– Wspaniałomyślność jest twoją ogromną zaletą, Kyria.
– Ale powinnam mieć do ciebie więcej zaufania – wybuchnęła, jeszcze nie mogąc sobie wybaczyć.
Łagodnie uścisnął jej rękę.
– Najważniejsze jest poczucie, że się jest kochanym i potrzebnym. Człowiekowi niczego więcej nie potrzeba do szczęścia.
Głos go zdradzał. Jego słowa odnosiły się w tej samej mierze do Sofii, co do jej ojca. Już sama myśl o Sofii, nie mówiąc już o wyobrażaniu jej sobie w jego ramionach, była dla niej nie do zniesienia. Nie przypuszczała, że jest zdolna do takiej zazdrości, ale nie mogła zwalczyć tego palącego uczucia.
– Jeśli chcesz, moglibyśmy urządzić niewielkie przyjęcie przed odlotem do Nowego Jorku – zaproponowała.
– Przyjęcie na cześć twojego ojca? – Był wyraźnie zaskoczony.
– Prawdę mówiąc, myślałam o tobie i Sofii. – Zniżyła głos, by Yanni nie słyszał. – Wyjazd do Stanów z pewnością jest dla ciebie bardzo trudny. Jeśli zaprosisz ją na przyjęcie w gronie kilku osób, to nie wzbudzi żadnych podejrzeń. Będziecie mogli zostać ze sobą sam na sam, pożegnać się. Domyślam się że te jedenaście miesięcy to dla was cała wieczność – dodała, zła na siebie, bo nieoczekiwanie głos zadrżał jej niebezpiecznie.
– Twoja wielkoduszność znów mnie zdumiewa – wymamrotał głosem tak niewyraźnym, jakby był teraz w zupełnie innym miejscu, może na odludnej plaży, sam na sam ze swoją ukochaną Sofią.
Sam zapatrzyła się w okno, daremnie próbując odegnać od siebie obrazy, jakie podsuwała jej wyobraźnia. On chyba też przeżywał coś podobnego, bo niespodziewanie puścił jej rękę, jakby już dłużej nie mógł jej dotykać. Ona nie jest Sofią.
Liczyła minuty, jakie dzielą ją od chwili, gdy wreszcie zamknie się w zaciszu swojego pokoju, gdzie nikt nie będzie jej widzieć. Z trudem zachowywała spokój. Szok, jaki wywołało pojawienie się ojca, świadomość, że musi pogodzić się z faktem, że Perseus nigdy jej nie pokocha, to wszystko razem było ponad jej siły.
Przyszłość budziła w niej grozę. Już zawsze będzie sama, jej życie nie będzie miało żadnego sensu. Jest tylko jeden Perseus. Na całym świecie nie znajdzie nikogo, kto choć trochę byłby do niego podobny. Nikt mu nie dorówna.
Czy naprawdę wierzyła w to, że w Nowym Jorku zapomni o nim, wróci do dawnego życia, dawnych znajomych? Co za bzdura!
Naraz coś ją tknęło. A jeśli on domyśla się jej uczuć? To przecież możliwe. Kilka razy niewiele brakowało, by posunęli się dalej, niż zastrzegała umowa. Ale zawsze, w ostatniej chwili, Perseus się wycofywał. Po prostu wie, że w ten sposób każdy sąd od razu unieważni to małżeństwo, dotarło do niej teraz. I nic nie stanie na przeszkodzie, by nazajutrz po rozprawie wziął ślub z Sofią. Natomiast rozwód mógłby się ciągnąć miesiącami. Nic dziwnego, że nie chciał narażać się na jeszcze dłuższą rozłąkę. Już i tak tyle czekał…
Może dlatego tak zależało mu, by pogodziła się z ojcem. W ten sposób będzie mieć kogoś bliskiego, znajdzie w nim oparcie, gdy nadejdzie czas ostatecznego rozstania.
Ale z tym chyba się przeliczył. Bez względu na to, co przyniesie przyszłość, ojciec ma swoje życie, ona swoje. Już jest z kimś związany. Nic się nie zmieni tylko dlatego, że nagle okazało się, że ma córkę. Co najwyżej nawiążą ze sobą bliski kontakt.
Nic nie zastąpi jej Perseusa. Zawojował jej serce, stał się jej światem. Pozostanie jej jedynie praca, może ona ją uratuje, pomoże zapomnieć. Perseus powiedział, że gdy tylko przyjadą do Nowego Jorku…
– Samantha?
Odwróciła się do niego. Ciekawe, jak długo próbował przywołać ją do rzeczywistości.
– Tak? – odparła w zamyśleniu.
– To ci się chwali, że tak się martwisz o mnie i o Sofię, ale ten pomysł odpada.
