William Wharton - Niezawinione Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «William Wharton - Niezawinione Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Niezawinione Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Niezawinione Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książka o charakterze autobiograficznym, w której Wharton opisuje przeżycia związane ze śmiercią swojej córki, zięcia i dwóch wnuczek. Dzieli się miłością, smutkiem, gniewem oraz pragnieniem doskonałej sprawiedliwości.
"Niezawinione śmierci" to powieść, która w tym samym stopniu jest afirmacją życia, co opowieścią o śmierci. To książka o życiu pogodzonym za śmiercią, o duchowej przemianie i pogłębionym rozumieniu naszych codziennych zmagań.
"Sądzę, że Wharton jest jedynym współczesnym pisarzem, który trafia wprost do czytelniczych serc i przyśpiesza ich bicie…".
"London Evening Standard"

Niezawinione Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Niezawinione Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Rosemary ma zeznawać pierwsza. Wills i ja mamy czekać w pokoju obok. Zaczyna mi to pachnieć inkwizycją. Zastanawiam się, kto tu właściwie dla kogo pracuje? Pewne jest tylko to, że wszystko odbywa się za nasze pieniądze.

Rosemary znika w pokoju, w którym znajduje się około piętnastu osób, głównie mężczyzn. Sądząc po ubraniach, wszyscy są prawnikami. Mona Flores i Clint Williams idą razem z nią. Proszę którąś z sekretarek o papier i ołówek. Szkicuję widok za oknem, Wills się przygląda. Biorę jeszcze jedną kartkę dla niego i obaj rysujemy. Willsowi nawet nieźle to wychodzi.

Wydaje nam się, że mija cała wieczność, zanim Rosemary pokazuje się w drzwiach. Towarzyszy jej Mona. Rosemary płacze. Jestem człowiekiem starej daty i nie lubię, jak moja żona płacze. Zrywam się z miejsca i biorę ją za rękę. Rosemary wyciera oczy chusteczką.

– Co z tobą, kochanie? Co się stało?

Przez dłuższą chwilę nie odpowiada, machnięciem ręki daje znać, żeby zostawić ją w spokoju. W końcu dochodzi do siebie.

– To nie ich wina. To tylko rozmowa o Kate i te wszystkie pytania tak mnie wytrąciły z równowagi. Zaraz mi przejdzie.

Mona Flores podchodzi do nas.

– Jeśli nie chcesz, nie musisz tam wracać. Ci przeklęci prawnicy nigdy nie znają umiaru.

– Nie, wszystko w porządku. To także moja wina.

Rosemary pierwsza rusza w kierunku pokoju przesłuchań. Spędza tam następne pół godziny. Wills i ja zaczynamy się nudzić rysowaniem. Szkicuję właśnie jego portret, kiedy drzwi się otwierają. Z Rosemary chyba wszystko w porządku. Jest blada, ale nie płacze. Mona nie odstępuje jej na krok.

– Była wspaniała. Broniła się przed tą zgrają wilków jak prawdziwa królowa. Oni rzadko mają do czynienia z kobietami z taką klasą jak twoja żona.

Rosemary siada i rozgląda się.

– Umieram z głodu. Możemy iść coś zjeść?

Znajdujemy dobrą meksykańską restaurację, a w niej nie jakieś tam podróbki, ale najprawdziwsze meksykańskie potrawy.

Mona wypytuje o nasze życie, o Francję i mieszkanie na barce.

Odnoszę wrażenie, że to ją naprawdę interesuje. Jest ładna, ma ciemne włosy i zielone oczy. Ma niezłą figurę, ale ubrana jest w jeden z tych dziwnych uniformów, które nadają jej wygląd kulturystki albo uzbrojonego w komplet ochraniaczy futbolisty. Zawsze patrzy swojemu rozmówcy prosto w oczy i słucha, co się do niej mówi.

Rosemary chyba ją lubi, Wills również. Jest profesjonalistką. Mówi Rosemary, żeby nie rozmawiała ze mną o swoich zeznaniach.

Po obiedzie przychodzi kolej na Willsa. Mona stara się delikatnie przygotować go do tego, co ma nastąpić. Sama ma pięcioletniego synka, więc zna się na rzeczy. Wciąż tylko nie mogę sobie wyobrazić, czego ci wszyscy ludzie spodziewają się dowiedzieć od Willsa.

Rosemary ma jakąś książkę i zagłębia się w lekturze, ja wracam do rysowania. Co by się stało, gdyby opowiedziała mi o swoich zeznaniach? Rosemary nie należy do osób, które łatwo doprowadzić do płaczu, zwłaszcza w miejscu publicznym.

Po dziesięciu minutach Mona wyprowadza zapłakanego Willsa. To jeszcze bardziej przygnębiające niż w przypadku Rosemary. Ona jest przynajmniej dorosła i rozumie, o co w tym wszystkim chodzi. Oboje zrywamy się z krzeseł. Mona daje znak, żebyśmy zostali na miejscach. Przyprowadza Willsa i sadza go między nami. Przygląda się na zmianę jemu i nam.

– Był bardzo dzielny. Ale kiedy zaczęli pytać o matkę, rozpłakał się. Nie wydaje mi się, żeby właśnie o to im chodziło, ale brak współczucia to cecha zawodowa prawników. Kiedy bardzo im na czymś zależy, potrafią być okrutni, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

Wills patrzy na Rosemary.

– Już mi przeszło, babciu. Po prostu nie wiedziałem, że tylu ludzi będzie mi się przyglądać. Płakać mi się chce, kiedy tylko pomyślę o mamie, a co dopiero, kiedy muszę rozmawiać o niej z tymi wszystkimi obcymi ludźmi.

