Gilbert Chesterton - Krótka historia Anglii

Здесь есть возможность читать онлайн «Gilbert Chesterton - Krótka historia Anglii» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2009, ISBN: 2009, Издательство: Fronda, Жанр: История, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Krótka historia Anglii: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krótka historia Anglii»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Krótka historia Anglii

Krótka historia Anglii — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krótka historia Anglii», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ogólnie i szczerze mówiąc, możemy stwierdzić, że spór ten wymusiła Ameryka. Pragnęła ona separacji, a separacja była dla niej tylko innym określeniem wolności. Ameryka nie myślała o tym, że wykracza przeciw swoim obowiązkom jako kolonii. Już wtedy myślała o swoich prawach jako republiki. Negatywny wpływ tej tak drobnej różnicy zdań nigdy nie odmieniłby świata, gdyby nie pozytywny wpływ wielkiego ideału, można nawet powiedzieć: nowej, wielkiej religii. Istotą zagadnienia był fakt, iż amerykańscy koloniści odczuwali, że mogliby być czymś. Odczuwali również — i mieli rację — że Anglia nie przyłożyłaby ręki do tego, żeby oni mogli stać się tym „czymś”. Anglia zgodziłaby się prawdopodobnie na udzielenie kolonistom różnego rodzaju koncesji oraz konstytucyjnych przywilejów. Nie zgodziłaby się jednak na przyznanie im równości. Nie mam tu na myśli równości z Anglią, ale równość wzajemną kolonistów. Chatham mógł wejść w kompromis z Watzyngtonem, ponieważ Waszyngton był dżentelmenem. Chathamowi w głowie nie mogłoby się pomieścić, żeby krajem mogli rządzić nie-dżentelmeni. Burke gotów był pozornie przyznać Ameryce wszystko, ale nigdy nie zgodziłby się na przyznanie jej tego, co w końcu uzyskała. Gdyby zobaczył amerykańską demokrację, byłby nią przerażony tak samo, jak był przerażony demokracją francuską, tak jak byłby przerażony każdą inną demokracją. Jednym słowem, wigowie byli liberalnymi i wspaniałomyślnymi arystokratami. Ale arystokratami. Dlatego też ich koncesje były tyle samo warte, co ich podboje. Z rzadkim u nas upokorzeniem zwykliśmy mówić o wątpliwej roli, jaką odegraliśmy w secesji Ameryki. Nie wiem, czy ta rola zwiększa, czy umniejsza owo upokorzenie, mocno jednak podejrzewam, że nasz wpływ na tę sprawę był znikomy. Wierzę, że nasza rola w tym wypadku była bardzo mała. Przecież w gruncie rzeczy to nie my odpędzaliśmy kolonistów amerykańskich. Nikt ich w ogóle nie pędził. Wiodło ich światło, które szło przed nimi.

