Gilbert Chesterton - Krótka historia Anglii
Здесь есть возможность читать онлайн «Gilbert Chesterton - Krótka historia Anglii» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2009, ISBN: 2009, Издательство: Fronda, Жанр: История, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Krótka historia Anglii
- Автор:
- Издательство:Fronda
- Жанр:
- Год:2009
- Город:Warszawa
- ISBN:978-83-88747-22-9
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Krótka historia Anglii: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krótka historia Anglii»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Krótka historia Anglii — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krótka historia Anglii», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Henryk Andegaweński wniósł do monarchii świeżą krew francuską i odświeżył również ideę, której Francuzi zawsze hołdowali: ideę czegoś bezosobowego i wszechobecnego, tkwiącą w prawie rzymskim. Czytając zwykłą francuską opowieść detektywistyczną, śmiejemy się z tego, że Sprawiedliwość otwiera torebkę lub Sprawiedliwość ściga dorożkę. Henryk II robił rzeczywiście wrażenie całego oddziału policji, wcielonego w jedną osobę. Współczesny mu ksiądz porównał jego niezmordowaną czujność do ptaka i ryby z Pisma św., ptaka i ryby, których drogi nieznane są nikomu. Władza królewska była jednak wyrazem prawa, a nie kaprysu. Jej ideałem była sprawiedliwość tania i jasna jak słońce. Atmosfera ta przetrwała tylko w ludowych powiedzeniach o królewskiej angielszczyźnie czy królewskim gościńcu. Ideał ten zmierzał wprawdzie do równości, ale nie miał w sobie dążeń humanitarnych. W nowoczesnej Francji, podobnie jak w starożytnym Rzymie, drugim imieniem Sprawiedliwości bywał niekiedy Terror. Francuz jest zawsze rewolucjonistą — nigdy anarchistą. Królowie w rodzaju Henryka II, usiłowali budować na fundamencie takim, jak prawo rzymskie, jednakże ich wysiłki były krzyżowane i komplikowane przez niezliczone feudalne fantazje i uczucia, miotające zarówno nimi samymi, jak i ich podwładnymi. Wpływ na te wysiłki miała również pewna okoliczność stanowiąca kamień węgielny całej ówczesnej cywilizacji. Oto odbudowa ta musiała się odbywać nie tylko przy udziale Kościoła, ale i w jego ramach. Kościół był bowiem dla tych ludzi światem, w którym żyli, a nie tylko budynkiem, do którego chodzili. Bez Kościoła średniowiecze byłoby bez prawa, tak jak bez Kościoła reformacja byłaby bez Biblii. Wielu księży wykładało i upiększało prawo rzymskie i wielu z nich popierało Henryka II. A jednak w Kościele tkwił jeszcze inny element, złożony w jego fundamentach jak dynamit i przeznaczony do tego, by w każdej epoce niszczyć lub odnawiać świat. Był to idealizm, brat niemożliwości, prąd, co przebiegał przez wieki równolegle do wszystkich kompromisów politycznych. Sam system zakonny był rozsadnikiem niezliczonych Utopii, bezpotomnych, a jednak odwiecznych. Krył on w sobie — co zaświadczały wielokrotnie czasy po epokach zepsucia — dziwną tajemnicę: pomagał ubożeć szybko. Nędzarze w habitach wyrastali wspaniale jak grzyby po deszczu. Ten wiatr rewolucyjny porwał w epoce krzyżowej Franciszka z Asyżu i odarł go na ulicy z jego bogatych szat. Ten sam wiatr rewolucji uderzył nagle w Tomasza Becketa, świetnego i lubiącego przepych kanclerza króla Henryka II i poniósł go do nieziemskiej chwały i krwawego końca.
Becket był typowym przedstawicielem tego okresu dziejów, w których najpraktyczniej było być niepraktycznym. Spór, który poróżnił go z jego królewskim przyjacielem, miał charakter zasadniczo odmienny od tych prawniczych i konstytucyjnych debat, które odegrały tak wielką rolę w nowej historii w związku z nieszczęsnymi wypadkami siedemnastego wieku. Skazanie św. Tomasza za złamanie prawa i klerykalne intrygi, ponieważ prawo Kościoła przeciwstawił prawu państwa — byłoby mniej więcej równie właściwe, jak skazanie św. Franciszka za złą znajomość heraldyki, ponieważ oświadczył, że jest bratem słońca i księżyca. Może nawet w owych czasach, znacznie logiczniejszych od naszych, niektórzy heraldycy byli na tyle głupi, by go za to potępić — nie jest to jednak zadowalający sposób rozprawiania się z wizjami czy rewolucjami. Św. Tomasz z Canterbury był wielkim wizjonerem i wielkim rewolucjonistą, jeśli jednak idzie o Anglię, jego rewolucja nie udała się i jego wizja się nie spełniła. Z podręczników historii dowiadujemy się tylko tyle, że kłócił się on z królem o pewne przepisy prawne, z których najdrażliwszy tyczył pytania, czy duchowni, którzy popełnili ptrzestępstwo, powinni być karani przez państwo czy przez Kościół. Był to bodajże najważniejszy przedmiot tego sporu, chcąc go jednak zrozumieć, musimy jeszcze raz przypomnieć rzecz najtrudniejszą do zrozumienia dla współczesnego Anglika — tzn. przypomnieć charakter Kościoła katolickiego z tej epoki, kiedy sam o sobie stanowił, oraz przypomnieć jego nieprzemijające znaczenie rewolucyjne.
