Jennifer Greene - Kobieta z wyspy
Здесь есть возможность читать онлайн «Jennifer Greene - Kobieta z wyspy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Kobieta z wyspy
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Kobieta z wyspy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kobieta z wyspy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Kobieta z wyspy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kobieta z wyspy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Jarl widział, że Kip do niego przylgnął. Wiedział, że ona potrzebuje pomocy. Przekonał się także, że nie jest jej obojętny. Jeśli będzie protestowała przeciwko jego obecności na wyspie zbyt gwałtownie, może to wzbudzić podejrzenia. Chyba będzie bezpieczniej odgrywać rolę, która będzie zgodna z jego wyobrażeniem – kobiety samotnej i nerwowej. Będzie to jednak tylko wyborem mniejszego zła.
– Kip – Jarl oparł się wygodnie. – Mamy sporo roboty dzisiejszego popołudnia.
– Jestem gotowy – zapewnił go gorąco Kip.
– Musimy wykonać kilka prac. – Jarl zwracał się tylko do malca, jakby Sary tu nie było. Widział, że podczas lunchu nic nie jadła i wyglądała na zmartwioną. Chciał ją pocałować. Na pewno nie rozwiązałby w ten sposób jej problemów, ale może udałoby mu się sprawić, żeby się nieco odprężyła. Nie mógł tego jednak uczynić w obecności Kipa.
– Skończę naprawiać dach za jakieś pół godziny. Zrobię to sam, a potem razem musimy zająć się sauną.
– Wiem – zgodził się Kip.
– Ale pozostanie nam jeszcze jedno, najważniejsze zadanie.
– Wiem – zgodził się Kip niepewnie. Podparł brodę ręką i zapytał: – Jakie zadanie?
– Musimy sprawić, żeby mama się roześmiała. Sara zamrugała, spoglądając na nich z zaskoczeniem.
Jarl zupełnie nie zwrócił na to uwagi.
– Moja mama?
– Tak.
Zamyślony Kip podrapał się w nos.
– To proste. Mama zawsze się śmieje, gdy… – zastanowił się przez chwilę. – Znam kilka sztuczek.
– Jakich sztuczek? – spytał zaciekawiony Jarl.
– Różnych. Mama się śmieje, jak fikam koziołki, albo kiedy bawimy się klockami. – Kip zerknął na niego z wyraźnym niepokojem. – Ale ty chyba jesteś za duży, żeby się bawić klockami.
– Co ty mówisz? Lubię klocki.
– Tylko nie przynoś jej robaczków, tego nie lubi.
– Nagle jego twarz rozjaśniła się w przypływie olśnienia.
– Ale możesz połaskotać ją w brzuszek. Wtedy bardzo się śmieje. Powinieneś zobaczyć.
– Kip!
– Ma łaskotki, tak?- Jarl patrzył na nich z widocznym rozbawieniem.
– Na pewno nikt nie ma takich łaskotek jak moja…
– Wynoście się z kuchni obydwaj – powiedziała groźnie Sara.
■- Musimy iść – poinformował Jarla Kip – połóż talerz na tacy, a szklankę wstaw do zlewu. Nie chcesz chyba, żeby na ciebie krzyczała.
– Pewnie, że nie.
– Tak naprawdę, to ona tylko udaje.
– To dobrze.
Jarl utrzymywał tak poważny wyraz twarzy, że Sara niemalże wybuchnęła śmiechem. Prawie parsknęła, kiedy Kip wybiegł na zewnątrz. Nie zdążyła jednak, bo Jarl pochylił się szybko i pocałował ją gwałtownie, jednocześnie ściskając jej pośladki.
– Wyglądasz ślicznie – wyszczerzył zęby w uśmiechu – a będziesz wyglądała jeszcze śliczniej, kiedy już… – zawiesił głos i położył rękę na klamce: – Masz przed sobą długie popołudnie, moja droga.
Wtedy jeszcze nie wiedziała, jak bardzo będzie długie. Mężczyźni zajęci byli wyłącznie sobą. Ten okropny Fin sądził, że potrafi śpiewać, a jej syn z całą pewnością nie umiał. Połączenie fałszującego barytonu ze skrzekliwym sopranem wyprowadzało ją z równowagi przez godziny, ciągnące się w nieskończoność.
Obaj naprawdę ciężko pracowali. Gdy zorientowała się, że Jarl jest zdecydowany zbudować saunę, znalazła się w pułapce. Nie potrzebowała sauny, ani tego mężczyzny, który skomplikował jej życie. Pozostawał jednak Kip, tak ożywiony i radosny od momentu wkroczenia Jarla na wyspę.
