Alfred Szklarski - Tomek w grobowcach faraonów

Здесь есть возможность читать онлайн «Alfred Szklarski - Tomek w grobowcach faraonów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Прочие приключения, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tomek w grobowcach faraonów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tomek w grobowcach faraonów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Seria powieści Alfreda Szklarskiego o przygodach Tomka Wilmowskiego na różnych kontynentach. Między innymi chłopiec bierze udział w wyprawie łowieckiej na kangury w Australii i przeżywa niebezpieczne przygody w Afryce, żyje wśród czerwonoskórych Nawajów i Apaczów. W te niezwykłe przygody wpleciona jest historia odkryć dokonywanych przez polskich podróżników. Od wielu pokoleń te książki są lekturą łatwą i atrakcyjną nie tylko dla chłopców.

Tomek w grobowcach faraonów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tomek w grobowcach faraonów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zanim jeszcze nadszedł wieczór uczty, do Nowickiego podszedł Awtoni.

Kują! [200] Kują! – powiedział.

– Co mówisz? – spytał Nowicki – Iść za mną! – Awtoni powtórzył po angielsku.

Marynarz, a także Tomek i Madżid bez słowa ruszyli za nim. Chłopiec zaprowadził ich na swoją ulubioną polanę i usadowił w zaroślach na jej skraju. Sam zaczął krążyć po łące, pogwizdując z cicha. W krzakach naprzeciw usłyszeli szelest. Zaniepokojony Nowicki chwycił za broń. Tomek uspokajająco położył mu dłoń na ramieniu.

W wysokiej trawie pojawił się ptak. Wyciągał szyję i jakby przeciągał się, rozpościerając skrzydła. Podniósł i opuścił głowę, klekocąc, jakby kłaniał się przed Awtonim. Ten chwycił go za szyję i zaczął głaskać. Ptak przyjmował pieszczotę cierpliwie i z wielkim zadowoleniem. Stalowe pióra, z lekko zielonym i granatowym odcieniem, unosiły się z rozkoszą. Awtoni przemawiał do niego półgłosem. Wreszcie zawołał cicho:

Buana! Buana! Kują! [201]

Z wielką ostrożnością podeszli bliżej. Ptak zaczął kręcić głową, otwierając swój ogromny dziób, ale uspokojony przez Awtoniego pozwolił im się zbliżyć.

Abu markub – szepnął Madżid. – Ojciec pantofla – przetłumaczył na angielski arabską nazwę ptaka.

– Tak, to trzewikodziób [202]– potwierdził Tomek. – Mamy szczęście. Żyje tylko w tej części Afryki.

Byli wzruszeni niezwykłą przyjaźnią chłopca z dzikim, wolnym ptakiem. Przyjrzawszy mu się do woli, zostawili Awtoniego z ulubieńcem, a sami wrócili do wioski.

Wieczorem rozpoczęła się uczta. Smuga poprosił Kisumu, aby pokazał im owo cudowne lekarstwo na przejedzenie. Wszyscy czterej Polacy z prawdziwym zdumieniem oglądali buteleczkę z lekiem wyprodukowanym w Krakowie, lekiem, który Murzyni w tej wiosce czcili niemal jak fetysz. Według wodza, dziwny biały uzdrowiciel gościł w ich wiosce ze cztery lata temu.

– To wielki czarownik – tłumaczył Kisumu. – Wielki jak buana – dodał, patrząc na Nowickiego.

– O! Tak! Wielki czarownik – wtórował Munga.

Kisumu tymczasem począł grzebać w koszu i z nabożną czcią wydobył kajet i… ołówek. W zeszycie było kilka odręcznych szkiców typów ludzkich, charakterystycznych dla tej części Afryki. Murzyni tłumaczyli, że biały mierzył ich, zaglądał do ust i wszystko przenosił na papier.

– Wielki, wielki czarownik! – mówili z zachwytem, przewracając białkami oczu.

– Kto to mógł być? – zastanawiał się Nowicki.

– Przypuszczam, że jakiś uczony [203] - odparł Wilmowski. – W ostatnich latach organizowano wiele wypraw naukowych do Afryki. Jeśli był Polakiem, to z pewnością pochodził z Galicji, bo lek wyprodukowano przecież w Krakowie.

*

Zaplanowali drogę powrotną w ten sposób, by pomóc Gordonowi przy transportowaniu jeńców do Hoima, stolicy królestwa Bunyoro. Gordon obawiał się, że z garstką czarnoskórych żołnierzy nie podoła zadaniu.

Usadowili jeńców w kilku długich łodziach. Ci zachowywali się spokojnie. Zrezygnowani, nie próbowali ucieczki. Harry, zwany człowiekiem z korbaczem, mimo że próbowano z nim rozmawiać, nie wymówił ani jednego słowa. Patrzył tylko z pogardą i nienawiścią.

Z Butiaby, jednego z portów u wybrzeży Jeziora Alberta, dotarli do Hoima drogą wśród wulkanów, poprzetykanych dżunglą z potężnymi, przeszło trzydziestometrowymi drzewami mahoniowymi i hebanowymi. Mijali sawannę pokrytą polami upraw tytoniu, prosa i kukurydzy. W Hoima przyjął ich wicegubernator z ramienia Wielkiej Brytanii oraz panujący czarnoskóry król Bunyoro, Andrea Luhanga. W kilka dni później, przeznaczoną specjalnie dla nich, rządową szalupą wyruszyli z Butiaby do Rejaf położonego w pobliżu pierwszej, licząc od południa, katarakty na Nilu.

