• Пожаловаться

Jan Wolkers: Rachatłukum

Здесь есть возможность читать онлайн «Jan Wolkers: Rachatłukum» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Современная проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Jan Wolkers Rachatłukum

Rachatłukum: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rachatłukum»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Największym atutem "Rachatłukum" jest niewątpliwie główny bohater, który do końca pozostaje bezimienny, właściwie anonimowy. Przez całą książkę opowiada nam o miłości swojego życia – rudowłosej Oldze. Właściwie powieść nie ma wątków pobocznych, jedynie drobne epizody. Jeśli jednak ktoś myśli, że to kolejna mdła, romantyczna paplanina, jest w sporym błędzie. Wolkers operuje językiem jakby nieprzystającym do tej tematyki. Obrzydliwym i obscenicznym, właściwie momentami wulgarnym, gdyż po prostu ta…

Jan Wolkers: другие книги автора


Кто написал Rachatłukum? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Rachatłukum — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rachatłukum», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Requiem dla nieżywego wróbla

W atelier, które wtenczas zajmowałem, mieszkał w czasie wojny jakiś bojownik ruchu oporu, rozstrzelany przez Niemców. Po wojnie umieszczono na frontowej ścianie brązowe płytę z napisem ZGINĄŁ ZA OJCZYZNĘ. Pod nią na zardzewiałym gwoździu, który przez resztę roku jakby zapraszał, żeby się na nim powiesić, pojawiała się rokrocznie wiązanka kwiatów. Kępa wilgotnego torfowca z wetkniętymi białymi i czerwonymi goździkami oraz niebieskimi irysami. Nie wiem dlaczego, ale nienawidziłem tych kwiatów. Każdego roku, zanim zdążyły zwiędnąć, zabierałem je z muru i wyrzucałem do kosza na śmieci. Kiedy dmuchał wiatr, wstążka z napisem RUCH OPORU ARTYSTÓW 1942-1945 furkotała wściekle za szybami. Odkąd Olga poszła sobie z tym gnojkiem, za każdym razem podrywało mnie to na nogi: kiedy myśląc o czymś innym wchodziłem do kuchni i nagle kątem oka zauważałem poruszającą się w słońcu jedwabną szarfę. Przenikał mnie dreszcz przestrachu i radości, że wróciła, bo wyglądało to na jej sukienkę z wieloma kokardkami i tasiemkami, jaką zaczęła nosić, gdy ode mnie odeszła. Że stoi pode drzwiami i boi się zadzwonić. Krótko potem, jak u mnie zamieszkała – po wszystkich korowodach z domem, ojcem, który bardzo do niej tęsknił, matką, która w głębi serca cieszyła się z tego, że mała przestała jej mieszać szyki, ale z prostej zajadłości nie chciała zostawić nas w spokoju i kazała się zakładowemu kierowcy przywozić pod nasze drzwi, żeby, drepcząc jak rozjuszona kwoka, przez bite pół godziny bez przerwy do nas dzwonić – dzieci z sąsiedztwa znalazły w rocznicę najazdu niemieckiego, czwartego maja, nieżywego wróbla. Tuż pod naszym oknem pochowały go na trawniku. Na grzbiecie, z wystającym łebkiem, żeby nie naleciało mu do oczu piasku. Zaraz potem przyszła kobieta i przed oficjalną uroczystością położyła na ziemi bukiet narcyzów. Dokładnie u stóp wróblej mogiłki. Chciało mi się strasznie śmiać, ale Olga oczywiście jak ta głupia poleciała na dwór i w kucki przyglądała się tej wystającej nad ziemią główce, bo bała się, że on jeszcze żyje. Zawołałem ją do domu, bo przeczuwałem, że to się źle skończy, l oczywiście zaczęła gadać o zmarłych członkach rodziny. Ciotka Zocha dostała u nich na schodach udaru serca i skacząc jak worek kartofli zjechała na brzuchu w dół. Inna ciotka wyschła powoli do cna, chora na raka. Z