– Mama powiedziała, że później tu wpadnie. Zawiadomicie Nell?
– Tak, oczywiście.
– Znaleziono jego ciało? – spytała Constance. Niespokojne oczy Lee skierowały się prosto na nią.
– Nie. Nigdy nie znajdą jego ciała, Constance. Zostało sto, może ponad sto metrów w głębi korytarza, który przestał istnieć. Na zawsze stał się częścią Apokalipsy. – Ruszył w stronę drzwi. – Muszę iść, jestem potrzebny.
Elizabeth przeszła z nim przez trawnik, który zazielenił się po deszczu.
– Nie wiedział o nas, prawda, Lee? – spytała.
– Nie, nie wiedział – zapewnił Lee, nagle zdając sobie sprawę, że jest to jedyne kłamstwo, które może znosić do końca życia. – Cała jego uwaga była skupiona na tym odstrzale. Wypadki chodzą po ludziach, nawet tych, którzy zawsze mają szczęście. Kopalnia to niebezpieczne miejsce. – Przetarł rękami oczy. – Nie wiedziałem tylko, że czeka to Alexandra. Był królem.
– W końcu ciężar musi przytłoczyć króla – powiedziała Elizabeth zagadkowo. – To cena, jaką płaci za rządzenie.
– Czy w twoim życiu i sercu jest wciąż miejsce dla mnie?
– O tak, zawsze, ale teraz będziemy musieli zaczekać.
– Mogę czekać, dopóki pamiętasz, że jestem na każde twoje zawołanie. Kocham cię, Elizabeth. Śmierć Alexandra niczego nie zmienia.
– Ja też cię kocham. Myślę, że Alexander byłby zadowolony, iż znalazłam kogoś, kogo potrafię pokochać. – Stanęła na palcach i pocałowała Lee w policzek. – Teraz ty tu rządzisz. Przychodź, kiedy tylko będziesz mógł.
Czy ona nigdy się nie zmieni? – zastanawiała się Ruby, gdy tego popołudnia spotkała Elizabeth w Kinross House. Oficjalna wdowa po Alexandrze była opanowana, chłodna i obojętna jak zawsze. Nawet w jej oczach widać było spokój, chociaż nie szczęście. Zaszyła się gdzieś i nikt nie wie, gdzie. Alexander zawsze tak o niej mówił.
Powiedziano o wszystkim Dolly. Leżała teraz w łóżeczku, gorzko płacząc, a Peony próbowała ją uspokoić i pocieszyć. Elizabeth zadzwoniła do Nell, przerwała jej obchód na oddziale w Prince Alfred Hospital i poinformowała, że ojciec nie żyje. Jest już w drodze – powiedziała do Ruby tym swoim spokojnym, obojętnym, łagodnym głosem.
Lee wrócił na kolację, wykąpał się i przebrał w czyste ubranie.
– Postanowiliśmy zakończyć poszukiwania – powiedział, siadając jak starzec i przyjmując od matki bourbona. – Wszyscy sztygarzy uznali, że pogłębienie tunelu o dalsze trzydzieści centymetrów może grozić następnym, jeszcze większym zawałem. Nigdzie nie ma śladu ciała Alexandra. Został we wnętrzu góry.
Elizabeth niepokoiła się, że nie ma zwłok.
– Co zrobimy, Lee? – spytała. – Nie możemy oficjalnie go pochować, prawda?
– Nie możemy.
– Ale on przecież musi mieć jakiś grób!
– Może go mieć – zapewnił cierpliwie. – Tyle że nie będzie w nim ciała, Elizabeth. Może mieć grób, gdzie tylko zechcesz.
– Obok Anny. Zawsze lubił szczyt góry.
Ruby siedziała bez słowa, wciąż zbyt zaszokowana, by płakać. Jakby za milczącą zgodą wszystkie trzy kobiety przywdziały czerń. Miały na sobie suknie z materiału o grubym splocie, wykończone wysoko pod szyją, surowe, bez żadnych ozdób. Czy wszystkie panie mają coś takiego schowanego na wszelki wypadek na dnie szafy? – zastanawiał się Lee. Z drugiej strony po śmierci Anny nikt nie włożył żałoby. Był to zbyt miłosierny koniec, by ubierać się na czarno.
– Posąg – powiedziała nagle Ruby. – Posąg z brązu Alexandra na Kinross Square. W koźlej skórze, na koniu.
– Tak – podchwyciła z zapałem Constance. – Wykonany przez kogoś dobrego.
Trzy pary oczu skierowały się na Lee. Chcą, żebym wszystkiego dopilnował – domyślił się. Zająłem miejsce Alexandra, ale czy tego chcę? Odpowiedź brzmi „nie”. Wygląda jednak na to, że nie mam wyboru. Śmierć Alexandra sprawiła, że jestem mocniej związany z Kinross niż Cezar ze swoją koncepcją Rzymu.
