Jessica Steele - A jednak miłość

Здесь есть возможность читать онлайн «Jessica Steele - A jednak miłość» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

A jednak miłość: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «A jednak miłość»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Naylor Massingham uznał, iż Leith wywiera zły wpływ na jego kuzyna. Aby usunąć ją z pola zainteresowania Travisa, zaproponował jej fikcyjne zaręczyny, grożąc jednocześnie utratą posady, gdyby się nie zgodziła. Leith nie miała wyboru. Przyjęła warunki swojego szefa, choć, jak sadziła, jedynym uczuciem, które mogło ich połączyć, była wzajemna nienawiść…

A jednak miłość — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «A jednak miłość», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Kogo chcesz wykiwać? – zadrwił. Już czuł, że Leith jest o krok od odpowiedzi na jego pocałunek, choć ona sama wciąż była tego nieświadoma.

Ale i ona wkrótce zrozumiała, że siła jej pożądania zmiotła wszystkie bariery i nie widziała już dla siebie ratunku. Pozostało jej odwołać się do jego honoru, który sprawi, że jeśli weźmie ją siłą, znienawidzi samego siebie.

Jego usta dotknęły jej warg i Leith znowu poczuła, jak jej ciało ożywa. Teraz musiała walczyć nie tylko z Naylorem, ale i ze sobą.

– Błagam, Naylor – jęknęła jednym tchem, a kiedy zawahał się i spojrzał w jej przerażone zielone oczy, wyjąkała raz jeszcze: – Proszę… nie.

– Podaj mi jakiś dobry powód – zaproponował. Wydawało jej się, że jego głos brzmi nienaturalnie nisko, jakby pod wpływem jakiejś silnej emocji.

– Jestem… jestem dziewicą – wyznała uczciwie. Drgnął mimo woli, jakby to wyznanie zaskoczyło go, chyba w ogóle nie brał tego pod uwagę. Natychmiast jednak odrzucił od siebie tę myśl.

– Może kiedyś byłaś… gdy miałaś siedemnaście lat. Założę się, że masz to już za sobą – warknął i znów pochylił się nad nią.

W ciągu pół minuty Leith była zgubiona. Następne trzydzieści sekund upłynęło Naylorowi na okrywaniu pocałunkami jej szyi aż do rąbka dekoltu, a jej – na uwalnianiu ramion, by go nimi otoczyć.

Czas stracił swoje znaczenie. Dzielili ze sobą pocałunek za pocałunkiem. Naylor coraz mocniej wciskał ją w materac, a ona tuliła się do niego z coraz większą namiętnością.

Siła pocałunków złagodniała, kiedy odsunął się od niej. Ale ona nie chciała, by dzieliła ich nawet tak niewielka odległość i w zapamiętaniu przyciągnęła go do siebie. A potem poczuła jego palce na zamku sukienki…

Czuła się rozkosznie pozbawiona wstydu, gdy jej suknia jak jedwabny łachman spadła na ziemię, a on znowu wziął ją w ramiona.

– Cudowna Leith – wymruczał, zanurzając usta w lśniącej, kasztanowatej masie jej włosów.

– Naylor – szepnęła i poznała większe jeszcze zapamiętanie, gdy znowu wziął w posiadanie jej usta, a jego ciepłe, delikatne dłonie okryły jej szyję i ramiona zmysłową, elektryzującą pieszczotą.

– Naylor! – jęknęła znowu, zupełnie tracąc głowę, i przylgnęła do niego całym ciałem. Nie uczyniła najmniejszego gestu, by go zatrzymać, gdy zdjął z niej biustonosz i zaczął pieścić nabrzmiałe, zwieńczone różowymi pączkami piersi.

Ogarnęło ją konwulsyjne drżenie i nie była pewna, czy znowu nie wyszeptała jego imienia. Wiedziała tylko jedno: pragnęła go każdą cząstką swego ciała. Więcej, musiała mu to wyznać.

– Pragnę cię! – zaszlochała, przepełniona miłością. – Och, Naylor – wzdychała, nieświadoma tego, co robi. – Tak bardzo cię pragnę!

– Czekaj, moja śliczna – wydyszał i oderwał oczy od jej pełnej pożądania, zaróżowionej twarzy po to tylko, by pożerać wzrokiem jej drżące piersi. Wyciągnął dłoń i długie, wrażliwe palce dotknęły stwardniałych brodawek.

– Jesteś wspaniała, Leith – rzekł cicho. – Taka wspaniała…

I, jakby ta wspaniałość poraziła go, przymknął oczy.

Nagle dźwięk otwieranych i zatrzaskiwanych drzwi ściągnął omdlewającą Leith z powrotem na ziemię. Później doszła do wniosku, że Naylor odtrąciłby ją tak czy owak. W tej jednak chwili, gdy Cicely i Guthrie Hepwood wrócili ze stajni, wiedziała tylko, że – choć pragnie Naylora całą swą istotą – nie może pozwolić, żeby kochał się z nią. A w każdym razie nie tu, w domu jego wujostwa.

