Ryszard Kapuściński - Imperium

Здесь есть возможность читать онлайн «Ryszard Kapuściński - Imperium» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Imperium: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Imperium»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bestseller 1993 roku, tłumaczony na całym świecie. Imperium to bodaj najwybitniejsze dokonanie indywidualnego, pełnego inwencji stylu reportażu Kapuścińskiego, niemożliwego do naśladowania, a będącego niedościgłym wzorem dla największych dziennikarzy dzisiejszych czasów. Uchwycony na gorąco, w pełnych znaczeń przybliżeniach i detalu proces rozpadu Związku Radzieckiego – ostatniego imperium kończącego się stulecia

Imperium — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Imperium», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wszyscy jednak wiedzą, że pytanie oficera śledczego nie jest pytaniem akademickim, bezinteresownym, zadanym po to, aby mozolnym, choć intrygującym wysiłkiem zgłębiać mroczne tajemnice naszego bytu. W każdym pytaniu śledczego jest przecież ukryty śmiercionośny ładunek, pytanie jest zadawane po to, aby cię zniszczyć, wdeptać w ziemię, unicestwić. Nie przypadkiem określenie „krzyżowy ogień pytań" jest wzięte ze słownika walki, frontu, wojny, śmierci.

W rezultacie w Imperium było coraz mniej i mniej ludzi zadających pytania i coraz mniej i mniej wszelkich pytań. Ponieważ forma pytająca języka była zawłaszczona przez śledczych, przez tzw. organa, przez dyktaturę, już sama tonacja zdania wyrażająca chęć dowiedzenia się czegoś sygnalizowała zagrożenie, mogła zapowiadać złowieszcze fatum.

Dlatego też stopniowo zanikła i sztuka formułowania pytań (bo to jest sztuka!, patrz – studium Romana Ingardena „O pytaniach esencjonalnych') i nawet sama potrzeba ich zadawania. Wszystko coraz bardziej przedstawiało się takim, jakim miało być. Zwyciężyła nie dająca się zakwestionować ani podważyć oczywistość. A skoro się tak stało, pytań już po prostu nie było.

W ich miejsce pojawiła się nieskończona ilość powiedzeń, zawołań i zwrotów wyrażających aprobatę tego, co jest, obojętność, brak zdziwienia, pokorne przyzwolenie, rezygnację.

A niech tam! A co tam! Wszystko możliwe! No i dobra! Co ma być, to będzie! Wsiewo mira nie pierejebiosz! Pożyjesz zobaczysz! Naczalstwo łutsze znajet! Życie! Takie ono i jest! Lepszego nie trzeba! Pokorne cielę dwie matki ssie! Ptaka w locie nie złapiesz! itd., itp., jako że język to przebogaty.

Jednakże cywilizacja, która nie zadaje pytań, która wyrzuca poza swój obręb cały – wyrażający się właśnie pytaniami – świat niepokoju, krytycyzmu i poszukiwań, jest cywilizacją stojącą w miejscu, sparaliżowaną, nieruchomą. I o to też ludziom z Kremla chodziło, ponieważ najłatwiej jest panować nad światem nieruchomym i niemym.

Po kilku godzinach w Syktywkarze odlecieliśmy do Workuty (do dziś nie wiem, po co był ten przystanek i to beznadziejne, nużące czekanie). Przelot tą trasą wieczorem jest najwyższym przeżyciem artystycznym, malarskim. Samolot po osiągnięciu wysokości kilku tysięcy metrów wlatuje nagle za kulisy jakiegoś wielkiego, kosmicznego teatru. Nie widzimy sceny, która gdzieś na ziemi tonie w ciemnościach. Widzimy tylko rozwieszone w niebie świetliste kurtyny. Są to lekkie, pastelowe kurtyny, wysokie na kilkaset kilometrów, w żółtawych i zielonkawych odcieniach.

Kurtyny te promieniują pulsującym, rozedrganym światłem.

Samolot jakby zagubił się w tych jasnych, barwnych draperiach, jakby zmylił drogę, stracił orientację i zaczął niespokojnie krążyć wśród rozpiętych w niebie kolorowych i sfałdowanych materii. Zieleń! Najbardziej uderzająca była zieleń! „Zieleń i błękit potęgują swój kolor w półcieniu" – to Leonardo da Vinci w swoim „Traktacie o malarstwie". I rzeczywiście, na tle czarnego, smoliście, przepastnie czarnego nieba zieleń traciła swój naturalny spokój i równowagę i przybierała tony tak intensywne, tak władcze, że inne kolory gasły przy niej, schodziły na dalszy plan.

Byliśmy już nad lotniskiem, kiedy całe teatrum zorzy polarnej nagle zgasło, rozpłynęło się w mroku.

Temperatura minus 35 stopni. Od razu poczułem zimno. Od razu zaciekłe kąsanie mrozu, trudności z oddechem, dreszcze. Wszyscy się jakoś porozjeżdżali. Pusty plac przed małym budynkiem lotniska. Pusty i słabo oświetlony. Co robić? Wiedziałem, że długo na tym mrozie nie wytrzymam. W budynku był posterunek milicji. Schowany w ogromnym kożuchu milicjant powiedział, że zaraz przyjedzie autobus, którym mogę pojechać do miasta, do hotelu. – Tu jest tylko jeden hotel – dodał – łatwo trafisz.

