Stanisław Grzesiuk - Na marginesie życia

Здесь есть возможность читать онлайн «Stanisław Grzesiuk - Na marginesie życia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Na marginesie życia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Na marginesie życia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Opowiada historię dramatycznych zmagań głównego bohatera z gruźlicą, która była "pamiątką" po obozie koncentracyjnym. Grzesiuk, mimo trudnego położenia, nie poddaje się, stara się sobie radzić, zachowuje poczucie humoru. To historia opowiedziana w iście Grzesiukowym stylu – prawdziwym, czasem brutalnym, ale lekkim i dość nonszalanckim, jak przystało na wychowanka przedwojennego Czerniakowa.
"Wikipedia"

Na marginesie życia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Na marginesie życia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

„Do przedszkola niech idzie pracować! – krzyczał. – Dzieciakom nosy wycierać, a nie dorosłego chłopa pędzić do mycia!”

Przy obchodzie poskarżył się doktorowi, że pielęgniarki mu dokuczają, bo codziennie gonią do mycia.

– Dobrze, Kaziu – odpowiedział doktor pojednawczo – pielęgniarkom zwrócę uwagę, żeby ciebie nie napędzały, ale ty musisz dać słowo, że codziennie będziesz sam chodził się myć.

– Dobrze – bez przekonania odpowiedział Kazio.

Pewnego dnia golę się w umywalni. Obok stoi starszy facet i pod kranem szoruje szczoteczką trzymaną w ręku sztuczną szczękę. Obok niego stoi Kazio i zastanawia się, czy warto się umyć. Spojrzałem na Kazia i widzę, jak nienaturalnie, szeroko otwiera oczy wpatrzony w sztuczną szczękę. Wreszcie pokazując palcem pyta:

– Co to?

– Nil widzisz – odpowiadam – zęby ten pan czyści.

To pana tylko na śmietnik wyrzucić, jak pana można rozbierać na części!

– Głupi jesteś – mówię – to ty nie wiesz, że każdy człowiek może w ten sposób wyjąć zęby?

Kazio patrzy niedowierzająco.

– Nie wierzysz?

W tym momencie do umywalni wszedł kolega, o którym wiedziałem, że ma dwie sztuczne szczęki.

Powtórzyłem historię o wyjmowaniu zębów, prosząc, żeby wyjął swoje. Ten chętnie wyjął górną szczękę. Włożył na miejsce i dla odmiany po chwili pokazał szczękę dolną.

Kazio wsadził w usta duże palce i siłą ciągnie szczękę do przodu.

– Mocniej! Mocniej! – wołają wszyscy, którzy z ciekawością przyglądają się hecy.

– Nieprawda – mówi Kazio – nie wyjmują się.

Ale gdy jeszcze dwóch wyjęło, Kazio jest przekonany, że się jednak: wyjmują.

W czasie leżakowania Kazio leżał na łóżku kocami przykryty po głowę. Nikt na to nie zwrócił uwagi. Dopiero Fredek zauważył. Wstał, cicho podchodzi do łóżka, odkrywa koce – a Kazio leży z rękami w ustach i stara się wyjąć szczękę…

W tym dniu, kiedy w kaplicy sanatoryjnej odbywa się spowiedź, podszedł do mnie Kazio i po chwili namysłu powiedział wprost:

– Niech pan idzie dzisiaj do spowiedzi! – Po co? – zapytałem krótko.

– Grzechów pan nie będzie miał, jak się pan wyspowiada.

– Myślisz, że ja mam grzechy? Jakie? Czy skrzywdziłem kogo, okradłem, zabiłem?

– Każdy człowiek ma grzechy – przekonuje Kazio. – A jak się pan będzie spowiadał, to po śmierci pójdzie pan do nieba.

– Kiedy ja nie mam zamiaru w najbliższym czasie umierać… Widzisz, Kaziu – zacząłem poważnie – ja jestem niewierzący, więc w niebo nie wierzę.

– Wiem. Pan wierzy w Marksa!

– Tego nie można nazwać wiarą. Wiem, że żył taki człowiek, że to był mądry człowiek, walczył o lepsze życie dla biednych ludzi. Wskazał, co należy robić, żeby ludziom było lepiej…

– Jak pan tak mówi – przerwał mi Kazio – to po śmierci będzie się pan w piekle smażył!

– Za co, Kaziu? Za co?

– Że pan nie chodzi do kościoła, nie nosi medalika i nie chce pan iść do spowiedzi.

– To zaraz Pan Bóg tak bardzo mnie ukarze? – zapytałem.

– No – potwierdził Kazio. – U nas we wsi jedna była taka jak pan. W niedzielę wbijała gwóźdź w drzwi, to Pan Bóg ją skarał tego samego dnia. Spadła z drabiny i nogę złamała.

– To ten twój Pan Bóg jest bardzo niedobry, jak za taki drobiazg tak mocno karze – odpowiedziałem i nie czekając, co on odpowie, zadałem pytanie: – Czy słyszałeś, Kaziu, kiedy, że piorun strzelił w kościół? Dlaczego? Przecież tam mieszka Pan Bóg.

