Jessica Hart - Słodkie kłopoty

Здесь есть возможность читать онлайн «Jessica Hart - Słodkie kłopoty» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Słodkie kłopoty: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Słodkie kłopoty»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Prudy, uważana przez najbliższych za naiwną romantyczkę, postanawia szukać szczęścia aż w Australii. Teraz musi wrócić do Londynu na ślub siostry. Problem w tym, że słała do rodziny listy o bliskich zaręczynach. Z kłopotu wybawia ją przygodny znajomy. Nat potrzebuje narzeczonej od zaraz, bo tylko w ten sposób może przejąć opiekę prawną nad osieroconymi bratankami, pozostającymi pod opieką dziadków w Anglii…

Słodkie kłopoty — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Słodkie kłopoty», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przyszła pora robienia zdjęć. Młoda para w asyście najbliższej rodziny ustawiła się zgodnie z poleceniami fotografa.

– Purdy i…Nat, zgadza się? – zawołał, przykładając aparat do oczu. – Stańcie odrobinę bliżej siebie. O, tak, bardzo dobrze. A teraz uwaga! Uśmiech!

Nat stał tuż za nią, więc nie mogła go widzieć, ale czuła delikatny dotyk jego ramienia na swych plecach i ciepło jego ciała. Tak bardzo chciała się do niego przytulić.

Zamknęła powieki.

– W porządku, jeszcze raz! – zawołał fotograf. – Purdy, co się dzieje? Nie możesz spać na ślubnym zdjęciu własnej siostry!

Zawstydzona, natychmiast uniosła powieki, przywołując na twarz kolejny uśmiech.

Twarda, zrównoważona, chłodna. Czy nie taka właśnie miała być? A więc zacznie już teraz.

O dziwo, samo wesele nie sprawiło jej już najmniejszego kłopotu. Cleo i Alex zrezygnowali z tradycyjnej biesiady na rzecz szwedzkiego bufetu, dzięki czemu panował miły rozgardiasz. Purdy bez wzbudzania podejrzeń mogła unikać Nata, z czego skrzętnie skorzystała.

Pojawiała się tu i tam, rozmawiała, uśmiechała się, ba, nawet wybuchała śmiechem. I z pogodną miną potwierdzała, że owszem, tak, następna pójdzie do ołtarza ona.

Jednak zawsze, ilekroć kątem oka spostrzegła znajomą sylwetkę lub usłyszała ukochany głos, natychmiast zmieniała kurs.

Wyglądało zresztą na to, że dla niego nie miało to najmniejszego znaczenia. Nie była nawet pewna, czy Nat w ogóle zauważał jej osobę. Ilekroć bowiem pozwalała sobie na krótkie zerknięcie w jego kierunku, tylekroć był pochłonięty rozmową z kolejną ciotką czy kuzynką Purdy. Panie adorowały go na wyścigi, co Nat przyjmował z lekkim dystansem, lecz zarazem z niepowtarzalnym wdziękiem.

Po kilku godzinach Purdy postanowiła przewietrzyć się w ogrodzie. Wieczorny chłód okazał się doskonałym lekarstwem nie tylko na rozpalone ciało, ale i na rozgorączkowane myśli.

Schodząc po schodkach tarasu, nagle zorientowała się, że w ogrodzie nie będzie sama. Na trawie, w otoczeniu gromadki dzieci, siedział Nat, pokazując im jakieś sztuczki. Maluchy to wybuchały głośnym śmiechem, to patrzyły zafascynowane.

– Uciekłaś z przyjęcia? – zapytał. Skinęła głową.

– W takim razie przyłącz się do nas.

– Ciociu Purdy! – zawołał Ben, widząc jej wahanie. – Nat potrafi robić cuda ze swoimi dłońmi. Chodź, zobacz!

Cuda? Och, wiedziała o tym aż nadto dobrze…

– Doprawdy? – zapytała, zbliżając się w ich kierunku.

– Nat, pokaż cioci!

Nat powtórzył sztuczkę. Była bardzo prosta, jednak u dzieci ponownie wywołała wybuch entuzjazmu.

Potem uprosiły go, by opowiedział coś o Australii. Z zapartym tchem słuchały o kangurach, krokodylach i samotnych ranczach.

Purdy z radością przysiadła na miękkiej trawie i wsłuchiwała się w to, co mówił. Czy raczej jak mówił.

Jego miękki, spokojny głos rozbrzmiewał łagodnie w wieczornej, letniej ciszy. Patrzyła, z jakim przejęciem starał się opisać dzieciom to, czego nigdy nie miały okazji zobaczyć, jak gestykulował, jak się uśmiechał, jak się zamyślał.

I nieważne było to, że nie mówił do niej. Nieważne było, że na nią nie spoglądał. Nawet to, że o niej nie myślał. Liczyło się jedynie, że mogła być tuż obok niego.

Wreszcie dzieci rozbiegły się i zostali sami. Nat przysiadł się bliżej Purdy.

– Jesteś teraz ich bohaterem. – Uśmiechnęła się. – Rzeczywiście krokodyl odgryzł pół twojej łodzi?

Nat roześmiał się.

– Może straty nie były aż tak duże, jednak ślady zębów są tam do dzisiaj. Pokażę ci, jak wrócimy do domu.