W pewnej chwili jej rozważania zostały brutalnie przerwane. Jarl z Kipem wręczyli jej łopatę i ze zdecydowaniem wojskowych dowódców rozkazali kopać w wyznaczonym miejscu. Cel tego polecenia był dla niej niezbyt zrozumiały. Wokół widziała tylko potworny bałagan, a połączony śpiew małego i wielkiego mężczyzny mógł doprowadzić do obłędu.
Praca Sary nie zyskała aprobaty, dostała więc nowe zadanie, polegające na nadzorowaniu. Stała bezczynnie, myśląc o tym, ile innych rzeczy zostało do zrobienia. Wyrywanie chwastów, uprzątnięcie podwórka i wyczyszczenie kuchni to najpilniejsze z nich. Kiedy jednak dyskretnie próbowała wymknąć się do swoich zajęć, słyszała wrzask Jarla: „Stój w miejscu, kobieto, i opalaj się". Jak echo odzywał się sopran Kipa, powtarzający jego słowa, po czym padało pytanie: „Dlaczego nazywasz ją kobietą, Jarl? To przecież mama. Nie wiedziałeś?"
Stała posłusznie, powtarzając sobie jednocześnie, że żadna normalna kobieta nie pozwoliłaby tak się terroryzować, nawet jeśli to tylko zabawa. Zastanawiała się, dlaczego pozwoliła, aby wszystko wymknęło się jej spod kontroli. Powodem był jej syn. Tak długo bała się, że Kip już nigdy nie będzie w stanie zaufać żadnemu mężczyźnie. A teraz Jarl…
O szesnastej prace były już zakończone. Podeszli do niej obydwaj i stanęli w identycznych pozach, trzymając ręce na biodrach.
– Okropnie – powiedział Jarl z niesmakiem.
– Okropnie – zgodził się Kip i spytał szeptem: – Co jest okropne?
– Spójrz na mamę, okropnie brudna. Nie mogę nawet zobaczyć jej twarzy. – Potrząsnął głową. – Co z nią zrobimy, Kip?
– Nie wiem, co z nią zrobimy. – Kip kręci! się w kółko podskakując radośnie.
– Przykro mi o tym mówić, chłopcy, ale ja jestem czysta – zaniepokoiła się Sara – za to wy dwaj…
– Co z nią zrobimy? – zawył Kip.
– Twoja mama musi zostać wymyta.
– Nie!
– Mała kąpiel w jeziorze.
– Nie!
– W ubraniu.
– Nawet nie próbuj! Nawet nie próbuj! Ja…
– Kip, przynieś mydło z domu, musimy ją solidnie wyszorować.
– Ty draniu! Ty draniu!
Kip uznał, że widok Sary przerzuconej przez męskie ramię jest nadzwyczaj śmieszny. Jeszcze śmieszniejsze wydały mu się jej wściekłe okrzyki, kiedy Jarl wrzucił ją do jeziora i zaczął mocno nacierać mydłem dżinsy i koszulę.
Sara doszła do wniosku, że chyba zwariowała, pozwalając na taką zabawę. Była mokra i zmarznięta, ponadto szarpanina z silniejszym mężczyzną na moment przywiodła jej na myśl byłego męża.
Jarl nie był Derkiem i w niczym go nie przypominał. Stał w wodzie po pas i fałszywie śpiewał starą piosenkę Sinatry, niezmordowanie nacierając ją mydłem. Kip śmiał się przeraźliwie i nagle Sara roześmiała się głośno i wesoło.
– W porządku! Dostanę was jeszcze w swoje ręce! Miejcie się na baczności, bo będą kłopoty.
Zaczęli uciekać przed nią, wyjąc jak potępieńcy, lecz prawie natychmiast ich dopadła i wtedy Jarl się odwrócił. Patrzył na nią tylko, wciąż jeszcze się śmiejąc, ale w jego oczach było coś więcej poza radością. Jakieś intymne porozumienie. Poczuła gwałtowny, aż zawstydzający żar. Życie bez bliskiego mężczyzny było ceną, jaką musiała płacić za swój wybór. Nie mogła go pragnąć. Nie miała prawa mu ufać, dzielić z nim nocy i dni. Już dawno przestała liczyć na zwykłe kobiece szczęście.
Spojrzenie Jarla było ciepłe i mówiło o zrozumieniu. Tak naprawdę pragnęła go i potrzebowała. Wierzyła, że może mu zaufać. Była przekonana, że trochę szczęścia nie może być czymś złym. Wierzyła głęboko, że ten człowiek jej nie skrzywdzi.
– Saro – wyciągnął do niej rękę. Ujęła ją, pewnie dlatego, że całkiem oszalała. Ale w tym momencie nie dbała o to.
Rozdział 5
– Dziś nie musimy nic robić, prawda?
– Nie, dziś odpoczywamy. – Jarl zajęty rzucaniem spławika nawet nie odwrócił głowy.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Kobieta z wyspy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kobieta z wyspy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Kobieta z wyspy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.