Jan Wolkers - Rachatłukum

Здесь есть возможность читать онлайн «Jan Wolkers - Rachatłukum» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Rachatłukum: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rachatłukum»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Największym atutem "Rachatłukum" jest niewątpliwie główny bohater, który do końca pozostaje bezimienny, właściwie anonimowy. Przez całą książkę opowiada nam o miłości swojego życia – rudowłosej Oldze. Właściwie powieść nie ma wątków pobocznych, jedynie drobne epizody. Jeśli jednak ktoś myśli, że to kolejna mdła, romantyczna paplanina, jest w sporym błędzie. Wolkers operuje językiem jakby nieprzystającym do tej tematyki. Obrzydliwym i obscenicznym, właściwie momentami wulgarnym, gdyż po prostu ta…

Rachatłukum — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rachatłukum», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
Jan Wolkers Rachatłukum Przełożył i posłowiem opatrzył Andrzej Dąbrówka Tytuł - фото 1

Jan Wolkers

Rachatłukum

Przełożył i posłowiem opatrzył Andrzej Dąbrówka

Tytuł oryginału Turks fruit

Copyright © 1969 by Jan Wolkers

Dla Olgi Stabulas

RASTAPOPOULOS: Ja – nieprzyjemny? Ja jestem największą szują na świecie! To przykre, ale prawdziwe, ani chybi.

CARREIDAS: Co to, to nie, ja jestem największą szują na świecie…A w dodatku jestem dużo bogatszy!

RASTAPOPOULOS: Możliwe, ale ja zrujnowałem swoich trzech braci i dwie siostry, a z rodziców wyssałem ostatnią kroplę… l co pan na to?

CARREIDAS: To głupstwo! Ja byłem takim katem dla mojej ciotki-babki, że umarła ze zgryzoty!

RASTAPOPOULOS: No, dość już tego! Proszę natychmiast przyznać, że jestem gorszy niż pan!

CARREIDAS: Nigdy! Słyszy pan? Niech prędzej umrę!

Hergé, „Vol 714 pour Sydney"

