Rebecca Winters - Kocham Cię, maleńka

Здесь есть возможность читать онлайн «Rebecca Winters - Kocham Cię, maleńka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kocham Cię, maleńka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kocham Cię, maleńka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kto jest ojcem tego dziecka? Brian,brat Rachel,opuścił Nowy Jork sześć lat temu,wyjechał do Hiszpanii i słuch po nim zaginął.Rachel postanowiła go odnaleźć.Wylądowała w Sewilli,gdzie ostatnio brat pracował u seniora Vincente de Riano. Ten hiszpański arystokrata podbił serce Rachel od pierwszego wejrzenia.Miała dziwną słabość do jego ognistych czarnych oczu,ale on traktował ją z wielką nieufnością. Czyżby dlatego,że była siostrą Briana? Ale,gdy zobaczyła malutką Luisę,wszystko stało się jasne…

Kocham Cię, maleńka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kocham Cię, maleńka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie wiedziała, jak to się stało, ale po chwili leżała na nim, wtulona w jego muskularną, ciepłą klatkę piersiową, z rękoma oplecionymi wokół jego szyi, on zaś namiętnie przebierał palcami wśród kaskady blond włosów, która opadała mu na twarz.

Por Dios , Rachel! – wymamrotał gorączkowo, prosto w jej usta.

Dźwięk jego głosu, dochodzący jakby z innego świata – świata rzeczywistości, wyrwał ją z ekstazy. Poczuła nagle wyrzuty sumienia i usiłowała uwolnić się z jego uścisku, ale on jej nie puszczał.

– Proszę mi wybaczyć, pewnie sprawiłam panu ból, seńor – szepnęła, uświadamiając sobie nagle, że w gorączce namiętności zupełnie zapomniała o jego ranie.

– Spójrz na mnie, Rachel – nakazał i odwrócił jej twarz ku sobie, a potem potrząsnął nią z zadziwiającą siłą. – Spójrz na mnie i powiedz, dlaczego wciąż, z takim uporem, nazywasz mnie seńor ! To mi sprawia przykrość… Na imię mam Vincente. Pragnę usłyszeć, jak je wymawiasz.

Krzyczała, krzyczała przecież to imię na cały głos… Tak głośno, że echo rozbrzmiewało wśród gór! Ale on wówczas był nieprzytomny…

Z trudnością przełknęła ślinę.

– Vin… Vincente – wyszeptała, a imię to wydało jej się najpiękniejszym słowem pod słońcem. – A teraz pozwól mi odejść, bym mogła udzielić ci pomocy.

Widziała, jak jego pierś gwałtownie się podnosi i opada.

– Jeśli naprawdę chcesz mi pomóc, zostań ze mną… – powiedział głosem pełnym tęsknoty i namiętności. – Pragnę cię, pequena . – I znów przycisnął wargi do jej ust z zachłannością, która ją zaskoczyła. – Pragnę cię od samego początku i wiem, że również ja nie jestem ci obojętny.

– Nie jesteś mi obojętny? – powtórzyła jak echo, zaalarmowana wymową tego stwierdzenia.

Si … Jeśli tylko mogłabyś widzieć swoje oczy, oczy płonące namiętnością, zrozumiałabyś, co chcę powiedzieć. Twoje oczy mówią własnym językiem. Czy wiesz, że podobne są do wielkich fioletowych gwiazd, które nagle wybuchają i rozpadają się na setki maleńkich brylancików, a każdy z nich oślepia swoim blaskiem? A twoje usta są tak pięknie wykrojone… – Obrysował palcem ich kontur i pod wpływem tego dotyku Rachel poczuła, że słabnie. – I przez cały czas składają się do pocałunku, jakby poszukiwały moich ust… I mam wrażenie, że żaden pocałunek, nawet najdłuższy, nie będzie wystarczająco żarliwy, by zetrzeć z nich wyraz pożądania.

– Och, proszę, nie rób tego! – błagała, gdy wsunął rękę między poły jej szlafroka i mocniej przycisnął ją do siebie. Miała wrażenie, że serce jej przestaje bić, jakby uwięzione w pułapce.

– Twoje serce cię zdradza, najmilsza – szeptał czule, wodząc wargami po jej ustach. – Przede mną niczego nie ukryjesz… Zostań ze mną… Pozwól mi się sobą nacieszyć. Bądź dobra dla mnie… Od tak dawna jestem samotny. Nie odmawiaj mi, nie odmawiaj sobie tej chwili radości i zapomnienia – szeptał prosto do jej ucha, łamiąc ostatnie bariery jej rozpaczliwego oporu.

Wielki Boże, to nie był sen… Vincente de Riano niemal miażdżył ją w swym mocnym uścisku, miała wrażenie, że ją pochłania z dziką, nienasyconą pazernością.

