Cormac McCarthy - Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie

Здесь есть возможность читать онлайн «Cormac McCarthy - Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Oparta na autentycznych wydarzeniach z połowy XIX wieku historia czternastoletniego chłopca, który pewnego dnia ucieka z domu od owdowiałego ojca pijaka i wyrusza na Południe. Wkracza na drogę, która przypomina podróż Dantego w głąb Piekła. To czasy bezlitosnej masakry Indian, ciemne karty w historii Ameryki, naznaczone przemocą i bezprawiem.
W 2006 r. książka zajęła trzecie miejsce w plebiscycie „New York Timesa” na najważniejszą powieść amerykańską 25-lecia.
Planowana jest jej ekranizacja (reż. Ridley Scott).
'Arcydzieło. Połączenie „Piekła”, „Iliady” i „Moby Dicka”. Dawno nie czytałem podobnej książki. Wspaniałe, zapierające dech w piersi dzieło'. (John Banville)

Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Z tyłu nadszedł właściciel, potrząsając głową. Tu nikomu nie wolno. Zamknięte.

Glanton rozejrzał się po nędznej zagródce. W namiocie cuchnęło naftą, dymem i odchodami. Sędzia przykucnął, żeby przyjrzeć się półgłówkowi.

To coś jest twoje?, spytał Glanton.

Tak. Tak, moje.

Splunął. Jeden nam gadał, że chcesz jechać do Kalifurnii.

No niby tak. No tak. Chcę.

Co zamiarujesz z nim zrobić?

Zabrać.

Jak?

Mam konia i wóz. Na wozie.

Pieniądze jakieś masz?

Sędzia się wyprostował. To kapitan Glanton, oznajmił. Prowadzi ekspedycję do Kalifornii. Jest gotów wziąć pod swoją eskortę kilku pasażerów pod warunkiem, że odpowiednio mu to wynagrodzą.

No tak. Mam trochę pieniędzy. A ile by się należało?

Ile masz?, spytał Glanton.

Hm, tyle, ile trzeba, jak mi się wydaje. Ile trzeba.

Glanton przyglądał się mężczyźnie. Powiem ci, co zrobię. Chcesz jechać do Kalifurnii czy strzępisz jęzor na darmo?

Z całą pewnością chcę jechać.

Zabiorę cię za sto dolarów. Płatne z góry.

Mężczyzna przeniósł spojrzenie z Glantona na sędziego i z powrotem. Chciałbym mieć tyle pieniędzy, odparł.

Zostajemy tu parę dni, rzekł Glanton. Znajdziesz więcej chętnych, to będziecie mogli podzielić opłatę równo między siebie.

Kapitan będzie was dobrze traktował, dodał sędzia. Może pan być o to zupełnie spokojny.

Rozumiem, proszę pana.

Kiedy mijali klatkę, Glanton obrócił głowę, żeby znów spojrzeć na imbecyla. Pozwalasz kobietom na niego patrzeć?, spytał.

Nie wiem, odparł właściciel. Na razie żadna nie prosiła.

W południe oddział przeniósł się do jadłodajni. Kiedy się zjawili, w środku siedziało trzech lub czterech mężczyzn, którzy natychmiast wstali i wyszli. Na podwórku za budynkiem był piec z gliny i kadłub zniszczonego wozu z kilkoma garnkami i imbrykiem. Stara kobieta w szarej chuście rąbała tasakiem żeberka wołowe, obserwowana przez dwa siedzące psy. Tylnymi drzwiami do sali wszedł chudy mężczyzna w zakrwawionym fartuchu i przyjrzał się najemnikom. Zbliżył się, pochylił i oparł obie ręce na stole.

Panowie, rzekł, nie odmawiamy obsługiwania kolorowych. Służę wszystkim z miłą chęcią. Proszę jednak, żeby usiąść tam, przy tym drugim stole. O tam.

Cofnął się o krok i wyciągnął rękę w osobliwym geście gościnności. Jego klienci popatrzyli po sobie.

O czym on gada, do ciężkiej cholery?

O tam, przy tamtym stole, powtórzył mężczyzna.

Toadvine spojrzał naprzeciwko, gdzie siedział Jackson. Kilka głów odwróciło się w stronę Glantona. Położył dłonie przed sobą na blacie i pochylił lekko czoło jak do modlitwy przed posiłkiem. Sędzia się uśmiechał, z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Wszyscy byli podpici.

On myśli, że my czarnuchy.

Siedzieli w ciszy. Kobieta na dziedzińcu zaczęła śpiewać jakąś rzewną piosenkę, a właściciel stał z wyciągniętymi rękami. Tuż obok drzwi piętrzył się stos juków, toreb, olstrów i broni.

Glanton podniósł głowę i spojrzał na mężczyznę.

Jak się nazywasz?, spytał.

Moje nazwisko Owens. Jestem właścicielem.

Panie Owens, gdybyś pan był kimś więcej niż skończonym głupcem, wystarczyłoby ci jedno spojrzenie na nas, by wiedzieć na sto procent, że zjemy tu, gdzieśmy usiedli, i nigdzie indziej się nie przeniesiemy.

W takim razie was nie obsłużę.

Jak sobie chcesz. Tommy, spytaj babę, co dają do żarcia.

Harlan siedział na końcu stołu. Pochylił się i zawołał do starej kobiety przy garnkach, pytając po hiszpańsku, co ma do jedzenia.

Spojrzała w stronę domu. Huesos, odparła.

Huesos, powtórzył Harlan.

Każ jej przynieść.

