Joanna Fabicka - Świńskim Truchtem

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Fabicka - Świńskim Truchtem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Świńskim Truchtem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Świńskim Truchtem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Życie piętnastoletniego Rudolfa Gąbczaka nie jest łatwe: zawody miłosne, afery polityczne, romansujący ojciec, matka feministka, niezdyscyplinowana babcia, rodacy niezdecydowani, czy wejść do Unii… Polski kuzyn Adriana Mole`a radzi sobie z tym wszystkim z właściwym sobie wdziękiem. Z filozoficzną zadumą (niekiedy tylko przechodzącą w panikę) przyjmuje otaczający go chaos i kompletny brak zrozumienia. Najważniejsza jest wszak wierność artystycznym aspiracjom – nawet gdy na ich drodze stają zbliżające się egzaminy do liceum, wciąż krzywy zgryz i kompletny brak zainteresowania polskiej kinematografii młodymi geniuszami aktorskimi. Pełna humoru i trafnych obserwacji opowieść z życia współczesnego nastolatka to zabawna (i pouczająca) lektura również dla dzieci nieco starszych, a nawet zupełnie dorosłych. Współczesna polska rzeczywistość okazuje się czasem jeszcze bardziej zwariowana niż Rudolf…

Świńskim Truchtem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Świńskim Truchtem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

A teraz pędem na dół. Gotowi, do biegu, start!

W pociągu

Jak dobrze. Siedzimy w przedziale dla inwalidów. Ja jako inwalida, a Ozyrys jako mój opiekun. Reszta tłoczy się na korytarzu, bo cała Polska wraca z ferii akurat tym pociągiem.

Tuż przed odjazdem przeżyłem chwile istnej grozy w dworcowej toalecie. Stałem sobie cierpliwie nad pisuarem, gdy nagle obok mnie pojawił się jakiś elegancki mężczyzna i patrząc prosto w ścianę, zaczął:

– No i co, kochanie?

Strach ściął mnie z nóg. Tyle się naczytałem o utajonych pedofilach i szajkach handlujących młodymi chłopcami. Tymczasem on mnie nadal nagabywał:

– Już niedługo, ptaszynko, ci poćwierkam, co ty na to?

Postanowiłem jednak nie mówić, co ja na to, i nie kończąc, rzuciłem się do wyjścia, przez co ochlapałem sobie spodnie. W poczekalni rozglądałem się nerwowo za jakimś patrolem, ale ich nigdy nie ma tam, gdzie uprawia się nierząd. Odwróciłem się i stanąłem twarzą w twarz z moim toaletowym oprawcą.

– Rybeńko ty moja… – szepnął namiętnie.

Przyładowałem mu w brzuch skołowaną łepetyną i wtedy mój wzrok padł na jego prawe ucho, w którym tkwiła słuchawka. Cały czas rozmawiał przez komórkę!!! Gdy spostrzegłem rozmiary mego błędu, ogarnęło mnie przerażenie. Biedny chłopina zbierał się niezdarnie z dworcowej podłogi, wokół leżały porozrzucane jakieś firmowe wydruki. Oczywiście zebrał się spory tłum, a jakaś baba jazgotała:

– Do poprawczaka tych blokersów! Niewinnego człowieka napadł! Banda narkomanów i Murzynów!

Przez tłum przebiegł groźny pomruk, ale na szczęście nasz opiekun choć raz się przydał:

– Przecież pani widzi, że chłopak niedorozwinięty, a do tego kaleka – tłumaczył cierpliwie, wskazując na moje obandażowane nadgarstki.

Na szczęście w tym momencie wjechał pociąg i gawiedź rozpierzchła się, by łapać wolne miejsca w przedziałach.

Już po raz drugi zostałem potwornie upokorzony na stacji kolejowej. Chyba zacznę przemieszczać się samolotami.

