji.

– Ale lubisz słuchać przy sprzątaniu.

– Nie będę słuchać, będę czytać! Nie będę sprzątać!

Basia z podniesionym głosem? Nie rozumie, że mu nie zależy na sprzęcie grającym? Dla niej go kupił!

Książki, bardzo proszę, niech bierze, co chce. Nic mnie to nie obchodzi. Co ona myśli? Że będę się kłócił o jakieś rzeczy? Rzeczy nie są ważne, rzeczom nadają wartość żywi ludzie. Basia im nadawała wartość, teraz mogę to wszystko wypieprzyć na śmietnik, bierz, co chcesz, i idź, do kogo chcesz.

– Tu są twoje płyty…Nie będziesz mogła ich słuchać, jeśli nie weźmiesz wieży. Pokaż, co to za książka?

– „Tristan 1946”, Kuncewiczowej.

Czytała mi na głos, w Szczyrku, miałem gorączkę, leżałem całe pięć dni, nie jeździła na nartach, siedziała ze mną, i pożyczała z jakiejś wiejskiej biblioteki książki i czytała mi na głos. Nie oddaliśmy tej książki, ukradliśmy ją przez nieuwagę.

– Chcesz?

Czytałam mu, całe dwa dni mu czytałam, a on nawet książki nie chce zachować na pamiątkę.

– Nigdy mi się nie podobała…

– Podobała ci się!

– Nawet nie wiesz dlaczego!

– O, sam przyznałeś, że ci się podobała!

– Nic takiego nie powiedziałem!

– Powiedziałeś!

– Zawsze słyszysz tylko to, co chcesz usłyszeć!

– A ty nigdy nie słuchałeś! Nigdy mnie nie rozumiałeś!

Nigdy nie starałeś się mnie zrozumieć. To nasze żałosne małżeństwo od dawna było bez sensu, nie tylko dlatego, że miałeś inne dziewczyny!… Żałuję, że cię spotkałam… moja matka miała rację…

Jaka śliczna jest moja/niemoja Basia, kiedy tak wrzeszczy bez sensu. Powinniśmy byli się czasem kłócić, coś bym więcej o niej wiedział, teraz jest za późno.

– Twoja matka mnie zawsze lubiła!

– No właśnie, nie miała racji! I w ogóle nie będę z tobą rozmawiać, nie chcę cię więcej widzieć! Po moje rzeczy zjawi się kto inny!

– Z przyjemnością zobaczę kogokolwiek, kto nie będzie miał do mnie bezpodstawnych pretensji!

– A więc wyrzucasz mnie!

No właśnie, to było do przewidzenia, trzeba się było nie odzywać, po co.

– Co wyniosłeś na balkon?

Basia sięga do pudła, wyjmuje kafelek, patrzy na Piotra, to jest ładny kafel, słoneczny, żółty, ale piękny, faktura jak drewno, więc kupił takie, jakie chciał, a nie takie, jak ona chciała, zawsze robił to, co chciał. Basia odkłada kafelek do pudła, mija Piotra i wychodzi. Piotr wpatruje się z niedowierzaniem w pudła na balkonie. Nie te zamówił, na litość boską, skąd te się tam wzięły?

Drzwi się otwierają, wróciła, powiedz coś, powiedz, że to wszystko pomyłka, taka sama jak te cholerne kafelki. Ale Piotr stoi jak wryty, a Basia jadowicie rzuca od drzwi:

– I nigdy mi nie było z tobą dobrze w łóżku!

*

Sebastian wraca z zajęć, dzisiaj myślał, że nie wytrzyma do końca, ale nie mógł skrócić nawet o pięć minut rehabilitacji.

– Jeszcze raz, wyrzucamy woreczki za głowę i próbujemy nogami podnieść, bardzo dobrze, świetnie, Jacuś, nie tak daleko, bo wam za długie nogi urosną!

– Stańcie teraz przy drabinkach, oprzyjcie ręce na wysokości bioder. Biodra są tutaj, zegnijcie nogi w kolanach, Karolinka, popatrz na mnie, o tak!

Pracę z dziećmi lubił najbardziej, były takie ufne i świetnie się bawiły mimo swojego kalectwa, nie mógł im tego zrobić, żeby odwołać zajęcia. Przyjeżdżały nawet spod miasta, specjalnie do niego. Wojtek będzie chodził, na razie matka go przynosi na materac, ale będzie chodził, mięśnie wspaniale się odbudowują u dzieci, szkoda, że dorośli tracą taką zdolność. Tak, to przyjemność patrzeć, jak z tygodnia na tydzień robią się sprawniejsze. Trochę w tym było jego zasługi – przychodziły wystraszone, onieśmielone, a potem szalały. Oczywiście Kamilowi nie odrośnie ręka, ale drugą robi to, czego większość ludzi nie będzie umiała zrobić obiema.

