Petra Hammesfahr - Sefowa

Здесь есть возможность читать онлайн «Petra Hammesfahr - Sefowa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Sefowa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Sefowa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Betty Theissen kieruje firmą budowlaną swojego teścia, od kiedy uległ on wypadkowi i znalazł się na wózku inwalidzkim. Młoda synowa z zaangażowaniem oddaje się pracy. Na drodze do szczęścia staje jednak jej własny mąż, Herbert Theissen, nadmiernie lubiący wesołe życie, drogie sportowe samochody, alkohol, młode śliczne dziewczęta i hazard.

Sefowa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Sefowa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dlaczego ten idiota Thomas musiał aż tak przesadzić?! – Usiłował ją zamordować! – Czy trzeba go było uczyć na pamięć każdego zdania? Nawet nie mogła mu przerwać, kiedy opowiadał lekarzowi tę straszną historię. Była przecież nieprzytomna, bardzo przekonująco nieprzytomna.

I myślała, że jak oprzytomnieje, to jak na tacy poda któremuś z tych niegroźnych i poczciwych stróżów porządku swoją wersję. Takiemu, który potem będzie myślał tylko o jednym, o pogoni za pijanym w trąbę kierowcą.

Georg Wassenberg rozsiadł się wygodnie w fotelu. Nie umiałby nikomu wytłumaczyć, dlaczego to właśnie on przy niej pozostał. Oczywiście, ktoś musiał z nią być. Nie zostawiało się kobiety w takiej sytuacji samej, zwłaszcza jeśli była ranna.

Lekarz byłby tu odpowiednią osobą, żeby ją uspokoić i w razie czego służyć pomocą. Załóżmy tylko, że rzeczywiście miała wstrząśnienie mózgu. Albo, co gorsza, krwotok mózgowy. Gdyby teraz ponownie straciła przytomność! Lekarz by rozpoznał, czy jest to groźne. Ale on uważał, że gdzie indziej może więcej zdziałać. To samo dotyczyło Thomasa Lehnerera, a już na pewno obu funkcjonariuszy policji. Pozostawał tylko on. I został tu chętnie. Piękna kobieta. Tak opanowana, mimo widocznej rozpaczy i bólu.

Jej twarz wykrzywiła się w cierpieniu, cicho jęknęła. Znowu takie ukłucie, które na kilka sekund pozbawiło ją powietrza. Drugi raz Thomas uderzył mocniej, niż się spodziewała. Miejmy nadzieję, że nie będzie jeszcze gorzej, nie teraz, kiedy musiała jasno myśleć. Tylko z trudem udawało jej się powstrzymywać panikę.

Skazana była dokładnie na to, czego w ogóle nie potrafiła: na czekanie. I jeszcze zdana akurat na Thomasa. Thomas potrafił myśleć i planować, ale gdy przychodziło do działania, można było o nim zapomnieć. Trzeba było najpierw go namawiać, tak jak wczesnym wieczorem. A kiedy działał z własnej inicjatywy – pod presją czasu, w naprawdę trudnej sytuacji – to zaraz pojawiał się jakiś błąd.

Najchętniej by głośno krzyczała, biła na oślep, waliła pięściami w sofę, stolik czy tego policjanta, o którym tylko tyle wiedziała, że już był jej wrogiem. Muszę się stąd wydostać, muszę natychmiast coś zrobić. Muszę to doprowadzić do końca.

Dwadzieścia godzin! O tym aptekarz nie wspomniał ani słowa. Wręcz przeciwnie, zachowywał się tak, jak gdyby miało to nastąpić cholernie szybko. I co teraz? Co mogła przedsięwziąć, mając w domu policjanta? Przecież nie pozwoli jej wyjść, sam właśnie najgłośniej krzyczał, że ma grzecznie leżeć na sofie.

Przynajmniej nadal siedziała prosto, zignorowawszy dobitną radę lekarza. Jednak mając coraz silniejsze, przenikliwe, kłujące lub tępo pulsujące bóle czaszki, nie będzie mogła zbyt długo tak usiedzieć. Jakby niechcący dotknęła znowu prawą ręką głowy, pomacała opatrunek, rozważając słowa lekarza.

Dosyć dziwne te sugestie o psychicznej kondycji Herberta! Rzeczywiście w ciągu ostatnich tygodni był nieco zdeprymowany. Jakby stał przed jakąś ważną kwestią, nie wiedząc, co począć. Lekarz zdawał się być przekonany o tym, że próba samobójcza jest poważną sprawą. To była sprzyjająca okoliczność. Cała reszta to jedna wielka katastrofa.

ROZDZIAŁ 2

Czarny lamborghini stał w odległości około trzystu metrów w linii prostej od szosy, na leśnej polanie, przy tak zwanej chacie do grilla. Trudno jednak było mówić o chacie, był to solidnie zbudowany dom z bierwion z odpowiednim wyposażeniem.