której podczas mycia wałkowały się zacierki martwego ciała i przywierały do rękawic. Dziadek, który umarł u nich w domu, kiedy miała dwanaście lat. Nie mogli mu zamknąć powiek. Stale się przez szparkę patrzył. Pewnie ze strachu o HERMESA, gdyż pod kierownictwem jego grubego poczciwego syna przed firmą nie rysowała się świetlana przyszłość. l przez to się rozbeczała, bo u tego wróbla matowo pobłyskujące oczy też wyzierały przez szparkę. Bo w ogóle była ulubienicą dziadka i zawsze od niego dostawała prezenty. Histerycznie szlochała i kazałem jej przestać. Ale nie umiała tego sama opanować. Nadstawiła mi twarz i powiedziała, żebym ją uderzył. To wtedy jej przejdzie. Powiedziała, że ma to jeszcze z dawna. Że i tak tego nie zrozumiem. Z miejsca uderzyłem ją mocno w mokre policzki. Kiedy wciąż nie przestawała, rzuciłem ją na łóżko, zdarłem kieckę, ściągnąłem majtki i z całej siły dałem je na płask parę klapsów w tyłek. Aż skóra zaczerwieniła się i nabrzmiała, i pośladki nabrały strasznie apetycznego wyglądu. Jakby gołą pupą wyczochrała się o pokrzywy. Wtedy przerżnąłem ją trzymając dłonie pod jej rozpalonym siedzeniem. Wilgotna twarz z pozlepianymi strąkami rudych włosów przy moim policzku. Jej zdyszany szlochający oddech w moim uchu. Spuściła się z takim zwierzęcym krzykiem, że pomyślałem sobie, jak to mogło zakłócić uroczyste przemówienie rocznicowe przed domem. Kiedyśmy wstali i ciągnąc pizdą i kutasem nitki spermy podeszli do okna patrząc na grupki ludzi, którzy po wszystkim jeszcze stali i rozmawiali, powiedziała mi, że cały czas nie mogła oderwać się myślami od swoich figurówek z brązowymi trzewikami, które dostała na urodziny od dziadka tuż przed jego śmiercią, i że nawet w dniu jego pogrzebu nie mogła sobie odmówić tego, żeby pojeździć. Dlatego miała teraz uczucie, jakby zamaszystymi łukami żeglowała poprzez mroźny dzień zimowy, kiedy był grzebany ten stary człowiek. Że przez to nie myślała o pogrzebowym przemówieniu na dworze, l powiedziała, żebym zakopał tego wróbelka całego, bo inaczej stale będzie o tym myślała. Ale zanim mogłem to zrobić, nasz kot już go wniósł do bramy. Znalazłem go, wsunąłem na kawałek gazety, zawinąłem i wrzuciłem do kosza. Nic o tym nie powiedziałem Oldze, a ona potem już nie pytała, gdzie on się podział. Razem z kwiatami, które na moje polecenie zdjęła spod tablicy i wsadziła do kosza, wszystko pewnie u niej poszło w zapomnienie. Czy zepchnęła to do wspomnień razem z łyżwami i trzewikami, które jeszcze wcześniej, gdy się zrobiły na nią za małe, powiesiła w swoim pokoju na ścianie, otoczywszy starymi fotosami Soni Henie, i które chciała zachować na zawsze? Kiedy zamieszkała u mnie na dobre, matka zadzwoniła do Armii Zbawienia i oddała te łyżwy oraz prawie wszystkie zabawki i dziewczęce książki. Lalki ona sama przedtem oddała. Kiedy jeszcze była w takim wieku, że mogła się bawić lalkami. Z płaczem i bólem serca, bo bez przekonania. Ale nie było innego wyjścia. Nie mogła patrzeć na lalki. Kiedyś dostała taką wielką lalę. Prawie wielkości niemowlęcia. Mówiła „mamo" i otwierała i zamykała oczy z długimi rzęsami. Codziennie ją rozbierała i robiła jej kąpiel. A rano przed pójściem do szkoły wtykała kawałeczki chleba do otwartej buzi. Po jakimś czasie wydało jej się, że lalka zachorowała, bo przestała mówić „mamo", choćby nie wiem jak nią wymachiwała. A kiedyś nachyliła się nad kołyską i zobaczyła, że twarzyczkę lalki obłażą robaki, które macając przed sobą drżącymi trąbkami wychodzą z