J.G. Ballard - W pośpiechu do raju

Здесь есть возможность читать онлайн «J.G. Ballard - W pośpiechu do raju» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

W pośpiechu do raju: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W pośpiechu do raju»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dr Barbara Rafferty, brytyjska lekarka, zaangażowała się bez reszty w ochronę ginących albatrosów, wybijanych masowo podczas budowy baz wojskowych na Pacyfiku. Udaje się jej zgromadzić fundusze i śmiałków, którzy gotowi są wyruszyć z nią na ocean, aby odbić z rąk Francuzów wysepkę, na której wielkie ptaki zakładają gniazda. Determinacja członków wyprawy i poparcie opinii światowej sprawiają, że kolejny szturm na wyspę kończy się sukcesem. Pojawia się szansa na stworzenie ekologicznego raju w miejscu, które miało stać się francuskim poligonem atomowym. Jednak w czasie budowy rezerwatu wolnego od eksperymentów nuklearnych, turystyki i zanieczyszczeń środowiska ekolodzy-zapaleńcy uświadamiają sobie, że wydarzenia przybierają niespodziewany obrót, a ich przywódca, dr Barbara, ma być może zupełnie inne plany.

W pośpiechu do raju — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W pośpiechu do raju», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Czyżby? Nie jestem tego pewna. – Spoglądała przez otwór wejściowy do jaskini na ocean, jakby spodziewała się zobaczyć na horyzoncie bomstengi płynącego na wyspę statku. – Pragnęłam, żeby patrzyli w przyszłość; zrozumieli, jaki rezerwat moglibyśmy stworzyć, ale narzuciłam im zbyt szybkie tempo.

– Postępowała pani właściwie. Oni tylko potrzebują więcej czasu, żeby wszystko zrozumieć.

– Więcej czasu? – Szukała na śpiworze strzykawki, przypominając sobie, gdzie ją położyła. – Zmarnowaliśmy już wystarczająco dużo czasu, jeśli o to chodzi. Wkrótce zjawią się na wyspie Francuzi. Będą chcieli mnie stąd zabrać.

– Nie zjawią się, pani doktor. Wszyscy na świecie są przekonani, że nadal pracuje pani w klinice. Może pani przebywać na Saint-Esprit, jak długo pani zechce.

Lekarka otrząsnęła się z otępienia i spojrzała na Neila z większym zainteresowaniem.

– Czyżby Andersonowie nie udali się do Papeete? Ich jacht ciągle tu jest, ale myślałam, że wyjechali. Byli tacy zdenerwowani z powodu tego zasmucającego wydarzenia z dzieckiem…

– Nie wyjechali. David ich przekonał, że gdyby Francuzi zabrali panią z wyspy, oznaczałoby to wyrok śmierci dla albatrosów. I nikt nie mówi o Gubbym, nawet Trudi i Inger.

Doktor Barbara zabiła moskita, który ukłuł ją w rękę, oparła głowę na poduszce i ospałym gestem wyciągnęła dłoń, chcąc dotknąć Neila. Zyskała potwierdzenie trafności swojej decyzji opuszczenia rezerwatu i zamieszkania w tej ponurej jaskini.

– Przykro mi z powodu śmierci Gubby’ego. Wiem, jak go lubiłeś. Ale on naprawdę był strasznie upośledzony.

– Zdawałem sobie z tego sprawę, pani doktor. – Zdenerwowany z powodu jej spokoju osiągniętego dzięki narkotykowi, usiłował nie zwracać uwagi na krążącego nad stacją albatrosa, który skrzeczał na widok porozrzucanych dookoła kości. – Ale Trudi miała nadzieję, że on się podciągnie. Nauczyłbym go czytać. No i kiedyś stałby się dorosły.

– Otóż to. Właśnie o tym nikt nie chciał pomyśleć. Jaką przyszłość miał przed sobą ten mały człowieczek? Był opóźniony w rozwoju, bez szans na przetrwanie. Lekarze często muszą okazywać stanowczość. Każdy z nich przyznałby, że za sprawą Gubby’ego rezerwat zamienił się w ochronkę. Neil, zawsze mi ufałeś.

– I nadal ufam, doktor Barbaro. Wiem, że Gubby nie potrafiłby czytać, a w każdym razie nie robiłby tego dobrze. Wszyscy pani ufamy, nawet stary major Anderson.

– Stary major? – Masowała ślad na skórze po nakłuciu na lewej ręce. – Czasami być zbyt starym to błąd. Ja też tobie ufam, Neil, ale nie mam pewności, czy pozostali są wystarczająco silni. David i Kimo ciężko pracują, podobnie jak profesor Saito, lecz zaczęli zapadać na zdrowiu i wkrótce będą przez cały czas tak samo chorzy jak mały Gubby.

– My jesteśmy wystarczająco silni, pani i ja. Wspólnie pokierujemy rezerwatem. Inni mogą wyjechać, jeśli chcą.

– Neil… – Ujęta jego naiwnością, uszczypnęła go w policzek. – To smutne, ale jestem dla ciebie za stara. Potrzebna ci jest młodsza kobieta, młodsza nawet od Trudi i Inger.

– Możemy zaprosić na Saint-Esprit więcej ludzi. – Poczuł ulgę zorientowawszy się, że lekarka nie przestała myśleć o przyszłości. – Jeśli tylko ogłosi pani, że potrzebuje nowych wolontariuszy, przypłynie tu wielu mężczyzn.

– Jeden w zupełności wystarczy, taki o gorącej krwi. – Patrzyła na niego spokojnie. – W rzeczywistości potrzebujemy tu bardziej kobiet niż mężczyzn. Kobiety pracują ciężej i mniej wymagają, żeby przeżyć.

