Jerzy Andrzejewski - Ład Serca

Здесь есть возможность читать онлайн «Jerzy Andrzejewski - Ład Serca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ład Serca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ład Serca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ład serca uważany jest za pierwszy polski utwór nawiązujący do rozwijającego się w Europie nurtu humanizmu katolickiego i porównywany do powieści Georges’a Bernanosa i François Mauriaca. Akcja powieści rozgrywa się w ciągu jednej nocy w białoruskiej wiosce, w której splatają się losy kilkorga osób, stających przed odwiecznym wyborem pomiędzy dobrem a złem. Główny bohater, rozdarty wewnętrznie katolicki ksiądz, szukający drogi do ładu serca, stara się zachować wierność swojemu powołaniu, mimo własnych wątpliwości, otaczającego go zła, ludzkich słabości i zbrodni popełnianych w jego parafii.
Wydaje się że narracja powieści bardziej eksponuje zło, które nieubłaganie musi zwyciężyć… Bohater, choć czasami jest bezsilny i niepojmujący działań Opatrzności, za wszelką cenę próbuje jednak ocalić swoją wiarę: Panie! Daj mi siłę, pozwól, bym był od siebie mocniejszy i żebym ponad siebie wyrósł, pozwól memu sercu przejrzeć Twój ład…

Ład Serca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ład Serca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Gdzie pan inżynier każe podać herbatę? – zapytał Franciszek.

– Jak zawsze do salonu… Albo nie, niech Franciszek zaniesie do mego pokoju, zmęczony jestem, zaraz się położę.

– Słucham pana inżyniera.

Pokój, który zajmował Seweryn, znajdował się na prawym skrzydle domu. Z hallu prowadził w tamtą stronę długi korytarz, można również było przejść pokojami aż do tzw. małej biblioteki, skąd drzwi wychodziły na ten sam korytarz. W połowie drogi Seweryn zatrzymał się.

Okiennice w drugim salonie były jeszcze nie zamknięte. Światło z jadalni dobiegało tu ledwie uchwytnym odblaskiem, nikłym, dogasającym drżeniem zatrzymywało się przed progiem i ciemność rozległego pokoju, jak gdyby niczym nie ograniczona, otwierała się na ciemność nocy ogromną i gęstą, a tylko gdzieś w odległej głębi bitą szumem i wznoszącą się kłębami cieni. Nagle, nieomal pod samym oknem, przeniknął ciszę krzyk puszczyka.

Seweryn zawrócił. Szybkim krokiem przeszedł przez salon, stołowy, minął hall i zapukał do pokoju ojca. Nikt nie odpowiedział. Nacisnął więc klamkę i lekko uchylił drzwi: gabinet był pusty i ciemny, świeciło się w sypialni. Miękki dywan stłumił odgłos kroków. Przed progiem Seweryn zatrzymał się.

Gejżanowski ubrany w swój domowy szlafrok, przypominający habit zakonny, klęczał przy łóżku na klęczniku obitym czerwonym pluszem, z głową wspartą o pulpit. Odwrócony plecami do drzwi, nie zauważył obecności syna. Seweryn skrzywił się pogardliwie. „Stary bigot!” – pomyślał. Nie chcąc jednak, aby rozmowa rozbiła się o pierwsze trudności, cofnął się do gabinetu i głośno chrząknął.

– Czy można? – spytał.

W sypialni zaszeleściło.

– Kto tam?

„ Udaje, że mnie nie poznał, komediant!” – uśmiechnął się z niechętnym politowaniem.

– To ja, Seweryn, można wejść?

Gejżanowski stęknął boleściwie i przyczłapał drobnym, starczym kroczkiem. Nie mogąc nic dojrzeć w ciemnościach gabinetu, podniósł rękę do oczu.

– To ty, Sewerynie?

– Tak. Nie przeszkodziłem ojcu?

Gejżanowski przechylił głowę.

– Masz interes?

– Owszem, chciałem z ojcem pomówić o pewnej sprawie.

– Koniecznie dzisiaj?

Seweryn aż zęby zacisnął z pasji. Powiedział jednak spokojnie.

– Jeśli ojciec teraz nie może…

– Zaraz… zaraz – przerwał mu stary. – Nie powiedziałem, że nie mogę. Pytam tylko, czy masz interes? Bo godzina, wiesz, tego… No, ale jak masz… zapal z łaski swojej światło. Nie, nie na biurku, po co tyle światła… o tak!

Cofnął się do sypialni i dopiero zgasiwszy lampę wrócił z powrotem. Spojrzał z ukosa na Seweryna, który zdążył się już rozsiąść w fotelu i podrzuciwszy nerwowym ruchem ramiona do góry począł przechadzać się. „Nie pójdzie łatwo” – pomyślał Seweryn. Zerknął na zegarek: za kwadrans dziewiąta. Wyjął papierosa i zapalił.

Gejżanowski znowu zadygotał ramionami.

– Już papieros? – zaskrzypiał. – Że też chwili nie możesz obejść się bez tego świństwa.

– Mam zgasić?

Stary machnął ręką.

– Wszystko jedno!

Przez chwilę jeszcze spacerował, wreszcie zatrzymał się przed Sewerynem.

– Powziąłem dzisiaj ważną decyzję! – podniósł palec do góry.

– Tak? – zainteresował się uprzejmie Seweryn.

– Wiesz, że na wiosnę roboty koło odbudowy naszego kościoła będą skończone? Przypuszczam, że najdalej na marzec…

– To pięknie!

– Pięknie?

Gejżanowski zamrugał oczami i poczerwieniał.

