• Пожаловаться

M. Rawinis: Miłość i wróżby

Здесь есть возможность читать онлайн «M. Rawinis: Miłość i wróżby» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Историческая проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

M. Rawinis Miłość i wróżby

Miłość i wróżby: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miłość i wróżby»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dramatyczne okoliczności zmuszają kowala Jurę do porzucenia rodzinnego domu. Z zawiniątkiem na ramieniu wyrusza w świat w poszukiwaniu lepszego miejsca na ziemi. Zmęczony długą wędrówką zasypia i wtedy zostaje obrabowany przez grasującego w okolicy zbója Maramę. Kiedy oddaliwszy się na bezpieczną odległość Marama ogląda swój łup, jego zdumienie nie ma granic: z zawiniątka wpatruje się w niego dwoje zapłakanych dziecięcych oczu – jedno niebieskie, drugie brązowe… Ufny we własną siłę i spryt rzezimieszek nie może wiedzieć, że właśnie spotkał swoje przeznaczenie…

M. Rawinis: другие книги автора


Кто написал Miłość i wróżby? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Miłość i wróżby — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miłość i wróżby», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ta okropna zbrodnia zdarzyła się dziesięć albo i więcej lat temu i nie było bodaj nikogo w całym królestwie, kto by nie słyszał o zabójstwie starego zakonnika na schodach kościoła ojców franciszkanów w Krakowie.

Któregoś ranka, kiedy wierni zmierzali do kościoła, a byli wśród nich mnisi i ludzie świeccy, wmieszał się pomiędzy nich jakiś człowiek. Niczym dzikie zwierzę dopadł starego zakonnika, kulawego, przygiętego do ziemi. Napastnik nie miał broni, ale uderzył tak silnie, że stary mnich upadł, a uderzając głową o kamienny stopień, od razu oddał ducha Bogu. Rozległ się krzyk grozy, zleciała się gawiedź, przybiegli pachołkowie. Zabójcę pochwycono, ale ten, o dziwo, wcale nie zamierzał uciekać. Siedział na schodach z pochyloną głową i nie bronił się nawet przed ciosami, jakich w wielkim gniewie nie szczędzili mu obecni na miejscu zbrodni. Poruszenie było tak wielkie, że pachołkowie z miejskiej straży siłą musieli zaprowadzać porządek, kijami odpędzając tłum. Zbrodniarza zaprowadzono zaraz do ciemnicy w podziemiach ratusza, jego ofiarę wniesiono do bocznej kaplicy kościoła.

W całym mieście wszczął się tumult, głośno domagano się natychmiastowego sądu i surowej kary dla mordercy. Od tego ranka, przez dwa dni bez przerwy, ludzie wszelkiego stanu stali pod ratuszem na rynku i czekali na wyrok. Głośno żądano głowy winowajcy. Ludzie domagali się, aby go wywlec z więzienia i pognać na cmentarz, gdzie nazajutrz, po nabożeństwach, miano pochować zakonnika i aby tam ubić zbrodniarza.

Trzeciego dnia odbył się pogrzeb zabitego, żegnały go tłumy, a wcześniej jeszcze dokonano na nowo poświęcenia kościoła, splamionego niewinną krwią. Niepokoje w mieście ułagodziła dopiero zapowiedź, jaka nadeszła z zamku. Ogłoszono, że sam król, dowiedziawszy się o sprawie, osądzi mordercę, a proces odbędzie się na rynku, by wszyscy mogli być jego świadkami.

I tak się stało. Przed ratuszem wyszykowano podwyższenie, na którym zasiedli król Kazimierz, krakowski biskup, wielu panów duchownych i świeckich. Oskarżycielem był ojciec Andrzej z zakonu ojców franciszkanów, świadek zbrodni.

Przyprowadzono więźnia z ciemnicy. Był zupełnie siwy, choć niestary, dzisiaj jeszcze pamiętam, jak mrużył oczy i zasłaniał się ramieniem przed blaskiem, bo dzień był ciepły i bardzo jasny.

Stanął przed sądem, na środku placu, pomiędzy dwoma żołnierzami i stał tam cały czas, z opuszczoną głową, milczący i straszny. Zebrana gawiedź głośno domagała się natychmiastowej sprawiedliwości, wznoszono okrzyki, rozlegały się gwizdy, czasem ktoś rzucił kamieniem albo kawałkiem łajna. Jazgot był taki, że chwilami niewiele było słychać z całej rozprawy. Przynajmniej dwa razy w ciągu tego dnia pachołkowie miejscy, nie żałując sił w królewskiej obecności, odpychali tłum dalej, bo niebezpiecznie blisko zbliżał się do podwyższenia, na którym siedział sąd.

Zabójca nazywał się Jura. Był kowalem i płatnerzem, mającym warsztat nad rzeką. Cieszył się dobrą sławą w mieście, gdzie zjawił się nie wiadomo skąd, ale też szybko zyskał uznanie. Nie należał wprawdzie do cechu, lecz był to mistrz nad mistrzami, w kuźni jego sam król składał zamówienia.

Myślę, że po części z zazdrości cechowi kowale gardłowali tak głośno przeciw niemu.

Ojciec Andrzej od świętego Franciszka wygłosił oskarżenie. W żywych słowach opowiedział o tragicznym wydarzeniu i o ogromnych zasługach, jakie zabity mnich oddał zakonowi, całemu Kościołowi i królestwu.

– Osiemdziesiąt lat pozwolił Bóg żyć bratu Mayonizetti, zwanemu Mayo. Osiemdziesiąt lat, z czego lat siedemdziesiąt spędził on w zakonie, a przez ten czas nie było ani jednego dnia, którego nie poświęciłby bliźnim. Jaki zły duch kazał temu oto zbrodniarzowi wkroczyć w boskie plany i przerwać ten znojny, ważny dla Kościoła i całego Królestwa Polskiego, żywot?

