Jennifer Greene - Kobieta z wyspy

Здесь есть возможность читать онлайн «Jennifer Greene - Kobieta z wyspy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kobieta z wyspy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kobieta z wyspy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

To miały być zwykłe wakacje nad jeziorem. Problemy pojawiły się, gdy Jarl postanowił zwiedzić pobliską wyspę i sprawdzić, kto tam mieszka. Okazało się, że to kobieta; jego wizyta bardzo ją zaniepokoił…

Kobieta z wyspy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kobieta z wyspy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jeśli mówisz poważnie… – zawahał się Jarl.

– Mówię poważnie, tylko nie wybieraj rzeczy niemożliwych.

Znów się roześmiał i jednocześnie popatrzył na nią w dziwnie intymny sposób. I znów rozpłomieniła się pod wpływem jego spojrzenia. Sama przecież zaczęła tę grę, przekonana, że nie ma nic złego w tych rzadkich chwilach szczęścia. Tylko że teraz to przestało być grą. Nie mogła odrzucić mężczyzny, który był tak dobry dla Kipa i tak pociągający dla niej. Zwykła przyjaźń wydawała się najlepszym i najbezpieczniejszym rozwiązaniem. Dla Kipa. Sama czuła się mniej więcej tak bezpiecznie, jak linoskoczek bez zabezpieczenia na cienkiej linie. Ale dzisiejszego wieczora wszystko wydawało się mniej skomplikowane.

– Lepiej zdecyduj szybko, czy chcesz nagrodę.

– Cóż – powiedział Jarl – chyba zrezygnuję z wszelkich bogactw i poproszę o coś innego. Już od rana wiem, jaką nagrodę chciałbym dostać.

– Od rana?

– Od kiedy napaliłem w saunie. Chyba nie uważasz, że wybudowałem ją tylko dla Kipa? Ogień ciągle czeka. Ale najpierw zobaczymy, co takiego zdołałaś zrobić dzisiejszego popołudnia.

Obrazki jeszcze nie wyschły, ale Jarl przyglądał się im uważnie. Sara dreptała za nim z bijącym sercem. Powodem tego nie była jednak artystyczna trema, tylko perspektywy pójścia do sauny. Pozwoliła ją wybudować, bo miało to znaczenie dla Kipa. Gdyby chciał czegoś innego, też wyraziłaby zgodę. Sama jednak omijała saunę i zamierzała nadal to robić.

– Każdy z nich jest świetny – powiedział w końcu Jarl.

– Jesteś beznadziejnym pochlebcą. Robiłam lepsze.

– Po namyśle dodała miękko: – Nie wiedziałam, że jest już tak późno.

– Dopiero dziewiąta.

– Oboje mieliśmy meczący dzień.

– Saro!

– Tak?

Przysunął się do niej z uśmiechem na twarzy. Dotknął kciukiem jej policzka.

– Sauna nie ma nic wspólnego z seksem – powiedział łagodnie.

– Na litość boską, nigdy tak nie myślałam. Teraz uśmiechnął się szeroko.

Kissa, marzę o tym, żeby cię uwieść. Jednak wyraźnie dałaś mi do zrozumienia, że wyznaczasz mi rolę niekłopotliwego przyjaciela. To wcale nie jest dobre ani dla mnie, ani dla ciebie.

– Jarl!

– Odłóżmy to na później. W saunie siedzi się nago, ale nie ma to nic wspólnego z seksem. Relaks i nic więcej.

– Posłuchaj, ty przeklęty Finie…

Wiedziała już, że ustąpi. Z pewnością upal i spływający pot nie były tym, co lubiła najbardziej, ale najwyraźniej sauna miała dla niego olbrzymie znaczenie. Zaufała mu już przecież poprzednio i ani razu nie próbował zbliżyć się do niej w ciągu tego tygodnia. Jeśli więc chce, żeby wzięła tę niedorzeczną kąpiel, zrobi to dla niego.

Jednak po dwudziestu minutach, dokładnie w momencie, kiedy stanęła niemal naga na werandzie, prawie zmieniła zdanie.

Otwierając drzwi, trzęsła się ze zdenerwowania. Nie miała na to ochoty. W zamkniętych pomieszczeniach zwykle miewała ataki klaustrofobii, a tu było ciasno i jednocześnie ciemno jak w lochu. Kilka węgli żarzyło się w rogu, dając bardzo nikłe światło. Jedyne sprzęty stanowiły dwie sosnowe ławy, jedna wprost na ziemi, druga nieco wyżej oraz wiązka brzozowych gałęzi. Dym gryzł w oczy i było niemożliwie gorąco.

– I to ma być przyjemne, tak?

– Ej, kissa, nie narzekaj, dopóki nie poznasz wszystkiego w pełni, – Czułość, z jaką wymawiał to słowo, wstrzymywała ją od pytań o jego znaczenie.

Kiedy oczy Sary przywykły już do ciemności, znalazła jeszcze jeden powód do zdenerwowania. Jarl zaczął polewać zimną wodą węgle na palenisku i pomieszczenie wypełniło się gęstym obłokiem pary. Pomyślała, że w przepasce na biodrach wyglądałby jak prymitywny jaskiniowiec podsycający ogień. Tylko że on nie miał przepaski. Starała się omijać go wzrokiem i nie mogła dostrzec, jak się uśmiecha zdejmując z niej ręcznik.

