Ferdynand Ossendowski - Biały Kapitan

Здесь есть возможность читать онлайн «Ferdynand Ossendowski - Biały Kapitan» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Прочие приключения, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Biały Kapitan: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Biały Kapitan»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na pokładzie "Witezia" dowodzonego przez kpt. Olafa Nilsena płynie sztorman Pitt Hardful. Ten człowiek pragnie utrzymać się na "drodze uczciwego życia", chce swym postępowaniem zmusić wszystkich do zapomnienia o przeszłości odpokutowanej za murami więzienia. Tymczasem "Witeź" wozi kulomioty dla portugalskich rewolucjonistów. Ładunek leżący w rumie, ukryty pod innymi towarami jest lepiej opłacalny niż pszenica, mąka bądź węgiel. Ale kiepsko wróży Pittowi, który u progu nowego życia uczestniczy w zakazanym procederze… Akcja przygodowo-sensacyjnej powieści toczy się wartko, urzeka egzotyką.

Biały Kapitan — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Biały Kapitan», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

I nagle… wszystko gasło, znikało, rozwiewało się jak mara senna, jak obłędne majaczenie szaleńca, a wtedy noc jednym zamachem narzucała na ziemię swój czarny płaszcz. Mrok jak potwór apokaliptyczny połykał od razu cały świat, od krańca do krańca, dysząc rozpaczą i beznadziei bolesną – jak nigdy nie gojąca się rana.

– Słońce zdechło, czy co u licha? – mruczał Rudy Szczur, paląc fajkę po fajce.

– Zdechło, nie zdechło, a że się zmordowało tym ciągłym łażeniem po niebie, to już nawet Falkonet zrozumie – dorzucał Kula Bilardowa.

– Taki żywot będziemy pędzili w piekle, mili barankowie! – ze smutnym westchnieniem mówił Puchacz, a nos jeszcze bardziej zaglądał mu do ust, – A nawet gorszy! Bo tu człek od czasu do czasu łyknie sobie dżinu, pyknie fajkę, a tam…

– Co tam? – pytano melancholijnie nastrojonego Puchacza.

– Nie wiem! – odpowiadał z całą szczerością.

– Więc stul dziób i nie kracz! – oburzył się Crew.

– Pójdę do kapitana Nilsena prosić o dźin! – zakończył Puchacz.

– Proś o ten, co w małych butelkach, bo lepszy i mocniejszy, a więc skuteczniejszy na nasz frasunek – doradzał Kula Bilardowa. – Mnie prosić nie wypada! Jestem oficjalną osobą przy głównym kuku.

– Zmiatasz ozorem wypróżnione półmiski, osobo! – zaśmiał się Rudy Szczur i podnosząc się zawołał:

– Trzecia zmiana – do szybu! Ludzie zaczęli się ubierać i wychodzić z baraku. Za ścianami domów wył wicher i wściekle ciskał w szyby skrzepłym śniegiem. Zaczynała się purga -mroźna śnieżyca, pełna zgiełku, przeraźliwych jęków i miotających się, mknących zewsząd widm bladych, chybkich i lękiem przejmujących.

Biały Duch wysyłał na podbój i mord swych gońców – zwiastunów śmierci. Zrodziły ich brzemienne nienawiścią do życia góry lodowe, sunące leniwie ze skał nieznanych wysp i lądów, a wynurzające się nagle z otchłani Północnego Oceanu niby olbrzymie, opancerzone, najeżone spiczastymi szponami i kolcami twory ponurych sag dawno wygasłych ludów -tytanów.

Elza Tornwalsen nie mogła oczu oderwać od płonącej na czarnym niebie zorzy polarnej. Pociągały ją, wprawiały w niemy zachwyt i bezwład rozkoszny te zmagające się z mrokiem promienne widma, drgające nad horyzontem i dosięgające zenitu, gdzie, przebiwszy namiot nieba, ulatywały w nieznane zaświaty.

Czuła samotna kobieta, pchnięta przez dziwny los na bezdroża myśli i uczuć, nić łączącą jej duszę z tajemniczymi, lecz pokrewnymi zjawami. Wpatrzona i zaczarowana, widziała w orgii szalejącego światła istoty żywe, promienne i piękne, do aniołów Bożych podobne, o srebrzystych, wielopiórych skrzydłach, w diamentowych koronach i barwnych wieńcach na złotych, powiewnych włosach, w szatach niebieskich, zielonych i różowych. Spoglądała w ich oczy pełne zachwytu i namiętnego dążenia, słyszała lekki szelest ich falujących płaszczów, głosy dalekich lutni i harf śpiewających potężny hymn Sprawiedliwości przedwiecznej, surowej i wspaniałej Prawdy, co stworzyła w Duchu i z Ducha świat cały i nadała mu bieg wiekuisty – czy był to ruch najpotężniejszych planet i wielki żar słońca, czy najdrobniejsze wypadki ziemskie i trwający chwilę jedną byt najlichszych istot.

Kobieta, marząc w tęsknym zmroku i ciszy fiordów, wiedziała, że jakieś wielkie, potężne duchy wyzwoliły się z krępujących więzów i mknęły w przestworza, aby stanąć przed Sprawiedliwością ze spiżu, przed Prawdą z twardego kryształu i zanieść wieść o nich ludziom-braciom, tęskniącym bezsilnie, marzącym w rozpaczy, łaknącym i spragnionym w pustyni szarego życia…

Elza Tornwalsen, żona garbusa Waege, kobieta, dla której bez jej woli i wiedzy lala się krew, wybuchało zarzewiem pożądanie, szczękała nielitościwymi kłami udręka – czuła wyraźnie, jak muskały ją promienne skrzydła duchów, jak zaglądały w jej serce źrenice świetlanych zjaw, i słyszała skierowaną do siebie pieśń, brzmiącą jak dalekie echo.

