Gilbert Chesterton - Krótka historia Anglii
Здесь есть возможность читать онлайн «Gilbert Chesterton - Krótka historia Anglii» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2009, ISBN: 2009, Издательство: Fronda, Жанр: История, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Krótka historia Anglii
- Автор:
- Издательство:Fronda
- Жанр:
- Год:2009
- Город:Warszawa
- ISBN:978-83-88747-22-9
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Krótka historia Anglii: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krótka historia Anglii»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Krótka historia Anglii — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krótka historia Anglii», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
XV. Wojna z wielkimi republikami
Nie zrozumiemy osiemnastego wieku póki będziemy przypuszczali, że krasomówstwo jest rzeczą sztuczną, ponieważ jest dziełem sztuki. Nie popełniamy tego błędu przy żadnej innej ze sztuk. O człowieku uderzającym w klawisze z kości słoniowej na drewnianym fortepianie mówimy, że „gra z dużym uczuciem”. Mówimy to samo, jeśli wylewa swą duszę drapiąc kocie jelito, po zaprawie równie starannej jak u akrobaty. Ciągle jeszcze prześladuje nas przesąd, że werbalny kształt i werbalny efekt muszą być w pewnej mierze wyrazem hipokryzji, jeśli stanowią więź między rzeczami tak żywymi, jak człowiek i tłum. Nie dowierzamy uczuciom mówcy dawnych czasów, ponieważ jego okresy były zaokrąglone i toczone jak gdyby dla przekazania uczuć potomności. Otóż wszelką krytykę wielkich ludzi XVIII stulecia trzeba poprzedzić założeniem, że byli to artyści w najdoskonalszym i najszczerszym sensie. Ich krasomówstwo było nierymowaną poezją i miało ludzkie strony poezji. Nie była to nawet poezja ametryczna. Wiek ten pełen był wielkich okresów, wygłaszanych często za podnietą wielkich chwil, mających w sobie rytm i kadencję pieśni jakby człowieka myślącego pod takt melodii. Zwrot Nelsona: „Z honorem je zyskałem, z honorem umrę wraz z nimi”, ma więcej rytmu niż niejeden tzw. vers libre . Patryka Henryego „Daj mi wolność lub śmierć” mogłoby być wielkim wierszem poematu Walta Whitmana.
Do wielu osobliwych dziwactw Anglików należy to, że uważają się oni za złych mówców. W rzeczywistości jednak większość angielskiego osiemnastowiecza iskrzyła się od błyskotliwych mówców. Możliwe, że pisano lepiej we Francji, nigdzie jednak nie przemawiano lepiej niż w Anglii. Parlament miał sporo błędów, był jednak na tyle szczery, by być retorycznym. Parlament był skorumpowany, podobnie jak dziś, choć z przykładów korupcji robiono wówczas często przykłady odstraszające, podczas kiedy dziś widzimy tam tylko wzory do naśladowania. Parlament nie troszczył się o okręgi wyborcze, podobnie jak dziś, choć okręgi wyborcze odnosiły się może mniej obojętnie do parlamentu. Parlament był snobistyczny, podobnie jak dziś, choć miał może więcej szacunku dla samej pozycji społecznej, a mniej dla samego bogactwa. Parlament był jednak parlamentem. Odpowiadał on naprawdę swej nazwie i spełniał swój obowiązek mówiąc dobrze i starając się mówić dobrze. Nie ograniczał się do robienia rzeczy, które nie znoszą, by o nich mówiono — jak to czyni parlament obecnie. Był on wówczas, ku wiecznej chwale naszego kraju, wielką „jadalnią”, nie tylko sklepem, w którym kupuje się i sprzedaje napiwki finansowe i stanowiska urzędowe. Podobnie jak w wypadku każdego innego artysty, wysiłek, który osiemnastowieczny człowiek wkładał w wymowę, dowodzi jego szczerości, a nie czegoś odwrotnego. Entuzjastyczne przemówienie pochwalne, wypowiedziane przez Burke’a, jest równie bogate i kunsztowne, jak sonet napisany przez kochanka, a to dlatego, że Burke entuzjazmował się rzeczywiście — jak każdy kochanek. Zjadliwe zdanie Juniusa jest równie starannie ułożone jak renesansowa trucizna, a to dlatego, że Junius był rzeczywiście zjadliwy — podobnie jak truciciel. Otóż nikt, kto uprzytomni sobie tę prawdę psychologiczną, nie będzie wątpił ani na chwilę, że wielu angielskich arystokratów osiemnastego wieku żywiło rzeczywisty entuzjazm dla wolności. Gdy wymawiali to słowo, głosy ich brzmiały jak surmy bojowe. Bez względu na to, co ich przodkowie mieli na myśli, ludzie ci myśleli to, co mówili, przemawiając o wspaniałej tradycji Hampden 30 30 John Hampden (ok. 1595–1643) — mąż stanu, walczył o prymat Izby Gmin (przyp. tłum.).