Przespał tę noc w Kinross House, chociaż nie w łóżku Alexandra, ale w małym pokoju gościnnym, który przez jakiś czas był więzieniem Anny. W środku nocy obudził go koszmar senny, wówczas okazało się, że obok niego leży Elizabeth. Drgnął przerażony, ale gdzieś w głębi duszy poczuł wdzięczność. Jego ukochana miała na sobie koszulę nocną, a zatem nie przyszła w poszukiwaniu seksualnego pocieszenia. Odwrócił się na bok, żeby ją objąć, wtedy przywarła do niego i lekko go pocałowała.
– Skąd wiedziałaś, że cię potrzebuję? – spytał do jej włosów.
– Ponieważ go kochałeś.
– A ty nie? Nawet w głębi duszy?
– Nie, nigdy.
– Jak to zniosłaś?
– Oddzielając się murem od niego i naszego małżeństwa.
– Przy mnie nie będziesz musiała tego robić.
– Wiem. Chociaż początkowo będzie mi trudno, najdroższy.
– To zrozumiałe. Musisz powoli, stopniowo, po jednej cegle rozbierać ten mur. Nie będziesz sama. Zawsze mogę ci pomóc.
– To wydaje się zbyt nierealne, by mogło być prawdą Myślałam, że Alexander będzie żył wiecznie. Wydawało mi się, że jest tego rodzaju człowiekiem.
– Ja też tak myślałem.
– Kiedy będziemy mogli powiedzieć ludziom o nas?
– Najwcześniej za kilka miesięcy, Elizabeth. Chyba że jesteś gotowa na skandal.
– Jestem gotowa na wszystko, jeśli tylko będziesz ze mną, ale ty byłbyś o wiele szczęśliwszy, gdyby odbyło się bez sensacji. Kochałeś go.
– Tak, kochałem go.
Ponieważ koroner miał swoją siedzibę w Bathurst, sprawa – trudno było ją uznać za rutynowe dochodzenie, które ma na celu ustalenie przyczyny zgonu – toczyła się w tym mieście. Sala pełna była dziennikarzy, ponieważ o śmierci sir Alexandra Kinrossa pisano w gazetach na całym świecie.
Summers zeznał, że sir Alexander zostawił mu karteczkę z prośbą o dostarczenie nieotwartej skrzyni z sześćdziesięcioprocentowym dynamitem. W skrzyni było dwieście lasek. Potem przyznał, że ma dwie lewe ręce, jeśli chodzi o materiały wybuchowe, i że byłby szczęśliwy, gdyby potrafił odróżnić jeden koniec laski dynamitu od drugiego, o ile w ogóle czymś się różnią. Był gotów przysiąc, że sir Alexander wyłączył prąd na rozdzielni, ponieważ widział, jak wskazówka amperomierza opadła na zero. Nikt go potem nie włączał, gdy sir Alexander poszedł w głąb korytarza – tego Summers też był całkowicie pewien.
Prentice powiedział, że odebrał od sir Alexandra szpulę drutu i uciął go, ale sir Alexander był wyraźnie zły, odebrał mu drut, zdjął izolację i osobiście go podłączył. Potem Prentice włączył syrenę, w związku z czym wszyscy górnicy, którzy byli na terenie kopalni, opuścili swoje korytarze i zebrali się w galerii. Na własne oczy widział, jak sir Alexander nacisnął przełącznik, i dostrzegł, że wskazówka amperomierza zasygnalizowała przepływ prądu. Potem z takim samym przekonaniem oznajmił, że sir Alexander wyłączył prąd i wrócił do korytarza numer jeden, żeby naprawić przerwany przewód – przynajmniej tak wszyscy uważali.
Lee potwierdził zeznania Summersa i Prentice'a, że to sir Alexander podłączył kabel do rozdzielni, a potem włączył prąd i go wyłączył. Wyjaśnił sądowi, jak wygląda rozdzielnia i jak ona działa. Zapewnił również, że była dokładnie testowana w laboratorium, gdzie potwierdzono, że działała tak, jak powinna – to prosty element wyposażenia. Powiedział, że gdyby koroner potrzebował innych dowodów, na sali są inżynierowie, którzy sprawdzali rozdzielnię.
Zapytany, jak w takim razie możliwy był wybuch, Lee jedynie potrząsnął głową i powiedział, że nie wie. Prentice zareagował na to pytanie tak samo jak Lee. Dynamit to materiał neutralny, dopóki się go nie zdetonuje. Wystarczyłoby, żeby jeden detonator wypadł, wówczas reszta ładunków by nie odpaliła, ponieważ wszystkie były połączone szeregowo. Na ogół odpala się pierwszy ładunek i sprawdza wyniki, a potem podejmuje decyzję, czy kontynuować odstrzał. Nie, strzałowy nigdy nie próbuje wysadzać całej skalnej ściany. Znaczną część tego zadania wykonuje się za pomocą młotów pneumatycznych, gdy w wyniku wybuchu powstają szczeliny i pęknięcia w skale wzdłuż linii uskoku.
Читать дальше