Jarzyny w garnuszku do golenia

Za cholerę nie mogłem się pozbierać do kupy po tym, jak ode mnie odeszła. Przestałem pracować, przestałem jeść. Cały dzień mogłem leżeć w brudnej pościeli, przykleiłem sobie jej portretowe zdjęcia i akty blisko twarzy, tak że w końcu mi się zdawało, że jej rzęsy, pomalowane grubo tuszem, ruszają się, kiedy się brandzlowałem. l że jej wargi pęcznieją i wilgotnieją, gdy je wydyma, i że słyszę to co zwykle, kiedy finiszowała, tak na całe gardło, jak na początku, kiedy jeszcze nie nauczyła się chować rozkoszy dla siebie i dla mnie, tylko obwoływała ją na cały świat, przez co jakaś sąsiadka się jej pytała: „Cóż on ci takiego robi?" A jeden sąsiad powiedział: „Wy chyba trzymacie gromadę psiaków". Czytałem od nowa jej listy i wypisywałem z nich na ścianie zdania: Po tym jak cię opuściłam, musiałam biec do apteki po watę, żeby opatrzyć krwawiące serce . Albo: Wczoraj wieczorem czuć było u nas w mieście zapach siana. Tak tęsknię za tobą. Kiedy do ciebie piszę, moja pizda wykonuje ssące ruchy jak buzia niemowlęcia . Zadręczałem się ustawicznym rozmyślaniem nad tym, co się między nami popsuło, dlaczego ode mnie odeszła do takiego chuja złamanego, do takiego komiwojażera, do takiego wymoczka przegiętego w krzyżu. Włosy mi na głowie więdły z bólu od myślenia i grzebania się w tym. Nic nie znajdowałem, nie mogłem tego pojąć. Jak ona mogła dać się tak otumanić. Tej wrednej zgredzie, swojej mamusi. No to znowu się wytrzepałem z tym jej zdjęciem, gdzie ją widać nagą od tyłu. Trochę się unosi, tak że jej pośladki ciężko zwisają. Sraj, krzyczałem, wysraj się dla mnie, wyliżę ci gówno z dziury. Ale po dwóch tygodniach miałem dosyć i wylazłem z łóżka. Chudy i brudny. W kuchni znalazłem na maszynce gazowej rondelek z tym, co ostatnio ugotowała w domu. Dwa zrazy. Leżały pod pierzynką pleśni i kiedy je spłukiwałem w ubikacji, mogłem rzeczywiście zarazem śmiać się i płakać, bo mi się przypomniał tamten zraz, który jako uczennica wysłała z internatu do Państwowego Urzędu Kontroli Jakości. Wziąłem prysznic i wyszorowałem do krwi skórę szkieletem ogórka morskiego, który pookręcany był jej rudymi włosami jak nylonową nicią, l włożyłem najlepsze ubranie, i przyjrzałem się sobie uważnie w lustrze. Stwierdziłem, że z tą wychudzoną twarzą, starganymi lokami, w obcisłych czarnych spodniach i czarnej skórzanej kurtce wyglądam nieśmiertelnie pięknie. l z całą po- wagą, bo nie było mi do śmiechu, powiedziałem do siebie szeptem: „Szczęście w nieszczęściu". Ale potem było jak w tym kawale o Żydzie, który, jak go znajomy przyłapał wychodzącego z burdelu po pogrzebie żony, powiedział: „Ach, już sam nie wiem, co ja robię z tej żałości". Rżnąłem jedną pannę po drugiej. Wlokłem je do swojej jaskini, zdzierałem z nich odzież i rypałem do upadłego. A potem szybkiego drinka i za drzwi. Czasem trzy jednego dnia. Biuściska zwisające jak worki czegoś papkowatego z sutkami w sam raz do ssania. Żałosne skurczki, że nie było co głaskać. No to wtedy bez zdejmowania bluzki. Kępy włosów łonowych, szorstkich jak trawa morska albo miękkich jak futerko. Suche pizdy z krostami w środku. Wstrętne w macaniu, ale dla chuja dodatkowa przyjemność. Pizdy, których nie widziałem, bo zastawiała je rączka. Pizdy pulchne i nawilżone jak ciastko ponczowe. Czerstwe dziwy o biodrach jak gomóły sera, z prowincjonalnym akcentem i agresywne, które człowieka trzymały za kutasa, jakby to była korba świdra. Które ledwo złapały dech, a chciały się brać za zmywanie, mycie podłogi i szorowanie klozetu. Dziewuszki wtulające mokry nosek we włosy na piersiach z płaczem, że zgwałcił je ojciec, kiedy miały piętnaście lat. Indonezyjka, która zaczęła mi odgrywać dziewicę i się mnie z głupia frant z tą śpiewną intonacją spytała: „Co ty mi zrobisz?" Rozkładam ci kolanka i wsadzam ci kutasa, i będę cię jebał, aż przestanę czuć ten twój słodki oddech. Dawaj te swoje lepkie wargi. Wystaw język, to ci go zjem. Kurewski ból głowy po przebudzeniu, kiedy znów jakaś wetknęła podpaskę pod materac. Krew brunatna jak syrop z jabłek. Mendoweszki, którymi cię oblepiały jak małymi strupkami, z pozdrowieniami od licznych przyjaciół z dalekich krajów. A wszystkie te przelotne spotkania zapisywałem w dzienniczku. Często wkleiło się jakiś loczek, niekiedy z włosów tonowych, jeśli która była gotowa tak się dla mnie poświęcić. To, jak je poderwałem, a czasem one mnie. l co mówiły, a co ja. Bo dla kobiety nie ma nic równie pociągającego jak mężczyzna, który cierpi przez utracone miłość. Ale po paru miesiącach chciało mi się od tego rzygać. Ustatkowałern się znowu co nieco i wynająłem frontowy pokój dwu amerykańskim studentkom, których nie tknąłem palcem. Studiowały historię sztuki i do ściany pomiędzy reprodukcjami Baranka Bożego Memlinca a nieodzownym autoportretem tego wariata z Arles z obandażowaną głowę przypinały powiedzonka. THERE IS NOTHING SADDER THAN ASSOCIATIONS HELD TOGETHER BY NOTHING BUT THE GLUE OF POSTAGE STAMPS. Albo: ONE WHO PUTS SALT IN THE SUGAR BOWL IS A MISANTHROPE. Chociaż nie były katoliczkami, w każdy piątek przynosiły z targu zapaskudzoną gazetę mizernych płastug. Do posolenia kładły je po prostu w zlewie, który był śliski od mojej flegmy i uryny i śmierdział zgniła sałatą. Nie przyszło im do główek, że to trzeba robić na talerzu. Dlatego nic nie powiedziałem, jak raz postawiły na gazie mój garnuszek do golenia z nakładzioną zieleniną i widziałem, jak osad mydła z czarnymi włoskami rozpuszcza się w gotujących się jarzynach. Co było mówić. Zresztą same twierdziły, że w Ameryce wszystko czuć mydłem. Za to chyba po cztery razy dziennie chodziły pod prysznic, który był zaraz nad wc, tak że słyszałem plusk i chichot, kiedy rozsiadałem się na klozecie czytając gazetę. Przez te ciągłe kąpiele woda zaczęła przesiąkać przez szpary w odpływie. Najpierw tylko pokazała się na ścianie wilgoć, ale po paru miesiącach doliczyłem się siedmiu rodzajów pleśni. Potem zaczęty wyrastać ze ścian i sufitu wapnowate wypustki, tak jakby to ich pochwowa flora wysiała się przez sufit i owocowała parchatymi koralami. Na to też nic nie powiedziałem, no bo w końcu sam używałem natrysku. W inne dni, umówiliśmy się. Wchodziłem wtenczas w bieliźnie do ich pokoju. Siedziały na sofie, z tymi swoimi zadartymi amerykańskimi noskami w książkach. Głośno sylabizując po holenderska: Od katakumb do el Greca i tym podobne kawałki. Zdejmowałem slipy i koszulkę i niczym kupkę składałem na podłodze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rachatłukum»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rachatłukum» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Rachatłukum»

Обсуждение, отзывы о книге «Rachatłukum» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x