Chatę można było wynajmować na dni, od wiosny do jesieni. Sezon zaczynał się na początku maja i przez całe lato co weekend panował tam wielki ruch. Za to w tygodniu było spokojnie. Spacerowicze nie zjawiali się tu prawie nigdy, mimo że do polany można też było dotrzeć przez las. Było to jednak dobrych dwanaście kilometrów od granicy miasta. Dla tak wytrenowanego mężczyzny jak Thomas Lehnerer nie był to żaden problem. Powrót nie zajął mu nawet godziny. Szosą byłoby ponad dwadzieścia kilometrów.

Z przodu, od szosy znajdował się wyasfaltowany parking, stąd wiodła do chaty kręta, wąska ścieżka dla pieszych. Istniał też bezpośredni dojazd. Był ukryty pomiędzy krzewami na najdalszym krańcu parkingu i normalnie zamknięty ciężkim łańcuchem. Łańcuch był dodatkowo zabezpieczony kłódką.

Cały teren należał do miasta. Został wydzierżawiony stowarzyszeniu sportowemu, które zajmowało się chatą i zobowiązało się dbać o to, żeby nie jeżdżono bez powodu przez las. Dlatego za każdym razem pouczano wynajmujących, że żadnemu gościowi nie wolno dojeżdżać samochodem aż do celu. W przypadku wynajmujących chatę nie dawało się tego uniknąć, ostatecznie trzeba było jakoś dostarczyć napoje, żywność i całe worki węgla drzewnego do grilla. Nikt przecież nie mógł wymagać, żeby taszczyli to setki metrów przez las na piechotę. Mimo to oczekiwano, że zaraz po przejechaniu tym dojazdem, a szczególnie przy opuszczaniu tego miejsca, znowu założą łańcuch i prawidłowo zamkną go na kłódkę. Ostatni wynajmujący, który wraz ze swymi gośćmi bawił się w chacie, także to uczynił.

Wedle obliczeń Betty musiało to być ubiegłej jesieni. Możliwe też, że teren był potem wielokrotnie kontrolowany. Dzierżawcy z pewnością zadbali o to, by przygotować chatę na zimę. Później jednak mogło się jeszcze wiele wydarzyć.

Thomas Lehnerer musiał otworzyć kłódkę nożycami do cięcia drutu. Wiedzieli, że nie da się tego uniknąć, kiedy szukając odludnego miejsca, zdecydowali się właśnie na to. Obydwoje je znali, w sierpniu ubiegłego roku obchodzili w tej chacie urodziny szwagra Thomasa, przy tej okazji porozmawiali z dzierżawcą i dowiedzieli się, że i łańcuch, i kłódka są śmiechu wartym, za to uciążliwym zabezpieczeniem.

Betty była zdania, że nikt nie będzie sobie szczególnie łamał głowy, co się stało, jeśli łańcuch po raz kolejny będzie leżał na ziemi. Zostawianie nożyc na miejscu wydawało się jej zbyt ryzykowne. Pijany do nieprzytomności i naszpikowany lekami mężczyzna mógł jeszcze poprowadzić samochód w odludne miejsce. Często słyszało się o przypadkach, kiedy pijany człowiek przejechał nie tylko dwadzieścia, ale nawet kilkaset kilometrów.

Ile promili we krwi miał jej mąż tak naprawdę, tego Betty nie potrafiła ocenić. Nie miała też pojęcia o zaawansowanej marskości wątroby i – jak to określił pewien lekarz – żylakowatych żyłach, żylakach przełyku, objawiających się silnymi krwawieniami, tak że zwykły atak kaszlu mógł w pewnych okolicznościach stanowić zagrożenie życia. Lek, który wmusiła swojemu mężowi, jeszcze potęgował tendencję do krwawień. Między innymi negatywnie wpływał na krzepliwość krwi. Również o tym Betty nie miała najmniejszego pojęcia.

Wydawało jej się tylko wątpliwe, by mężczyzna pod wpływem przynajmniej trzech czwartych litra wódki mógł jeszcze odpowiednio posłużyć się ciężkim narzędziem. I to takim, jakiego nie woziło się ze sobą ot tak w bagażniku. To wymagało zaplanowania i wykluczało podjęcie spontanicznej decyzji. Tylko bez ryzyka, nie stwarzać policji żadnych zagadkowych sytuacji. Gdyby mieli pytać, szybko by się okazało, że tę kłódkę często wyłamywano.

Wczesną wiosną i późną jesienią od czasu do czasu w weekendy pary miłosne zjawiały się w tym miejscu. Tam nikt im nie przeszkadzał. Niektóre zostawiały samochody na parkingu, jeśli pogoda na to pozwalała, wciskały pod pachę koc i wędrowały wąską ścieżką do chaty. Inni, którzy mieli mniej oporów i respektu dla cudzego mienia, jechali samochodem aż do celu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Sefowa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Sefowa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Peter Geye - Safe from the Sea
Peter Geye
Peter Baxter - SAAF's Border War
Peter Baxter
Petra Reichert - Angst?
Petra Reichert
Petra Reichert - Gedankenspuk?
Petra Reichert
Petra Vetter - Meermädchen
Petra Vetter
Petra Gabriel - Tod eines Clowns
Petra Gabriel
Petra Häußer - Heimatstadt
Petra Häußer
Отзывы о книге «Sefowa»

Обсуждение, отзывы о книге «Sefowa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x