Jessica Hart - Słodkie kłopoty

Здесь есть возможность читать онлайн «Jessica Hart - Słodkie kłopoty» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Słodkie kłopoty: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Słodkie kłopoty»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Prudy, uważana przez najbliższych za naiwną romantyczkę, postanawia szukać szczęścia aż w Australii. Teraz musi wrócić do Londynu na ślub siostry. Problem w tym, że słała do rodziny listy o bliskich zaręczynach. Z kłopotu wybawia ją przygodny znajomy. Nat potrzebuje narzeczonej od zaraz, bo tylko w ten sposób może przejąć opiekę prawną nad osieroconymi bratankami, pozostającymi pod opieką dziadków w Anglii…

Słodkie kłopoty — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Słodkie kłopoty», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Coś jednak zaintrygowało Purdy. Otóż Nat, jak na kogoś, kto miał spotkać się z miłością swojego życia, był dziwnie markotny i wyciszony. Z drugiej jednak strony zawsze tak się zachowywał. Emocje chował w sobie, a światu pokazywał obojętną twarz. A może po prostu od samego początku był przekonany, że Kathryn do niego wróci?

Purdy cofnęła się myślą do czasu, kiedy wspólnie z Natem pokonywała tę trasę w przeciwnym kierunku.

Jak bardzo była wtedy przekonana o swej miłości do Rossa… Jak bardzo pragnęła wrócić do Cowen Creek i usłyszeć od niego, że tęsknił… I jak bardzo nierealne jej się to wtedy wydawało…

Cóż, nie na darmo mówią, by nie pragnąć czegoś zbyt mocno, bo w najmniej oczekiwanym momencie może się to spełnić. Jak marzenie, które z czasem przemienia się w klątwę…

Purdy spojrzała przez okno samolotu, jednak ujrzała tylko grubą warstwę chmur.

Może, kiedy znajdzie się nagle na lotnisku w Mathison i ponownie spojrzy w niebieskie oczy Rossa, okaże się, że jej uczucia do niego w jakiś cudowny sposób ożyły? Może zakocha się w nim ponownie, jak wtedy, gdy zobaczyła go po raz pierwszy? Był przecież przystojny, zabawny, uroczy… Niemożliwe, żeby nie miało to już dla niej żadnego znaczenia!

Może po kilku dniach spędzonych w Cowen Creek sama będzie zachodzić w głowę, cóż takiego widziała w Nacie i skąd pomysł, że jest w nim zakochana?

Może.

Podparła dłonią głowę i poczuła na policzku jakiś chłodny przedmiot.

Pierścionek. Ten sam, który dostała od Nata tuż przed odlotem do Londynu. Pamiętała, z jaką obojętnością włożyła go na palec. Miała wrażenie, że miną lata, zanim przyzwyczai się do tego małego, okrągłego przedmiotu. Nie minął jednak miesiąc, a pierścionek stał się dla niej czymś tak naturalnym jak słońce na niebie. Był niemal częścią jej samej.

Już nie.

– Proszę, to należy do ciebie – powiedziała do Nata, ściągając pierścionek z palca. – Zdaje się, że nie będzie mi dłużej potrzebny.

– Zatrzymaj go, Purdy.

– Och, nie mogłabym…

– Dlaczego? – przerwał jej chłodno. – Mnie na nic się już nie przyda. Nie planuję w najbliższej przyszłości żadnych zaręczyn. Poza tym to prezent.

– W takim razie dziękuję. – Palce Purdy zacisnęły się wokół maleńkiego, delikatnego kółeczka.

Najwyraźniej ten pierścionek nie znaczył dla Nata nic, z pewnością nie przydałby się też na nic pięknej Kathryn, która, jak przypuszczała Purdy, gustowała w bardziej wyszukanej i kosztowniejszej biżuterii.

Z całego serca Purdy pragnęłaby znaleźć w sobie dość dumy i odmówić naleganiom Nata. Zbyt dobrze wiedziała jednak, że ten maleńki kawałek złota wkrótce stanie się wszystkim, co jej po nim pozostanie. Jeszcze raz z mocą zacisnęła dłoń.

Mimo że ta podróż była tak przykra, Purdy wiele by dała, by nie skończyła się nigdy. Zostało jeszcze trzydzieści siedem minut. Ostatnie trzydzieści siedem minut spędzone z Natem.

Purdy westchnęła ciężko.

Dwadzieścia minut. Piętnaście. Pięć…

Nagle znaleźli się nad Mathison. Maleńkie domki, pusta droga, hotel, sklep, do którego nie tak dawno przecież podrzucił ją Nat…

Kiedy samolot wylądował, Kathryn i Ross czekali już na lotnisku.

Purdy i Nat zbliżali się do nich bez słowa.

William, którego Nat trzymał w swych ramionach, nadal spał. Daisy, którą niosła Purdy, gaworzyła coś rozkosznie, zupełnie nie przeczuwając, co miało się za chwilę wydarzyć.