Opowiadał o długim, pracowitym życiu brata Mayo, szczegółowo podnosząc jego zasługi. Kowal Jura nie odpowiedział na pytanie, dlaczego dopuścił się zbrodni. Rzekł tylko, że nie chciał zabić.

– Ale uderzyliście? – zapytał oskarżyciel.

– Uderzyłem.

– Przypadkiem, czy też chcieliście uderzyć brata Mayo? Właśnie jego. Przecież wiedzieliście, że jest człowiekiem duchownym, a wy znajdujecie się na kościelnym terenie.

– Uderzyłem człowieka, którego chciałem uderzyć. Ale nie wiedziałem, że jest duchownym. I nie chciałem jego śmierci.

– Więc jednak przyznajecie, że napadliście, bo chcieliście napaść. Dlaczego tak postąpiliście? Czym wam zawinił ów świątobliwy człowiek? Cóż wam takiego zrobił, że odważyliście się na czyn tak świętokradczy?

Odpowiedź kowala była dziwna, ale nikt się nad nią wtedy nie zastanawiał. Kowal powiedział:

– Odebrał mi nadzieję.

Nie umiał wyjaśnić, na czym polegała wina świętobliwego człowieka. Nie odpowiedział na to pytanie i później, kiedy powtórzył je sam król Kazimierz.

Kiedy już zamykano przewód sądowy, kiedy zeznali naoczni świadkowie, sąd zapytał, czy jest ktoś, kto wystąpi w obronie oskarżonego. Odpowiedzią był tylko groźny pomruk zebranych i gwizdy. Po trzykrotnym zapytaniu, kiedy nikt się nie zgłosił, a przy wtórze głośnych krzyków tłumu, król wydał wyrok.

– Uciszcie się! Królewski wyrok! Uciszcie się! – wołali heroldowie. – Będzie ogłoszony królewski wyrok.

W jednej chwili zapadła wielka cisza, a ludzie stojący dalej aż usta pootwierali, aby lepiej słyszeć.

– Kowalu – powiedział król. – Dopuściłeś się strasznej zbrodni. Nie wiem, co kierowało twoim postępowaniem.

Bóg cię o to wkrótce zapyta, a ty udzielisz odpowiedzi. Tu, w naszym ziemskim świecie, żadna zbrodnia nie może pozostawać bez kary. A za straszną zbrodnię może być tylko straszna kara. Tedy zostaniesz stracony tutaj, w publicznym miejscu. Sąd stwierdził, że nie zasłużyłeś na łaskę, nie znalazł żadnych okoliczności łagodzących i kat już powinien zająć się twoją głową. Aby jednak nie kalać świętego dnia twoją krwią, wyrok będzie wykonany pojutrze, w poniedziałek. Twoje imię zostanie zapisane dla pamięci potomnych, aby było dla nich nauką i przestrogą i aby mogli cię przeklinać za to, co uczyniłeś.

Tłum zakrzyknął z radości, że zbrodniarz będzie sprawiedliwie ukarany, a potem krzyczał niezadowolony, że widowisko nie odbędzie się od razu. Ale pachołkowie miejscy chwycili już skazanego pod ręce i wyprowadzili go z placu do wieży, przed którą postawiono silne straże. Ludzie długo jeszcze zostali na rynku…

Kowal Jura

Na nasz krakowski klasztor przypadł przykry obowiązek spełnienia duszpasterskiej posługi dla zabójcy brata Mayo. Nikt z ojców nie chciał się jej podjąć, z oburzenia zbrodnią i żalu nad utraconym konfratrem. Byłem wówczas dopiero od dwóch tygodni w tym klasztorze i jego przełożony właśnie mnie wyznaczył. Nie chciałem tego i zaprawdę wiele wówczas dałbym, żeby ktoś uwolnił mnie od owego strasznego obowiązku. Ale musiałem usłuchać przełożonego.

Poszedłem z samego rana, w niedzielę, bo podobnie jak inni będąc pełen oburzenia, chciałem to mieć jak najszybciej za sobą. Strażnik zaprowadził mnie do wieży w ratuszu i powiedział, żebym zastukał w kratę, kiedy będę chciał wracać. Nie miałem z sobą wiatyku, bo po rannej naradzie w klasztorze pouczono mnie, że zbrodniarz nie może uzyskać rozgrzeszenia, więc i nie może przyjąć najświętszego sakramentu.

Kowal Jura siedział w kącie i dopiero po dłuższej chwili spostrzegł, że ktoś go odwiedził. Zapytałem, czy chce się wyspowiadać, ale powiedział, żebym wracał, bo wobec ogromu jego zbrodni nie spodziewa się bożej łaski. Choć taki właśnie miałem zamiar, zostałem. Najpierw tylko na chwilę, bo chciałem go przekonać, że nawet zbrodniarze mogą liczyć na miłosierne spojrzenie Boga, potem na dłużej, bo chciałem wysłuchać jego opowieści do końca, zostałem, ponieważ odczułem litość i współczucie. Wreszcie, to nie było nasze pierwsze spotkanie…

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Miłość i wróżby»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miłość i wróżby» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Jan Brzechwa: Tryumf Pana Kleksa
Tryumf Pana Kleksa
Jan Brzechwa
Robert Silverberg: W dół, do Ziemi
W dół, do Ziemi
Robert Silverberg
Stanisław Lem: Fiasko
Fiasko
Stanisław Lem
Отзывы о книге «Miłość i wróżby»

Обсуждение, отзывы о книге «Miłość i wróżby» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.