Światło to przyszło z Francji, podobnie jak wojska Lafayette’a, które niosły pomoc Waszyngtonowi. Francja wiła się już wtedy w bólach, rodząc olbrzymią duchową rewolucję, która wkrótce miała nadać światu nowe kształty. Ówczesny świat błędnie rozumiał ową niszczącą i twórczą doktrynę. Błędnie rozumie się ją i dzisiaj, pomimo wspaniałej jasności stylu, w jakim wyłożył ją Rousseau w „Umowie społecznej” i Jefferson w „Deklaracji Niepodległości”. Rzeknij tylko słowo „równość”, a — w wielu dzisiejszych krajach czterystu głupców podskoczy natychmiast na równe nogi, żeby ci dowieść, że jeśli dobrze poszukasz, możesz przecież znaleźć ludzi wyższych i przystojniejszych niż inni ludzie. Czyż Danton nie zauważył, że wyższy był od Robespierre’a? Czy Waszyngton nie zdawał sobie sprawy, że jest przystojniejszy od Franklina? Nie tutaj jednak miejsce, żeby wprowadzać jakąś filozofię. Posługując się parabolą, wystarczy powiedzieć mimochodem, że kiedy mówimy, iż wszystkie pensy są równe, nie mamy bynajmniej na myśli faktu, że wszystkie pensy wyglądają jednakowo. Mamy natomiast na myśli fakt, że są one absolutnie równe w swej jedynej właściwości, która stanowi ich najważniejszą cechę. Ujmując rzecz praktycznie, można powiedzieć, że są to monety o pewnej wartości, czyli że dwanaście owych wartości równa się jednemu szylingowi. Ujmując rzecz symbolicznie — lub mistycznie — można rzec, iż na wszystkich tych monetach wybita jest podobizna króla. Dodać również należy, iż najbardziej praktycznym — choć również najbardziej mistycznym — zsumowaniem zagadnienia równości jest fakt, że wszyscy ludzie noszą na sobie podobieństwo Króla królów. Jest rzeczą oczywistą, że idea ta leżała u podstaw całego chrześcijaństwa, nawet w instytucjach o formie mniej popularnej niż np. pospólstwo średniowiecznych republik włoskich. Dogmat o równych obowiązkach zawiera w sobie dogmat o równych prawach. Nie znam takiego autorytetu chrześcijańskiego, który by nie przyznał, że zamordowanie biedaka jest równie zbrodnicze jak zamordowanie bogacza, że włamanie się do nieelegancko umeblowanego domu jest rzeczą równie złą jak włamanie się do domu umeblowanego ze smakiem. Ale świat odchodził coraz dalej i dalej od tych truizmów. Jednak nikt na świecie nie odszedł od nich dalej niż grupa wielkich arystokratów angielskich. Idea równości ludzi jest po prostu ideą o ważności człowieka. A właśnie nie co innego, jak tylko to pojęcie o ważności zwyczajnego człowieka wydawało się przerażające i nieprzyzwoite dla pewnej grupy społecznej, która cały swój heroizm i całą swoją religię zasadzała jedynie na pojęciu dżentelmena. Wyglądało to tak, jak gdyby nagus wszedł do parlamentu. Nie ma tu miejsca na pełne omawianie moralnych następstw zagadnienia, wystarczy jednak wykazać, że krytycy, którzy interesują się różnicami ludzkich typów czy talentów — niewątpliwie marnują swój czas. Jeżeli rozumieją, że dwie monety mogą mieć tę samą wartość bez względu na to, że jedna z nich jest błyszcząca, a druga matowa — może byliby w stanie pojąć, że dwóch ludzi może głosować na to samo bez względu na to, że jeden z nich jest rozgarnięty, a drugi tępy. Jeżeli jednak będą się upierać przy swoich zastrzeżeniach twierdząc, że przecież niektórzy ludzie są tępi, mogę się tylko poważnie z nimi zgodzić twierdząc, że niektórzy ludzie są naprawdę bardzo tępi.

