• Пожаловаться

Yann Martel: Życie Pi

Здесь есть возможность читать онлайн «Yann Martel: Życie Pi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Современная проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Yann Martel Życie Pi

Życie Pi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Życie Pi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Grecka litera Pi stała się parasolem ochronnym dla głównego bohatera-miłośnika ogrodów zoologicznych i świetnego pływaka. Razem ze swoją rodziną mieszkał w Puttuczczeri, skąd jednak zamierzali przeprowadzić się do Kanady. Czekała ich długa podróż przez Ocean Spokojny, która niestety zakończyła się tragicznie. Dramat jaki rozgrywał się na bezkresach wód stał w sprzeczności z piękną scenerią, jaka widoczna była z pokładu szalupy. 227 dni na Oceanie, mając za towarzysza jedynie tygrysa bengalskiego. Udało się przeżyć m.in. dzięki zapomnieniu o szybkim ratunku. Czas dla Pi nie istniał, o czym świadczy chociażby prowadzony przez niego dziennik, w którym nie ma dat ani żadnej numeracji. Tylko informacje praktyczne, pozwalające przetrwać w nowej sytuacji do której trzeba było się szybko dostosować. Jakże trafne okazało się powiedzenie potrzeba matką wynalazków.

Yann Martel: другие книги автора


Кто написал Życie Pi? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Życie Pi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Życie Pi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pi Patel: – Tak. Słoneczny.

[długie milczenie]

Pi Patel: – Panowie pierwszy raz w Meksyku?

Pan Okamoto: – Tak, pierwszy.

– Ja też.

[długie milczenie]

Pi Patel: – A więc nie podobała się panom moja opowieść?

Pan Okamoto: – Ależ nie, bardzo nam się podobała. Prawda, Atsuro? Będziemy ją bardzo długo pamiętać.

Pan Chiba: – O, tak.

[milczenie]

Pan Okamoto: – Jako prowadzący dochodzenie, chcielibyśmy się jednak dowiedzieć, co się naprawdę zdarzyło.

– Co się naprawdę zdarzyło?

– Tak.

– Więc chce pan usłyszeć inną opowieść?

– Hmm… nie. Chcielibyśmy się tylko dowiedzieć, co zdarzyło się naprawdę.

– Ale czy mówienie o czymś nie przekształca się zawsze w jakąś opowieść?

– Może tak to wygląda w języku angielskim. W japońskim słowo „opowieść” zawiera w sobie element zmyślenia, fikcji. A my nie chcemy żadnej fikcji. Chcemy, jak to wy mówicie, suchych faktów.

– A czy opowiadanie o czymś za pomocą słów, obojętne, angielskich czy japońskich, nie jest samo w sobie wymyślaniem?

– Hmm.

– Słowo samo w sobie nie ma jednego określonego znaczenia. Jego znaczenie zależy od tego, jak je rozumiemy, prawda? Rozumiejąc coś w określony sposób, nadajemy temu czemuś znaczenie. Czy wobec tego życie nie jest rodzajem opowieści?

– Ha, ha, ha! Jest pan bardzo inteligentny, panie Patel.

Pan Chiba: – O czym on mówi?

– Nie mam pojęcia.

Pi Patel: – Chce pan słów, które odzwierciedlają rzeczywistość?

– Tak.

– Słów, które nie zaprzeczają rzeczywistości?

– No właśnie.

– Ale tygrysy nie zaprzeczają rzeczywistości.

– Och, błagam, skończmy z tygrysami.

– Wiem, czego pan chce. Chce pan opowieści, która nie będzie pana zaskakiwać. Która potwierdzi to, co pan już wie. Która nie zmusi pana do patrzenia wyżej, dalej czy inaczej. Chce pan banalnej historyjki. Pozbawionej dynamiki. Chce pan suchych, jałowych faktów.

– Hmm…

– Chce pan opowieści bez zwierząt.

– Tak!

– Bez tygrysów i orangutanów.

– Właśnie.

– Bez hien i zebr.

– Otóż to.

– Bez surykatek i mangust.

– Nie chcemy ich.

– Bez żyraf i hipopotamów.

– Zatkamy sobie uszy!

– A więc zgadłem. Chcecie historii bez zwierząt.

– Chcemy historii bez zwierząt, która wyjaśniałaby zatonięcie „Tsimtsuma”.

– Dajcie mi, proszę, chwilkę czasu.

– Oczywiście. Myślę, że wreszcie ruszyliśmy z miejsca. Miejmy nadzieję, że będzie mówił z sensem.

[długie milczenie]

– Oto moja inna opowieść.

– Doskonale.

– Statek tonął. Wydawał z siebie dźwięki podobne do potwornych, metalicznych beknięć. Przeróżne szczątki znikały z bulgotem w oceanie. Znalazłem się w wodzie. Przebierając nogami, zacząłem płynąć w stronę szalupy. Było to najtrudniejsze zadanie pływackie w moim życiu. Wydawało mi się, że tkwię w miejscu. Zachłystywałem się wodą. Zmarzłem. Szybko traciłem siły. Utonąłbym, gdyby kucharz nie rzucił mi koła ratunkowego i nie wciągnął mnie do łodzi. Kiedy się w niej znalazłem, runąłem bez sił na dno.

Przeżyło nas czworo. Matka uchwyciła się siatki z bananami i dopłynęła do szalupy. Kucharz i jeden z marynarzy byli w szalupie już wcześniej.