czy majestacie Wielkiej Karty. Ci patrioci, których Walpole zwał Chłopcami, liczyli wśród siebie wielu prawdziwych patriotów — lub raczej prawdziwych chłopców. Jeśli wolimy wyrazić to inaczej, wśród wigowskich arystokratów było wielu, którzy rzeczywiście byli wigami. Wigami zgodnie z wszystkimi idealnymi definicjami, które utożsamiały tę partię z obroną prawa przeciw tyranom i dworakom. Gdyby ktoś jednak z faktu, że wigowscy arystokraci byli wigami, wysnuł wątpliwość, czy wigowscy arystokraci byli rzeczywiście arystokratami, znajdzie łatwo praktyczny sprawdzian i odpowiedź. Da się to sprawdzić na wiele różnych sposobów: czy to analizując ustawy o polowaniu i ogrodzeniach, które uchwalili, czy ścisły kodeks pojedynkowy oraz określenie honoru, do którego wszyscy przywiązywali wagę. Gdyby ktoś jednak podawał naprawdę w wątpliwość, czy słusznie nazywam ich cały świat arystokracją, a zupełną odwrotność tego świata demokracją — znajdzie następujący sprawdzian w historii: otóż kiedy pojawił się na świecie prawdziwy republikanizm, arystokraci angielscy stoczyli z nim natychmiast dwie wielkie wojny — czy też (jeśli ktoś tak woli) — republikanizm stoczył z nimi natychmiast dwie wielkie wojny. Ameryka i Francja odsłoniły prawdziwą naturę parlamentu angielskiego. Lód może skrzyć się, ale prawdziwa iskra pokaże, że jest to tylko lód. Tak więc, skoro czerwony płomień rewolucji polizał mroźne wspaniałości wigów, natychmiast rozległ się syk i doszło do walki. Płomień walczył o stopienie lodu, woda o zalanie ognia.
Jak zaznaczyliśmy, jedną z cnót arystokratów było zamiłowanie do wolności, a szczególnie do wolności dla samych siebie. Można by nawet zaryzykować twierdzenie, że jedną z cnót arystokratów był cynizm. Nie byli oni wychowani na naszych modnych powieściach, w których drewniana, sztywna postać człowieka dobrego nazywa się Waszyngtonem, postać człowieka złego nosi miano Boney 31 31 Żartobliwe zdrobnienie nazwiska „Bonaparte” (przyp. tłum.).
. Zdawali oni sobie wówczas przynajmniej sprawę z tego, że sprawa Waszyngtona nie była tak biała ani Napoleona tak czarna, jak na to wskazuje większość książek będących ogólnie w obiegu. Mieli naturalny podziw dla wojskowego geniuszu Waszyngtona i Napoleona, a jak największą pogardę dla niemieckiej rodziny królewskiej, byli jednak, jako warstwa społeczna, nie tylko wrodzy Waszyngtonowi i Napoleonowi, ale wrodzy w stosunku do obydwu dla tej samej przyczyny, a mianowicie dlatego, że obaj reprezentowali demokrację.