– Jesteś wyróżniony – mówił Sebastian i święcie w to wierzył. – Jesteście wybrani, i niestety macie ciężej, ale możecie więcej, ja wam pokażę, jak to osiągnięcie.

I pokazywał. Był silny i widział w ich oczach podziw i to wspaniałe ja też tak chcę. Będzie im trudniej w życiu, z tego zdawał sobie sprawę, dlatego namawiał rodziców, żeby nie rezygnowali. Basen, codzienne ćwiczenia, ich pancerz mięśniowy musi być bardziej sprawny niż u zdrowego człowieka.

Zajęcia średniej grupy judo przełożył. Trudno.

I tak Róża zrobi, co zechce, ale musi znać jego zdanie, to nie tylko jej decyzja, dziecko jest jego. Poza tym jak mogła wykupić ten cholerny wyjazd na Litwę do jakichś konowałów? Nie wie, że to się może skończyć tragicznie dla niej? Turystyka aborcyjna, mój Boże, naprawdę aż tak bardzo boi się utracić swoją nieskazitelną figurę? I być może zrobić coś, żeby nigdy więcej nie móc mieć dzieci?

Niech urodzi, on się zaopiekuje dzieckiem, niech mu je odda, zawsze chciał mieć dzieci. Ale Róża była jakoś sztywna. Powiedział jej kiedyś, że jest inna kobieta, bo miał nadzieję, że zacznie pytać, a on będzie mógł w końcu przedstawić ją matce, chorej na gościec stawowy od czternastu lat. Ale Róża nawet nie podjęła tematu. I tak bardzo nie lubi ludzi, którzy nie są wycięci z żurnala.

Jest sztuczna, plastikowa, kompulsywna i nigdy nie była zainteresowana jego życiem poza spotkaniami u niej.

Chłodna dyskrecja, cholera.

A on myślał, że dobrze im razem i z czasem jakoś się ułoży. O rehabilitacji dzieciaków nawet jej nie wspominał. Kiedyś przypadkiem natknęli się na człowieka na wózku. Róża ze wstrętem odwróciła głowę – nie mówmy o tym!

W świecie Róży nie ma kalectwa, chorób, smutku. Jest walka o sześćdziesiąt dwa centymetry w pasie. Czy może ją zmusić, żeby TEGO nie robiła? Jest jakieś prawo, które zabrania?

Najpierw z nią porozmawia. Ślepy był.

Dobrze, że spotkał Bubę i że mu powiedziała o tej Litwie. No, nie wprost, ale zapytała, czy słyszał o wyjazdach lekarskich na Litwę, trzydniowych. Nagle skojarzył. Róża ostatnio mizerniej wyglądała, a rano – chociaż trzeba przyznać, że ostatnio nie zostawał u niej na noc – a rano ze cztery tygodnie temu wymiotowała. I nie przychodziła na siłownię.

I nie chciała iść na basen, chociaż pływanie znakomicie robi kobietom w ciąży.

Buba, dzięki!

*

Basia podnosi słuchawkę i wystukuje numer swojego mieszkania. Nie wie jeszcze, po co to robi, chce chyba nakrzyczeć na Piotra, powiedzieć mu jeszcze raz, co o nim myśli, oddać mu wywołane zdjęcia. Matko, jak się wstydziła je odbierać z zakładu, w życiu już tam się nie pojawi. Teraz ogarnęła ją wściekłość, powie mu, jaki z niego cham, udawał, że nie wie, o co chodzi. A ona głupia dała się nabrać. – Halo?

Słuchawka zaczyna jej ciążyć w dłoni, jest pełna aksamitnego głosu, pięknego głosu. Pomyliła się, numer się źle wybrał. Basia odkłada słuchawkę, próbuje, jeszcze raz.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Osobowość Ćmy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Osobowość Ćmy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
Katarzyna Leżeńska - Kamień W Sercu
Katarzyna Leżeńska
Katarzyna Grochola - Ja wam pokażę!
Katarzyna Grochola
libcat.ru: книга без обложки
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Podanie O Miłość
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Przegryźć Dżdżownicę
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Serce na temblaku
Katarzyna Grochola
Отзывы о книге «Osobowość Ćmy»

Обсуждение, отзывы о книге «Osobowość Ćmy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x