Gilbert Chesterton - Krótka historia Anglii
Здесь есть возможность читать онлайн «Gilbert Chesterton - Krótka historia Anglii» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2009, ISBN: 2009, Издательство: Fronda, Жанр: История, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Krótka historia Anglii
- Автор:
- Издательство:Fronda
- Жанр:
- Год:2009
- Город:Warszawa
- ISBN:978-83-88747-22-9
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Krótka historia Anglii: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krótka historia Anglii»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Krótka historia Anglii — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krótka historia Anglii», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Dnia tego triumf odniósł raczej wig niż purytanin. Anglik ze swym arystokratycznym zmysłem do kompromisu. Nawet to, co nastąpiło po śmierci Cromwella, a mianowicie Restauracja, stanowiło kompromis arystokratyczny, czy nawet kompromis wigowski. Pospólstwo mogło wiwatować jakby na cześć króla średniowiecznego, ale Protektorat i Restauracja były sobie o wiele bliższe, niż to rozumiało pospólstwo. Nawet w tych powierzchownych sprawach, w których wydawało się, że nadszedł ratunek, okazał się on w końcu tylko przerwą dla złapania oddechu. Tak więc reżim purytański powstał głównie dzięki jednej rzeczy nieznanej średniowieczu — to jest militaryzmowi. Wyborowe wojska zaciężne, brutalnie ćwiczone, ale dobrze płatne, były tym nowym i obcym narzędziem, przy pomocy którego purytanie opanowali władzę. Wojska te rozpuszczono, a ich powrotowi sprzeciwiali się zarówno torysi jak wigowie. Ale ich powrót wydawał się zawsze niedaleki, ponieważ leżał w duchu nowego, surowego świata trzydziestoletniej wojny. Odkrycie jest chorobą nieuleczalną, a odkryto wtedy, że tłum można zamienić w żelaznego stunoga, kruszącego tłumy większe, lecz mniej zwarte. Podobnie ocalono od purytanów resztki Bożego Narodzenia, jednakże Dickens musiał ratować je ponownie przed utylitarystami, a ktoś będzie je może znów musiał ratować przed jaroszami i abstynentami. Dziwna armia przeszła i znikła jak jakaś inwazja muzułmańska. Wywarło to jednak skutek, który zbrojna odwaga i zwycięstwo wywierają zawsze, choć był to tylko skutek ujemny. Dzieje nasze uległy ostatecznemu załamaniu. Załamało się przy tym wiele rzeczy, a może i buntowniczy duch ludu w naszym kraju. Jest pewna symboliczna gra słów w tym, że ludzie ci założyli Nową Anglię w Ameryce, wtedy, gdy nie udało im się założyć jej w Anglii. Choć brzmi to jak paradoks, było jednak coś prehistorycznego w prymitywizmie ich nowatorstwa. Nawet stare i dzikie rzeczy, na które się powoływali, stawały się dziksze w miarę stawania się nowszymi. Tego, co się nazywa ich żydowskim sabatem, przestrzegali tak ściśle, że w porównaniu z nimi najortodoksyjniejszy żyd zasługiwałby na ukamienowanie za niedbałość. Oni to (a biorąc ogólnie, cały ich wiek) obrócili palenie czarownic z epizodu w epidemię. I burzyciele, i to, co zburzyli, zniknęli razem. Została jednak po nich pamięć czegoś szlachetniejszego od małostkowego legalizmu niektórych cynicznych wigów, którzy ciągnęli dalej ich dzieło. W pierwszym rzędzie byli oni anty-historyczni, jak futuryści włoscy. Była w nich ta nieświadoma wielkość, która przebijała się w fakcie, że samo ich świętokradztwo było publiczne i uroczyste jak sakrament. Nawet jako obrazoburcy nie przestali być rytualistami. Był to tylko zupełnie podrzędny przykład ich dziwnej i gwałtownej prostoty, kiedy jeden z nich, w obliczu potężnego tłumu na ulicy Whitehall, ściął głowę średniowiecznego pomazańca. Inny zaś, daleko na zachodzie wyspy brytyjskiej, ściął głóg z Glastonbury 25 25 The Thorn of Glastonbury — ze starożytnym opactwem benedyktyńskim w Glastonbury wiąże się legenda o głogu zakwitającym na Boże Narodzenie. Głóg ten miał wypuścić pędy z pielgrzymiego kija Józefa z Arymatei, któremu stara legenda przypisuje zbudowanie pierwszej świątyni chrześcijańskiej w Anglii, w miejscu, w którym później powstało opactwo (przyp. tłum.).
