• Пожаловаться

M. Rawinis: Miłość i wróżby

Здесь есть возможность читать онлайн «M. Rawinis: Miłość i wróżby» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Историческая проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

M. Rawinis Miłość i wróżby

Miłość i wróżby: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miłość i wróżby»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dramatyczne okoliczności zmuszają kowala Jurę do porzucenia rodzinnego domu. Z zawiniątkiem na ramieniu wyrusza w świat w poszukiwaniu lepszego miejsca na ziemi. Zmęczony długą wędrówką zasypia i wtedy zostaje obrabowany przez grasującego w okolicy zbója Maramę. Kiedy oddaliwszy się na bezpieczną odległość Marama ogląda swój łup, jego zdumienie nie ma granic: z zawiniątka wpatruje się w niego dwoje zapłakanych dziecięcych oczu – jedno niebieskie, drugie brązowe… Ufny we własną siłę i spryt rzezimieszek nie może wiedzieć, że właśnie spotkał swoje przeznaczenie…

M. Rawinis: другие книги автора


Кто написал Miłość i wróżby? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Miłość i wróżby — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miłość i wróżby», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wiedział wszystko. Wiedział, co i jak się stanie, i jaki będzie przebieg zdarzeń. Ale nie uprzedził o bólu i o nieszczęściu, jakie miały nadejść po jego pojawieniu się w domu kowala.

Zgodnie z tą przepowiednią żona kowala urodziła syna. W całej osadzie oczekiwano z przejęciem tego wydarzenia, ciesząc się wraz z kowalami ich szczęściem. Ludzie odwiedzali dom Jury, przynosili podarunki. Kiedy więc wreszcie urodziło się dziecko, radość była powszechna. Ale trwała krótko.

Tak jak niegdyś radość rosła w miarę, jak stary czynił rzeczy piękne, tak teraz rosły niepokój i lęk.

Dziecko urodziło się osobliwe, zapowiadało kłopoty, a może nawet nieszczęścia i klęski. Miało jedno oko brązowe, a drugie niebieskie.

Przyjaciele, sąsiedzi przestali przychodzić w odwiedziny, przestali przynosić podarki. Jednego dnia wszyscy stali się niechętni i wrodzy. Mówili, że stary czarownik coś uknuł i że niechybnie chciał im zaszkodzić. Nie wiedziano, jaki był ów złowrogi plan, ale pewnie dotyczył wygubienia ich wszystkich. Bali się, strach ogarniał ich coraz większy. Wiedzieli, co znaczy cierpienie, bo znali je, pamiętali, przecież dopiero co grzebali bliskich, pornarłych z głodu, nieznanych chorób i zimna.

Pamiętali, więc mieli się czego bać.

A bali się tak bardzo, że postanowili pozbyć się kowali z ich podejrzanym bachorem. Najpierw rzucali gniewne okrzyki, potem rzucali kamieniami. Aż któregoś dnia żona kowala zachorowała i umarła, nikt nie chciał jej pomóc, a oni zebrali się wszyscy i przyszli gromadą, aby podpalić dom i spalić w nim czarownika. Jura nie pozwolił na to, sam podpalił własny dom.

Nie zapłakał, nie poskarżył się, wziął syna, założył worek na plecy i ruszył ku swojemu przeznaczeniu. Szedł przed siebie, nie zamierzając wracać, a wierząc w słowa starego Mayo, że tam, daleko na południu, czeka ich lepsza przyszłość.

Którejś nocy, kiedy zasnął zmęczony, zły los do tego, co przeżył niedawno, dołączył nowe nieszczęście. Oto kiedy obudził się w lesie, zobaczył, że nie ma dziecka przy boku. Biegał wokoło, szukał, nawoływał. Nie wiedział, co się stało. Przecież dziecko, niemowlę, nie mogło samo odejść. Więc myślał, że zostało porwane. Że porwał je zły duch, a może dziki zwierz, który zaniósł dziecko daleko do swojej kryjówki i tam je pożarł na śniadanie.

Do wieczora, kiedy zbiegał las wszerz i wzdłuż, posiwiał, zgarbił się i jakby zmalał. Płakał, krzyczał, podnosił ręce do nieba i złorzeczył mu, że tak srodze go ukarało. Niebo dało mu radość, dało mu posmakować pełni ludzkiego szczęścia tylko po to, żeby mu je zaraz odebrać, po kawałku, powoli, aby czuł większy ból.

Przeklinał świat, przeklinał los. I przeklinał dzień, w którym zobaczył starego i odnalazł go w śniegu.

Gdyby umarł wówczas z głodu obok swojej żony, byłby szczęśliwy, jak był szczęśliwy i wcześniej.

Zgrzeszył, bo ciesząc się szczęściem, chciał tego szczęścia więcej, a to, które miał, wydawało mu się za małe, niepełne.

Nie znalazł syna w lesie, nie natrafił na żaden ślad po nim. Poszedł więc w końcu dalej. Bywał w różnych ziemiach i krainach, w miastach i wioskach, w zamkach i dworach. Którejś nocy przyśniło mu się, że dziecko żyje, że nie zginęło, że nie porwał je zwierz, ale człowiek. Więc znowu chodził od osady do osady i pytał, czy nie spotkali, nie widzieli jego syna, różnookiego chłopca. Nie usłyszał o nim więcej ani słowa. Płynęły lata, zmarniał, zamknął się w sobie, był ponury, milczący, nieszczęśliwy.

