Rebecca Winters - Kocham Cię, maleńka

Здесь есть возможность читать онлайн «Rebecca Winters - Kocham Cię, maleńka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kocham Cię, maleńka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kocham Cię, maleńka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kto jest ojcem tego dziecka? Brian,brat Rachel,opuścił Nowy Jork sześć lat temu,wyjechał do Hiszpanii i słuch po nim zaginął.Rachel postanowiła go odnaleźć.Wylądowała w Sewilli,gdzie ostatnio brat pracował u seniora Vincente de Riano. Ten hiszpański arystokrata podbił serce Rachel od pierwszego wejrzenia.Miała dziwną słabość do jego ognistych czarnych oczu,ale on traktował ją z wielką nieufnością. Czyżby dlatego,że była siostrą Briana? Ale,gdy zobaczyła malutką Luisę,wszystko stało się jasne…

Kocham Cię, maleńka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kocham Cię, maleńka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To nie fair z twojej strony! – zaprotestowała żywo Rachel, po czym zarumieniła się, zdała bowiem sobie sprawę, że jej prywatna kłótnia z Vincente stała się oto publiczną tajemnicą.

– Rachel… – Brian z zatroskanym wyrazem twarzy podszedł do siostry i objął ją czule ramieniem. – Czekałem na nasze spotkanie tyle lat… Nie możesz teraz tak po prostu wyjechać! Zostań przynajmniej tydzień. Mamy całe sześć lat do odrobienia.

– Mam doskonały pomysł! – Carmen klasnęła w dłonie. – Wrócimy do Sewilli we trójkę razem z dzieckiem i zostawimy nareszcie biednego wuja w spokoju.

Pomysł Carmen wydał się Rachel wybawieniem. Nie chciała przecież rozstać się z bratem akurat teraz, gdy go odnalazła. Ale po tym, co się wydarzyło ubiegłej nocy, nie mogła pozostać pod dachem senora de Riano ani chwili dłużej. Kochała go zbyt mocno, by znosić w spokoju jego pretensje i gniew.

Carmen z nagłą werwą zarzuciła ręce na szyję wuja. Twarz jej promieniała szczęściem.

– Opiekowałeś się mną jak ojciec – przemówiła. – Nadeszła pora, bym ci za to podziękowała. Teraz możesz przestać się o mnie troszczyć. Mam męża, który się mną zaopiekuje. Życzę ci, najdroższy wujku, byś zaczął teraz żyć własnym życiem i znalazł w nim szczęście, na które tak bardzo zasługujesz.

– Carmen ma rację – wtrąciła odważnie Rachel, tłumiąc własny ból. – Jestem świadkiem, że byłeś niezwykle oddany Carmen i Luisie. Starałeś się być dla nich ojcem i wujem, sam mając złamane serce. Nadszedł czas, byś poszukał własnego szczęścia. Dlatego chcę…

Zesztywniał nagle z nieprzejednanym wyrazem na swej smagłej twarzy. Powinna się zreflektować i nie powiedzieć nic więcej, ale uznała, że musi dokończyć myśl.

– Chcę ci podziękować, Vincente, za twą życzliwą gościnność oraz za to, że mi zaufałeś… Pozwoliłeś mi zamieszkać w swoim domu, zajmować się moją bratanicą i oczekiwać na wiadomość od brata.

Przymknął powieki i jego oczy wyglądały teraz jak szparki, w których żarzył się czarny ogień.

– Nie jestem już twoim pracodawcą – odparł szorstko. – Możesz teraz robić, co chcesz.

Słowa te zabrzmiały w uszach Rachel jak żałobny dzwon.

– Powodzenia – szepnęła do Briana, całując go w policzek. Zdołała jeszcze uśmiechnąć się do Carmen, a potem szybko poszła w stronę drzwi. Z tyłu doszedł ją lodowaty głos senora de Riano, który zapraszał Briana do swego gabinetu.

Rachel nie miała siły, by dotrzeć do pokoju dziecięcego. Zaledwie znalazła się w swym apartamencie, opadła bezwładnie na łóżko, pogrążona w skrajnej rozpaczy.

Na dworze panował potworny upał, toteż błogi chłód wnętrza Muzeum Sztuki w Sewilli przyniósł Rachel niewysłowioną ulgę.

Brian, który spieszył się na spotkanie z dziekanem wydziału języków obcych na miejscowym uniwersytecie, podrzucił ją tu swym małym samochodem. Później miał wrócić po Rachel i zabrać ją na zwiedzanie miasta. Wieczorem zaś razem z Carmen wybierali się na pokaz flamenco.

Dla Rachel sam dźwięk tego słowa jątrzył nie zagojoną ranę. Zaproponowała więc, że zajmie się Luisą, oni natomiast będą mieli okazję spędzić ten wieczór tylko we dwoje. I mimo ich głośnych protestów pozostała niewzruszona. Nie miała najmniejszego zamiaru po raz drugi przechodzić przez mękę. Za żadne skarby.