– Absolutna racja. Monique i pani Saito harują od świtu do nocy, niemal przy tym nie jedząc.

– Powinnam była przywieźć tu ze sobą więcej kobiet, ale miałam do czynienia z mężczyznami. Musiałam postępować z nimi najlepiej, jak potrafiłam… – Odwróciła się od Neila i zasnęła, nakrywając dłonią strzykawkę.

Martwił go bezbarwny głos lekarki. Omijał wzrokiem ślady nakłuć strzykawką na jej rękach, łudząc się nadzieją, że robiła sobie zastrzyki z witamin. Była wychudzona z powodu niedożywienia, a jej blada cera miała teraz odcień rzadkich arktycznych grzybów, hodowanych w laboratorium przez profesora Saito. Pomimo miłego przyjęcia traktowała Neila z dystansem, który rad byłby zlikwidować.

– Doktor Barbaro, rozumiem, dlaczego zabiła pani Gubby’ego – szepnął, pochylając się nad śpiącą lekarką, której jasne włosy rozsypały się po spoconej poduszce.

W godzinę po zapadnięciu zmierzchu obudziła się, pokrzepiona snem. Odgarnęła z czoła rozczochrane włosy i przesunęła językiem po zębach, jakby sprawdzała ich ostrość. Niebieskie oczy przeszukiwały ciemną jaskinię. Kilkanaście albatrosów polatywało nad stacją meteorologiczną. W mroku przypominały strzępy obdartej z ciała skóry, jakby ktoś rozpoczął wsteczną projekcję filmu przedstawiającego zrealizowane już, przerażające marzenia doktor Barbary.

Neil przez cały czas siedział przy niej. Bacznie śledził, jak lekarka odzyskuje pod wpływem snu swoje dawne siły, podniesiony na duchu jej basowym chrapaniem i głośnym jak u dziecka puszczeniem bąka. Odpędzał od niej moskity i wypatrywał na oceanie francuskiej łodzi patrolowej.

– W porządku, Neil. – Usiadła, wcielając się w rolę gospodyni. – Z pewnością jesteś głodny.

– Ravioli… frankfurtery… Ugotuję coś dla pani. – Szperał wśród puszek w torbie.

– Zostaw je. Twój organizm potrzebuje świeżego mięsa. Nie ma czasu na łowienie ryb, więc coś upolujemy.

– Upolujemy? Tu nie ma nic do upolowania.

– Wszystko jest tu do upolowania. Neil, każdy gatunek zwierzyny, jak się przekonasz…

Sen przemienił ją z letargicznej pustelnicy ze stacji meteorologicznej w stanowczą doktor Barbarę z „Diugonia”. Czekała niecierpliwie, aż zapadnie noc, z energią młodej kobiety chodząc w tę i z powrotem po występie u wyjścia ze stacji. W końcu poprawiła szorty, skinęła na Neila i ruszyła ku ścieżce. Schodziła tak szybko ze stromego zbocza, że z trudem za nią nadążał. Pędziła wśród tamaryndowców, siekąc maczetą liście. Błyskawicznie przedarli się przez paprocie do strumienia, kierując w wąską kotlinę w miejscu, w którym zbaczał on ku plaży. Wśród niepokojących cieni zamajaczyła wieża obserwacyjna. W jej szczelinach okiennych pojękiwał wiatr.

Doktor Barbara myła twarz i ręce, a Neil stał przy namalowanym krwią na murze graffiti.

– Dobrze. Poszukajmy naszej kolacji. – Wytarła z czoła błyszczące krople i skrzywiła się na widok obscenicznego malunku. – Ohyda… Mam nadzieję, że jestem lepszą lekarką niż artystką.

Ruszyła leśną ścieżką poniżej nie używanego akweduktu, ledwie dla Neila widoczna z odległości trzech metrów. Jej silne ramiona migały wśród drzew. Chłopiec potknął się, odwracając głowę, żeby zerknąć na graffiti. Usiłował zrozumieć motywy postępowania doktor Barbary. Zabiła kurę, a krew oraz wnętrzności rozmazała na ścianie, chcąc go sprowokować, następnie zaś zanieczyściła własnym kałem wodę w akwedukcie…

Przekroczyli palisadę z palm przy pasie startowym. Bez zatrzymywania się lekarka przeszła obok namiotów, w których spali członkowie zespołu. Z destylarki wydobywała się para – blade widmo unoszone przez wiatr. Doktor Barbara sprawdziła zamknięte na kłódkę drzwi kliniki i pomachała na Neila, kierując się do klatek zwierząt i ptaków.

– Poczekaj tu na mnie. Koguta, Neil, co? Jest smaczniejszy.

– Słucham? Doktor Barbaro?

– Kurę czy koguta? Co chcesz? Nie ma sprawy…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W pośpiechu do raju»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W pośpiechu do raju» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
James Ballard
libcat.ru: книга без обложки
James Ballard
libcat.ru: книга без обложки
James Ballard
James Ballard - La forêt de cristal
James Ballard
James Ballard - Le monde englouti
James Ballard
J. Ballard - High Rise
J. Ballard
J. Ballard - Crash
J. Ballard
J. Ballard - Concrete island
J. Ballard
libcat.ru: книга без обложки
James Ballard
libcat.ru: книга без обложки
James Ballard
J. Ballard - Hello America
J. Ballard
Отзывы о книге «W pośpiechu do raju»

Обсуждение, отзывы о книге «W pośpiechu do raju» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x