Gdy na północnej połaci nieba wykwitła tęcza wielobarwna, a pod nią świetlany krzyż, Elza wzdrygnęła się i dłonie przycisnęła do piersi w zachwycie i porywie modlitwy.

Zrozumiała bowiem w onej chwili kosmicznego objawienia, że wszystko powstało z matki Męki.

Męka tęsknoty i szukania zrodziła syna i małżonka. Ducha Porywu. Było to pierwsze bóstwo, z chaosu i zgiełku ulepiające Ład i przedwieczne Prawo, przekształcające je w nowe formy, gdy Męka gnała Ducha wzwyż i w dal.

Pojmowała zachwycona rybaczka, że Męka i Duch-Poryw prowadzą śmiertelników ku wielkim, nieznanym, wzrokiem i umysłem nie ogarniętym celom, że wytwarzają burzliwe wiry, pochłaniające rzesze innych ludzi – aż zdruzgoczą słabych, a silnych wyniosą na słońcem zalany brzeg, gdzie radosne, pełne wonnych kwiatów łąki, zielone góry i czyste, szemrzące potoki dadzą zapomnienie i ukojenie po straszliwej, śmiertelnej walce.

– Błogosławiona bądź, męko moja! – szeptała bezdźwięcznie kobieta i spokój łagodny wstępował do wzburzonej duszy.

Gdyby Elza Tornwalsen umiała wypowiadać swoje myśli i gdyby rzuciła je ludziom zgromadzonym w zasypanej śniegiem i skutej lodem kotlinie Numy, niejeden z niedawnych zbrodniarzy w porywie modlitwy i w zachwycie przebaczenia wzniósłby oczy ku niebu – tej niezgłębionej kolebce światów i zjawisk, ucichłyby na zawsze miotające myślami nienawiść i lęk, rozwiałyby się dręczące zwątpienia, zmalały troski i drobne cierpienia.

Tęskna kobieta mogła.wszystko wyczuć, lecz nie umiała wyrazić myśli swojej słowami. Mowa stawała się dla niej w tych chwilach piorunem rozszczepiającym w radosny dzień wiosenny młody, pełen soków świerk, bezmyślnie i bezczelnie gwizdaną piosenką w półmroku kościoła przed bladą postacią Ukrzyżowanego, zgrzytem stali po szkle, plamą gorącej krwi na zimnych płatkach białej, rozkosznie rozwiniętej róży…

Nic nie mówiąc, szła do pracy, zamyślona i ukojona.

Ludzie powoli przyzwyczaili się do zjawisk północnej zimy i pracowali bez wytchnienia, znajdując w znużeniu ratunek przed dręczącą ich trwogą i tęsknotą.

Pitt Hardful, siedząc w swojej izdebce, długie godziny spędzał w zadumie nad swoim przyszłym życiem. Dziwił się samemu sobie, że wszystkie myśli jego, zamiary i marzenia urywały się z chwilą, gdy widział siebie otoczonego podziwem i szacunkiem rodziny i znajomych w rodzinnym mieście. Raczej nawet tylko podziwem, wywołanym zawiścią z powodu jego bogactwa i lękiem przed jego surową, obojętną twarzą i twardym, pogardliwym spojrzeniem zimnych oczu.

Rozumiał, że dążenie do zemsty zatruło mu duszę do dna.

Gdy był kiedyś w takim nastroju, zapukano do izby. Było to po północy. Robotnicy dawno już spali. Jakaś niezwykła przyczyna mogła sprowadzić do niego tak spóźnionego gościa.

Otworzył drzwi i ujrzał wchodzącego Niemca Szuberta, pełniącego dyżur nocny przy składzie ze złotem. Mały, wąsaty człowiek, cały otulony futrem, w czepku z podwójnej skóry renifera, miał grube sople lodu na wąsach i czerwoną od mrozu twarz.

– Ujrzałem światło w waszym oknie, kapitanie, i przyszedłem zameldować… Coś się dzieje niezwykłego na północnych stokach Numy – dochodzi stamtąd wycie setek wilków, jakieś jęki i skowyt. Na człowieku i bez mrozu skóra cierpnie!

– Czy wszyscy ludzie są w barakach? – zapytał Pitt.

– Zdaje się, że nikt przed wieczorem nie wychodził z obozu – odparł Szubert.

– Nie mogę się jeszcze ruszać – rzekł Hardful – więc idźcie do kapitana Nilsena i zróbcie, co on każe.

Robotnik wyszedł i wkrótce Pitt usłyszał, jak powracał razem z Olafem Nilsenem, którego głos doszedł uszu Białego Kapitana. Norweg mówił:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Biały Kapitan»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Biały Kapitan» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Kapitan_Bramy
Неизвестный Автор
Ewa Białołęcka - wiedźma.com.pl
Ewa Białołęcka
Stephen White - Biała Śmierć
Stephen White
Anne McCaffrey - Biały smok
Anne McCaffrey
libcat.ru: книга без обложки
Ferdinand Ossendowski
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
Alexandra Belinda - Biała Gardenia
Alexandra Belinda
Antoni Ossendowski - Lenin
Antoni Ossendowski
Bernhard Long - Bia Iodáilis
Bernhard Long
Отзывы о книге «Biały Kapitan»

Обсуждение, отзывы о книге «Biały Kapitan» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x