Jennifer Greene - Kobieta z wyspy

Здесь есть возможность читать онлайн «Jennifer Greene - Kobieta z wyspy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kobieta z wyspy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kobieta z wyspy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

To miały być zwykłe wakacje nad jeziorem. Problemy pojawiły się, gdy Jarl postanowił zwiedzić pobliską wyspę i sprawdzić, kto tam mieszka. Okazało się, że to kobieta; jego wizyta bardzo ją zaniepokoił…

Kobieta z wyspy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kobieta z wyspy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Saro?

Odwróciła się do niego. Była zaczerwieniona i miała podkrążone oczy. Gdy tak na – niego patrzyła w milczeniu, uznał, że wszystko, co zrobił w jej sprawie, miało jednak sens.

– Do diabla, nie powinieneś tu być – wyszeptała i zawahała się na moment, po czym rzuciła się w jego kierunku.

Przytulił ją niezgrabnie do siebie. Pachniała pomidorami i potem, ale to nie miało znaczenia. Pocałowała go mocno. Nierówny rytm jej serca powiedział mu wszystko o tych siedmiu tygodniach samotności. Podniosła głowę.

– Jesteś cały mokry – upomniała go – a dziś jest środa, obłąkańcze.

Wiedział również i to, że rano powinien otworzyć sklep, ale najbardziej liczyło się, że tak bardzo chciała, żeby był z nią tutaj. Mówiły mu to jej oczy, ręce i usta.

Cofnęła się i w jej oczach pojawiło się zmieszanie, kiedy uświadomiła sobie, że zdradziła się ze swoimi uczuciami. Podniosła rękę do włosów.

– Nie możesz tu być. Myślałam, że nigdy nie wrócisz. Po czym dodała tak rozbrajająco po kobiecemu: – Jak mogłeś zrobić mi to teraz? Wyglądam okropnie.

– Rzeczywiście – zgodził się.

– A ty jeszcze gorzej. Wyglądasz na całkowicie wyczerpanego. – Pogłaskała go po policzku. – Musisz o siebie zadbać.

– Muszę.

– Lepiej niż dotychczas.

Za wszelką cenę usiłowała się nie rozpłakać.

– Jak się ma Kip?

– Przyniósł mi dzisiaj węża. Jak te okropieństwa dostały się na wyspę?

Uwielbiał tę jej nerwową paplaninę. Na moment zapadła cisza i obydwoje próbowali wrócić do rzeczywistości. Sara bezradnie machnęła ręką.

– Potworny bałagan. Nie mogę dać sobie z tym rady.

– Nie żartuj.

Nagle w desperackim geście uniosła do góry dłonie.

– Jarl, nie mogę przerwać, wekuję pomidory. Czuł to od momentu wejścia do domu, lecz nie pociągała go zupełnie perspektywa uczestniczenia w tym. Tak długo za nią tęsknił i pragnął jej teraz, lecz zamiast pieszczot zaczął obierać pomidory. Sara kręciła się wokół, nieustannie paplając i robiąc jeszcze większy bałagan.

– Jarl, w książce jest napisane, że słoiki powinny się zassać. Kiedy słychać będzie taki charakterystyczny dźwięk, będzie to oznaczało, że są dobrze zamknięte. Jaki to ma być odgłos?

– Kochanie, nie mam pojęcia.

– Nie mogę tego spartaczyć. Kip uwielbia pomidory, a to cały nasz zbiór. Potem zrobię marchewki, ale to już nie będzie takie ważne.

Jeszcze dużo wątpliwości należało wyjaśnić i potrudzić się jeszcze więcej, zanim wreszcie o drugiej w nocy wszystkie słoiki były napełnione i zamknięte. Jarl powycierał wszystko, a Sara, biała jak płótno, słaniała się na nogach ze zmęczenia, lecz jeszcze martwiła się, czy wieczka się zassały.

– Jeśli się nie uda – pocieszał ją Jarl – kupię ci kilkadziesiąt lub kilkaset słoików z pomidorami w sklepie.

– Jarl, tu chodzi o moją samowystarczalność. Zaprowadził tę samowystarczalną kobietę do pokoju i położył na kanapie. Kilka sekund później zasnęła kamiennym snem.

Wsłuchiwał się w szum deszczu i w odgłosy strzelających słoików. Wsłuchiwał się w ciemność. Wystarczyło mu to, że był z nią, mógł jej dotknąć. W ciągu tych kilku tygodni nic nie było tak ważne jak jej bliskość. Spała ufając mu.

Jarl nie zasnął nawet na chwilę. Gdy zaczęło się rozjaśniać, zaniósł Sarę do sypialni i na moment wszedł do pokoju obok, aby ucałować Kipa.

Musiał odejść i… zawieść jej zaufanie.

– Czas na generalną rozgrywkę, Hendriks.

Jarl w milczeniu wyglądał przez okno na spowite mgłą Detroit. Był pierwszy listopada i miasta wyglądało wyjątkowo ponuro.