Z całego serca pragnęła powiedzieć mu o swoich niepokojach, ale uznała, że to zbędne. Kiedy bowiem znów spojrzała na Naylora, jego twarz wyglądała jak lodowata maska. Usiadł gwałtownie na drugim końcu łóżka i Leith wiedziała już, że wszelka myśl o miłości wywietrzała mu z głowy.

Pochylił się, podniósł z podłogi sukienkę i okrył ją dbając, by jej piersi były dokładnie osłonięte. W tym momencie poczuła, że on też ma jej serdecznie dość. Potwierdził to w chwilę potem, kiedy w połowie drogi do drzwi obejrzał się, objął wzrokiem jej wciąż zaróżowioną twarz i rzucił pogardliwie:

– A co do tego twojego dziewictwa, kochanie, to założę się, że wmawiasz je wszystkim swoim kochankom!

Kiedy drzwi zamknęły się za nim, Leith ukryła twarz w poduszce. Nienawidziła go, a jednocześnie tak bardzo kochała. Nie wstydziła się wyznać, że w głębi serca pragnie, by stał się jej jedynym partnerem w miłości.

Wstyd jednak przyszedł ogromną falą, gdy leżąc z otwartymi oczami czekała, aż noc dobiegnie końca. Sposób, w jaki traktował ją Naylor i jego przekonanie, że wystarczy na nią kiwnąć palcem, ciągle podtrzymywały w niej uczucie buntu.

Zapadła wreszcie w niespokojny sen, zastanawiając się, czy może być coś gorszego niż niemądrze ulokowane uczucie?

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Po okropnej nocy Leith wstała bardzo wcześnie. Była niedziela. Wykąpana i ubrana, marzyła tylko o tym, żeby znaleźć się w swoim mieszkaniu. Wychodząc z pokoju była pewna, że ma przed sobą jeszcze co najmniej sześć godzin pobytu w Parkwood.

Naylor siedział z wujem w salonie. Kiedy weszła, obrzucił ją szybkim, ostrym spojrzeniem, a ona spuściła oczy. Podszedł do niej i, oczywiście, nie przepuścił okazji, żeby zmylić ją znowu.

– Dzień dobry, kochanie – powitał ją i na wypadek, gdyby nie zorientowała się, że to czułe słowo padło wyłącznie na użytek publiczności, dodał: – Właśnie mówiłem wujowi, że wyjeżdżamy zaraz po śniadaniu.

Zacisnęła zęby. Wcale nie chciała się z nim rozstawać…

– Na pewno musicie wyjeżdżać tak wcześnie? – zatroskała się Cicely.

– Bardzo chcielibyśmy zostać, ciociu – odparł Naylor czarującym tonem i natychmiast postarał się o odwrócenie jej uwagi: – Czy Travis wrócił do domu wczoraj w nocy?

– O, tak – odparła i zwróciła się do Leith: – Travis nie zawsze pokazuje się na śniadaniu w niedzielę rano.

Leith uśmiechnęła się, ale odwracając głowę spojrzała wprost w oczy Naylora. Jego wzrok był zimny i wyniosły. Wiedziała, że myśli o tych niedzielnych porankach, kiedy Travis jadł śniadanie przy innym stole – i on dobrze wiedział, przy czyim!

Nie żywiła więc w stosunku do Naylora zbyt przyjaznych uczuć, kiedy wkrótce po śniadaniu opuszczali Parkwood. Sądząc po milczeniu, jakie panowało między nimi w czasie całej drogi powrotnej, on także nie czuł do niej cienia sympatii.

Wysiadła z samochodu bez słowa, kiedy tylko zatrzymał się przed jej domem… ale on zrobił to samo. Spojrzała na niego i przypomniała sobie, że zostawiła torbę w bagażniku. Przeszła na tył samochodu i czekała, aż Naylor poda jej bagaż.

– Leith – odezwał się, ale nie wyglądał ani trochę cieplej, ani mniej arogancko niż rano. – Chyba nie… – zaczął i wydawało się, że zabrakło mu słów.

Nie czekała, aż dokończy zdanie.

– Masz rację, chyba nie! – stwierdziła. Wyrwała mu z ręki torbę i pomaszerowała w stronę domu.

Niedziela wydawała się wlec w nieskończoność. Leith, opanowana na przemian miłością i nienawiścią, nie mogła przestać myśleć o Naylorze.

Wreszcie zdecydowała się iść spać. Drepcząc przez przedpokój wiedziała już, że to będzie kolejna okropna noc. Nagle podskoczyła jak oparzona. Gdzie podział się kapelusz Sebastiana? Zaczęła go szukać, sądząc, że mógł gdzieś upaść, ale przepadł bez śladu!

I pozbądź się tego! – przypomniała sobie słowa Naylora… właściwie ryknął wtedy tak głośno, że pewnie słyszała go cała ulica.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «A jednak miłość»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «A jednak miłość» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «A jednak miłość»

Обсуждение, отзывы о книге «A jednak miłość» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x