– Taka wysoka, w czarnej sukience?
– Tak.
Dziewczynka wzięła głęboki oddech.
– Sadie Redford? O rany!
Burzliwe brawa na sali uświadomiły mu, że za chwilę na podium wejdzie Sadie i stanie oko w oko z Mandy… Amandą. Na coś takiego z pewnością nie była przygotowana.
– Gdzie jest moja córka? – zapytał niecierpliwie.
– Poszła do garderoby.
– A gdzie to jest?
– Ale pan przecież nie może tam wejść! – zaprotestowała oburzona.
Amanda czuła się bardzo zmęczona. Było jej duszno. Marzyła o tym, żeby usiąść gdzieś na powietrzu. Ale wiedziała, że nie może sobie na to pozwolić. Zostało jej już tylko wręczenie dyplomów i nagród. Nazwisko – dyplom – uścisk dłoni. Nazwisko – dyplom – uścisk dłoni.
Daniel mocno zastukał do drzwi. Cisza. Pomieszczenie było puste. A więc minął się z Sadie. Tego tylko brakowało. Pobiegł szybko korytarzem. Nagle usłyszał, że wywoływane jest imię i nazwisko jego córki. Tak jak ktoś, kto obserwuje mający się za chwilę wydarzyć wypadek, tak i on patrzył, jak Sadie wchodzi po schodkach na podium i idzie w kierunku stołu. Wyraźnie widoczny był moment, w którym zdała sobie sprawę, kto za chwilę ma uścisnąć jej rękę i wręczyć dyplom. Stała tam spięta i zdruzgotana. Na pewno nie wiedziała, co powinna zrobić.
– Ty nie jesteś żadną Amandą Garland! – rzuciła gniewnie. – To jest Mandy Fleming! Panna od kolczyka! – Poniosły ją nerwy. Zupełnie się nie kontrolowała. Mówiła podniesionym głosem. Wszyscy zebrani na sali wstrzymali oddech. Zapadła kompletna cisza. – O Boże! I do tego jeszcze jesteś w ciąży!
Tego było za wiele. Amanda poczuła, jak uginają się pod nią nogi i osunęła się na ziemię. Ostatnim obrazem, jaki zarejestrowała, była przestraszona twarz Daniela, który podążał w jej kierunku.
Nie miał już żadnych wątpliwości, co do niej czuje. Podbiegł, roztrącając stojących wokół ludzi.
– Niech ktoś zadzwoni po karetkę – ryknął, pochylając się nad Amandą i poluźniając jedwabną chustkę, którą miała zawiązaną na szyi. – Mandy – wyszeptał cicho. Chwycił ją za rękę. – Mandy, ocknij się. – Ktoś przyniósł szklankę wody. Daniel umoczył w niej rąbek chustki i zwilżył nim usta Amandy. – Kochana, ocknij się, błagam!
Powoli otworzyła oczy. Ich spojrzenia spotkały się. Zupełnie nie wiedział, co ma powiedzieć, od czego zacząć: wybacz mi, dlaczego nic mi nie powiedziałaś… Zamiast tego jednak wyszeptał:
– Kocham cię… Tak bardzo mi cię brakowało. Boję się o ciebie.
Amanda miała wrażenie, że za chwilę się rozpłacze.
– Nie wygłupiaj się. Nic mi nie będzie. Zajmij się Sadie – powiedziała nad podziw spokojnie.
Lecz on nie rozluźniał uścisku na jej dłoni.
– Daniel, poszukaj jej. Ona cię potrzebuje!
– A ty nie? Boże, co za pokusa.
– Sadie… znajdź ją – ponaglała Mandy. Rozejrzał się dookoła, ale nigdzie jej nie było. Pamela Warburton pokiwała głową na potwierdzenie.
– Ja się nią zajmę, a ty znajdź Sadie, zanim zrobi jakieś głupstwo.
– Zdaje się, że już za późno – powiedział nieco szorstko, spoglądając z niepokojem na Mandy. A potem mocno uścisnął jej dłoń. – Kiedy wrócę… – zawiesił na krótko, głos – będziemy musieli sobie wyjaśnić kilka spraw.
Jedna z małych dziewczynek poinformowała go, że Sadie jest w garderobie. Jeśli sądziła, że uda jej się tam ukryć, to bardzo się pomyliła, pomyślał z wściekłością, otwierając drzwi. Stała oparta o ścianę, a po jej twarz spływały wielkie łzy. Kiedy wszedł, nawet się nie poruszyła. Stała i tępo patrzyła w jakiś punkt na suficie.
– Więc udało się jej… – powiedziała po chwili z żalem. – Usiłowałam jakoś temu zapobiec, ale teraz będziesz musiał się z nią ożenić.
– Czemu zapobiec? Co chcesz przez to powiedzieć?
