Philip Roth - Operacja Shylock

Здесь есть возможность читать онлайн «Philip Roth - Operacja Shylock» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Operacja Shylock: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Operacja Shylock»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wyobraźmy sobie sytuację, gdy do złudzenia podobny do nas nieznajomy zawłaszcza nasze imię i nazwisko, przypisuje sobie nasz życiorys i jeździ po świecie, podszywając się pod nas.
W książce tej, gdzie w mistrzowski sposób fakty splatają się z fikcją, Philip Roth spotyka mężczyznę, który być może jest, a może nie jest Philipem Rothem. A wszystko dlatego, że ktoś o tym nazwisku przemierza państwo Izrael, propagując dziwaczną ideę żydowskiego exodusu a rebours. Roth postanawia powstrzymać tego człowieka – nawet gdyby miało to oznaczać wcielenie się w uzurpatora.
Pełna napięcia, zabawna, nasycona emocjami, inteligentnie napisana i tętniąca narracyjną energią Operacja Shylock jest historią szpiegowską, politycznym thrillerem, refleksją nad istotą tożsamości, a jednocześnie rodzajem wyznania.

Operacja Shylock — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Operacja Shylock», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Te rozmowy telefoniczne przeprowadzałem z dwupokojowego apartamentu hotelowego na Manhattanie, który zajmowałem z żoną od prawie pięciu miesięcy, łudząc się, że zdołam w ten sposób powiązać minione z przyszłością. Bezosobowość życia w wielkomiejskim hotelu dawała się nam we znaki – oboje bowiem odczuwaliśmy brak miejsca zasługującego na miano domu. Mimo wszystko taka egzystencja była lepszym pomysłem od powrotu na farmę w Connecticut, gdzie przetrwaliśmy wiosnę i początek lata, jeden z najtrudniejszych okresów, jakim przyszło mi stawić czoła. Claire czuła się wtedy bezradna i obawiała się najgorszego. Domostwo postawione przed ponad piętnastoma laty przy końcu długiej, piaszczystej drogi, otoczone lasem i rozległymi polami, oddalone o niemal kilometr od najbliższego sąsiedztwa, stało się scenerią mojego dziwacznego załamania emocjonalnego. To przytulne sanktuarium, gdzie posadzki były wykonane z kasztanowca, gdzie znajdowało się kilka krzeseł, gdzie wszędzie walały się sterty książek, a ogień płonął zawadiacko w staroświeckim kominku prawie każdego wieczora, niespodziewanie stało się klatką dla mnie – odrażającego postrzeleńca – oraz dla Claire, opiekującej się mną mimo przerażenia, jakie ją ogarniało. To miejsce, które niegdyś uwielbiałem, w końcu zaczęło napełniać mnie strachem. Nadal nie mogłem zdobyć się na powrót tam, choć upłynęło już przecież pięć miesięcy naszego hotelowego bytowania i choć zdołałem odzyskać dawną osobowość, wziąć się w garść i znowu pewnie kroczyć starymi, wydeptanymi ścieżkami swego życia. (Owo odzyskiwanie sił psychicznych nie było z początku takie proste. Nic nie było w stanie przekonać mnie, że rzeczy są równie niegroźne jak dawniej. Zmusiłem się wprost do wyjścia na ruchliwą ulicę niczym policjanci, do których wreszcie dotarło, że na ich posterunku ktoś podłożył bombę).

A oto, co zdarzyło się wcześniej:

Po drobnym zabiegu chirurgicznym kolana, jakiemu się poddałem, ból miast zanikać, coraz bardziej się wzmagał. Mijały kolejne tygodnie, a ja czułem się znacznie gorzej niż wtedy, gdy zdecydowałem się na operację. Zobaczyłem się z młodym chirurgiem i powiedziałem mu, że nie zauważyłem żadnych zmian na lepsze, a on zwyczajnie odparł:

– Tak już czasem bywa.

Następnie przypomniał, że tuż przed wszystkim ostrzegał, iż zabieg może nie przynieść spodziewanych efektów, i odprowadził mnie do drzwi. Na pociechę przepisał mi jakieś tabletki, które miały uśmierzyć zarówno ból, jak i wzburzenie. Taki zimny tusz, wylany na głowę pacjenta, z którym wcześniej lekarze na ogól obchodzili się delikatnie, podziałał wyjątkowo przygnębiająco. Byłem zły, zastanawiałem się, co się stanie, jeśli mój stan będzie się nadal pogarszał.

Poczułem, że mój umysł zaczyna się rozpadać. Słowo ROZPAD zdawało przedzierzgnąć się w materię, która pochłonęła całą energię mego mózgu… Mózgu, który sam z siebie przestawał pracować.

Sześć liter, wielkich, masywnych, nieregularnie wyrzeźbionych zagnieździło się w nim. Pęczniały w sobie, odrywały się od siebie, czasem odpadał fragment jednej z nich, ale zwykle dotyczyło to fragmentu wyrazu, boleśnie trudnego do wymówienia zlepka ZP, z którego nie sposób stworzyć sensownej sylaby. Okaleczone słowo pozostawało beznadziejnym wrakiem, złomem, ruiną. Ten mentalny rozpad stawał się realny fizycznie, niczym cierpienie towarzyszące wyrywaniu zęba. Ból był potworny, nie do zniesienia.

