Jennifer Greene - Błękitna sypialnia
Здесь есть возможность читать онлайн «Jennifer Greene - Błękitna sypialnia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Błękitna sypialnia
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Błękitna sypialnia: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Błękitna sypialnia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Błękitna sypialnia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Błękitna sypialnia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Zgoda?
– Zobaczymy. Pohamuj trochę swój irlandzki temperament, dzikusko.
Był teraz bardziej podobny do Mike'a, którego lubiła. Po raz pierwszy od czwartej rano zrelaksowała się. I z niewiadomych powodów zachciało jej się nagle płakać. Więc jest po wszystkim. Koniec pieśni. Już zaczynała tęsknić za tym, co przed chwilą przeżyła. Mike zachowywał się obojętnie.
Przez bardzo długi czas Maggie wpatrywała się w swoją kawę.
Nagle ręka Mike'a sięgnęła po jej prawą dłoń i uścisnęła ją delikatnie. Maggie szybko zamrugała powiekami i uroniła łzę.
– Flannery? -Co?
– Hej, mała, nie rób tego.
Mężczyźni są doprawdy dziwnymi stworzeniami. Bez wahania stawiają czoło powodziom i wszelkim klęskom żywiołowym, ale widok jednej łezki wyprowadza ich z równowagi.
– Jestem po prostu przemęczona- mruknęła Maggie.
– Nie zamierzam być brutalny – uśmiechnął się Mike. – Po prostu spieszyło mi się, żeby cię jak najszybciej stamtąd wyciągnąć. Myślałem wyłącznie o twoim bezpieczeństwie i o tym, że nawaliłem, bo powinienem się był wcześniej obudzić.
Milczała.
– Ale to mnie wcale nie usprawiedliwia – dodał.
I po chwili zapytał:
– Czy mogłabyś uśmiechnąć się do mnie, mała?
Może by mnie to uspokoiło?
Uśmiechnęła się bardzo blado.
Objął ją i próbował przycisnąć do siebie, nie zważając na oparcia foteli. Maggie przyłożyła policzek do jego policzka i trwali tak do chwili, kiedy przez głośniki rozległa się zapowiedź lotu do Filadelfii.
Mike odprowadził ją do samej bramki i dopiero tam oddał jej torbę. Szła obok niego, z rękami wsuniętymi głęboko w kieszenie kurtki i myślała o ich kwietniowym spotkaniu. Od czasu do czasu spoglądała na niego z ukosa. Tak bardzo chciała, żeby jeszcze coś powiedział.
Poza Maggie było zaledwie czterech pasażerów. Ociągała się tak długo, że stewardesa zaczęła dawać jej znaki.
Mike pomógł jej włożyć kurtkę i wręczył torbę.
– W kwietniu będziesz chyba miała mniejszy bagaż – powiedział.
– Postaram się wziąć mniej rzeczy, ale pewnie mi się to nie uda.
– Może znajdziesz kogoś, kto pomoże ci dźwigać torbę?
Skinęła głową na znak zgody, chociaż wiedziała, że najlepiej da sobie sama radę. Maggie zwykle sama sobie ze wszystkim radziła.
– No cóż – wyrzuciła z siebie – chyba to już…
– Chyba tak.
Nagle Mike wyrwał jej z ręki torbę, rzucił ją na podłogę i przycisnął dziewczynę do siebie z całej mocy. Jego gorące usta przylgnęły do jej drżących warg. Jakże dobrze znała ten pocałunek. Poddała mu się bez reszty. Poczuła we włosach ręce Mike'a. Poczuła się potrzebna i pożądana.
Gdy wreszcie zwolnił uścisk, stali przez chwilę naprzeciwko siebie, a ich oddechy mieszały się ze sobą. Jego dzikie oczy wpatrywały się w Maggie tak intensywnie, jak gdyby się bal, że już nigdy jej nie zobaczy.
– Nie bądź głupia, Flannery, nie wyobrażaj sobie, że potrafiłbym cię kiedykolwiek zapomnieć – wyszeptał gorąco. – Jesteś najwspanialszą kobietą, jaką w życiu spotkałem.
Jeszcze jeden krótki, zaborczy pocałunek. Potem podał jej torbę, odwrócił się i oddalił szybkim krokiem.
Stewardesa wzywała niecierpliwym ruchem ręki.
W kilka minut później Maggie zapinała już pasy i czekała na start. Z kabiny rozległ się zachrypły głos. Pilot powitał pasażerów i przyrzekł im spokojny lot. Maggie przymknęła oczy i oddała się marzeniom.
Zasnęła, a gdy obudziła się, uświadomiła sobie, że prawie nic nie wie o Mike'u. Ani jaki ma zawód, ani gdzie pracuje, gdzie mieszka i czy jest inna kobieta w jego życiu. Był dla niej obcym, ba, tajemniczym człowiekiem. Znała wyłącznie jego imię i nazwisko. Ale wiedziała na pewno, że go kocha.