. Nie musiał oglądać się za siebie, by wiedzieć, że Perry chodzi powoli po pokoju z rękami w kieszeniach. W ciągu ostatniego miesiąca poznał adwokata tak dobrze, jak kogoś z rodziny, chociaż stosunki między nimi wcale nie były przyjazne. Perry nie darzył sympatią ludzi, których musiał szanować. Wolał klientów, którymi manipulował lub których mógł oczarować.

Z oczami utkwionymi w Jarla Perry po raz trzeci podsumowywał sytuację.

– Mamy wystarczająco dużo „haków" na Barrena, żeby zażądać nowego sędziego. Mamy świadectwa i zeznania emerytowanego doktora, który leczył Derka Chapmana piętnaście lat temu. Mamy też informacje ze szpitala dotyczące tego wypadku.

– To nie wystarczy.

Perry już się nauczył ignorować uwagi Jarla, Słuchanie siebie bardziej go satysfakcjonowało.

– Postaram się, by sędzią był Browning. Tym razem Chapmanom nie pójdzie tak łatwo. Mamy świadectwo psychiatry Sary i zeznania tej małej blondynki z przedszkola.

– A co z oskarżeniami przeciwko Sarze? Perry rzucił Jarlowi nieprzyjazne spojrzenie.

– Już ze sto razy mówiłem, że jeśli sama skieruje sprawę do sądu…

Jarl milczał.

– Cóż – westchnął ciężko Perry. – Może być kiepsko, jeśli sytuacja, w jakiej się znalazła, nie zyska jej sympatii uczciwego sędziego. Wtedy już nic nie pomoże. Postaramy się ją przedstawić jako przerażoną, zdesperowaną…

– Nie musimy się starać. Ona taka jest. – Jarl w końcu odwrócił się do prawnika, – Ciągle mi się wydaje, że to nie wystarczy.

– Hendriks, zdaje mi się, że pan zapomina, który z nas jest prawnikiem. Dlaczego miałbym mówić, że jesteśmy gotowi, gdyby tak nie było?

Jarl słyszał to cały ranek.

– Proszę jeszcze raz powtórzyć, co zrobimy.

– Złożymy wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy, żądając innego sędziego.

– A potem?

– Potem postaramy się przyspieszyć sprawę, ukazując dramatyczną sytuację dziecka. Mały nie potrzebuje więcej stresów. Jeśli będę wydzierał się dostatecznie głośno, nie zajmie to więcej niż tydzień. Jarl poczuł nagły ucisk w żołądku.

– O ile na ten tydzień nie odbierze pan Sarze Kipa. Była to jedna z rzadkich chwil, kiedy Perry niemalże stracił panowanie nad sobą.

– Hendriks, mówiliśmy już o tym tyle razy. W świetle oskarżeń, wysuniętych przeciwko Sarze, jest prawie pewne, że przez ten tydzień dzieciak znajdzie się pod opieką sądu. Przecież go tam nie zjedzą, do diabła.

– Nie da się ich rozdzielić.

– Sara – Perry starał się nadać swojemu głosowi optymistyczne brzmienie – prawdopodobnie też znajdzie się pod obserwacją sądu. Nie w areszcie, tylko pod pewnego rodzaju kuratelą i niechże pan przestanie patrzeć na mnie w ten sposób. Faktem jest, że złamała prawo. Muszę mieć pewność, że ponownie nie wykradnie chłopca.

– Nie da się ich rozdzielić.

Perry złożył w duchu uroczystą przysięgę, że już nigdy żaden Fin nie będzie jego klientem.

– No więc niech sama tu przyjdzie.

– Niemożliwe – Jarl potrząsnął głową.

– A więc trzymajmy się faktów. Jest wciąż zbyt przerażona tym, że Derek Chapman mógłby zrobić dziecku krzywdę, by pójść sama do sądu. – Perry uderzył dłonią w stół. – Publiczne pranie brudnej bielizny Chapmanów. Od dziesięciu lat nie zajmowałem się czymś takim. Mogę się założyć, że to pójdzie na pierwsze strony gazet.

Jarl wiedział, że musi to jeszcze raz przemyśleć. Od samego początku zdawał sobie sprawę, że jego motywacja jest egoistyczna. Chciał, żeby Sara była częścią jego życia. Chciał móc opiekować się nią i Kipem. Chciał z nią mieszkać, cieszyć się i kochać.

Żadna z tych spraw nie byk możliwa, dopóki Sara nie stawi czoła swoim problemom.

Teraz już nie był tak zaślepiony. Nie ma sposobu na odzyskanie zawiedzionego zaufania. Kiedy Sara odkryje, co zrobił, nigdy nie wybaczy mu zdrady. Wiedział, że go znienawidzi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kobieta z wyspy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kobieta z wyspy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jennifer Greene - Ruchome Piaski
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Wintergreen
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Un regalo sorpresa
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Toda una dama
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Sunburst
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Pink Satin
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Orgullo y seducción
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Man From Tennessee
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Dziecko, on i ta trzecia
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Blame It on Chocolate
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Lucky
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Prince Charming's Child
Jennifer Greene
Отзывы о книге «Kobieta z wyspy»

Обсуждение, отзывы о книге «Kobieta z wyspy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x