Dziś rano brat i siostra wskutek nalegań Carmen udali się sami na długi spacer. Od czasu powrotu z Araceny, który nastąpił trzy dni temu, właściwie nie mieli okazji do dłuższej, intymnej rozmowy. Spacerując po pałacowych ogrodach, dużo rozprawiali o przeszłości, ale Rachel nie potrafiła ukryć przed Brianem obecnych problemów w jej życiu. Brian zawsze potrafił czytać w jej myślach. Nie minęło zatem dużo czasu i Rachel otworzyła się przed bratem.

Powiedziała mu, dlaczego musiała opuścić dom Vincente de Riano w Aracenie, i od razu poczuła ogromną ulgę. Słowa wylewały się z niej rwącym strumieniem. Mówiła o bólu, o rozpaczy, jaką przeżywała po śmierci matki, o zdradzie Stephena oraz, oczywiście, o pojawieniu się w jej życiu senora de Riano…

Wyjawiła bratu najgłębsze sekrety swego serca. Nie mógł teraz wątpić, że jest śmiertelnie zakochana w Vincente. Wyglądało na to, że oboje mają szczególną słabość do ognistych czarnych oczu i gwałtownego hiszpańskiego temperamentu.

Brian taktownie obiecał, że ani on, ani Carmen nie będą jej zmuszali do pozostania w Hiszpanii. Nie powinna natomiast zapominać, że w Sewilli zawsze będzie miała dom otwarty. Kochał ją bardzo i był jej głęboko wdzięczny, że przetarła dla niego drogę do senora de Riano. Dzięki temu będzie mógł razem z Carmen cieszyć się rodzinnym szczęściem.

Cudownie się złożyło, że Brian znalazł szczęście, rozmyślała Rachel, przemierzając sale muzeum.

Chociaż wisiały tu najwspanialsze obrazy hiszpańskich mistrzów wypożyczone z Muzeum Prado, Rachel nie była w nastroju, by je podziwiać. Rzuciła tylko przelotne spojrzenie na salę, w której eksponowano arcydzieła el Greca.

Niezwykle nastrojowe i ekspresyjne płótna el Greca zafascynowały ją, ponieważ atmosfera tego malarstwa przypominała jakże złożoną – posępną i tajemniczą, gorącą i wyrazistą – osobowość seńora de Riano. Płótna el Greca były niezwykłe, oryginalne, podniecające – i takim właśnie mężczyzną był Vincente…

Besztając siebie w duszy za te skojarzenia, Rachel pospieszyła do wyjścia. Miała nadzieję, że Brian już załatwił swoje sprawy i oczekuje jej na zewnątrz. Ale w ostatniej sali jeden z obrazów przykuł jej uwagę.

Porwanie Sabinek. Bezbronne ofiary ścigane przez swych zdobywców… Rachel przyszły na myśl słowa wypowiedziane przez Vincente de Riano, gdy w popłochu opuszczała jego sypialnię. Ale jej strach miał głębsze podłoże niż przerażenie malujące się na twarzach kobiet na obrazie.

Rachel zdawała sobie sprawę, że jeśli spędzi noc w ramionach Vincente, niewątpliwie zorientuje się on, jak bezgranicznie jest w nim zakochana. A wtedy – wtedy gdy poryw namiętności minie, jedynym uczuciem, jakie mu dla niej pozostanie, będzie litość. Dlatego właśnie uciekła.

– Ten obraz wywołuje strach, prawda, pequena ?

Vincente! Serce waliło jej tak mocno, że z pewnością musiał je słyszeć. Odwróciła się, mając na końcu języka ostre słowa, ale na widok jego twarzy i pod spojrzeniem jego błyszczących oczu – po prostu straciła pewność siebie. Odnosiła dziwne wrażenie, że od czasu, gdy widziała go po raz ostatni, minęły wieki. Wydał jej się dziwnie obcy i wrogi z tym lekko ironicznym skrzywieniem ust. Przypomniała sobie chwile, gdy usta te dotykały jej warg i doprowadzały ją do utraty zmysłów…

– Przyjechałem do Sewilli, by załatwić sprawy na policji – przerwał jej zapatrzenie. – Gdy wszedłem do domu, żeby zobaczyć Luisę, Maria powiedziała mi, iż Carmen poszła z nią do przyjaciół. I właśnie wtedy zadzwonił twój brat z wiadomością, że niestety się spóźni. Pytał, czy mógłbym wysłać po ciebie samochód… – Wzruszył niedbale ramionami. – Ponieważ dysponuję czasem, zaoferowałem swoje usługi. I oto jestem.

– To bardzo uprzejmie z twojej strony – odparła sztywno – ale równie dobrze mogłabym wrócić do domu taksówką. – Myśl o wspólnej z nim jeździe samochodem, nawet na krótki dystans, przerażała ją.

– Niestety, nie wracasz prosto do domu… Był do ciebie telefon. Jakiś mężczyzna oczekuje cię niecierpliwie w hotelu Don Kichot. Właśnie tam chcę cię podwieźć. To po drodze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kocham Cię, maleńka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kocham Cię, maleńka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Kocham Cię, maleńka»

Обсуждение, отзывы о книге «Kocham Cię, maleńka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x