Tomek głównie odpoczywał i nabierał sił. Obiecał przyjaciołom dokładną relację o tym, czego doświadczył i jak żył przez cały ten długi okres, kiedy uważali go za zmarłego. O cokolwiek go jednak pytali, odpowiadał niezmiennie: – Później. Później, kiedy będziemy razem, kiedy spotkamy się wreszcie wszyscy. I nie martwcie się – dodawał z przebłyskiem dawnego humoru – wystarczy tego na długie dni i godziny.

Często oglądali za to posążek faraona, o którego istnieniu i utracie opowiadała Smudze i Wilmowskiemu Sally w obozie u stóp Kolosów Memnona. Zastanawiali się wciąż, jaką też kryje tajemnicę? A Tomek uśmiechał się, biorąc go do ręki. Jakby wiedział…

Opowieść Tomka

Tak jak trudno znaleźć słowa, aby opisać spotkanie ojca z nieodwołalnie, jak się zdawało, utraconym synem, czy też szaleńczą siłę nadziei na jego życie, tak też próżno by się trudzić, aby wyrazić to, co czuła Sally. W angielskich koszarach w Chartumie, wciąż jeszcze słaba po ataku malarii, witała przyjaciół, zdrowych i całych: Smugę, Nowickiego, Wilmowskiego, którego kochała jak ojca, a z nimi… Tomka. Wśród gwaru powitań było to… jak kropla ciszy, minuta wytchnienia. Dopiero później mogli się cieszyć jak dzieci. Opanowało ich przemożne pragnienie, by jak najszybciej znaleźć się na statku płynącym do Europy. Tak jakby oznaczało to, że wreszcie wracają do domu.

Niewiele czasu spędzili w Chartumie, tyle by pożegnać Gordona, którego polubili. Podobnie było w Asuanie, gdzie witali ich gorąco, równie stęsknieni, Patryk i Dingo. Madżid i Nadżib chcieli również podejmować swoich specjalnych gości. Ale ci nie próbowali dociekać, w jaki sposób obaj kupcy dostali się w ręce “faraona”, choć opowiadali barwnie o wszystkich nieszczęściach, jakie ich spotkały ani słowem nie wspominając interesów, które zagnały ich tak daleko na południe. Teraz interesowało ich tylko jedno: przeżycia Tomka. Ale i to odłożyli do momentu, kiedy wsiądą na statek. Chcieli wysłuchać wszystkiego w skupieniu.

A zajęło to wiele popołudni i wieczorów…

Porwanie porwanego

Kiedy was opuściłem, ciebie Tadku i Patryka, poszedłem na zachód. Miałem spory zapas wody, ale coraz mocniej dokuczał mi głód. Coraz mocniej paliły promienie słońca. Uporczywie brnąłem w opornym piasku i skwarze. Ludzie pustyni mawiają: “Wędrowałem samotnie przez wydmy i tylko Bóg mi towarzyszył”. Jeszcze nigdy tak dójmująco nie doświadczyłem tej prawdy… Ciężaru dojmującej samotności. Przy życiu utrzymywała mnie woda, siła woli i pamięć. Pamięć zwłaszcza dawała mi nadzieję. Myślałem o tobie Tadku, o Patryku… O Sally. O Smudze i moich rodzicach. Może to dziwne, ale najczęściej o matce, co wówczas wydało mi się złą wróżbą.

Nie wiem, ojcze, czy pamiętasz, dworzec kolei warszawsko-wiedeńskiej. Żegnaliśmy ciebie wtedy, gdy udawałeś się na emigrację. Ta scena tak bardzo utkwiła mi w pamięci, chociaż miałem niewiele lat. Nie rozumiałem, dlaczego mama płacze, a ty ukradkiem ocierasz oczy. Nie rozumiałem, czemu tak mocno przyciskasz mnie do piersi. Byłem pod wrażeniem, bo jeszcze nigdy nie wyjeżdżałeś, a ja po raz pierwszy byłem na dworcu. Na pewno nie wiesz, że kiedy pociąg zniknął, mama powiedziała:

– Nie wolno płakać! Musimy żyć, synku! Musimy żyć dla ojca! Samotny na bezbrzeżnej pustyni często powtarzałem sobie te słowa.

Mówiłem do siebie z uporem:

– Muszę dojść! Muszę ich ocalić! Muszę!

Wydawało mi się zresztą w pewnym momencie, że jestem już blisko, że czuję wilgotny powiew. I wtedy przyszedł najpoważniejszy kryzys. Z trudem trzymałem się na nogach, kilka razy upadłem. Zabrakło mi wody, suchość paliła gardło, oczy szczypały i kleiły się. Musiałem odpocząć. Musiałem! Nie dałbym rady iść dalej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tomek w grobowcach faraonów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tomek w grobowcach faraonów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tomek w grobowcach faraonów»

Обсуждение, отзывы о книге «Tomek w grobowcach faraonów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x