Rachel pomyślała o Leonorze. Pomyślała z zazdrością o kobiecie, która doświadczyła tego rodzaju ekstazy, o kobiecie, która miała być matką jego dziecka… Leonora była jego żoną, miała jego miłość i szacunek, uświęcone na ołtarzu…

Nagle Rachel zdała sobie sprawę, że Vincente nie mówił do niej o swych uczuciach – nie mówił o miłości ani o przywiązaniu, a jedynie o swych zmysłowych potrzebach i pragnieniach. To napełniło ją dotkliwym bólem, ponieważ uświadomiła sobie nagle, że nigdy nie zdobędzie serca tego mężczyzny. Vincente czuł się samotny, brakowało mu żony… a ona była po prostu kobietą… kobietą, która mu się spodobała!

Z rozdzierającym bólem w sercu wyrwała się z jego mocnych ramion i szybko zsunęła się z łóżka.

Zawołał za nią i próbował wstać, ale czując zawrót głowy, zachwiał się niepewnie i z powrotem opadł na materac, przeklinając pod nosem.

Rachel czuła, jak zalewa ją fala wstydu i upokorzenia. Jakże łatwo odkrył jej sekret! Czytał w niej jak w otwartej książce. W mgnieniu oka zrozumiał, że była chorą z miłości idiotką! Podbiegła szybko do masywnych drzwi, mając w głowie tylko jeden cel: uciec, uciec stąd jak najdalej!

– Masz rację! – zawołał za nią, gdy już była przy drzwiach. Jego głos był pełen drwiny. – Salwuj się ucieczką, tak jak te niewinne Sabinki, które uciekały przez pola przed swymi porywaczami!

Wypadła na korytarz i mocno zatrzasnęła drzwi. Nie mogąc złapać oddechu, ciężko wsparła się o framugę.

– Senorita Ellis?

Przerażona rozejrzała się wokół i zobaczyła gospodynię. Jak długo stała na korytarzu? Czyżby wszystko słyszała?

Rachel zerknęła na zegarek. Zorientowała się, że przebywała w pokoju Vincente de Riano prawie pół godziny – wystarczająco długo, by wzbudzić podejrzenia.

– Wydaje mi się, że seńor de Riano nie jest poważnie ranny – wyjaśniła, pospiesznie zbierając myśli. – Ale powinien przyłożyć sobie lód, żeby zmniejszyć opuchliznę na skroni. A jeśli rano będzie miał nadal zawroty głowy, wezwijcie lekarza.

– Przyniosę pani lód – odezwała się gospodyni.

Rachel unikała jej wzroku.

– Myślę… myślę, że lepiej będzie, jeśli pani sama zaniesie go senorowi. Powinnam już wrócić do Luisy.

Siwowłosa kobieta zmarszczyła brwi, gdy Rachel wyciągnęła klucz z kieszeni szlafroka i oddała go jej.

– Jeśli tak sobie pani życzy, seńorita.

– Tak sobie życzę.

Głęboko oddychając, żeby odzyskać równowagę, Rachel energicznie maszerowała długim korytarzem z powrotem do swojego apartamentu. Podjęła właśnie postanowienie, że jutro z samego rana wyjedzie do Nowego Jorku. Felipe odwiezie ją na lotnisko w Sewilli…

A jeśli chodzi o Luizę… Cóż, Carmen z pewnością wróci lada dzień, a tymczasem zajmie się nią Catana. Tak, to było jedyne słuszne wyjście: ucieczka. Przebywała w Hiszpanii stanowczo zbyt długo. Najwyższy czas wracać do domu. Najwyższy czas uciec od seńora de Riano!

Wszystko skończone! – krzyczało jej serce, gdy z determinacją zbiegała po schodach, oddalając się od źródła bólu, a czujne oczy gospodyni patrzyły za nią z wyrazem dezaprobaty.

Rozdział dziewiąty

Rachel była zbyt podniecona i zbulwersowana, by myśleć o położeniu się do łóżka. I tak nie mogłaby zasnąć.

Ubrała się więc w bluzkę i spódnicę, w których zamierzała odbyć podróż, i zaczęła pakowanie. Gdy skończyła, posprzątała pokój i ustawiła walizkę przy drzwiach.

Na toaletce położyła krótki list do swego gospodarza z podziękowaniem za gościnność, po czym skierowała kroki do pokoju dziecięcego. Resztę nocy spędziła, kołysząc w ramionach śpiące dziecko i na nowo powracając do dręczących wspomnień minionego dnia.

O siódmej rano Luisa obudziła się, szeroko ziewając, a potem uśmiechnęła się tak słodko, że wzruszona Rachel przytuliła policzek do jej maleńkiej twarzyczki pachnącej dziecięcą oliwką, i cicho załkała. Z każdym dniem córka Carmen coraz bardziej przypominała Briana, i z każdym dniem ból Rachel narastał.

– Seńorita Ellis? Przyniosłam dziecku butelkę.

Rachel wstała i z determinacją podała niemowlę zaskoczonej Catanie.

– Czy mogłabyś wykąpać Luisę i ją nakarmić? Jeszcze dziś wyjeżdżam. Może widziałaś gdzieś Felipe?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kocham Cię, maleńka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kocham Cię, maleńka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Kocham Cię, maleńka»

Обсуждение, отзывы о книге «Kocham Cię, maleńka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x