– Nie kąpiesz się chyba w ręczniku?

– We wtorki tak – próbowała żartować, by pokonać nieznośne uczucie skrępowania.

Zachichotał.

– Usiądź na dolnej ławie, wyżej jest bardziej gorąco.

– Nie wierzę – powiedziała sucho. Nie mogła oddychać z powodu wilgoci, a goły pan Hendriks był tak swobodny, jakby nosił najlepiej skrojone ubranie. Usiadła skulona na wilgotnej ławie i zastanawiała się smętnie, jak to zniesie.

– Połóż się – polecił Jarl. Odczep się, pomyślała.

– Połóż się – powtórzył o wiele łagodniej.

Jaki on był uparty. Przekręciła się na brzuch, zasłaniając najbardziej intymne części ciała. Jarl wspiął się na wyższą ławkę. Mijały minuty. Zaryzykowała rzut oka na Fina. Leżał swobodnie wyciągnięty i wydawał się całkowicie odprężony.

Sara nie zamierzała się odprężać, prawie się dusiła w tym upale. Zdumiewające, co niektórzy ludzie uważają za przyjemność. Jednak po pewnym czasie zaczęła oddychać powoli i głęboko. Stopniowo jej mięśnie rozluźniły się i poczuła ogarniające ją rozleniwienie. Ciemność, upał, syk wody sprawiały, że traciła poczucie czasu. Przestała myśleć. To wszystko nie działo się naprawdę. Rzeczywistość to Derek, Chapmanowie, wieczna ucieczka, brak wyboru i strach. To, co przeżywała teraz, należało do innego świata i nie trzeba było z tym walczyć.

Jad odwrócił się powoli, żeby na nią popatrzeć. Wyglądała tak dziecinnie i niewinnie, jak nigdy dotąd.

– Odprężona?

– Nie ruszam się stąd – wymamrotała. Spod przymrużonych powiek widziała jego twarz nad sobą.

– To twoja wina. Ty mnie tu ściągnąłeś i powtarzam ci, że nigdy się stąd nie ruszę.

– Relaks – to punkt numer jeden – uśmiechnął się.

– Teraz przejdziemy do punktu drugiego.

– Jakikolwiek ruch jest niemożliwy.

– Zaraz będzie możliwy. Uwierz mi.

Zszedł na dół i z wiązki gałęzi wybrał jedną, zmoczył w wodzie i kilkakrotnie potrząsnął nad paleniskiem. Wrócił do Sary.

– Usiądź, proszę – powiedział.

– Dobrze, Jarl.

Zauważył chyba rozmarzony ton jej głosu.

– Na nic nie licz, kissa - brzmiała w tym nutka humoru i jednocześnie jakby trochę przygany. – Ta gałązka nazywa się vihta. To bardzo stary zwyczaj, prawie już zapomniany. Nic nie będzie bolało i poczujesz się po tym świetnie. Usiądź i zamknij oczy.

Czy on jest przekonany, że ufam mu na tyle, by uwierzyć absolutnie we wszystko, pomyślała Sara.

Kissa?

Usiadła i zamknęła oczy. Naprawdę mu ufała. Czuła się senna, bezpieczna i szczęśliwa. Lekko i delikatnie uderzał ją brzozową gałązką. Nie bolało, jednakże było to tak głębokie i zmysłowe odczucie, że poczuła się zakłopotana. Może rzeczywiście zwariowała. Stał nad nią mężczyzna z czymś w rodzaju bata. Jak więc mogła czuć się dobrze.

Ale przecież nie robił jej krzywdy. Ten rytuał nie miał nic wspólnego z bólem. Widziała, że Jarl zwraca równie baczną uwagę na jej odczucia, co ona sama. To było nawet bardziej intymne niż seks. Czuła się całkiem obnażona i on o tym wiedział. Czuła się pełna, czysta i znów kobieca.

– Podoba ci się?

Było to zupełnie niepotrzebne pytanie. Spojrzała tylko na niego, niezdolna wydusić z siebie słowa. Uśmiechnął się.

– A teraz punkt trzeci. Trochę gorąca. – Podszedł do paleniska i w tym momencie upał i wilgoć stały się nie do zniesienia.

– Jarl!

– Jeszcze tylko dwie minuty. – W ciągu tych minut omal się nie ugotowała. Żar był prawie nie do zniesienia. – A teraz do jeziora, Saro.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kobieta z wyspy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kobieta z wyspy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jennifer Greene - Ruchome Piaski
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Wintergreen
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Un regalo sorpresa
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Toda una dama
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Sunburst
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Pink Satin
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Orgullo y seducción
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Man From Tennessee
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Dziecko, on i ta trzecia
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Blame It on Chocolate
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Lucky
Jennifer Greene
Jennifer Greene - Prince Charming's Child
Jennifer Greene
Отзывы о книге «Kobieta z wyspy»

Обсуждение, отзывы о книге «Kobieta z wyspy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x