Mona pochyla się nisko nad nim i patrzy mu w oczy – zaczerwienione, ze spuchniętymi powiekami.

– Jeżeli nie chcesz, wcale nie musimy tam wracać.

– Przejechaliśmy taki kawał, to chyba trzeba to skończyć.

– Wstaje. Mona prostuje się, wygładzając na biodrach czarną spódnicę. Patrzy na nas. Oboje przyzwalająco kiwamy głowami.

Wills ma rację. Skoro już przebyliśmy taki szmat drogi, trzeba rzecz doprowadzić do końca.

Mona obraca się do Rosemary.

– Chyba byłoby lepiej, żebyś siedziała obok niego. Oczywiście, jeżeli nie masz jeszcze dosyć.

Rosemary wstaje i kładzie rękę na ramieniu Willsa.

– Okay, złotko, wracajmy. Im szybciej będziemy mieli to za sobą, tym lepiej.

Znikają za drzwiami. Tym razem jestem zbyt zdenerwowany, Żeby rysować. Krążę po pokoju niczym kandydat na ojca po korytarzu porodówki.

Wychodzą po godzinie. Oczy Willsa są jeszcze zaczerwienione, ale nie bardziej niż poprzednio. Rosemary i Mona szepczą mu coś do ucha. Podnoszą głowy i uśmiechają się do mnie. Mona wysuwa się do przodu.

– Możesz być z niego dumny. Ja jestem. Był wspaniały. Pierwszy raz w życiu widziałam, żeby taki młody człowiek ośmieszył taką zgraję prawników. Warto to było zobaczyć.

Rosemary też się uśmiecha. Ogląda się na Monę.

– Czy mogę powiedzieć Willowi, co ustawiło całe to przesłuchanie?

– Pozwól, że ja opowiem. Wtedy to chyba nie będzie nielegalne. Jako wasz prawnik mogę z wami o tym rozmawiać. Tak czy owak, zatrzymajcie to dla siebie. – Odwraca się do mnie.

– To był znowu Chuck Hurtz. Ni z tego, ni z owego zapytał Millsa, czy mama i tato często się kłócili. Zanim zdążyłam zareagować, Wills zaczął odpowiadać. Uznałam, że w tej sytuacji lepiej mu nie przerywać. Wills popatrzył mu w oczy i powiedział „Jasne, że się czasami kłócili, ale niezbyt często”. Hurtz wyglądał, jakby zwęszył krew. „O co się kłócili?” Wills na to: „No więc, mama bardzo dobrze gotuje, a Bert zawsze wszystko pieprzył albo polewał ketchupem. Mamę okropnie to gniewało”. Najpierw zrobiło się zupełnie cicho, a potem wszyscy zaczęli się śmiać. Nawet Hurtz nie mógł powstrzymać uśmiechu. Rosemary ma rację, to ustawiło resztę przesłuchania.

Rozmawiamy jeszcze przez chwilę. Jest za kwadrans czwarta.

– Teraz moja kolej?

– Nie, tobie dopiero chcą się naprawdę dobrać do skóry, więc będą potrzebowali więcej czasu. Rozpoczniemy jutro o dziewiątej rano. Odprowadzę was do samochodu. O tej porze zaczynają się korki. Jak się pośpieszycie, może uda wam się ich uniknąć.

Około piątej docieramy do domu. Ani Robert, ani Karen nie wrócili jeszcze z pracy, ale mamy klucz. Jesteśmy zmęczeni.

Wskakujemy do łóżek i błyskawicznie zasypiamy.

Następnego dnia Karen i Robert pożyczają nam swój samochód. Teraz już znam drogę. Kieruję się na Hawthorne, a z mostu widać już różowy budynek, w którym mieszczą się biura Bakera, Forda. Wygląda bardzo złowieszczo. Trzęsę się na samą myśl o przesłuchaniu. Obiecuję sobie, że się nie rozpłaczę.

Kiedy wchodzimy na górę, Mona oraz Clint Williams już na nas czekają. Pozostali prawnicy stoją w małych grupkach i szepczą sobie coś do ucha. Wyglądają jak egzorcyści albo jak studenci przed trudnym egzaminem. Przedmiotem tego egzaminu mam być ja. Mona i Clint prowadzą mnie na bok. Clint udziela mi ostatnich wskazówek. Czuję się jak zawodnik słuchający rad trenera przed wejściem na boisko.

– Nie mów nic, co mogliby wykorzystać przeciw nam. Nie pozwól zajrzeć sobie w karty. Jeżeli będziesz miał jakieś wątpliwości co do pytania, wystarczy, że spojrzysz na mnie albo na Monę. Przede wszystkim po każdym pytaniu odczekaj trochę, żeby dać nam czas na zastanowienie i decyzję, czy powinieneś na nie odpowiadać. Sprawiasz wrażenie dosyć porywczej osoby. Musisz zachować zimną krew.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Niezawinione Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Niezawinione Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


William Wharton - Dad
William Wharton
William Wharton - Birdy
William Wharton
William Wharton - Ever After
William Wharton
William Wharton - A Midnight Clear
William Wharton
William Wharton - Houseboat on the Seine
William Wharton
William Wharton - Franky Furbo
William Wharton
William Wharton - Last Lovers
William Wharton
William Wharton - Scumbler
William Wharton
William Wharton - Tidings
William Wharton
William Wharton - Shrapnel
William Wharton
William Wharton - The WWII Collection
William Wharton
William Wharton - The Complete Collection
William Wharton
Отзывы о книге «Niezawinione Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Niezawinione Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x