Szczęście, którym kiedyś się cieszył, zatracało się w jego pamięci coraz bardziej i miał żal do losu, że każdego dnia pamięta coraz mniej, nie tylko o swoim dawnym szczęściu, ale i o nieszczęściu, jakie przyszło później. Że kiedy płacze, nie pamięta już tamtych twarzy, a czuje tylko ból.

Któregoś ranka, kiedy przechodził ulicami Krakowa, zobaczył sprawcę owego złudnego szczęścia, które stało się jego wielkim nieszczęściem.

Przed kościołem ojców franciszkanów w Krakowie zobaczył starego Mayo, o którym myślał, że ten dawno już umarł. W porywie żalu, bólu i cierpienia, pełen buntu wobec zanikających wspomnień, skoczył do niego, zanim o tym pomyślał. Uderzył starego, jak gdyby chciał sprawdzić, czy tamten jest prawdziwy, żywy – bo jeśli w jego pamięci zatracali się syn i żona, dlaczego tak samo nie rozpłynął się ten stary człowiek, zadowolony teraz i uśmiechnięty. Skoczył więc i uderzył.

Stary upadł na schody kościoła. Był drobny, wątły, a kowal miał siłę niedźwiedzia. Mayo upadł, uderzył głową o schody z kamienia. Zbiegli się ludzie, nadbiegła straż, pochwyciła kowala, a wszyscy pokazywali go palcami i wołali: zbrodniarz. A to nie on był zbrodniarzem, zbrodniarzem był ten, który dał mu nadzieję, wielką i piękną nadzieję, pozwolił zasmakować szczęścia, a potem wszystko to odebrał, zabrał do ostatniego źdźbła i ostatniej odrobinki.

Kowal nie chciał zabić, nie chciał nawet ukarać, bo kara należy do Boga, chciał się tylko przekonać, dotknąć, sprawdzić.

Ojciec Ambroży wstał gwałtownie z miejsca. Biegał po kościele, wymachiwał rękoma, targał sobie włosy na głowie, siadał i biegał znowu, tak bardzo poruszył go los Jury.

– Zerwałem się, wybiegłem. Chciałem mówić wszystkim: Oto jest niewinny człowiek, oto jest człowiek sprawiedliwy, ciężko skrzywdzony przez los i przez innych. Chciałem to ogłosić, żeby się wszyscy dowiedzieli. Sam nie wiem, czego chciałem, biegałem ulicami, biegałem i krzyczałem coś, czego pewnie nie rozumieli ci, którzy tam byli. Kiedy bowiem wyszedłem z ciemnicy, zobaczyłem, że wszystko toczy się zwyczajnie, przekupnie sprzedają towary, ludzie chodzą jak chodzili, uśmiechają niewiasty, bawią się dzieci. Zapomnieli już o uwięzionym kowalu. Na chwilę. Przypomną sobie w poniedziałek, kiedy kowala będą tracić, kiedy odbędzie się zapowiedziane dla nich widowisko.

Pobiegłem na zamek. Tylko król mógł unieważnić wyrok. Tylko król, wielki sprawiedliwy król.

Pobiegłem na zamek, ale tam nie wpuścili mnie do króla Kazimierza. Król odpoczywał i ani jego paź, ani służba nie chcieli nawet słuchać, co mam do powiedzenia. Czekałem i czekałem. Nie wiedziałem, co mam robić. Próbowałem tłumaczyć wszystkim, którzy tam byli, ale szybko pojąłem, że nikt tego nie rozumie i nie chce mnie słuchać. Dla nich wszystko przedstawiało się jasno. Była zbrodnia, więc musi być kara.

Czekałem. Byłem młody i brakowało mi doświadczenia, brakowało pomysłów, stanowczości, modliłem się o pomysł, o koncept, o szczęśliwy traf. Ale nic takiego nie nadchodziło. Obecny był tylko ból. Ten ból, że gdybym powiedział wcześniej, że gdyby tamta skrzynia nie była taka ciężka, że gdybym zechciał wówczas wrócić, jakże inaczej mogłoby potoczyć się wszystko.

Przecież mogłem dać kowalowi nadzieję. Powiedzieć mu o tamtym chłopcu, o tamtej kaczce. Nie powiedziałem, bo byłem leniwy, nie wiedziałem, nie przypuszczałem. Brakło mi rozumu, brakło wyobraźni.

Czekałem aż do nocy, a potem całą noc pod bramą. I nic się nie zdarzyło, nikt mnie nie wezwał na spotkanie z królem. Byłem bardzo zmęczony, zasnąłem.

Kiedy zaś obudziłem się, okazało się, że znowu popełniłem grzech lenistwa. Król wyjechał. Wyjechał z zamku w niewiadomym kierunku. Przejechał obok mnie, tuż obok, bo byłem przy samej bramie, nie mógł mnie nie widzieć, ale przecież nie miał powodu, żeby się zatrzymywać. Na nic nie zdały się moje złorzeczenia i mój płacz. Wszystko przepadło.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miłość i wróżby»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miłość i wróżby» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Jan Brzechwa: Tryumf Pana Kleksa
Tryumf Pana Kleksa
Jan Brzechwa
Robert Silverberg: W dół, do Ziemi
W dół, do Ziemi
Robert Silverberg
Stanisław Lem: Fiasko
Fiasko
Stanisław Lem
Отзывы о книге «Miłość i wróżby»

Обсуждение, отзывы о книге «Miłość i wróżby» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.