Jadł muchy. To znaczy kucharz. Nie upłynął jeszcze nawet jeden dzień. Mieliśmy zapas żywności i wody, który wystarczał na całe tygodnie. Mieliśmy też sprzęt do połowu ryb i destylatory do wody. Nie było powodu, by wątpić w to, że zostaniemy wkrótce uratowani. Ale on wciąż wymachiwał rękami, łapał muchy i jadł je żarłocznie. Od samego początku ogarnął go paniczny strach przed głodem. Wymyślał nam od idiotów i głupców, bo nie uczestniczyliśmy w tym jego ucztowaniu. Byliśmy obrażeni i czuliśmy obrzydzenie, ale nie okazywaliśmy tego. Staraliśmy się być bardzo uprzejmi. Kucharz był człowiekiem całkiem obcym, do tego cudzoziemcem. Matka z uśmiechem kręciła głową i podnosiła rękę w geście odmowy. Ten osobnik był odrażający. Pochłaniał wszystko niczym śmietnik. Zjadł też szczura. Pociął go na kawałki i ususzył na słońcu. Muszę tu szczerze wyznać, że zjadłem kawałeczek, maleńki, kiedy matka nie patrzyła. Byłem taki głodny! Ten kucharz był strasznym brutalem, człowiekiem gwałtownym i obłudnikiem.

Marynarz był bardzo młody. To znaczy starszy ode mnie, pewnie miał dwadzieścia parę lat, ale skacząc ze statku, złamał nogę i przez swoje cierpienie robił wrażenie dziecka. Był piękny. Miał gładką twarz bez zarostu i jasną, jakby świetlistą karnację. Wszystko – ta szeroka twarz, płaski nos, wąskie, skośne oczy – miało w sobie jakąś szlachetność. Uważałem, że wygląda jak chiński cesarz. Cierpiał straszliwie. Nie znał po angielsku ani jednego słowa, nawet takiego jak yes , no , hello czy thank you . Mówił tylko po chińsku. Nie rozumieliśmy go w ogóle. Musiał się czuć bardzo samotny. Kiedy płakał, matka siadała obok niego, brała jego głowę na kolana i trzymała go za rękę. Było to bardzo, bardzo smutne. Cierpiał, a my nie mogliśmy nic zrobić.

Miał złamaną kość udową, i to tak, że sterczała, przebiwszy skórę. Krzyczał z bólu. Ułożyliśmy mu tę nogę najlepiej, jak potrafiliśmy, i pilnowaliśmy, żeby regularnie jadł i pił. Ale wdała się gangrena. Choć codziennie odsączaliśmy ropę, było coraz gorzej. Stopa mu sczerniała i spuchła jak bania.

To był pomysł kucharza. Ten straszliwy brutal zdominował nas całkowicie. Powiedział nam szeptem, że gangrena będzie się rozszerzać i że jedynym ratunkiem jest amputacja nogi. A ponieważ jest złamana w udzie, wystarczy przeciąć mięśnie i założyć opaskę uciskową. Jeszcze mam w uszach ten jego złowrogi szept. Już on sam zrobi wszystko, co trzeba, żeby ratować życie marynarza, powiedział, ale my musimy biedaka przytrzymać. Zaskoczenie miało być jedynym środkiem znieczulającym. Rzuciliśmy się na rannego. Ja z matką trzymaliśmy go za ręce, a kucharz usiadł na jego zdrowej nodze. Marynarz wił się i krzyczał przeraźliwie. Jego pierś unosiła się i opadała gwałtownie. Kucharz operował nożem bardzo szybko i zręcznie. Po chwili noga odpadła. Matka i ja puściliśmy chłopca i natychmiast odeszliśmy jak najdalej. Myśleliśmy, że kiedy go puścimy, przestanie walczyć. Że będzie leżał spokojnie. Ale on natychmiast usiadł. Jego krzyki były tym straszniejsze, że niezrozumiałe. Krzyczał, a my patrzyliśmy na niego, skamieniali. Wszędzie była krew. Kontrast pomiędzy szaleńczą ruchliwością nieszczęsnego marynarza a potulnością i bezruchem nogi leżącej na dnie łodzi był upiorny. Patrzył wciąż na swą kończynę, jakby ją błagał, żeby do niego wróciła. W końcu osunął się na dno łodzi. Przystąpiliśmy pośpiesznie do działania. Kucharz naciągnął skórę, owinęliśmy kikut kawałkiem szmatki i zawiązaliśmy liną, żeby zatamować krew. Ułożyliśmy marynarza najwygodniej, jak się dało, na materacu z kamizelek ratunkowych i pilnowaliśmy, żeby nie zmarzł. Myślałem sobie, że to wszystko na nic się nie zda. Nie wierzyłem, żeby istota ludzka mogła wytrzymać tyle bólu, przeżyć taką straszliwą krwawą operację. Jęczał przez cały wieczór i całą noc; oddech miał chrapliwy i nierówny. Co jakiś czas wstrząsały nim konwulsyjne dreszcze. Byłem pewien, że nie dotrwa do rana.

Trzymał się kurczowo życia. O świcie wciąż żył. Tracił i odzyskiwał przytomność. Matka dała mu wody. Przypadkiem natrafiłem wzrokiem na odciętą nogę. O mało nie zemdlałem. W zamieszaniu została odsunięta na bok i zapomniana w ciemnościach. Sączyło się z niej osocze, wyglądała na cieńszą niż przed amputacją. Wziąłem kamizelkę i wykorzystując ją jako rękawicę, podniosłem nogę.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Życie Pi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Życie Pi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Colleen McCullough: Czas Miłości
Czas Miłości
Colleen McCullough
Rosamunde Pilcher: Czas burzy
Czas burzy
Rosamunde Pilcher
Arthur Clarke: Pierworodni
Pierworodni
Arthur Clarke
Graham Masterton: Kostnica
Kostnica
Graham Masterton
Отзывы о книге «Życie Pi»

Обсуждение, отзывы о книге «Życie Pi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.