Baronowa Orczy - Szkarłatny Kwiat

Здесь есть возможность читать онлайн «Baronowa Orczy - Szkarłatny Kwiat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Исторические приключения, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szkarłatny Kwiat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szkarłatny Kwiat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Francja czasów Wielkiej Rewolucji. Szaleje terror. Diabelski wynalazek – gilotyna – pozbawia życia tysiące arystokratów. Lecz oto pojawia się Szkarłatny Pimpernel. Szlachetny śmiałek ratuje od śmierci niewinnych ludzi, organizując ich brawurowe ucieczki do Anglii.
Wkrótce jednak nad jego głową zbierają się czarne chmury. Piękna Małgorzata St. Just zostaje zmuszona do zdemaskowania tajemniczego bohatera albo… zginie jej brat.
To oznacza zdradę ukochanego. Jak postąpi Małgorzata? Czy misterny plan agenta rządu francuskiego zakończy się sukcesem?

Szkarłatny Kwiat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szkarłatny Kwiat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Żołnierze, posłuszni jak automaty, zbiegli ze skalistego urwiska ku wybrzeżu, jedni na prawo, drudzy na lewo.

– Ty i twoi ludzie zapłacą życiem za twą pomyłkę, obywatelu sierżancie – rzekł Chauvelin popędliwie do sierżanta, stojącego na czele oddziału. – I ty również – dodał, zwracając się ze złością do Desgasa – za to, że nie słuchałeś moich rozkazów.

– Kazałeś nam czekać, obywatelu, póki nie nadejdzie wysoki Anglik i nie połączy się z czterema uchodźcami w chacie; a przecież nikt nie przyszedł -rzekł sierżant z naciskiem.

– Ale dałem wam rozkaz przed chwilą, gdy kobieta krzyknęła, aby wpaść do chaty i nie wypuścić nikogo.

– Tak, obywatelu, ale przypuszczam, że ludzie którzy byli w tej chacie, musieli już wyjść przedtem.

– Przypuszczasz? Ty! -krzyknął Chauvelin, trzęsąc się ze złości – pozwoliłeś im uciec!

– Kazałeś nam czekać -zaprotestował sierżant – i słuchać ślepo pod karą śmierci, a więc czekaliśmy.

– Słyszałem, jak uciekali z chaty, jeszcze zanim skryliśmy się i zanim kobieta krzyknęła -dodał, podczas gdy Chauvelin milczał, dławiony wściekłością.

– Słuchajcie… – krzyknął nagle Desgas.

W oddali odgłos strzału rozdarł powietrze.

Chauvelin usiłował przeniknąć wzrokiem ciemności, ale na nieszczęście psotny księżyc skrył się znów w chmurach i nie można było nic dojrzeć.

– Niech jeden z was wejdzie do chaty i rozpali ogień – zasyczał w końcu.

Sierżant usłuchał rozkazu. Podszedł do rozżarzonych węgli i zapalił małą latarnię, która wisiała u jego pasa; chata była istotnie zupełnie pusta.

– Którędy poszli? – zapytał Chauvelin.

– Tego nie mogę ci powiedzieć, obywatelu – rzekł sierżant -wiem tylko, że zeszli w dół ze skały i zaraz zniknęli za pierwszym zakrętem.

– Cicho. Słuchajcie. Co to jest?

Trzej mężczyźni natężyli słuch. W oddali, bardzo daleko, usłyszano jakby plusk kilkunastu wioseł. Chauvelin wyjął chustkę i zaczął wycierać sobie czoło.

– Łódź jachtu – wykrztusił z trudnością.

Widocznie Armandowi St. Just i jego towarzyszom udało się umknąć wzdłuż skał, gdy tymczasem żołnierze, jako godni wojacy karnej armii republikańskiej, ze ślepym posłuszeństwem i w strachu o swe życie, wykonali co do joty rozkaz Chauvelina, który brzmiał: "Czekać na wysokiego Anglika".

Dobiegli bez wątpienia do jednego z przylądków, wysuwających się w morze w bliskich odstępach, za którym czekała łódź "Day Dream'u", a teraz dopływali już do angielskiego jachtu. Jakby na potwierdzenie tego przypuszczenia usłyszano daleki wystrzał armatni.

– Jacht – rzekł Desgas spokojnie – podnosi widocznie kotwicę.

Chauvelin wysilił całą wolę, aby nie wybuchnąć szalonym gniewem, równie bezcelowym jak i niestosownym.

Nie było żadnej wątpliwości, że przeklęty Anglik wywiódł go znów w pole. Jak mu się udało dosięgnąć szałasu, nie będąc widzianym przez żadnego z trzydziestu żołnierzy, tego nie mógł zrozumieć. Jasne było, że uczynił to, zanim trzydziestu żołnierzy doszło do wybrzeża, ale w jaki sposób dojechał tutaj w wózku Rubena Goldsteina i jak przedarł się z Calais, nie zauważony przez patrole krążące po całej okolicy? Istotnie, chyba jakieś potężne bóstwo czuwało nad tym zuchwałym "Szkarłatnym Kwiatem" – pomyślał z zimnym dreszczem Francuz, rozglądając się po olbrzymich skałach i opustoszałym wybrzeżu.