Podstawowe fakty umykają z reguły uwadze, podstawowym zaś faktem w odniesieniu do Kościoła było to, że stworzył on aparat do przebaczania tam, gdzie państwo pracowało tylko przy pomocy aparatu do karania. Kościół uważał się za Boskiego detektywa, pomagającego zbrodniarzowi w ucieczce, bo przyznał się do winy. W samej więc naturze tej instytucji leżało to, że skoro rzeczywiście karała materialnie, to karała lżej. Gdyby jakiemukolwiek współczesnemu człowiekowi kazano przenieść się z powrotem w czasy sporu króla z Tomaszem Becketem, rozpołowiłyby się na pewno jego uczucia. O ile bowiem projekty króla były bardziej racjonalne, to projekty arcybiskupa były bardziej ludzkie. I mimo okropności, które długo jeszcze potem rzucały swój cień na spory religijne, taki był właśnie — ogólnie rzecz biorąc — historyczny charakter rządów Kościoła. Oto przykład: przyjmuje się, że wyrzucanie czy brutalne traktowanie dzierżawców było w praktyce nieznane wszędzie tam, gdzie właścicielem był Kościół. Zasada ta przetrwała do gorszych czasów w tej postaci, że władze kościelne przekazywały władzy świeckiej winowajców dla wykonania wyroków śmierci, nawet za przestępstwa o charakterze religijnym. We współczesnych powieściach traktuje się to zjawisko jako zwykłą hipokryzję, a przecież człowiek traktujący jako hipokryzję każdy brak konsekwencji u innych ludzi, sam jest hipokrytą w kwestii braku konsekwencji u siebie.
Nasz świat nie pojmie więc św. Tomasza ani też św. Franciszka, jeśli nie zdobędzie się na bardzo proste rozumienie płomiennego miłosierdzia, z którym wielki arcybiskup ujmował się za ofiarami tego świata, w którym koło fortuny miażdży ubogich. Możliwe, że św. Tomasz był zbyt wielkim idealistą, gdyż pragnął zachować Kościół jako coś w rodzaju ziemskiego raju. Reguły tego raju mogły być dlań równie ojcowskie jak reguły nieba, królowi natomiast mogły się one wydawać równie kapryśne jak reguły z kraju baśni. Jeśli jednak ksiądz był zbyt idealistyczny, to król był zaiste zbyt praktyczny. Z pełną słusznością możemy powiedzieć, że był on zbyt praktyczny na to, by mogło mu się powieść w praktyce. Pojawia się tu znowu i przewija potem przez całe dzieje Anglii ta trudna do opisania prawda, o której wspomniałem mówiąc o Wilhelmie Zdobywcy — że nie był on może dostatecznie bezosobowy na prawdziwego despotę. Prawdziwy morał z naszych średniowiecznych dziejów stoi, moim zdaniem, w subtelnej sprzeczności z Carlyleowską 14 14 T. Carlyle (1795–1881), brytyjski eseista, historyk i filozof (przyp. tłum.).
wizją jakiegoś burzliwego, mocnego męża, wykuwającego państwo kowalskim młotem. Nasi mocni mężowie byli zbyt mocni dla nas i zbyt mocni dla siebie samych. Byli oni zbyt mocni, by osiągnąć własny cel, tzn. sprawiedliwą i demokratyczną monarchię. Kowal złamał na kowadle miecz państwa, który kuł dla samego siebie. Bez względu na to, czy to porównanie posłuży nam, czy nie posłuży jako klucz do bardzo skomplikowanej historii naszych królów i możnowładców, wytłumaczy nam w każdym razie postawę Henryka II względem swego rywala. Henryk II złamał prawo z czystej miłości do prawa. I on bronił, choć w zimniejszy i bardziej pośredni sposób, ludu przeciw feudalnemu uciskowi, toteż gdyby mu się udało utrzymać czystość polityki — przywileje i kapitalizm późniejszych czasów stałyby się niemożliwe. Cechował go jakiś fizyczny niepokój, który wyrażał się w kopaniu i rozbijaniu mebli. I właśnie ten niespokojny duch nie pozwolił ani jemu, ani jego spadkobiercom siedzieć na tronie tak spokojnie, jak siedzieli spadkobiercy św. Ludwika. Henryk bił raz po raz w twardą nieuchwytność księżej utopii jak człowiek walczący z duchami. Na metafizyczne wyzwania odpowiadał podłymi prześladowaniami materialnymi. W końcu zaś — w ciemny i, moim zdaniem, rozstrzygający dzień dziejów Anglii — jego usta wypowiedziały słowa, które posłały czterech feudalnych morderców do klasztoru w Canterbury. Poszli tam zniszczyć zdrajcę i stworzyć świętego.
Интервал:
Закладка:
Похожие книги на «Krótka historia Anglii»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krótka historia Anglii» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Krótka historia Anglii» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.