– Dlatego, że jest w żałobie? – Nie posiadała się ze zdumienia.
– Nie, Kyria. Sofia ma nie zakończone sprawy w Turcji. Jutro wyjeżdża.
Skąd o tym wie? Czyżby do niej dzwonił? Zacisnęła palce na oparciu. Sam, uspokój się, przemawiała do siebie w duchu. To nie twoja sprawa, co on robi.
– Na długo wyjeżdża?
– Na tyle, ile będzie musiała. Trudno przewidzieć.
Wzdrygnęła się. Perseus pewnie przeżywa katusze, skoro jego Sofia jutro opuszcza Grecję.
Miała plan. Yanni zna słabo angielski, więc nie powinien się niczego domyślić. Na wszelki wypadek przysunęła się blisko do Perseusa, jakby chciała go pocałować.
– Perseus… – wyszeptała mu prawie do ucha. – Może dasz dziś wszystkim wolny wieczór, a ja pojadę po Sofię? Z kobieta chyba może wyjść z domu? Ja i ojciec pójdziemy sobie na plażę a wy zostaniecie sami. Nie powinno tak być, że ona wyjedzie bez…
– To wykluczone – uciął. Odetchnął głęboko, jakby z trudem hamował emocje. – Czy to twoje poświęcenie naprawdę nie zna granic, Kyria? Czy może mam rozumieć, że proponujesz mi ukojenie w swoich ramionach, skoro nie mogę znaleźć go gdzie indziej?
Nim dotarło do niej znaczenie tych słów, pochylił się i pocałował ją w usta. Całował mocno, namiętnie. Wiedziała, że nie ją pragnął całować, że myślał o Sofii, szukał ust tamtej kobiety… Niepotrzebnie o niej powiedziała, niechcący obudziła w nim tęsknotę, przypomniała tę, o której marzył i która nadal była niedosiężna.
Yanni pewnie myśli, że jego pracodawca nie może doczekać się chwili, gdy znajdzie się z żoną sam na sam. Całował ją tak gwałtownie, niemal brutalnie. Wyrwała ze snu drzemiącego tygrysa i teraz musi za to zapłacić. I uczyni to z radością…
Zatracała się w pocałunkach, zacierały się granice między tym, co wolno, a czego nie, zapominała o swoich postanowieniach, przekonaniach, czuła tylko pragnienie.
– Perseus… – wyszeptała, gdy drobnymi pocałunkami zaczął obsypywać jej szyję. – Co Yanni sobie pomyśli? – wykrztusiła.
– Dokładnie to, co chcę – odparł szeptem, muskając jej skórę.
– Ale już jesteśmy na miejscu – zaprotestowała, bo nadal ją całował. – Lada moment przyjedzie mój ojciec.
– Jest przekonany, że szalejemy z miłości i świata poza sobą nie widzimy.
– Ale to nieprawda! – wykrzyknęła cicho, odpychając się dłońmi od jego piersi.
Może to wreszcie do niego dotarło, bo zdjął ręce z jej ramion.
– Nie chcę go oszukiwać. Musi dowiedzieć się prawdy, by nie był zaskoczony, kiedy się rozstaniemy – oświadczyła stanowczo.
Wysiadła z auta i szybko poszła do siebie. Bała się że jeszcze chwila, a załamie się i wyzna mu swą miłość.
Stojąc pod prysznicem, przypominała sobie upojne chwile w samochodzie. Jak cudownie było w jego ramionach! Ciało paliło na wspomnienie jego dotyku. Jeszcze chwila, a nie byłoby odwrotu przed tym, co już wydawało się niemal nieuniknione.
To było czyste szaleństwo. I to z obu stron. Nim kierowała rozpacz z powodu rozstania z Sofią, odbierała mu poczucie rzeczywistości. A ona, zamiast go powstrzymać, nie zrobiła nic. To wszystko jej wina. Mogła poczekać, później odebrać od Yanniego ten list, nie drażnić go niepotrzebnie. A tym bardziej przytulać się do niego…
No cóż, to się już więcej nie powtórzy, przysięgła sobie w duchu, wkładając niebieską bawełnianą sukienkę na cieniutkich ramiączkach. Jutro z samego rana polecą do Nowego Jorku, zacznie się nowe życie. Jej celem będzie praca, poświęci jej każdą chwilę. Perseusa prawie nie będzie widywać. To, co przed chwilą się zdarzyło, już nigdy się nie powtórzy.
Wkładała białe sandałki, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Serce zabiło jej mocniej. To pewnie Perseus. Na progu stała Ariadne. Okazało się, że ojciec przyjechał i czeka w salonie.
Читать дальше