Odwrócił się, jakby znowu chciał mnie pocałować, zamiast tego jednak zaczął szybko i gorączkowo szeptać:
– Mój ojciec nie był lekarzem. – Głos miał głębszy, gardłowy, oczy płonęły mu tak samo jak wcześniej, kiedy mówił o porażce i strachu. – Najbliżej gabinetu lekarskiego znalazł się, kiedy po piątej szklaneczce szkockiej postrzelił się w stopę. Byłem jego największym rozczarowaniem, ponieważ w niczym nie przypominałem sukinsyna. Często mnie bił po to tylko, żeby mi przypomnieć, o ile jest lepszy ode mnie. Moja maman nie potrafiła odróżnić cieplarnianego kwiatu od plastikowego. Przychodząc na świat, sprawiłem jej ból i nigdy nie pozwoliła mi o tym zapomnieć. Całe dzieciństwo kryłem się przed nimi dwojgiem i szukałem pociechy w udawaniu, że jestem kimś innym. Dom, który zbudowałem w Los Angeles, rzeczywiście istnieje w Nowym Orleanie, ale ja patrzyłem na niego tylko z drzewa w zagajniku, kiedy podglądałem, jak mieszkające tam dziewczynki robią salta na trawniku i zadzierają przy tym spódnice. – Wziął głęboki oddech. – Brednie, które opowiedziałem ci przy kolacji, napisała moja rzeczniczka, kiedy jej powiedziałem, że muszę mieć przeszłość. Ale ciebie nie będę okłamywał i nie będę przy tobie udawał.
Byłam oszołomiona. Chciałam, żeby wiedział, że to mi się podobało – ta mroczna prawda – o wiele bardziej od jego alter ego.
Pragnęłam dotrzeć do niego, opowiedzieć mu o mojej matce, o rodzinie.
Położyłam dłonie na miękkich kędziorach na jego skroniach. Dwukrotnie tej nocy zaufał mi, mówiąc prawdę, i z tego powodu chciałam mu pomóc. Miałam do tego lepsze kwalifikacje, niż mógł sobie wyobrazić. Szepnął moje imię, a ja przytuliłam się do niego, przesuwając dłonie po jego plecach i dziwiąc się, jak cudownie do siebie pasujemy. Nim jego usta spoczęły na moich, zdążyłam jeszcze pomyśleć, że Alex Rivers jest o wiele lepszym aktorem, niż ktokolwiek by przypuszczał.
Tydzień po tym, jak zaczęłam spędzać cały swój wolny czas z Alexem Riversem, pojawiły się sny o Connorze. Miałam ciągle ten sam sen. Connor i ja byliśmy dorośli, ale leżeliśmy na plecach na jednym z dryfujących pomostów na jeziorze Moosehead. Connor wskazywał na niebo, palcem obrysowując kształty chmur. „Co widzisz?” – pytał kilkakrotnie, ale dla mnie wszystkie przyjmowały kształt Alexa: jego profilu, rozwianych wiatrem włosów, rzeźbionej szczęki. Mówiłam o tym Connorowi, gestykulowałam dłonią, która blado odcinała się od jaskrawobłękitnego nieba. Ale choć bardzo się starałam, nie potrafiłam sprawić, by Connor zobaczył to co ja.
Sześć dni obserwowałam, jak Alex gra Roba, przeżywającego kryzys wiary po znalezieniu szkieletu. Uświadamia sobie, że ludzka ewolucja podąża tą samą drogą co ewolucja obcej rasy, której przedstawiciela odkrył: niczym meteor pędzi ku zagładzie. Postanawia pogrzebać swoje odkrycie, zamiast na nowo pisać historię.
Zaskoczyło mnie, że scen nie kręcono chronologiczne, aczkolwiek dostrzegałam finansowe korzyści wynikające z filmowania scen według miejsca.
– Jak to robisz? – zapytałam Alexa. – Jak udaje ci się budować napięcie potrzebne w tej ostatniej scenie, a potem się cofać i udawać, że to nigdy się nie zdarzyło? Alex tylko się uśmiechnął i powiedział, że właśnie za to mu płacą.
Angażował się emocjonalnie; w przeciwieństwie do tego, co mówił, nic nie mógł na to poradzić. Zdradził się z tym pewnego wieczoru, kiedy po prostu był sobą. Siedzieliśmy na skraju wąwozu Olduvai; Alex opowiadał, jak miał czternaście lat i ojciec przeganiał go po salonie, trzepiąc w twarz i bok, usiłując sprowokować syna do ciosu. Kiedy Alex w końcu to zrobił, wybijając ojcu kilka zębów, Andrew Riveaux uśmiechnął się, choć z ust ciekła mu krew. „Synu, tak walczy mężczyzna” – powiedział.