Rzeczywiście, Kathryn była wyjątkowo piękną kobietą, musiała w duchu przyznać Purdy. Takich kobiet mężczyźni nigdy nie zapominają i zrobią wszystko, by zatrzymać je przy sobie. Jakże naiwna była, sądząc, że będzie mogła zająć jej miejsce w sercu Nata.

Naiwna? Gorzej. Dziecinnie głupia!

Twarz Kathryn promieniała szczęściem.

– Och, Nat, nareszcie – zawołała, rzucając się na jego szyję, nie zauważając śpiącego w jego ramionach dziecka.

Jej okrzyk i gwałtowny ruch spowodowały, że rozbudzony William w jednej chwili zalał się łzami.

Nat, mamrocząc jakieś przepraszające wyjaśnienia, wywinął się zgrabnie z uścisku byłej narzeczonej i odruchowo rozejrzał za Purdy.

Odszukał ją wzrokiem w chwili, kiedy Ross, obejmując ją ramieniem, przywitał czułym pocałunkiem.

– Witaj z powrotem! – Spojrzał na nią przeciągle swym błękitnym spojrzeniem wiecznego chłopca.

O dziwo, Daisy na widok obcej twarzy zareagowała zupełnie inaczej niż jej braciszek. Nat niemal nie wierzył własnym oczom, widząc ją roześmianą i wyciągającą rączki w kierunku Rossa. Najwyraźniej jego słynny urok działał na całą bez wyjątku płeć piękną i wiek nie miał tu nic do rzeczy.

Nat spojrzał bezradnie na płaczącego w jego ramionach chłopca, który za nic nie chciał się uspokoić.

– Czy mógłbyś na chwilę potrzymać Daisy, Ross? – zapytała Purdy, wręczając mu dziecko. – Muszę pomóc Natowi.

Nat z wdzięcznością oddał Williama w jej ręce.

– To ty pewnie musisz być Purdy! – Kathryn spojrzała na nią z promiennym uśmiechem. – Witaj! Ross zdążył już opowiedzieć mi o tobie niemal wszystko.

Purdy uścisnęła jej dłoń i rozejrzała się za jakimś cieniem.

Tak jak podejrzewała, William uspokoił się dość szybko. Podała mu butelkę z wodą, którą wyciągnęła z torby.

Nie minęła chwila, jak niezmiennie z siebie zadowolona Kathryn znalazła się ponownie tuż obok niej. Tym razem, z Daisy na ręku.

– Ross i Nat poszli po bagaże – wyjaśniła. – To chwilę potrwa.

Mówiąc to, uśmiechnęła się do Williama, który bezpiecznie umoszczony w ramionach Purdy, odpowiedział jej tym samym.

– Przepraszam, William, wiem, że to moja wina – mówiła dalej Kathryn, bardziej zwracając się do Purdy niż do chłopca. – Nat zawsze śmieje się, że najpierw coś zrobię, a dopiero później pomyślę. Ale byłam taka szczęśliwa, kiedy go zobaczyłam! Mam mu tyle do powiedzenia! Martwi mnie tylko to, że wydaje się czymś zasmucony, wręcz przybity. Jeszcze nigdy go takim nie widziałam.

– To był męczący lot…

– Tak, wiem, ale odniosłam wrażenie, że nie tylko o to chodzi. – Kathryn rzeczywiście wyglądała na zatroskaną. Po chwili jednak zmieniła temat – Ale, ale. Nie masz pojęcia, jak Ross cię wychwalał, kiedy czekaliśmy na wasz przylot. Jak mu ciebie brakowało i jaką to wspaniałą jesteś kucharką. A wiesz, co mówią o żołądku i sercu mężczyzny, prawda?

Kathryn zaśmiała się, Purdy również odpowiedziała jej uśmiechem.

Właściwie nie było niczego, co mogłaby zarzucić byłej narzeczonej Nata. Rzeczywiście była piękną kobietą, a do tego, jak się okazało, wesołą, otwartą i serdeczną. Choć Purdy pragnęła ją znienawidzić, musiała szczerze przyznać, że nie miała do tego najmniejszego powodu. No, może poza jednym: Nat ją pokochał. Ale za to nie mogła jej winić.

Ross i Nat pojawili się z bagażami.

– Przepraszamy, że musiałyście czekać, ale już po wszystkim. – Nat spojrzał na Purdy z wyraźnym bólem w oczach. – Jeszcze chwila i wszyscy będziemy w domu.

Purdy znów poczuła, że jej serce przeszywa sztylet. W domu… powtórzyła w myślach. Nie tak wyobrażała sobie ten powrót do domu.

– Myślę, że lepiej będzie, jeśli ty i Ross pojedziecie pierwsi – powiedział Nat. – Wezmę Williama.

Purdy, jak porażona, zrobiła to, o co ją prosił.

Chciała coś powiedzieć, pożegnać się z dziećmi, ale jedyne, co mogła, to ucałować ich maleńkie główki.

Nie była w stanie wydobyć z siebie ani słowa. O dziwo, nie potrafiła również płakać, choć wprost rozpadała się z bólu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Słodkie kłopoty»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Słodkie kłopoty» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Słodkie kłopoty»

Обсуждение, отзывы о книге «Słodkie kłopoty» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x