– Czy ty naprawdę nie słyszałeś nigdy o bezpiecznym seksie? – zapytała z wyrzutem.
– Czy to właśnie bezpieczny seks próbowałaś zaoferować Nedowi Greshamowi, gdy się przed nim rozebrałaś?
Zamarła.
– Ja tylko chciałam…
– Wiem dokładnie, co chciałaś zrobić. Zajść w ciążę, żeby ukarać matkę.
– To nie takie proste – odpowiedziała, czerwieniąc się. – Dlatego go wyrzuciłeś? – zapytała zdziwiona. – To nie była przecież jego wina. A poza tym, skąd o tym wiesz?
– Po pierwsze, nie wyrzuciłem go. A po drugie, wtedy, kiedy wymknęłaś się z domu, szukałem cię po całym Londynie. Znalazłem was w biurze. Obserwując to całe zajście, doszedłem do wniosku, że i tak nieźle wybrnął z sytuacji. Zaimponował mi.
Jęknęła i opadła ciężko na krzesło.
– A już myślałam, że nic gorszego dzisiaj nie może mnie spotkać.
– To jeszcze nie koniec, moja kochana. – Przytulił ją mocno. – Co miałaś na myśli, mówiąc, że próbowałaś temu zapobiec?
Wymamrotała coś niezrozumiale, z głową wtuloną w jego tors. Nie był pewien, czy dobrze zrozumiał. Odchylił się więc nieco do tyłu
– Przyrzec? Co jej kazałaś przyrzec? Wyprostowała się i spojrzała mu prosto w oczy.
– Obiecałam, że wrócę do szkoły, jeśli ona przysięgnie mi, że nigdy więcej się z tobą nie spotka.
No tak, teraz wszystko jasne. Nic mi nie powiedziała, bo zawarła taką umowę z Sadie. O nie, pomyślał, nie pozwolę sobą manipulować. Przypomniał sobie ostatnie spotkanie z Amandą. Na samo wspomnienie, jak ją wtedy potraktował, krew nieomal zastygła mu w żyłach.
– Czy naprawdę sądziłaś, że po tym wszystkim będzie chciała się ze mną jeszcze widywać?
Spojrzała na niego ze zdziwieniem
– A dlaczego by nie? Przecież jej chodziło tylko o…
– Czy nie dotarło do ciebie, jak jest naprawdę? Ona mnie nie potrzebuje. A już na pewno nie moich pieniędzy. To Amanda Garland! Kobieta sukcesu – przerwał jej w pół słowa.
– Więc dlaczego… no… ta koperta?
– Dlaczego mnie sprawdzała? Bo pozwoliłem jej sądzić, że jestem zwykłym szoferem. Chciałem, żeby pokochała mnie dla mnie samego, a nie dla moich pieniędzy. Ona też wolała przekonać się, czy nie jestem oszustem lub łowcą posagów.
– Ale i tak… Ona jest wyjątkowo atrakcyjna, a ty patrzysz w nią jak w obraz! I wciąż nosisz przy sobie jej kolczyk! Nigdy się z nim nie rozstajesz. A ja jestem zazdrosna i przerażona, że zostawisz mnie tak jak mama… – wyrzuciła z siebie w końcu i zaczęła łkać jak małe dziecko. – Wybacz mi, tato! Ty ją kochasz, a ja wszystko zepsułam.
– Myślę, że i ja nie jestem bez winy. Może jeszcze nie wszystko stracone. – W kieszeni marynarki znalazł chusteczkę. Delikatnie starł z twarzy Sadie czarne smugi rozmazanego tuszu. Będę potrzebował twojej pomocy. Chodź, czas na wielki finał.
Początkowo trochę się opierała. Dorzucił więc jeszcze:
– Po dzisiejszym wystąpieniu staniesz się legendą tej szkoły. To jest historia, którą będą sobie przekazywać kolejne pokolenia.
Te ostatnie słowa zagłuszyła syrena nadjeżdżającej karetki. Twarz Sadie zastygła w wyrazie przerażenia.
– Boże, dziecko! – krzyknęła. – Co ja najlepszego narobiłam? Powinieneś być teraz z nią! – Zanim zdążył zareagować, już wybiegła na korytarz.
Amanda siedziała spokojnie w biurze dyrektorki, a młody lekarz mierzył jej właśnie ciśnienie. Protestowała, że nie ma takiej potrzeby, że czuje się dobrze. Przede wszystkim chciała odnaleźć Daniela i upewnić się, czy z Sadie jest wszystko w porządku. Lekarz jednak nie dawał za wygraną. Zbadał ją bardzo dokładnie, gdyż głosił zasadę, że lepiej dmuchać na zimne, niż potem żałować. Właśnie wyciągał ze swej podręcznej torby stetoskop, kiedy do biura wpadła zaniepokojona Sadie.
Читать дальше