W kilka lat po powrocie Lafayette’a z wyprawy, która pomogła do założenia republiki w Ameryce, człowieka tego wyrzucono z własnego kraju za to, że opierał się założeniu republiki we Francji. Postęp nowego ducha był tak szalony, że republikanin „Nowego świata” doczekał się nazwy reakcjonisty w świecie starym. Kiedy Francja przeszła od teorii do praktyki, przed światem stanęło zagadnienie, które było nie do pomyślenia w związku ze wstępnym eksperymentem na słabo zaludnionych amerykańskich wybrzeżach kolonialnych. Najpotężniejsza z monarchii ludzkich, niby jakiś monstrualny, przeogromny bałwan z żelaza — stopiła się w piecu hutniczym nie o wiele większym niż ona sama i przemodelowała się w równie olbrzymich rozmiarach i w kształcie, którego ludzie nie mogli zrozumieć. Najsłabiej rozumieli go liberalni arystokraci angielscy. Były, rozumie się, praktyczne powody, dla których angielska polityka zagraniczna zwracała się stale przeciwko Francji, rojalistycznej czy republikańskiej. U podstaw leżało pragnienie, żeby nie dopuścić do tego, by jakiś cudzoziemiec mógł nam zagrażać od strony flandryjskiego wybrzeża. W mniejszym stopniu kryła się w tym kolonialna rywalizacja, w której Anglia taką sławę zyskała dzięki zdolnościom politycznym Chathama i czynom zbrojnym Wolfe’a oraz Clive’a. Pierwszy motyw odwrócił się przeciw nam z jakąś dziwną ironią, gdyż po to, żeby trzymać Francuzów z dala od Flandrii, z rosnącym entuzjazmem rzuciliśmy się w braterską przyjaźń z Niemcami. Świadomie paśliśmy i tuczyli tę potęgę, która w przyszłości miała pożreć Belgię w taki sposób, w jaki Francja nigdy by jej nie pożarła, potęgę, która poprzez morza zagrozić nam miała takimi środkami terroru, o jakich żadnemu Francuzowi nigdy by się nie śniło. W rzeczy samej głębsze sprawy cementowały naszą postawę w stosunku do Francji przed — i porewolucyjnej. Logicznie i historycznie biorąc, jest przecież tylko jeden krok od despotyzmu do demokracji, a oligarchia jest równie daleka od obydwóch. Kiedy upadła Bastylia, Anglikowi wydało się po prostu, że to despota zmienił się w rozjuszony motłoch. Kiedy do władzy doszedł młody Bonaparte, Anglikowi wydało się, że to rozjuszony motłoch po raz wtóry przemienił się w despotę. Nie mylił się Anglik uważając, iż są to dwa zmienne oblicza jednego i tego samego zjawiska. Zjawiskiem tym była równość. Bo przecież, kiedy miliony ludzi podlegają na równi jednemu prawu, czyż jest jakaś różnica w tym, że podlegają oni również jednemu prawodawcy? Powszechne życie społeczne jest płaszczyzną. Jedyną rzeczą, której Anglicy nigdy nie rozumieli, jeśli idzie o Napoleona — mimo miliarda angielskich studiów na temat tej tajemniczej osobowości — jest zagadnienie, jak dalece był on człowiekiem bezosobowym. O mały włos nie powiedziałem: jak małą osobistością był Napoleon. Sam przecież powiedział: „Przejdę do historii z moim kodeksem w ręku”. Jeśli idzie o praktyczne skutki, w odróżnieniu od samego imienia i samej sławy tego aktu, można by z większą prawdą powiedzieć, że kodeks ten przejdzie do historii z ręką Napoleona przyłożoną do nieco zamazanego podpisu. Tak więc jego prawodawczy testament rozbił wielkie posiadłości obszarnicze i zadowolonych chłopów zachęcił do życia, tam, gdzie imię Napoleona jest przekleństwem, gdzie imię Napoleona jest prawie nieznane. Jest rzeczą naturalną, że za jego życia niszczący splendor jego wojskowych sukcesów przeszywał oczy jak błyski od pioruna. Deszcz, który spadł po napoleońskiej burzy, był jednak cichy i pozostawił po sobie orzeźwiającą moc. Nie potrzeba tutaj powtarzać, że rozbiwszy jedną koalicję światową po drugiej, w bitwach, które są arcydziełami sztuki wojennej — załamał się ostatecznie na dwóch względnie znanych przyczynach: na oporze Rosji i na oporze Hiszpanii. Pierwsza przyczyna — jak wiele rosyjskich spraw — miała podłoże religijne. W drugim wypadku zaznaczył się w sposób jaskrawy czynnik, który nas tutaj interesuje: męstwo, czujność oraz wysokie napięcie narodowego ducha Anglii XVIII stulecia. W długiej kampanii hiszpańskiej zahartował się i zatriumfował wielki żołnierz irlandzki, znany później pod nazwiskiem Wellingtona. Postać jego nabrała znaczenia głębszego symbolu od chwili, kiedy ostatecznie stanął oko w oko z Napoleonem podczas jego ostatniej klęski pod Waterloo. Chociaż Wellington posiadał umysł zbyt logiczny, aby go można w ogóle nazwać Anglikiem, był przecież pod wieloma względami typowym przedstawicielem arystokracji: posiadał umysł ironiczny i niezależny. Jeżeli jednak chcemy sobie wyobrazić, jak ludzie tego typu tkwili sztywno w obrębie swej ograniczonej klasowości — wystarczy przypomnieć, iż Wellington — jak się zdaje — sądził, że załatwił się z Napoleonem, kiedy powiedział, że nie jest on prawdziwym dżentelmenem. Gdyby jakiś chytry a doświadczony Chińczyk wyraził się o chińskim Gordonie, że „nie jest on naprawdę mandarynem”, to — biorąc logicznie — powinniśmy uważać, że system chiński zasłużył sobie na swą reputację skostniałego i egzotycznego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Krótka historia Anglii»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krótka historia Anglii» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Gilbert Chesterton
libcat.ru: книга без обложки
Gilbert Chesterton
libcat.ru: книга без обложки
Gilbert Chesterton
Gilbert Chesterton - Tremendous Trifles
Gilbert Chesterton
Gilbert Chesterton - The New Jerusalem
Gilbert Chesterton
Gilbert Chesterton - A Short History of England
Gilbert Chesterton
Gilbert Chesterton - George Bernard Shaw
Gilbert Chesterton
Gilbert Chesterton - Lord Kitchener
Gilbert Chesterton
Gilbert Chesterton - Twelve Types
Gilbert Chesterton
Gilbert Chesterton - The Club of Queer Trades
Gilbert Chesterton
Отзывы о книге «Krótka historia Anglii»

Обсуждение, отзывы о книге «Krótka historia Anglii» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x