Zamarł, zbyt późno zdając sobie sprawę z tego, co powiedział. Wrócić z nią do Mack River było przecież jego życzeniem. Nie jej.

– To prawda. Nie mogę się doczekać powrotu do Australii – odpowiedziała spokojnie, jakby niczego nie zauważyła. Oplatając kolana ramionami, uniosła głowę i spojrzała w niebo. – Twoje opowieści sprawiły, że zapragnęłam znowu zobaczyć to wszystko. Byłam w Cowen Creek zaledwie kilka miesięcy, ale tęsknię za tym miejscem jak za domem. Tutaj wszystko osiąga jakieś zawrotne, kosmiczne tempo. Nie zdążysz nawet dobrze pomyśleć, a rzeczywistość zmieni się ze trzy razy. Nigdy nie czułam czegoś takiego w Cowen Creek. Tam było tak cicho, tak spokojnie… Można spacerować kilometrami i nie spotkać nikogo, prócz ptaków na drzewach.

I Rossa, cierpko dopowiedział w myślach Nat, widząc, jak na twarzy Purdy pojawia się błogi uśmiech.

Czy Ross w ogóle ma pojęcie, jakim jest szczęściarzem? – smętnie kołatało się w jego głowie. Wszystko, czego potrzebuje, to skinąć palcem, a Purdy będzie jego. Żoną, kochanką, matką jego dzieci. Kobietą, z którą spędzi resztę życia.

Kathryn nie była taka, pomyślał. Nie lubiła ziemi, natury, ciszy. Zawsze ciągnęło ją do miasta, do łudzi, do wydarzeń. Nie znosiła monotonii Mack River i uciekała stamtąd, kiedy tylko nadarzała się okazja.

Doskonale wiedział, że Purdy potrafiłaby pokochać to miejsce, jak pokochała Cowen Creek. Udowodniła to tego dnia, kiedy odwiedziła go w Mack River.

To niesprawiedliwe, pomyślał. Było tak wiele rzeczy, które chciał jej pokazać. Wodospad, pod którym kąpali się razem z Edem, gdy byli dziećmi, kaniony, skały… A pod koniec dnia mogliby rozbić namiot daleko od domu, rozpalić ognisko, patrzeć w gwiazdy…

– Myślisz o domu? – zapytała, przyglądając mu się z wielką uwagą.

– Tak.

– Musisz nienawidzić Londynu, Nat.

Nie, nie nienawidził Londynu, chociaż liczył już dni do powrotu. Jakże jednak mógłby nienawidzić to miasto, skoro ona była tutaj?

– Purdy… – zaczął, sam nie bardzo wiedząc, co chce powiedzieć. Albo raczej, jak ma to powiedzieć.

– Tak?

Zanim jednak ponownie zdążył otworzyć usta, ich uszu dobiegł głos matki Purdy.

– Ach, więc tu się schowaliście! – zawołała od drzwi tarasu. – Musicie koniecznie na chwilę do nas wrócić. Ojciec nie może rozpocząć bez was swojej przemowy.

Nat odetchnął z ulgą. Zaledwie chwila dzieliła go od tego, by zniszczyć wszystko i powiedzieć Purdy o tym, co tak naprawdę do niej czuje. Zaledwie chwila, a widziałby ją po raz ostatni w życiu…

Jeśli odtrąciła rękę, którą jej podał, gdy wstawała, to jakie wrażenie wywarłaby na niej niewczesna deklaracja miłości? Doprawdy, głupiec z niego. Prawdziwy głupiec.

Purdy wstała z miejsca. Siłą powstrzymała się, by nie chwycić dłoni Nata, którą wyciągnął do niej, kiedy podnosiła się z miejsca. Nie była pewna, czy potrafiłaby ją puścić z powrotem. No cóż, za nic nie mogła sobie ufać.

Na szczęście zjawienie się matki podziałało na nią jak kubeł zimnej wody. To wprost nieprawdopodobne, z jaką łatwością, patrząc w jego ciepłe, ciemnobrązowe oczy, zapominała o Kathryn, o Rossie i marzyła tylko o jednym: wziąć jego twarz w dłonie i całować, całować, całować…

Przemowa ojca była, jak zwykle, krótka i treściwa. Zebrani nagrodzili ją brawami. Następny w kolejce do wygłoszenia mowy był Alex.

Patrząc na Cleo, która z uwagą i entuzjazmem przyjmowała każde słowo swego męża i zupełnie nie kryła się ze swym szczęściem, Purdy ponownie odczuła w sercu delikatne ukłucie zazdrości. Cieszyła się wraz z siostrą, życzyła jej i Aleksowi wszystkiego najlepszego, jednak… żałowała, że podobne szczęście nigdy nie stanie się jej udziałem.

– A teraz – głos Cleo przerwał jej rozmyślania – ja i Alex chcielibyśmy w sposób szczególny podziękować Purdy, która przebyła długą drogę, by być tu dzisiaj z nami. Wiemy, jak ciężko było ci się rozstawać z Australią, Purdy, i dlatego jesteśmy ci ogromnie wdzięczni. Dzisiejszy dzień nie byłby najszczęśliwszym w moim życiu, gdyby ciebie tutaj zabrakło.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Słodkie kłopoty»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Słodkie kłopoty» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Słodkie kłopoty»

Обсуждение, отзывы о книге «Słodkie kłopoty» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x