– Tak, słyszałem, ale piorun strzelił w kościół, żeby zabić jednego takiego, co stał w kościele i nie miał medalika na szyi.

– Głupi jesteś, Kaziu. Piorun strzelił dlatego, że na wieży nie było piorunochronu.

– Pójdzie pan do piekła! – krzyknął Kazio i uciekł, zatykając sobie rękami uszy.

Dość często spotykany typ kuracjusza to „podskakaniec”. Taki podskakuje do każdej młodej, ładnej kobiety. To typ, który uważa siebie za ideał mężczyzny, obiekt pożądań wszystkich kobiet i niektórych mężczyzn. Za obrazę uważa, jeśli kobieta nie chce skorzystać z propozycji pójścia z nim na spacer do lasu.

Przez dłuższy czas siedziałem z takim „podskakańcem” przy stoliku w stołówce. Chyba w życiu od nikogo nie usłyszał tyle prawdy, ile ja mu nagadałem.

Genek – bo takie miał imię mój „podskakaniec” – wchodzi do stołówki. Nie sam – idzie z młodą kobietą, którą spotkał przed stołówką. Zatrzymał się, porozmawiał jeszcze chwilę i już siedzi przy stoliku obok innej młodej kobiety, która dopiero kilka dni jest w sanatorium. Wiem, że Genek jej jeszcze osobiście nie zna. Ale od czego tupet! Pewien jest, że zostanie przychylnie przyjęty. Czy która może nie ulec jego czarowi?

Po kilku minutach podchodzi do swojego stolika, bierze talerz i idzie szukać wazy z zupą. Z pustym talerzem zatrzymuje się przy dwóch stolikach, z pełnym – przy jednym, wreszcie wraca i jedząc rozgląda się i rzuca czarujące uśmiechy do znajomych kobiet.

– Nie kręć łbem jak papuga, tylko jedz, co masz przed nosem. Nie rób z siebie błazna. Niech ci się nie zdaje, że taki jesteś czarodziej. Baby śmieją się z ciebie i z twoich min.

Genek zjadł zupę i teraz trzeba poczekać na podanie drugiego dania. Przy jego stoliku nudno, nie ma młodych kobiet, więc Genek tasuje się do innego stolika. Gdy przynoszą.jedzenie, wraca, by znów po skończonym posiłku przysiąść się tam, gdzie jeszcze jedzą, o ile tam siedzi choć jedna kobieta. I tak wciąż, aż do znudzenia.

– Słuchaj – mówię do Genka – jeśli jesteś taki bohater na babki, wyszukaj sobie jedną, dojdź z nią do porozumienia, ale nie wygłupiaj się i nie zachowuj się tak, jakbyś był jedynym mężczyzną w sanatorium.

– Nie mogę – odpowiada Genek. – Mnie naprawdę podobają się wszystkie!

Genek nie potrafił być inny.

Inny typ podskakiwacza to taki, który po zawarciu znajomości z kobietą mówi: „Mam niedobrą żonę”. I opowiada, jaka ta jego żona jest megiera i zgaga. Już zdecydował, że po powrocie przeprowadzi formalny rozwód, bo faktycznie to on już dwa lata z żoną nie żyje. Są takie głupie, co w to wierzą… A „podskakaniec” wychodzi z sanatorium i wraca do kochającej i kochanej żony i dzieci.

Bywa i tak, że kawaler asystuje pannie, a początkowy flirt dla sportu i dla zabicia wolnego czasu kończy się… małżeństwem.

Często małżeństwem kończy się flirt pacjenta z pielęgniarką. W regulaminie „stoi” napisane, że pracownikom nie wolno zawierać bliższych, osobistych znajomości z pacjentami. Życie jednak nie zawsze można wcisnąć w regulamin.

Gdy z naszego pokoju przeniesiono gdzie indziej Kazia, na jego miejsce przyszedł nowy pacjent imieniem Rysio, z zawodu technik budowlany, lat dwadzieścia osiem. Od pierwszego dnia zdobył sympatię kolegów w pokoju. Przystojny, inteligentny, a przy tym skromny. Rysio nie mógł wieczorem spać, ja też. Siadaliśmy w końcu korytarza i paląc papierosy prowadziliśmy długie rozmowy. Rysio wcześnie stracił rodziców, więc od dziecka chował się u ciotek. Zameldowany był u jednej, a mieszkał u kilku. Wszędzie po kilka dni i u każdej miał część swoich rzeczy. Nigdy nie zaznał rodzinnego ciepła. Nikt się nim nil opiekował. Wiele razy było tak, że głodny chodził spać, gdy późno wrócił do którejś ciotki na nocleg. Rysio miał powodzenie. Wiele młodych i ładnych kobiet kokietowało go. Ale jego „te rzeczy” nie interesowały. Wreszcie znalazła się jedna uparta pielęgniarka z naszego oddziału. Chodziła koło niego jak niańka. Jeśli Rysio wyszedł na korytarz ta zjawiała się natychmiast, bawiła rozmową, prawiła komplementy. Po takiej rozmowie Rysio mówił do mnie:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Na marginesie życia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Na marginesie życia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Na marginesie życia»

Обсуждение, отзывы о книге «Na marginesie życia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x