• Пожаловаться

Jerzy Pilch: Pod mocnym aniołem

Здесь есть возможность читать онлайн «Jerzy Pilch: Pod mocnym aniołem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Современная проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Jerzy Pilch Pod mocnym aniołem

Pod mocnym aniołem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pod mocnym aniołem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

"Pod mocnym aniołem" Jerzego Pilcha: opowieść o piciu, zakochaniu i otrzeźwieniu pisarza-alkoholika Jurusia. Totalnie autobiograficzna, czemu Pilch oczywiście ze wszystkich sił zaprzecza, ale czy ma jakieś wyjście? Początek tej książki jest inny niż jej koniec i więcej w tym życiowych przypadków niż sprawstwa kierowniczego. Kiedy Pilch zaczął pisać, miało to być opus magnum, a może nawet ultimum, bo powiedział nawet kiedyś, że napisze i umrze. Miała to być wreszcie "cała prawda o chlaniu" – oczywiście cała prawda w granicach Pilchowskiego bajeru. Taka wesoło-smutna opowieść o wiecznych powrotach Jurusia na oddział deliryków doktora Granady i o jego tamtejszych kompanach, o jego beznadziejnych romansach i o literaturze – czyli o tym wszystkim, do czego Pilch nas od lat przyzwyczaił i za co tak go cała Polska kocha…

Jerzy Pilch: другие книги автора


Кто написал Pod mocnym aniołem? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Pod mocnym aniołem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pod mocnym aniołem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
Фото

Jerzy Pilch


Pod mocnym aniołem

Ewie – Ewelinie


1. Żółta sukienka.

Zanim pojawili się w moim mieszkaniu mafiosi w towarzystwie śniadolicej poetki Alberty Lulaj, zanim wyrwali mnie z pijackiego snu i zanim jęli się domagać – wpierw obłudnymi prośbami, potem bezpardonowymi pogróżkami – bym ułatwił druk wierszy Alberty Lulaj na łamach “Tygodnika Powszechnego”, zanim nastąpiły burzliwe wydarzenia, o których pragnę opowiedzieć, była wigilia wydarzeń, był zaranek i był wieczór dnia poprzedzającego, i ja od zaranka do wieczora dnia poprzedzającego popijałem brzoskwiniówkę. Tak jest, piłem brzoskwiniówkę, zwierzęco tęskniłem za ostatnią, przedśmiertną miłością i po uszy tkwiłem w życiu rozpustnym.

Jeszcze przed południem nic się nie działo, panowała powściągliwość, a nawet umiarkowana asceza. Przed południem wylegiwałem się na kozetce, czytałem gazety i słuchałem płyty z nagraniami czeskiego saksofonisty tenorowego Feliksa Slovaćka. Koło południa wszakże z całego szeregu melodii wykonywanych przez Slovaćka do świadomości mojej jął docierać jeden tylko kawałek, była to kompozycja Karela Svobody pt. Where've you got your nest, little bird? Słuchałem i kombinowałem, jak to brzmi w czeskim oryginale: “Kde je tvoje hnizdo, ptaćatko?”, a może “Kde je tvoje hnizdo, ptaćku?” Nie byłem jednak w stanie rozstrzygnąć, które ze zdrobnień: słabsze – ptaćku, czy silniejsze – ptaćatko, brzmi lepiej i adekwatnie, toteż w poczuciu lingwistycznej bezradności (choć dalej w zachwycie) raz po raz wstawałem z kozetki, podchodziłem do adapteru i puszczałem wkoło ten poruszający mnie do głębi utwór.

Był piękny lipcowy dzień, z dwunastego piętra wyraźnie widziałem krawędzie otaczających miasto wzgórz, dalej równiny, pola, słupy trakcyjne, tory kolejowe, tocząca jasne wody rzeka ukojenia, góry na horyzoncie, Wisła jak biały kamyk na dnie iglastej doliny, gospoda “Piast” i pachnący jak pierwszy pokos ogród przy gospodzie, roje pszczół i motyli nad kuflami piwa. Posiwiały wilczur doktora Swobodziczki chłepcze swój deputat z blaszanego garnka – doktor od roku nie żyje, ale pies, wierny nawykowi, codziennie zachodzi do gospody, ci, co jeszcze żyją, napełniają jego garnek beczkowym Żywcem sprawiedliwie odlewanym z kufli.

Widziałem wszystko wyraźnie, jakbym tam był, i tu, gdzie byłem, też wszystko widziałem: okna w domach były otwarte, pojedyncze samochody o starożytnie opływowych kształtach sunęły ulicami, pod bankomatem stała kobieta w żółtej sukience na ramiączkach. Z wysokości wydała mi się mądra i piękna. Nagle nabrałem pewności, że to ona jest ostatnią miłością mego życia. Była to pewność wszechogarniająca, nie tylko moja pijana część, ale i moja trzeźwa część, a także wszystkie niesprecyzowane, wszystkie niedocieczone pod względem trzeźwości części duszy mojej zdawały się mieć pewność. Natychmiast powinienem się błyskawicznie ubrać, skropić wodą kolońską i nie czekając na windę zbiec na dół i ruszyć jej tropem. Przez chwilę całkiem na serio wahałem się, czy tak nie postąpić, ale bankomat, bankomat przekreślał tę miłość. Gdybym istotnie zbiegł na dół i ruszył jej tropem, działałbym tak, jak zawsze działałem: szedłbym za nią sprężystym i nieubłaganym krokiem seryjnego mordercy, szedłbym za nią przebiegle i wytrwale, szedłbym tak długo, aż by mnie dostrzegła, aż by nabrała pełnej popłochu pewności, że ktoś nieustępliwie podąża jej śladem. Potem jeszcze przez chwilę, już przez nią widziany i zauważony, dalej z desperacją zdemaskowanego złoczyńcy kontynuowałbym uliczną pogoń, aż do chwili, gdy jej niepokój, lęk i zaciekawienie zaczęłyby się łączyć w wybuchową substancję… Wówczas – nie dopuszczając do eksplozji – przyspieszyłbym zdecydowanie i zrównawszy się z nią, skłoniłbym się szarmancko i rzekłbym samczo obniżonym głosem:

– Najmocniej panią przepraszam, najmocniej przepraszam, ale tak długo (tu mój samczo obniżony głos załamałby się, niby z nieśmiałości), ale tak długo, już tak długo idę pani śladem, że postanowiłem się do tego przyznać.

Wtedy ona niezawodnie wybuchnęłaby perlistym śmiechem, w którym sucza sytość łączyłaby się z ulgą, że ten, co ją ściga, nie jest okrutnym zboczeńcem, co ściga ją dla zaspokojenia żądzy, ale wytrawnym koneserem, co ściga ją dla piękna.

– Z jakiegoż to powodu, ach, z jakiegoż to powodu tak pan za mną pędzi? – Zapytałaby uśmiechając się uroczo, choć słychać by było jeszcze w jej głosie nerwowe echa.

– Doprawdy, doprawdy, czyż to tak trudno zrozumieć? – Odparłbym ze swadą i z wielkim wigorem jąłbym do niej mówić, i gadanie moje byłoby jak obezwładniający siłą rytmu i metafor poemat miłosny, śpiewałbym dla niej pieśń przekonującą i już po paru zwrotkach w pełni przekonaną, gotową, uległą, śmiertelnie zakochaną, już moją, moją na zawsze, wiódłbym ją jasną ścieżką naszego wspólnego żywota.

Ale, niestety, nie mogłem tak postąpić, nie mogłem w danym momencie zastosować klasycznego zestawu chwytów. Jakże iść krok w krok za kobietą, która przed chwilą podjęła gotówkę z bankomatu? Jak potem wytłumaczyć wezwanym przez nią policjantom, że nie bandycka żądza grosza, ale miłość od pierwszego wejrzenia kierowała moimi poczynaniami? Szkoda gadać, szkoda próbować, machnąłem ręką, skapitulowałem i smętnie spoglądałem z dwunastego piętra, jak kobieta, która powinna zostać moją żoną i matką moich dzieci – odchodzi. Z wielkim żalem śledziłem, jak ostatnia miłość mojego życia odchodzi od bankomatu, jeszcze kawałek idzie Jana Pawła i na zawsze, na zawsze skręca w Pańską. Kolejny raz w dziejach wielkie uczucie przegrywało z pieniędzmi. Nagle ogarnęła mnie potworna złość, byłem zły na bankomaty, których jeszcze parę lat temu nie było. Ogarnęła mnie furia, przypomniałem sobie o upadku muru berlińskiego i byłem przeciwko upadkowi muru berlińskiego, wszyscy entuzjaści rozbijający murarskimi młotami mur berliński zabierali mi brunetkę w żółtej sukience, i byłem przeciwko “Solidarności”, bo “Solidarność” zabierała mi brunetkę w żółtej sukience, i Lech Wałęsa zabierał mi brunetkę w żółtej sukience, i Jan Paweł II wołający: zstąp, Duchu Święty, zabierał mi brunetkę w żółtej sukience, i zstępujący i odmieniający oblicze ziemi Duch Święty zabierał mi brunetkę w żółtej sukience. Boże mój, Duchu Święty – pomyślałem – gdyby wszystko było po staremu, gdyby komunizm nie upadł, gdyby nie było wolnego rynku, gdyby w tej części Europy, w której się urodziłem, nie nastąpiły rozliczne przemiany, nie byłoby tu teraz bankomatów, a jakby nie było bankomatów, wszystko pomiędzy mną a ciemnowłosą pięknością w żółtej sukience ułożyłoby się jak trzeba.

Nikt wszakże, nawet Duch Święty, nie zawróci biegu dziejów, nikt i nic nie zawróci brunetki dochodzącej już najpewniej do rogu Pańskiej i Żelaznej – pozostaje cierpienie, ból i gorycz rozstania ze smagłym ciałem spowitym w żółtą sukienkę. Ale przecież nie mogłem nie zauważyć: ból i gorycz rozstania wzmagały dookolne piękno. Dalej dotkliwie i rzewnie, a nawet jeszcze dotkliwiej i jeszcze rzewniej brzmiał saksofon tenorowy Feliksa Slovaćka. Uniosłem wzrok, tramwaj jechał przez trawy tak wysokie, że skryłby się w nich wierzchowiec razem z jeźdźcem, bliżej w imponujących biurowcach otaczających rondo ONZ dwaj umundurowani strażnicy szli od pomieszczenia do pomieszczenia, zapalali i gasili światła, spoglądali na mnie przez weneckie szyby, ponad dachami i ponad antenami sunął jasny obłok, był wielki dzień w środku lata. Był dzień, na jaki czeka się cały rok, a może cały szereg łat, był dzień, w którym człowiek w każdej chwili może przestać pić.

Читать дальше

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pod mocnym aniołem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pod mocnym aniołem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Отзывы о книге «Pod mocnym aniołem»

Обсуждение, отзывы о книге «Pod mocnym aniołem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.