– Chybabyś tego nie powiedziała, gdybyś wiedziała, co knułem, nim do mnie zapukałaś.
Ujęła w dłonie jego twarz, przytrzymała, by popatrzył jej w oczy.
– Co takiego knułeś?
Perseus skrzywił się lekko i uśmiechnął z przymusem.
– Zwykle przed snem idę się przejść po plaży, to mnie uspokaja, działa oczyszczająco. Tylko woda i piasek. Całkowita harmonia z naturą. Ale dzisiaj nie mogłem odnaleźć spokoju. Nic nie pomagało. Zadręczałem się myślą, że rano mnie opuścisz, że pojedziesz za ojcem. A ja nie mam prawa cię zatrzymać.
Wzdrygnął się, jakby ta perspektywa nadal go przerażała.
– Postanowiłem, że cię nie puszczę, nie pozwolę ci odjechać. Wszystko sobie zaplanowałem. Postanowiłem cię porwać.
Popatrzyła na niego rozszerzonymi oczami.
– Porwać?
– Jak widzisz, jestem jeszcze gorszy i bardziej zdeterminowany niż mój ojczym.
– Perseus, nie mów tak. Jesteś najcudowniejszym człowiekiem, jakiego znam. I cieszę się, że mnie kochasz i że jestem twoją żoną. To dla mnie zaszczyt.
– Nie powiedziałem ci jeszcze wszystkiego. Możesz zmienić zdanie, kiedy się dowiesz.
– Nigdy! Ale dobrze, opowiedz mi wszystko do końca, niech poznam ten twój straszny plan. – Uśmiechnęła się przesuwając palcem po linii jego ust. Ciągle jeszcze nie mieściło się jej w głowie, że on naprawdę ją kocha i że już na zawsze będą razem.
– Niedaleko Timos jest mała, bezludna wysepka. Nikt tam nie zagląda. Zamierzałem odwieźć cię do Aten żaglówką. Mieliśmy przybić tam na piknik. Obmyśliłem sobie, że tuż przed odjazdem zacznę udawać chorego. Wiedziałem, że nie będziesz niczego podejrzewać, a twoje dobre serce każe ci zająć się mną póki nie odzyskam zdrowia. Miałem nadzieję, że za jakiś tydzień powiesz mi w końcu, że mnie kochasz.
W oczach błysnął mu ciemny płomień.
– Gdyby tak się nie stało, zrobiłbym coś strasznego. Może bym przykuł cię jak Andromedę do skały i nie wypuścił, póki nie wyznałabyś mi miłości.
Z niedowierzaniem pokręciła głową.
– Nigdy byś tego nie zrobił, za dobrze cię znam…
– Samantha… Ten portret namalowany przez twojego ojca zawsze był moim ulubionym płótnem – wyszeptał po dłuższej chwili. – Ale gdy cię ujrzałem, to nagle stałaś się moją obsesją, opętałaś mnie. Czy zdołasz to znieść? Kładę ci serce u stóp. Nawet nie wiesz, co przeżywałem każdej nocy, jak marzyłem, by mieć cię przy sobie.
Uszczęśliwiona, objęła go z całej siły.
– Ja też – wyszeptała. – Śniłam o tobie – wyznała szczerze. – Za każdym razem, kiedy zaczynałeś mnie całować i zaraz odchodziłeś, czułam, że umieram.
– Odchodziłem, bo twoja miłość była dla mnie świętością, marzyłem, byś mnie pokochała. Nie chciałem cię do niczego zmuszać.
– Perseus, nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham, jak za tobą tęskniłam. Tak bardzo cię pragnę. Kochaj mnie, najdroższy! – wykrzyknęła bez tchu.
– Agape mou. – Przyciągnął ją ku sobie, miał zmieniony głos.
– Któregoś dnia pojedźmy się kochać na tę wysepkę – poprosiła. – Nawet się nie domyślasz, z jaką zazdrością słuchałam, gdy mówiłeś, że kiedyś zabrałeś Sofię na Delos.
Całował jej twarz i szyję.
– Delos jest dla turystów i zakochanych, Kyria. Każdy tam jedzie. Zanim zabrałem tam Sofię byłem na Delos z wieloma dziewczynami.
– Perseus! – wykrzyknęła z udanym oburzeniem, przytulając się do niego jeszcze mocniej.
– Będziemy mieć wyspę tylko dla siebie, z dala od ludzi i zawistnych bogów, tylko my dwoje.
Niespodziewanie ogarnęło ją dziwne onieśmielenie. Ukryła twarz na jego piersi.
– Chciałabym jak najszybciej dać ci syna albo córkę Wszystko chciałabym ci dać. Miłość mnie przepełnia.
– Przynajmniej przez kilka miesięcy muszę cię mieć tylko dla siebie – wymruczał, ostrożnie zsuwając z niej koszulkę. – Zgadzasz się na to? – wyszeptał, niecierpliwie błądząc ustami po jej skórze.
– Czy za dwa miesiące rozkujesz mnie i zabierzesz do ojca, by poprosić go o moją rękę?
Perseus uśmiechnął się szeroko. Oczy mu promieniały. Takim chciałaby go namalować. Ale nie w tej chwili…
– Przy tobie naprawdę czuję się jak grecki bóg. Powiedz, jakie masz życzenia, a wszystkie spełnię. – Ukrył twarz w jej włosach i roześmiał się.
Jego śmiech uszczęśliwiał ją.
– Wiesz… myślę sobie, że nasz pierwszy syn mógłby nazywać się Hercul…
– Granted - przerwał jej szeptem, żarliwie całując jej usta. – Proś o wszystko, co tylko zechcesz, ale nie teraz, później. Dużo, dużo później.
***