lalczynej buzi. Chciała krzyczeć, ale nie mogła. Włożyła czubki palców w usta i zacisnęła zęby. l tak stała wpatrzona, póki nie przyszła matka, żeby powiedzieć, że spóźni się do szkoły. Płaczącą odciągnęła ją od kołyski. Kiedy wróciła ze szkoły, ojciec nalał wybielinki do wnętrza lalki. Usta utraciły przez to barwę i po policzkach rozchodziły się wyżarte promienie. Zgiętą szpilką do włosów próbował wydłubać tę obrzydliwą bryję, ale w połowie roboty miał dość, tak że kiedy się poruszyło lalką, to coś w niej chlupało. Nie chciała jej więcej trzymać, a i innych lalek też. Nie chciała też oddać ich koleżankom. Wszystkie trzeba było wyrzucić, zakopać. No i tak ojciec, poczciwy grubas, bo matka chciała po prostu wrzucić wszystko do kosza, zawinął rękawy koszuli i wykopał w ogródku dołek i je tam zakopał. O tym wszystkim Olga opowiedziała mi dużo później i dlatego wtedy zastanawiałem się, czy to tę historię z lalkami miała na myśli wtenczas, jak mówiła: „To mam jeszcze z dawna. l tak tego nie zrozumiesz". Bo miała takie swoje tajemnice, o których człowiek czegoś się dowiadywał bardzo powoli. Dopiero po dwóch latach bycia razem zorientowałem się, że jej górne siekacze nie były naturalne. Miała wspaniałe mocne zęby. Białe i takie zwierzęce. Dbała o nie z chorobliwą skrupulatnością. Natychmiast po jedzeniu wydobywała resztki jedzenia spomiędzy zębów wykałaczką z przyciętego gęsiego pióra. Potem akuratnie je szorowała z ustami pełnymi piany. Pewnego razu, kiedy stojąc przed lustrem znów drobiazgowo usuwała z zębów resztki jedzenia, naraz wydała okrzyk. Z grymasem na twarzy i otwartymi ustami podbiegła do torebki, wydostała małe lusterko i wetknęła je do ust pod kątem do dużego lustra. Z oczami rozwartymi szeroko ze strachu badała od tyłu zęby. Kiedy zapytałem, co się stało, wskazała tylko ze wstrętem na wykałaczkę, upuszczoną na podłogę. Podniosłem ją i zobaczyłem na niej robaka. Powiedziałem, że oczywiście resztki jedzenia dostały się do środka pióra i że jakaś mucha złożyła tam jajeczka. Ale nie dała się uspokoić. Uparcie wierzyła, że wydobyła go ze swoich zębów, l wtedy nastąpiła historia ze wstawianymi zębami. Że zawsze miała takie uczucie, jakby w każdej chwili mogły powypadać. Ponieważ jeśli korzenie by spróchniały, to nic by nawet nie poczuła, bo były zatrute. Że jako trzynastoletnia dziewczynka spadła z żelaznego ogrodzenia skwerku. Akurat na usta. Ułamały się dwa górne siekacze, ale jeszcze parę lat tak chodziła. Jakiś chłopak z klasy powiedział, że wygląda jak gniazdko elektryczne, a ponieważ jej rude włosy były wtedy jeszcze jaśniejsze, przezywali ją w szkole Lampką z Abażurem. Uśmiałem się z tego i rozczulony przytuliłem do siebie. Ale ona mnie odepchnęła, podeszła z poważną miną do telefonu i zapisała się do dentysty.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rachatłukum»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rachatłukum» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Janusz Wiśniewski: Molekuły Emocji
Molekuły Emocji
Janusz Wiśniewski
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Iain Banks
Carlos Fuentes: Instynkt pięknej Inez
Instynkt pięknej Inez
Carlos Fuentes
Colleen McCullough: Czas Miłości
Czas Miłości
Colleen McCullough
Alessandro Baricco: Jedwab
Jedwab
Alessandro Baricco
Julie Ortolon: Po Prostu Idealnie
Po Prostu Idealnie
Julie Ortolon
Отзывы о книге «Rachatłukum»

Обсуждение, отзывы о книге «Rachatłukum» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.