Reszta podróży upłynęła spokojnie. Do snu kołysał mnie monotonny wywód Ozyrysa, który ubolewał, że zabrakło mu dosłownie kilku seansów, żeby dotknąć sutków masażystki.

W domu

O Panie! I po co ja wracałem? Nie zdążyłem odpocząć po tym wyjeździe, a już wpadliśmy wszyscy w oko cyklonu. Na peronie powitali mnie niezadowoleni rodzice stwierdzeniem:

– Aż trudno uwierzyć, że ten czas tak szybko minął. Ale wszystko, co dobre, szybko się kończy.

Ucieszyła się tylko babcia, która spod zwojów wyliniałych karakułów oznajmiła mi, że jutro mam pojechać do jej letniej rezydencji doglądać budowy basenu. A więc tu bez zmian. Świruje aż miło. Wszyscy ruszyli żwawo przed siebie, zostawiając mnie na peronie z moją walizką i siedmioma ciupagami, które przywiozłem im na pamiątkę. Strasznie się spieszyli, bo Gonzo został sam w domu i bali się, czy czegoś nie wymyśli. Ich pedagogiczna niefrasobliwość ścina mnie z nóg. Dopiero na moje nerwowe okrzyki zobaczyli, że coś ze mną nie tak.

– Gdzie wkładałeś te swoje łapska, że ci je przetrącili? – zapytał ojciec z błyskiem w oku, ale musiałem go rozczarować opowieścią, jak to było naprawdę.

Wreszcie dotarliśmy przed dom. Był cały oflagowany, przed drzwiami stała barykada z krzeseł i garnków, a w oknie trwał na posterunku Gonzo z paczką zapałek w ręku i krzyczał:

– Nie zbliżać się, bo się podpalę!

– Ależ Wiktorku… – Mama była nieźle zdezorientowana.

Na szczęście okazało się, że Gonzo nie ma wobec nas niecnych zamiarów, a cała jego agresja wymierzona jest w przestępującą z nogi na nogę i chuchającą w dłonie dziwną parę. Ona siedziała w przydomowym ogródku na stercie walizek i płacząc, rwała sobie włosy z głowy, a on… O!!! To było coś! On wyglądał niczym Robinson Cruzoe. Miał czarne włosy do ramion, pokaźny zarost, muskularne ciało i robił sobie skręta. Pod pachą trzymał wypchanego… krokodyla!

Stanęliśmy wszyscy, jak żona Lota zamieniona w słup soli. O co, u licha, chodzi tym razem?

– Najazd barbarzyńców! Najazd na dom! – darł się Gonzo histerycznie.

Mama fukała gniewnie na tatę:

– Zrób coś, jesteś głową rodziny!

– Ja??? Yyy… wcale nie. – Ojciec bronił się ze wszystkich sił przed zajęciem konkretnego stanowiska.

Tylko babcia zachowała się normalnie. Podwinęła poły futra i ruszyła zdecydowanie w stronę najeźdźców po oblodzonym trawniku. Runęła Zarośniętemu w objęcia, szlochając:

– Filipek!

Tak oto po prawie pięciu latach zobaczyłem ponownie mojego brata i jego żonę Helę. Trochę głupio wyszło, że z całej rodziny rozpoznała ich tylko babcia, która jest niespełna rozumu.

Dwa dni później

Jestem wykończony. Nasze mieszkanie jest bardziej przeludnione niż Tokio. Każdy się o siebie nieustannie ociera, a że wszyscy jesteśmy znerwicowani, grozi nam nieunikniona katastrofa. Gonzo się chwilowo wyciszył. Biedny dzieciak jest w strasznym szoku. Ostatni raz widział swoich rodziców, kiedy jeszcze nosił pampersy. Myślę, że nie można mu robić wody z mózgu. Kiedy już oswoił się z myślą, że jest porzuconym dzieckiem, nagle ni stąd, ni zowąd pojawia się mama i tata. Boję się, jak to wpłynie na jego psychikę. Ale z drugiej strony już chyba nie może być gorzej.