– Jaka szkoda, dziecinko, że zaraz po kolacji musisz wyjść – powiedziała matka Maggie, podając jej herbatę. – Mam wrażenie, że nie widziałyśmy się od wieków. Nigdy nie opowiedziałaś mi, jak wypadła ta twoja podróż do…
– Indiany – podpowiedziała jej Maggie.
Barbara Flannery uśmiechnęła się i objęła najmłodszą córkę ramieniem.
Poszły do bawialni.
– Czy to jest kurort? Nie zdziwiłam się, kiedy się dowiedziałam, że odziedziczyłaś ten dom. Dziadek zawsze kochał cię najbardziej ze wszystkich swoich wnucząt.
Maggie przysiadła na poręczy kanapy. Przez dłuższy czas gawędziły z matką na temat strojów, spraw rodzinnych i amatorskiej grupy teatralnej, do której należała pani Flannery.
W chwili obecnej pasjonowała się średniowieczną muzyką. Z ukrytych głośników płynęły dźwięki fletu i lutni.
Okazało się także, że matka całkowicie przemeblowała bawialnię. Podłogę okrywała czarna wykładzina, meble były lśniąco białe, a ściany zdobiły obrazy kubistów w raczej ostrych kolorach. Rok temu matka szalała za Monetem,
Mike na pewno skrzywiłby się niemiłosiernie na widok tego pokoju, pomyślała Maggie mimochodem.
– Muszę już iść – powiedziała po chwili. – Przyniosłam do domu pełną teczkę papierów do przejrzenia.
– Bardzo ciężko pracujesz, kochanie -zatroskała się Barbara.
Siedziała w fotelu ze skrzyżowanymi długimi smukłymi nogami, których jej córka niestety nie odziedziczyła. Miała gęste rude włosy, a na sobie długą ciemnoczerwoną suknię w kwiatowy wzór. Kontrastowała urodą i sposobem bycia ze swoją córką, której włosy były wprawdzie także gęste, ale ciemnokasztanowe. Maggie ubierała się zupełnie inaczej niż matka. Teraz miała na sobie dobrze skrojony szary flanelowy kostium. Jak przystało na pracującą dziewczynę.
Barbara Flannery przyglądała się swojej najmłodszej córce wzrokiem ciepłym i pełnym aprobaty. Była z niej bardzo zadowolona.
– A nie napiłabyś się strzemiennego? – zapytała.
– Nie, dziękuję.
I znowu wyraz zadowolenia pojawił się oczach pani Flannery. Maggie wiedziała dokładnie, o czym myśli w tej chwili matka. Słyszała te słowa sto razy. Jej brat, Błake, miał „mały problem" z piciem, podobnie jak „mały problem" z piciem miał Justin. Po prostu nie umiał odmówić, kiedy częstowano go alkoholem na przyjęciu. Jakimkolwiek.
Jej siostra Andrea miała z kolei „mały problem" z mężczyznami, a ojciec Maggie miał „mały problem" z pieniędzmi. Po prostu nie trzymały się go… Na szczęście potrafił jednak sporo zarobić. W sumie cała liczna rodzina, zarówno ta najbliższa, jak i dalsza, miała „małe problemy". Ale kiedy cały klan zbierał się w jednym z domów w czasie świąt, zabawa była na sto dwa. Lubili się i doskonale rozumieli.
Tylko Maggie miała opinię osoby nieskazitelnej. Toteż spodziewała się następnego pytania matki.
– Jak ci idzie w pracy?
– Dziękuję, bardzo dobrze.
– A propos, zapomniałam cię zapytać, czy chodzisz jeszcze z tym młodym człowiekiem, kory uczęszczał kiedyś do seminarium duchownego?
– To był tylko mój przyjaciel.
– Ale i dobry człowiek – zauważyła matka. – Ale to nieważne. Moja miła Margaret Mary, jesteś taka rozsądna, tak doskonale dajesz sobie w życiu radę. Jestem z ciebie naprawdę dumna. Dawno ci tego nie mówiłam.
Przez chwilę Maggie zastanawiała się, czy nie zwierzyć się matce. Wiedziała, że jeżeli się przyzna, że jej życie beznadziejnie się pogmatwało, Barbara natychmiast spróbuje się z nią utożsamić i pocieszyć ją, Ale nawyk i duma byty silniejsze niż potrzeby serca. Nigdy nie obarczała matki swoimi kłopotami i teraz też nie zamierzała tego robić.
Około dziewiątej pożegnała się i pojechała do siebie. Marcowy wieczór był zimny, ale powietrze czyste i rześkie. Zmęczenie Maggie powoli ustępowało, chociaż miała ochotę położyć się do łóżka i czym prędzej zasnąć. Od trzech tygodni bardzo kiepsko spała. W holu swego domu przystanęła przy skrzynkach pocztowych i wyjęła mnóstwo listów, głównie reklamowych. Idąc do drzwi mieszkania otwierała koperty.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Błękitna sypialnia»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Błękitna sypialnia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Błękitna sypialnia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.