Ona nic wam nie przyniesie bez mojego pozwolenia, powiedział mężczyzna. Jestem tutaj właścicielem.

Harlan wołał przez otwarte drzwi.

Wiem na pewno, że ten, co tam siedzi, to czarnuch.

Jackson spojrzał na Owensa.

Do Owensa odwrócił się Brown.

Masz broń?, spytał.

Broń?

No broń. Masz broń?

Przy sobie nie mam.

Brown wyciągnął zza paska małego pięciostrzałowego kolta i mu go rzucił. Owens złapał rewolwer i trzymał go niepewnie.

No to już masz. A teraz zastrzel czarnucha.

Zaraz, chwileczkę, cholera jasna.

Zastrzel czarnucha, powtórzył Brown.

Jackson podniósł się i wyjął zza pasa wielkiego sześciostrzałowca. Owens wycelował w niego. Odłóż to, powiedział.

Przestań mu rozkazywać, tylko weź go zastrzel.

Odłóż to, do cholery, odłóż. Człowieku, powiedz mu, żeby to odłożył.

Zastrzel go.

Owens napiął kurek.

Jackson strzelił. Ruchem szybkim jak błysk iskry przesunął lewą dłoń nad rewolwerem, uruchamiając iglicę. Wielki kolt podskoczył w palcach, podwójna garść mózgu Owensa wytrysnęła z potylicy i pacnęła na podłogę. Mężczyzna osunął się bezgłośnie na ziemię i leżał w niedbałej pozie, z otwartym okiem, a z wyrwy w głowie buchała krew. Jackson usiadł, Brown zaś wstał i wziął swój rewolwer, zluzował kurek i wsadził broń za pasek. Najstraszniejszy czarnuch, jakiego widziałem, powiedział. Rozejrzyj się za jakimiś talerzami, Charlie. Wątpię, by stara pani jeszcze tu była.

Pili w kantynie położonej pięćdziesiąt kroków od jadłodajni, gdy w drzwiach pojawił się porucznik z sześcioma uzbrojonymi żołnierzami. Kantyna, pojedyncze pomieszczenie, miała w suficie wybitą dziurę, przez którą na klepisko padał snop słonecznego światła. Postacie poruszające się dokoła uważnie obchodziły tę świetlistą kolumnę, jakby zetknięcie z nią groziło poparzeniem. Byli to starzy bywalcy kantyny, kursowali do baru i z powrotem w łachmanach i skórach, jak jaskiniowcy dokonujący

wymiany nienazwanych towarów. Porucznik okrążył to obskurne solarium i stanął przed Glantonem.

Kapitanie, przyszedłem aresztować człowieka odpowiedzialnego za śmierć pana Owensa.

Glanton podniósł wzrok. A pan Owens to kto?, spytał.

Pan Owens prowadził jadłodajnię tuż obok. Został zastrzelony.

Przykro mi to słyszeć. Siadaj pan.

Porucznik zignorował zaproszenie. Kapitanie, chyba nie zamierza pan zaprzeczać, że jeden z pańskich ludzi go zastrzelił?

Właśnie tak zamierzam zrobić.

Kapitanie, to się kupy nie trzyma.

Z mroku wyłonił się sędzia…bry wieczór, poruczniku, powiedział. Czy ci panowie są świadkami tego zdarzenia?

Couts spojrzał na swojego kaprala. Nie, odparł. Nie są świadkami. Do licha, kapitanie. Wszyscy widzieli, jak wchodzicie do jadłodajni, a potem, gdy padł strzał, jak z niej wyszliście. Czy zamierza pan zaprzeczać, że jadł pan tam posiłek ze swoimi ludźmi?

Zaprzeczam każdemu cholernemu słowu, które do tej pory usłyszałem, odparł Glanton.

Na Boga, udowodnię, że tam jedliście.

Niech pan będzie łaskaw kierować swoje uwagi do mnie, poruczniku, rzekł sędzia. Reprezentuję kapitana Glantona we wszystkich kwestiach prawnych. Po pierwsze, powinien pan zdawać sobie sprawę, że kapitan bardzo nie lubi być nazywany

kłamcą, a ja dwa razy bym się zastanowił, zanim wdałbym się z nim w spór natury honorowej. Po drugie, przebywałem z nim cały dzień i zapewniam pana, że ani on, ani żaden z jego ludzi nie postawił stopy w lokalu, o którym pan wspomniał.

Porucznik wydawał się oszołomiony bezczelnością tych zaprzeczeń. Przeniósł wzrok z sędziego na Glantona i z powrotem. Niech to szlag, mruknął, przecisnął się między swoimi ludźmi i wyszedł z kantyny.

Glanton odchylił się na krześle i oparł plecami o ścianę. Spośród miasteczkowej hołoty zwerbowali mało obiecujący duet, dwóch rekrutów, którzy gapili się teraz z końca ławy, z kapeluszami w dłoniach. Glanton zlustrował ich, a potem wbił spojrzenie ciemnych oczu we właściciela imbecyla, który siedział po drugiej stronie sali, patrząc na niego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Cormac McCarthy - Suttree
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - Child of God
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - The Orchard Keeper
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - Outer Dark
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - Cities of the Plain
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - The Crossing
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - The Sunset Limited
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - Dziecię Boże
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - En la frontera
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - Droga
Cormac McCarthy
Cormac McCarthy - All The Pretty Horses
Cormac McCarthy
Отзывы о книге «Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie»

Обсуждение, отзывы о книге «Krwawy Południk albo Wieczorna Łuna Na Zachodzie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x