Wyrządzamy wielką niesprawiedliwość angielskim rządom arystokratycznym owych czasów, nie rozumiejąc tej zasadniczej różnicy, zwłaszcza w wypadku Ameryki. Anglików cechuje jakiś przekorny humor, wyrażający się szczególnie w tym, że podczas kiedy często (jak np. w wypadku Irlandii) wyobrażają oni sobie, że mieli słuszność tam, gdzie zupełnie jej nie mieli — również łatwo dają się przekonać (jak w wypadku Ameryki), że zupełnie nie mieli słuszności, kiedy pewne argumenty przemawiają za tym, że mogli — w mniejszym lub większym stopniu — mieć rację. Rząd Jerzego III nałożył pewne podatki na kolonialną społeczność na wschodnim wybrzeżu Ameryki. Na pewno nie rozumiało się samo przez się, w rozumieniu prawa i precedensu, by rząd imperialny nie miał prawa nakładać podatków na takich kolonistów. Same zaś te podatki nie miały tego dokuczliwego charakteru, który słusznie staje się tak często przyczyną rewolucji. Wigowscy oligarchowie mieli swe wady, jednakże do tych wad nie zaliczał się w żadnej mierze zupełny brak zrozumienia dla wolności, szczególnie dla wolności miejscowej, i to w stosunku do zwykłych awanturniczych krewniaków zza morza. Chatham, wielki przywódca nowej i bardzo narodowej szlachty, był typowym jej okazem choćby w tym sensie, że był wolny od najlżejszego braku liberalizmu i niechęci do kolonii jako takich. Byłby im dał wolność i okazał nawet swą przychylność, gdyby tylko mógł je utrzymać jako kolonie. Burke, który był wówczas najwymowniejszym głosem wiggizmu i miał później dowieść, jak zupełnie głos ten był głosem arystokracji, posunął się oczywiście jeszcze dalej. Nawet North poszedł na kompromis. A chociaż Jerzy III, będący głupcem, mógłby odmówić kompromisu — przecież sam nie wypełnił bolingbrokowskiego planu o restytucji władzy królewskiej. Racja Amerykanów, prawdziwa przyczyna przyznawania im słuszności w tym sporze, leżała o wiele głębiej niż sam spór. Spór toczył się nie z martwą monarchią, ale z żywą arystokracją. Amerykanie wypowiedzieli wojnę czynnikowi o wiele wspanialszemu i o wiele groźniejszemu aniżeli starowina Jerzy. Mimo to powszechna tradycja, szczególnie w Ameryce, wyobrażała sobie, iż był to przede wszystkim pojedynek między Jerzym III a Jerzym Waszyngtonem. Takie wyobrażenia, jak to już zauważyliśmy wielokrotnie, są — mimo metaforycznego charakteru — rzadko kiedy fałszywe. Głowa króla Jerzego nie o wiele była pożyteczniejsza na tronie niż na karczemnym szyldzie. W każdym razie szyld istotnie coś oznaczał — był znakiem czasów. Oznaczał karczmę, która handlowała niemieckim, nie angielskim piwskiem. Oznaczał tę cechę polityki wigów, którą Chatham wykazał wtedy, kiedy stosował politykę tolerancji wobec samej Ameryki, a politykę nietolerancji wobec Ameryki sprzymierzonej z Francją. Jednym słowem, ten drewniany szyld oznaczał zbliżenie się do Fryderyka Wielkiego. Oznaczał angielsko-niemieckie przymierze, które w znacznie późniejszym okresie dziejów miało się obrócić w stary jak świat „teutoński wyścig”.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Krótka historia Anglii»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krótka historia Anglii» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Krótka historia Anglii» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.