Moi rodzice siedzą w kącie i głupkowato się uśmiechają. Jak zwykle sytuacja ich przerosła. Filip uparł się, że z braku powierzchni mieszkalnej będzie spał w ogródku, ale mama zaprotestowała. Stwierdziła, że pracuje teraz nad procesem asymilacji i nie chce się narażać sąsiadom. I kto by pomyślał, że taki z niej mieszczański kołtun. Wszyscy jesteśmy zawaleni dziwnymi prezentami, których przeznaczenie jest niejasne. Po co nam na przykład siedemnaście słoików marynowanych mrówek, cztery kartony yerba matę albo włócznia Zulusów?

Tylko babcia jest zadowolona. Twierdzi, że nareszcie będzie miała z kim chodzić na kurs tanga argentyńskiego. Według niej Filip jest jedynym mężczyzną w naszej rodzinie, z którym można się pokazać publicznie. Do tego nosi na okrągło odziedziczony po Heli seksowny kombinezon ze skóry kobry. Niestety, wygląda w nim jak chora żmija.

Muszę przyznać, że moja odzyskana bratowa jest całkiem, całkiem. Ma zniewalające spojrzenie i koci uśmiech. Muszę się mieć na baczności, żeby nie rozbić im małżeństwa.

Chociaż po tym, co przeszli, chyba nic ich już nie rozdzieli. Hela wyznała mi w kuchni, że postanowiła odejść od lamajskiego mnicha, bo ten ograniczał jej wolność, zabraniając noszenia jej ulubionych szpilek od Manolo Blahnika. Musiał być niespełna rozumu, bo ona wygląda w nich tak, że ojciec oblał się z wrażenia gorącą herbatą. Czuję, że mój gejzer męskości niebezpiecznie bulgocze.

17 lutego

Zaczęła się szkoła. Za dwa miesiące mam próbne testy a w maju egzamin. Muszę się zdecydować, gdzie składać papiery. Ojciec optuje za liceum informatycznym, bo to według niego zapewni mi godziwą przyszłość. Pewnie liczy, że zostanę hakerem i pomogę mu włamać się na zaszyfrowane strony porno. Mnie jednak ciągnie w stronę teatru i filmu. W przyszłości będę zdawać do łódzkiej filmówki, bo to siedlisko wszelkiego zepsucia i dekadencji. Ale zanim to nastąpi, czekają mnie kilkuletnie galery w którymś ze stołecznych liceów. Dla zwiększenia swoich szans, złożę papiery wszędzie.

Dziś widziałem Helę w samej bieliźnie. Ma stanik we wzór zebry. Aż się chciało pogłaskać…

Wieczorem

Zjedliśmy kolację w rodzinnym tłocznym gronie na dywanie, bo stół był za mały. W domu panuje taka atmosfera, jakby za chwilę miała wybuchnąć bomba zegarowa albo światowa epidemia obłędu. Nie wiem dlaczego, ale jak tylko Filip otwiera usta, żeby coś powiedzieć, Opona zaczyna wściekle ujadać. Na początku wszystkich nas to śmieszyło, mimo że Filip, tak jak ja, jest erudytą i ma dużo do powiedzenia (nie wiem jednak, dlaczego jego wszyscy słuchają, a mnie nikt). Ojciec nawet dowcipkował, że jak typowa kobieta w tym domu, przesiąknęła do cna feminizmem. Mnie nigdy nie prześladowała, ale może to dlatego, że tylko ja o nią dbam. Chodzę na kontrolne szczepienia. Czyszczę jej uszy i odganiam bezdomne psy, gdy nadchodzi oszalały czas rui. Do dziś mam na kolanach ślady żwiru z podjazdu po tym, gdy Opona nie była lojalna wobec mnie i wybrała dziką chuć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Świńskim Truchtem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Świńskim Truchtem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Świńskim Truchtem»

Обсуждение, отзывы о книге «Świńskim Truchtem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x