Ale przecież w roku 1792 nie chodziły już po świecie ani boginie, ani złośliwe fauny. Chauvelin i jego trzydziestu ludzi słyszeli wszyscy ten głos, śpiewający angielski hymn w dwadzieścia minut po otoczeniu chaty. W tym samym mniej więcej czasie czterej wygnańcy musieli dopaść łodzi, a najbliższy przylądek był odległy od chaty o milę. Gdzie znikł ten odważny śpiewak? Chyba sam szatan użyczył mu skrzydeł, gdyż inaczej nie mógł w przeciągu dwóch minut przebyć mili po tych skalistych urwiskach, a dwie minuty zaledwie minęły między jego śpiewem a pluskiem wioseł, słyszanym daleko na morzu. Pozostał zatem gdzieś w tyle i ukrywał się na wybrzeżu.

Chauvelin pomyślał z radością, że patrole wciąż jeszcze czuwają, i wierzył, że spostrzegą go na pewno i pochwycą. Otucha wstąpiła weń na nowo.

Dwaj żołnierze, którzy puścili się w pościg za uchodźcami, powracali z wolna po uciążliwej, skalistej drodze. Jeden z nich zbliżył się do Chauvelina w chwili, gdy nadzieja znów zawitała w sercu dyplomaty.

– Przyszliśmy za późno, obywatelu – rzekł żołnierz. -Dotarliśmy do wybrzeża, zanim księżyc skrył się w chmurach. Łódź musiała czekać za pierwszym przylądkiem, o milę stąd, ale gdy doszliśmy na miejsce, już odpłynęła, i widzieliśmy ją na morzu, w pewnej odległości od brzegu. Strzeliliśmy, ma się rozumieć, ale bez skutku. Podpłynęła prosto do jachtu, który wyraźnie rysował się w świetle księżyca.

– A więc – rzekł Chauvelin, żądny szczegółów – mówisz, że łódź odpłynęła przed chwilą, a najbliższy przylądek znajduje się stąd o milę?

– Tak, obywatelu. Biegłem przez całą drogę prosto do morza i sądzę, że łódź musiała czekać blisko nadbrzeżnych skał, gdyż przypływ dochodzi tam najwcześniej. Bez wątpienia łódź odpłynęła, zanim kobieta krzyknęła.

Zanim kobieta krzyknęła? W takim razie nadzieje Chauvelina były uzasadnione. "Szkarłatny Kwiat" przyczynił się do odesłania naprzód wygnańców, a on sam nie zdążył już wsiąść na czółno i znajdował się wciąż jeszcze na lądzie. Nie było nic straconego, skoro bezwstydny Brytyjczyk nie opuścił jeszcze francuskiej ziemi.

– Przynieś tu światło! – rozkazał żywo, wchodząc znowu do chaty.

Sierżant przyniósł latarnię i dwaj mężczyźni zaczęli przeszukiwać izbę. W mgnieniu oka Chauvelin obejrzał ją dokładnie. Zobaczył duży baniak, umieszczony w zagłębieniu muru, pod którym żarzyły się jeszcze dogasające węgle drzewne, dwa krzesła przewrócone widocznie w pośpiechu ucieczki, a w kącie przyrządy i sieci rybackie oraz leżący na podłodze mały skrawek papieru.

– Podnieś to – rzekł Chauvelin do sierżanta, wskazując papier – i podaj mi.

Był to zmięty skrawek papieru, widocznie zapomniany przez uchodźców w czasie ucieczki. Sierżant, przerażony złością i tłumioną wściekłością Chauvelina, podniósł go żywo i podał dyplomacie z uszanowaniem.

– Czytaj, sierżancie – rzekł krótko Chauvelin.

– Pismo jest nieczytelne, obywatelu… takie gryzmoły…

– Rozkazuję ci czytać -powtórzył Chauvelin popędliwie.

Przy świetle latarni sierżant zaczął odczytywać w pośpiechu nakreślone słowa:

"Nie mogę dotrzeć do was bez narażenia waszego życia. Gdy otrzymacie to pismo, zaczekajcie dwie minuty, a potem wyjdźcie z chaty jeden po drugim, skręćcie od razu na lewo i spuśćcie się ostrożnie bez hałasu wzdłuż skał. Trzymajcie się ciągle lewej strony, aż do chwili, gdy dojdziecie do pierwszej skały, wrzynającej się w morze. Za nią znajduje się łódź, która się do was zbliży, gdy zagwizdacie. Wsiądźcie do niej, a moi ludzie zawiozą was do jachtu, a potem do Anglii i wolności. Gdy będziecie na pokładzie "Day Dream'u", odeślijcie łódź z powrotem do mnie i powiedzcie moim ludziom, że będę na nich czekał w zatoce, znajdującej się naprzeciwko "Burego Kota" koło Calais. Znają to miejsce i tam się spotkamy. Muszą czekać na mnie daleko na morzu, nim usłyszą zwykły sygnał. Śpieszcie się i wypełnijcie moje rozkazy co do słowa."

– Pod tymi rozkazami jest podpis, obywatelu – dodał sierżant, podając papier dyplomacie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szkarłatny Kwiat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szkarłatny Kwiat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Szkarłatny Kwiat»

Обсуждение, отзывы о книге «Szkarłatny Kwiat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x