– Cóż to znowu za określenie? Pięknie, pięknie… Czy ty naprawdę nie czujesz, że o podobnych sprawach nie mówi się w ten sposób? Z tobą nigdy nie dojdzie do ładu. Pięknie! Nie zdajesz sobie nawet sprawy… Ech! – machnął desperacko dłonią. – Zresztą wszystko jedno… nie myśl, że chcę cię przerobić, dawno już z tego zrezygnowałem.

Powoli uspokajał się. Chęć zwierzenia się z zamierzonych planów była w nim silniejsza od oburzenia.

– Postanowiłem więc zrealizować plan, który od dawna leżał mi na sercu – mówił spokojnym już tonem. – Uważam, że dojście od nas do kościoła nie jest odpowiednie, to jest może nie tyle odpowiednie, ile związane z wielu trudnościami, rozumiesz? Trzeba przechodzić przez całą wieś, to dosyć kłopotliwe, nie zawsze ma się ochotę…

– Oczywiście – przytaknął skwapliwie Seweryn.

Stary Gejżanowski rozpromienił się.

– Jesteś tego samego zdania? To świetnie… Postanowiłem więc te trudności rozciąć jednym, stanowczym posunięciem, jakim, domyślasz się?

Seweryn gryząc wargi, żeby nie wybuchnąć śmiechem, zaprzeczył skinieniem głowy.

– Nie domyślasz się? – krzyknął Gejżanowski. – No, oczywiście, mogłem się tego domyślić… to nie jest takie proste, choć właśnie takie proste. Postanowiłem więc, postanowiłem – powtórzył rozkoszując się brzmieniem własnego głosu – wybudować na Zelwiance most… No?

– To wspaniałe! – zawołał Seweryn.

– Zaraz zaraz… Nie wiem, czy chwytasz, na czym rzecz polega?

– Doskonale.

– A więc?

– Ojciec chce zbudować most, żebyśmy mogli przedostawać się do kościoła, krótszą drogą, prosto z parku z ominięciem wsi, tak?

Gejżanowski wyprostował się.

– O, właśnie! – zawołał z triumfem.

– To doskonała myśl – stwierdził Seweryn.

Jednak Gejżanowski, jak każdy odkrywca, był pełen wątpliwości.

– Sądzisz? – spytał z niespokojnym powątpiewaniem.

– Ależ tak, na pewno, to doskonały pomysł. Przecież od nas do kościoła jest w prostej linii bardzo niedaleko.

– Prawda?

– Po cóż więc to uciążliwe okrążanie? I to jeszcze przez wieś, żeby mieli się na kogo gapić. Bardzo słusznie. Kiedy ojciec zamierza przystąpić do budowy?

Gejżanowskiego całkowicie pochłonął entuzjazm.

– Jak najprędzej! W ciągu zimy to, myślę, już się nie da zrobić, ale wczesną wiosną, żeby na Wielkanoc wszystko było gotowe. Plany już mam, kosztorys także… tylko przystępować do roboty!

Osłabiony perspektywami, które z gwałtownym pośpiechem rysowały mu się w wyobraźni, Gejżanowski usiadł za biurkiem.

– No, tak! – stuknął palcem.

Nagle sposępniał.

– Chociaż tak prawdę mówiąc, po co to wszystko? Dla kogo? Mnie niewiele już pozostało do życia… A ty? Tobie to przecież wszystko jedno, dla ciebie te sprawy nie odgrywają roli… głupstwa, co?

Seweryn przybrał bardzo poważny wyraz twarzy.

– Mylisz się, ojcze, źle mnie sądzisz, bo to bynajmniej nie jest dla mnie obojętne. Przeciwnie…

Umilkł, aby milczeniem lepiej podkreślić wypowiedziane słowa. W oczach starego mignął błysk nadziei.

– Naprawdę?

– Ależ tak! – zapewnił gorąco Seweryn. – Tylko ja o tych rzeczach nie lubię mówić… nie umiem mówić.

– Trzeba mówić – szepnął Gejżanowski – koniecznie trzeba mówić.

W ciszę, która zapanowała teraz w pokoju, wdarł się gwałtowny szum wiatru. Seweryn spojrzał ukradkiem na zegarek: dziewiąta. „Z tym ramolem nigdy się nie dogadam” – pomyślał.

Rzeczywiście Gejżanowski zdawał się całkowicie zapomnieć, że Seweryn chciał z nim jakąś sprawę omówić. Zgarbiony nad biurkiem, wpatrywał się nieruchomymi oczami w jeden punkt, pochylał powoli głowę, wciskał ją między ramiona, jak gdyby na plecy wkładano mu ogromny ciężar. Wreszcie ocknął się.

– Aha, prawda! Miałeś do mnie jakiś interes, tak?

– Owszem, tylko może ojciec jest zmęczony?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ład Serca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ład Serca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jerzy Żuławski - Na srebrnym globie
Jerzy Żuławski
Jerzy Pilch - The Mighty Angel
Jerzy Pilch
Jerzy Kosiński - The Painted Bird
Jerzy Kosiński
Jerzy Edigey - Sprawa dla jednego
Jerzy Edigey
Jerzy Edigey - Walizka z milionami
Jerzy Edigey
Jerzy Pilch - Miasto utrapienia
Jerzy Pilch
Jerzy Andrzejewski - Miazga
Jerzy Andrzejewski
Jerzy Żuławski - Zwycięzca
Jerzy Żuławski
Отзывы о книге «Ład Serca»

Обсуждение, отзывы о книге «Ład Serca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x