Po długiej chwili milczenia Alex spojrzał na mnie.
– Czasami myślę, że gdybym jutro zwołał konferencję prasową i powiedział światu, że Alex Rivers miał ojca nieroba i pijaka i szurniętą matkę, nikt i tak by tego nie wydrukował. Wszyscy mają przed oczyma mój wizerunek i nie chcą go zmienić. Wiesz, to zabawne, ale myślę sobie, że człowiek, którego stworzyli, przeżyje mnie.
Ujęłam go za rękę, bo nie wiedziałam, co powiedzieć, ale on łagodnie mnie odepchnął.
– Dlatego tak mi się spodobał scenariusz tego filmu – mówił dalej. – Bohater staje przed dylematem moralnym: czy przekazać opinii publicznej informacje, które ich przerażą? A może raczej pozwolić ludziom wierzyć w to, co nie burzy porządku świata? – Pokręcił głową. – Człowiek zastanawia się nad Darwinem.
Niezależnie jednak od tego, ile czasu spędzałam z Alexem, punktem centralnym moich snów był Connor. Połączyłam ich w myślach. Zasypiałam, myśląc o Aleksie, i budziłam się z imieniem Connora na ustach, jakby Connor z zazdrości wdzierał się w moją podświadomość. Pewnej nocy sen był tak wyrazisty, że po obudzeniu wciąż czułam na policzku oddech Connora, i to mnie niepokoiło. Przez większość czasu Connor zostawiał mnie samej sobie, ale kiedy myślał, że grozi mi niebezpieczeństwo, trudniej się go było pozbyć niż własnego cienia.
Boso tańczyliśmy walca wokół płytkiego stawu za zajazdem w rytm odgłosów afrykańskiej nocy.
– Nie potrafię dotrzymać ci kroku – powiedziałam bez tchu. – Tańczysz za szybko.
– A ty za wolno. – Alex okręcił mnie, unosząc nad chłodną, czarną ziemią. Kiedy znowu mnie postawił, zachwiałam się i pociągnęłam go za sobą w dół łagodnego zbocza. Przy każdym obrocie wzajemnie się podtrzymywaliśmy w zmysłowym pokazie siły. Zatrzymaliśmy się kilka centymetrów przed błotnistą wodą.
Ostrożnie położyłam głowę na piersiach Alexa. Poza tamtym pocałunkiem na dobranoc to był nasz pierwszy cielesny kontakt. Nie potrafiłam odgadnąć, czego właściwie Alex ode mnie oczekuje. Był przyjacielski, otwarty, ale unikał fizycznego dotyku. Nie wiedziałam, czy po prostu nie śpieszy się z angażowaniem w związek, czy w ogóle zamierza się zaangażować. Ja, cóż, ja liczyłam na więcej. W gruncie rzeczy przygotowałam się na przygodę na jedną noc i przez ostatni tydzień niemal udało mi się samą siebie przekonać, że to będzie w porządku, tylko że Alex wcale nie próbował mnie uwieść. Najczęściej to ja dotykałam go pod najrozmaitszymi pretekstami, bezwstydnie uniemożliwiając mu trzymanie się na dystans.
Wciągnęłam w płuca zapach jego mydła i potu.
– Przepraszam – mruknęłam. – Tańce nigdy nie były moją silną stroną.
Alex wybuchnął głębokim, dudniącym śmiechem prosto w moje ucho.
– To zdolność nabyta – odparł. – Matka dwa razy w tygodniu prowadziła mnie na kurs. Nienawidziłem tego, wiesz, białe rękawiczki i przesadnie wyperfumowane tłuścioszki, które deptały mi po palcach, ale niech mnie diabli, jeśli wciąż nie pamiętam każdego kroku.
Uśmiechnęłam się z twarzą wtuloną w jego koszulę.
– Pewnie podświadomie marzyłeś o pójściu z debiutantką na pierwszy bal. Albo zostaniu drugim Arthurem Murrayem.
Alex skrzywił się.
– Nie sądzę. – Łagodnie pogładził mnie po włosach, a ja całą sobą poddałam się tej pieszczocie. – Chyba moje ciało lubiło ćwiczenia fizyczne.
Kilka wieczorów wcześniej opowiadał, że urodził się z dziurą w sercu i do ósmego roku życia nie mógł bawić się ani biegać.
– Wyobraź to sobie – rzekł sucho. – Romantyczny bohater z zepsutym sercem.
Usłyszałam w jego głosie znużenie, cierpienie małego chłopca, który postrzegał siebie jako upośledzonego i robił, co w jego mocy, by zrekompensować swoją słabość. Zastanawiałam się, dlaczego mi o tym wspomniał, i pochlebiałam sobie, że powodem było jego przekonanie, iż naprawdę go zrozumiem.
Читать дальше