Mały, stary autobus, zatłoczony, upchany, ubity. Ludzie szczelnie okryci, otuleni, omotani w kożuchy, futra, chusty, wojłoki – duże, zesztywniałe, nieruchawe kokony. Gdy autobus hamuje, kokony gwałtownie przechylają się do przodu, gdy nagle rusza – przechylają się do tyłu. Na każdym przystanku kilka kokonów znika w ciemnościach, na ich miejsce pojawiają się inne (to znaczy: domyślamy się, że inne, gdyż wszystkie kokony wyglądają podobnie). Czasem coś ugniata nam nogi tak mocno, że czujemy, iż pękają kości – to jakieś kokoniątko przesuwa się do wyjścia. Pytanie o hotel należy kierować w górną część kokona – to jest do widocznego przed nami kulistego obiektu, zupełnie, jakbyśmy mówili do mikrofonu. Trzeba wytężyć słuch, gdyż odpowiedź nie będzie skierowana do nas, lecz w tym kierunku, w którym z kokona wydobywa się głos. Mankamentem takiego podróżowania jest to, że można jechać obok bardzo pięknej dziewczyny i nie mieć o tym pojęcia – nie widać żadnej twarzy. Nie widać również, gdzie jesteśmy – wszystkie okna pokrywa gruby szron i przebogate, rokokowe bukiety białych kwiatów. Mój pobyt wśród kokonów nie trwa długo, bo oto, po półgodzinie, dojeżdżamy gdzieś w pobliże hotelu. Kiedy z łoskotem otwierają się drzwi, kokony życzliwie rozsuwają się na boki, aby przybysz z dalekich stron mógł wymotać się z wnętrza autobusu, wysiąść i zapaść się w mrok i mróz.

Żaden Luwr, żadne zamki nad Loarą nie mogą dostarczyć tylu przyjemnych i niezapomnianych wrażeń, co ponure i ubogie wnętrze hotelu „Workuta". Działa tu odwieczne prawo względności. Wjazd do Luwru z Paryża nie jest przejściem z ziemi do nieba, natomiast wejście z ulicy do holu hotelowego w Workucie – jest. Hol ratuje nam życie, bo jest w nim ciepło, a ciepło jest rzeczą w tym mieście najcenniejszą.

Dostaję klucz i biegnę do swojego pokoju. Ledwie jednak wszedłem, jeszcze szybciej wybiegłem: okno było nie tylko otwarte, ale jego ramy otaczała gruba, masywna powłoka lodu. Ani mowy, żeby je zamknąć. Pędzę do pokojówki z tą hiobową wieścią. Pokojówka zupełnie nie dziwi się. – Te okna u nas takie są – uspokaja mnie, nie chce, żebym się denerwował. Co poradzisz, takie jest życie, takie są okna w hotelu „Workuta".

Stare leninowskie pytanie (a może nawet sięgające jeszcze czasów Dobrolubowa i Czernyszewskiego) – co robić? Długo naradzamy się. W końcu widzę, że żaden pomysł nie przyjdzie jej do głowy, dopóki nie sięgnę do moich zapasów drogocennej wody kolońskiej Madę in New York. Od razu jej umysł rozświetla prosta i praktyczna idea. Pokojówka znika na jakiś czas, po czym wyłania się z ciemności korytarza niosąc siekierę tak samo triumfalnie, jak potrząsali swoimi tomahawkami wodzowie Indian po wygranej bitwie z Jankesami.

Przystępujemy do dzieła. Jest to praca, której nie powstydziłby się żaden szwajcarski zegarmistrz. Chodzi o to, żeby odkuć z ram okiennych ogromne bryły lodu, nie naruszając jednak szyby. Jeżeli stłuczemy szybę, cała praca na nic, szybę – objaśnia pokojówka – będzie można wstawić dopiero latem, to jest za pół roku, kiedy mnie już tu dawno nie będzie. – A do tego czasu? – Do tego czasu będziemy się męczyć – odpowiada, wzrusza ramionami i wzdycha. Trwało to długo, ale wyrąbaliśmy w prostokątnej, lodowej ramie rowki na tyle głębokie, że okno, wsparte do tego celu przeznaczoną, a leżącą pod łóżkiem deską, dało się jako tako przymknąć. Żeby dodać mi otuchy, przyniosła jeszcze garnek z gorącą wodą. Para buchająca z tego garnka miała przez jakiś czas ogrzewać pokój.

Miałem telefon do człowieka, z którym chciałem się spotkać. Zadzwoniłem. Coś zachrypiało na drugim końcu. – Genadij Nikołajewicz? – zapytałem. Zachrypiało, że tak. Ucieszyłem się, on też się ucieszył, wiedział, że przyjadę, czekał. – Wsiadaj w autobus i przyjeżdżaj – powiedział. Pomyślałem, że przecież noc, ale zaraz uświadomiłem sobie, że o tej porze roku tu zawsze panuje noc, i powiedziałem: – Już idę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Imperium»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Imperium» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Ryszard Kapuscinski - The Shadow of the Sun
Ryszard Kapuscinski
Ryszard Kapuściński - Another Day of Life
Ryszard Kapuściński
Ryszard Kapuscinski - The Soccer War
Ryszard Kapuscinski
Ryszard KAPUSCINSKI - Szachinszach
Ryszard KAPUSCINSKI
Richard Montanari - The skin Gods
Richard Montanari
Ryszard Kapuściński - Cesarz
Ryszard Kapuściński
Ryszard Kapuściński - Chrystus z karabinem na ramieniu
Ryszard Kapuściński
Ryszard Kapuściński - Busz po polsku
Ryszard Kapuściński
libcat.ru: книга без обложки
Ryszard Kapuściński
Ryszard Kapuściński - Heban
Ryszard Kapuściński
Ryszard Kapuściński - Podróże z Herodotem
Ryszard Kapuściński
libcat.ru: книга без обложки
Ryszard Kapuściński
Отзывы о книге «Imperium»

Обсуждение, отзывы о книге «Imperium» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x