Podobne i gorsze jeszcze halucynacje nawiedzały mnie dniami i nocami, ciągnęły jak stado dzikiej zwierzyny, którego nie mogłem powstrzymać. Nie byłem w stanie zapobiec niczemu, moja wola ulegała wobec potęgi najbanalniejszej, najbardziej idiotycznej myśli. Dwa, trzy, cztery razy dziennie wybuchałem płaczem – bez powodu, bez ostrzeżenia. I nie miało znaczenia, czy siedziałem samotnie w gabinecie, kartkując strony następnej z książek, której nie byłem w mocy przeczytać, czy też jadłem obiad z Claire, która z rozpaczą spoglądała na przygotowane jedzenie, którego nie mogłem przełknąć.

Po prostu płakałem. Płakałem w obecności przyjaciół i obcych. Nawet siedząc na sedesie wyciskałem z siebie ostatnią z łez, by doznać osobliwego uczucia – oto moje ego, spłukane łzami 16 i tłumionymi przez pięćdziesiąt lat życia, odkrywało przed wszystkimi swego słabowitego ducha.

Nie potrafiłem się odczepić od rękawów. Co dwie minuty gorączkowo zwijałem je i odwijałem, zapinałem guziki na mankietach, aby po chwili odpiąć je nerwowo i zacząć od nowa tę bezsensowną zabawę, która jednak przerodziła się w istotę mego istnienia. Otwierałem na oścież okna, a potem – jakby prowokując klaustrofobiczne odruchy – zamykałem je natychmiast z hukiem. Puls podskakiwał mi do stu dwudziestu uderzeń na minutę, kiedy siedziałem bezmyślnie przed ekranem telewizora, wpatrując się tępo w obrazy serwowane w wieczornym dzienniku. W bezwładnym ciele tłukło się serce – dwukrotnie szybciej od sekundnika każdego zegara na ziemi. To była jeszcze jedna manifestacja panicznego strachu, którego nie umiałem kontrolować: panika sporadycznie brała górę za dnia, lecz przede wszystkim potwornie, bez miłosierdzia dopadała mnie w nocy.

Bałem się ciemności. Wchodząc po schodach do naszej sypialni, tchórzliwie stawiałem krok po kroku.

Czułem się niczym ofiara zmierzająca do gabinetu tortur i za każdym razem miałem wrażenie, iż tego nie przetrwam. Moja jedyna szansa dociągnięcia do świtu w znośnym stanie psychicznym zamykała się w nieustannym przypominaniu sobie najnie-winniejszych chwil z przeszłości, by wymanewrować groźbę ciemności, zmierzającą ku memu statkowi, błąkającemu się na burzliwych falach. Walczyłem z histeryczną zawziętością jak miotający się człowiek owładnięty konwulsyjnym pragnieniem dotarcia do celu. Dostrzegałem wtedy obraz swego starszego brata, który prowadził mnie po naszej ulicy pełnej kamienic, letnich domków ku drewnianym schodkom… w małym, nadmorskim mieście w Jersey, gdzie nasza rodzina wynajmowała każdego lata dom na miesiąc. „Takie me, Sandy, płease…” Gdy zdawało mi się (najczęściej błędnie), że Claire śpi, wtedy śpiewałem na głos tę piosneczkę, którą uwielbiałem – jeśli kiedykolwiek uwielbiałem – w dzieciństwie, w 1938, gdy liczyłem sobie pięć lat, a mój czujny, opiekuńczy brat dziesięć.

Nie pozwalałem Claire opuszczać na noc zasłon, ponieważ musiałem sam przekonać się, że słońce wschodzi dokładnie w tej chwili, kiedy wschodziło. Jednak rano, gdy promienie światła zaczynały wnikać przez okna, chwilowa ulga, że oto kończy się groza nocy, natychmiast ustępowała strachowi przed zmorami rozpoczynającego się właśnie dnia. Noc była nie ¦’do wytrzymania i ciągnęła się w nieskończoność, z dniem rzecz się miała podobnie. Sięgałem do pudełka po kapsułkę, której zadaniem było wygrzebanie jamy, w której mogłem skryć się przed bólem oraz fobiami przynajmniej przez kilka godzin. Tylko że nie potrafiłem uwierzyć (chociaż nie było innej, rozsądnej odpowiedzi), iż drżące dłonie wyciągające pastylkę należą do mnie.

– Gdzie jest Philip? – spytałem głuchym głosem Claire, stojąc na krawędzi basenu i ściskając jej dłoń. Każdego lata pływałem w tym basenie codziennie po pół godziny przed zachodem słońca. Teraz obawiałem się nawet zamoczyć w wodzie palec u nogi, wpatrując się oszołomiony w te tysiące litrów cieczy, które – o czym byłem przekonany – pragnęły pochłonąć mnie na zawsze. – Gdzie jest Philip Roth? – pytałem głośno. – Dokąd wyjechał?

To nie była histeria. Pytałem, bo chciałem wiedzieć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Operacja Shylock»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Operacja Shylock» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Philip Roth - Letting Go
Philip Roth
Philip Roth - My Life As A Man
Philip Roth
Philip Roth - Elegía
Philip Roth
Philip Roth - Indignation
Philip Roth
Philip Roth - Our Gang
Philip Roth
Philip Roth - The Human Stain
Philip Roth
Philip Roth - Operation Shylock
Philip Roth
Philip Roth - The Prague Orgy
Philip Roth
Отзывы о книге «Operacja Shylock»

Обсуждение, отзывы о книге «Operacja Shylock» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x