, z którego wyrosły całe dzieje Brytanii.
XIV. Triumf Wigów
Można wierzyć lub nie, że reformacja rzeczywiście coś zreformowała, nie ulega natomiast wątpliwości, że Restauracja niczego naprawdę nie odrestaurowała. Karol II nie był nigdy królem w dawnym tego słowa znaczeniu. Był on przywódcą opozycji w stosunku do swych własnych ministrów. Będąc zręcznym politykiem utrzymał się na swym oficjalnym stanowisku, jego zaś brat i następca był niewiarogodnie głupim politykiem, toteż utracił to stanowisko. Tron był już tylko jednym z urzędów. Pod pewnymi względami Karol II nadawał się do tego bardziej nowoczesnego świata, który się wówczas zaczynał rodzić. Był on człowiekiem wieku raczej osiemnastego niż siedemnastego. Był dowcipny jak bohater komedii. Jednak już komedii Sheridana, a nie Szekspira. Był jeszcze bardziej nowoczesny, kiedy z rozkoszą bawił się czystymi eksperymentami Royal Society i pochylał się pożądliwie nad zabawkami, z których miały wyróść okropne machiny wiedzy. Zarówno on sam, jak i jego brat mieli dwa wspólne ogniwa ze sprawą, która przegrywała w Anglii. Nacisk na te ogniwa spowodował upadek ich dynastii. Pierwszą więzią, której wpływ malał zresztą w praktyce z upływem lat, była oczywiście nienawiść do ich religii. Drugą, która rosła w miarę jak zbliżał się następny wiek, był ich związek z monarchią francuską. Zanim przejdziemy do stulecia znacznie mniej religijnego, musimy się załatwić ze sporem religijnym. Sprawa to jednak powikłana i prawda nie jest łatwa do wykrycia.
Tudorzy zaczęli prześladować dawną religię, zanim jeszcze przestali ją wyznawać. Oto jedna z tych zawiłych komplikacji okresu przejściowego, które dadzą się wyrazić jedynie przy pomocy takich sprzeczności. Osoba o typie Elżbiety, należąca do jej epoki, miała zasadnicze, a nawet gwałtowne przekonanie, że księża powinni żyć w celibacie. Ta sama osoba łamała równocześnie kołem i obdzierała ze skóry każdego, kogo przyłapano na rozmowie z bezżennym księdzem. Ta tajemnica, którą można sobie tłumaczyć na różne sposoby, rozciągała się na kościół anglikański, a w dużym stopniu i na naród angielski. Czy nazwiemy to katolicką ciągłością anglikanizmu, czy po prostu powolnym wykorzenianiem katolic yzmu, nie ulega wątpliwości, że np. taki duchowny protestancki jak Herrick jeszcze w połowie XVII wieku nadziany był „przesądami”, które były katolickie w tym skrajnym znaczeniu, które nazwalibyśmy dziś kontynentalnym. A jednak wielu podobnych mu duchownych protestanckich miało równoległą i odwrotną namiętność, a mianowicie uważało kontynentalny katolicyzm już nawet nie za zbłąkany Kościół Chrystusa, ale za świadomy kościół Antychrysta. Bardzo trudno odgadnąć w tym okresie, ile w religii Anglików było protestantyzmu. Nie ulega jednak wątpliwości jego obecność, a szczególnie jego obecność w ośrodkach tak ważnych jak Londyn. Za Karola II, po czystce terroru purytańskiego, protestantyzm stał się czymś bardziej organicznym i ludzkim niż ekskluzywność wierzeń kalwińskich czy też spryt szlachty z epoki Tudorów. Bunt Monmoutha wykazał, że protestantyzm miał za sobą popularność, choć nie miał dostatecznego poparcia ludu. Hasło „precz z papieżnictwem” podjął tłum, choć nigdy nie podjął go lud. Był to coraz bardziej rosnący tłum miejski, podatny na te epidemie złudzeń, którymi sensacyjna prasa karmi tłumy dzisiejszych miast. Jednym z tych postrachów i sensacji (by nie użyć mniej technicznej nazwy kłamstwa) był „spisek papieski”, burza, którą udało się Karolowi II ostrożnie przetrwać. Drugim była opowieść o Grzejącej Patelni, czyli o podstawionym następcy tronu, burza, która ostatecznie zmiotła Jakuba II.
Jednakże ten ostatni cios nie byłby spadł, gdyby nie jeden z tych nielogicznych, ale drogich usposobieniu angielskiemu lokalizmów. Dyskusja na temat kościoła anglikańskiego różni się, tak wówczas jak dziś, od większości innych dyskusji jedną istotną cechą: nie jest to dyskusja nad tym, co dana instytucja powinna czynić, albo czy tę instytucję należałoby zmienić — ale czym ta instytucja w istocie jest. Jedna partia, tak wówczas, jak dziś, popierała ten kościół tylko dlatego, że był protestancki. Otóż Anglikom przytrafiło się coś, co jest nie do pomyślenia u Szkotów czy Irlandczyków. Masy prostych ludzi kochały kościół anglikański, nie mając pojęcia o tym, czym on był. Miał on wpływ na pewno różny od wpływu Kościoła w średniowieczu, ale także bardzo różny od jałowego prestiżu kościoła warstw wyższych, który się doń przylepił w wieku następnym. Macaulay, mając zupełnie inny cel na oku, poświęcił kilka stron na udowodnienie, że społecznie duchowny anglikański zaliczał się w XVII wieku po prostu do lepszych sług. Macaulay miał zapewne słuszność. Nie domyślał się on jednak, że było to tylko zwyrodniałe przedłużenie bardziej demokratycznego duchowieństwa wieków średnich. Księdza nie traktowano wówczas jak dżentelmena, ale chłopa traktowano jak księdza. W ówczesnej Anglii, podobnie jak w dzisiejszej Europie, wielu ludzi wyobrażało sobie, że stan duchowny był czymś wyższym niż stan szlachecki. Mówiąc krótko, kościół narodowy był wówczas naprawdę narodowy, i to w sposób, który budził żywe uczucia, choć słabo sprecyzowane myśli. Gdy tedy wydawało się, że Jakub II zagraża tej religijnej wspólnocie, reakcja na tę groźbę miała charakter bądź co bądź bardziej ludowy niż niechęć nadętych wigowskich lordów. Należy do tego dodać fakt ogólnie dziś zapomniany, że wpływy zwane wówczas papieżnickimi uważano rzeczywiście za rewolucyjne. Jezuita wydawał się Anglikom nie tylko konspiratorem, ale czymś w rodzaju anarchisty. U wielu Anglików abstrakcyjne spekulacje myślowe budzą coś w rodzaju konsternacji, abstrakcyjne zaś spekulacje jezuitów takich jak Suarez zajmowały się skrajną demokracją i rzeczami, o których się w Anglii nikomu nie śniło. Ostatnie propozycje Stuartów na rzecz tolerancji wydawały się dlatego wielu ludziom równie szerokie i puste jak ateizm. Jedynymi Anglikami siedemnastego wieku, którzy mieli w sobie coś z tej transcendentalnej abstrakcyjności, byli kwakrzy. Wygodna angielska kompromisowość wzdrygnęła się, gdy te dwie rzeczy podały sobie ręce. Coś znacznie poważniejszego niż intryga Stuartów doprowadziło do zbliżenia tych dwu filozoficznych skrajności, jedynie dlatego, że obie posiadały założenia filozoficzne. Doprowadziło to do przymierza między znużonym i zmiennym umysłem Karola II a subtelnym i oderwanym od świata duchem Williama Penna.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Krótka historia Anglii»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krótka historia Anglii» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Krótka historia Anglii» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.